Kiedy norweska naukowiec Marie uczestniczy w seminarium w Paryżu na temat rzeczywistej wagi kilograma, jej własna miara rozczarowania, żalu i, co nie mniej ważne, miłości, trafia na wagę.

Ten film robi wiele rzeczy dobrze. Pięknie się na to patrzy (zwłaszcza jeśli lubisz niebieski!), zarówno pod względem kinematografii, jak i użytych ustawień. Czasami bardzo dobrze wykorzystuje wizualizacje, aby poprowadzić historię, na przykład ujęcia jej mieszkania. Aktorzy naprawdę dobrze grają swoje role, albo produkt świetnej obsady, albo aktorzy kształtujący postać. Lub obie. Historia jest również interesująca, z tym fikcyjnym działem dostosowań, który początkowo wydaje się absurdalny, ale potem wydaje się być rozsądnym założeniem. Wydaje się, że ma swoją naukę, jeśli chodzi o cały kilo-biznes, ale udaje mu się zachować zdrowy dystans od technobabble. Problem leży w fabule. Jest OK, ale nie usprawiedliwia bycia w centrum pełnometrażowego filmu. Ogólna fabuła jest dobra, a ja również jestem w „łuku” postaci. Ma kilka naprawdę zabawnych momentów, ale może za mało. Może to jest największy problem filmu? Równoważenie absurdu i realistycznego jest oczywiście trudne i musisz dobrze wypracować oba te momenty. Sprawdź to, jeśli wydaje się, że jest to twój zaułek. Bent Hamer jest świetny, a jeśli go lubisz, to polubisz też ten film. Może jego poprzednie filmy po prostu stawiały poprzeczkę zbyt wysoko?

Wojciech Piotrowski

Nie ukrywam, że jestem fanem uznanego norweskiego reżysera Benta Hamera, któremu szczególnie spodobały się dwa jego poprzednie filmy: „O'Horten” i „Historie kuchenne”. Tutaj ponownie Hamer pokazuje swój satyryczny i dowcipny humor oraz nienaganne zdjęcia. Jednak ten film prawdopodobnie spodoba się bardzo szczupłej grupie kinomanów dzięki niezwykle wolnemu tempu i myślę, że naprawdę musisz polubić ten rodzaj humoru z przymrużeniem oka, aby się nim cieszyć. Ane Dahl Torp jest tutaj po prostu urzekająca jako Marie, która pracuje dla Norweskiej Służby Metrologicznej i której powierzono transport najważniejszego kilograma Norwegii na konferencję w Paryżu. Tam, w BIPM (Międzynarodowe Biuro Miar i Wag), kilogram zostanie zważony i, jeśli to konieczne, ponownie skalibrowany. Tymczasem jej życie jest pełne kłopotów, gdy przechodzi rozwód, a jej ojciec Ernst (Stein Winge) doznał ciężkiego zawału serca. Jednak w Paryżu spotyka Pi, najlepiej granego przez Laurenta Stockera, który jest profesorem i naukowcem, ale po trudnościach życiowych postanowił uciec od tego wszystkiego, będąc na pół etatu ogrodnikiem w BIPM i prowadzi projekt na śpiew ptaków. Mieszka z matką, która ma Alzheimera. Myślałem, że chemia między Marie i Pi była naprawdę wiarygodna i działała dobrze. Ogólnie rzecz biorąc, ten film z pewnością nie spodoba się każdemu, ale ci, którzy lubią żartobliwy i satyryczny humor Hamera, mogą równie dobrze polubić ten film, a występy Torpa i Stockera wnoszą tu wiele.

Kacper Czarnecki

Ten film ładnie kontrastuje emocjonalny wstrząs w życiu głównej bohaterki (rozwód, choroba ojca) z jej pracą… precyzyjną i starannym pomiarem. Humor jest zaniżony i czasami zaskakuje. Konferencja, w której uczestniczy w Paryżu, jest bardzo zabawna (i miły komentarz na temat tego, jak poważnie czasami traktujemy siebie). Ale cierpienie, którego doświadcza później, stanowi miłe odejście od wcześniejszego humoru. I żeby nie zdradzić zbyt wiele, końcowa scena kończy się zupełnie nieuniknionym, ale całkowicie odpowiednim żartem. Musisz to obejrzeć, jeśli chcesz wiedzieć, o co mi chodzi. Ostatecznie polecam, ale ostrzegam, że jest to cicha, subtelna i pod pewnymi względami bardzo tradycyjna i wolno poruszająca się historia. Lubię to.

Jeremi Kalinowski

Norweska naukowiec. Wydaje się, że jej mężczyzna ją zostawił, a ona tylko go spotyka lub obserwuje jego samochód, czasami kiedy wraca do ich domu po rzeczy. Jej ojciec pracuje w tym samym miejscu, ale ma problemy z alkoholem. Są strażnikami przedmiotu, który można porównać do Świętego Graala. Oficjalny norweski prototyp kilograma. Musi jechać do Paryża, żeby to sprawdzić, razem z resztą świata. Jest kobietą, która rzadko się uśmiecha, prawdopodobnie dlatego, że nie wie, co znaczy dusza. Albo jego wagę. To ma być komedia, ale jest za wolna i za mało zabawna. Nie żeby komedia musiała być szybka, ale jakoś to tempo wydaje się trochę oznaczać trudności z wypełnieniem 1,5 godziny.

dr dr Fryderyk Sokołowski

„Musisz uzbroić się w cierpliwość”, ktoś mówi do głównej bohaterki, Marii, mniej więcej w połowie filmu. Czy to nie prawda. Czekałem, aż coś się wydarzy. Nowy znajomy mówi jej, że pracuje nad projektem o tym, jak ptaki zmieniają swoją pieśń, kiedy lecą ze wsi do miasta. To najciekawsza rzecz, jaka się do tej pory wydarzyła, pomyślałem. Czy kiedykolwiek oglądałeś film, którego nienawidziłeś do samego końca, tylko dlatego, że nie wierzyłeś, że to, co oglądasz, może być tak złe i po prostu musiałeś zobaczyć, czy coś, coś, co uratuje to przed katastrofą? Cóż, obserwowałem dalej i pod koniec wydarzyło się kilka rzeczy, w tym scena, do której film w zasadzie budował, aby pokazać nam, jaki jest sprytny (jeśli wolno mi antropomorfizować film). Ponadto rzuca się trochę filozofii, podobnie jak niektóre chusteczki i inne pomiary (w jednym przypadku w celu uzupełnienia chusteczki) i znowu słyszymy ptaki. Być może, drogi przyjacielu kinomanu, jesteś bardziej cierpliwy niż ja i kiedy napisy końcowe w końcu zaczną się toczyć, będziesz wzdychał i szeptał do ukochanej lub do siebie, jeśli niestety jesteś sam: „Ach, to był piękny film. " Jeśli chodzi o mnie, menu mojego telewizora informuje mnie, że dziś po południu pojawi się Die-hard 2. Nie wiem, czy mi się spodoba, ale wiem, że tego potrzebuję.

doc. mgr Dominik Król

Podobne filmy