Aloys Adorn jest prywatnym detektywem w średnim wieku, który mieszka i pracuje ze swoim ojcem. Doświadcza życia z bezpiecznej odległości, poprzez kamerę wideo, którą nagrywa 24 godziny na dobę, oraz ogromną kolekcję taśm inwigilacyjnych, które organizuje i obsesyjnie ogląda w domu. Ale kiedy umiera jego ojciec, Aloys zostaje sam, a jego schronienie zaczyna się rozpadać. Po nocy intensywnego picia Aloys budzi się w publicznym autobusie i odkrywa, że ​​jego kamera i cenne taśmy obserwacyjne zostały skradzione. Niedługo potem dzwoni tajemnicza kobieta, by go szantażować. Proponuje zwrócić taśmy, jeśli Aloys spróbuje z nią nieznanego japońskiego wynalazku zwanego „chodzeniem przez telefon”, wykorzystując swoją wyobraźnię jako jedyne połączenie. Gdy jest coraz głębiej wciągany, zakochuje się w głosie po drugiej stronie telefonu, kobieta otwiera nowy wszechświat, który może pozwolić Aloys wyrwać się z izolacji i przenieść do prawdziwego świata.

Aloys Aldon jest samotnym człowiekiem, pracuje jako prywatny detektyw w Szwajcarii. Był pod niewolą swojego ojca, który właśnie zmarł, a teraz jest sam z kotem, który wygląda na wyobcowany i ma niedobór magnezu. Spędził swoje życie oglądając świat przez wizjer w swojej kamerze Wtedy dzieje się coś, co uświadamia mu, jak mdłe jest jego istnienie i że ma w sobie cały urok nieużywanej latryny – ale dziwnie budzi to w nim część jego istoty, którą niegdyś czuł zagubioną. Teraz to dziwny film i taki ma być. Łączy rzeczywistość z fantazją w całkowicie wiarygodny sposób. Muzyka jest często złowieszcza lub sugeruje kapiącą emocję, jak tama, która ma pęknąć. Wszystkie ujęcia są pięknie wykadrowane, a napięcie wkrada się do ciebie, nie zdając sobie z tego sprawy – tylko po to, by zostać przełamane przez momenty uwolnienia. Krótko mówiąc, film, w który włożono dużo myśli i duszy. Jest to powolny start, choć bardzo powolny start, ale warto z nim zostać – jest to miejsce dla tych, którzy doceniają to, co potrafi kino i nie oczekują, że będzie tak, jak zawsze wiedzieli.

doc. Aurelia Andrzejewska

Z samotnym prywatnym detektywem (Georg Friedrich) kontaktuje się tajemnicza kobieta (Tilde von Overbeck), która wciąga go w grę umysłową znaną jako „chodzenie przez telefon”. Zafascynowany jej głosem, Aloys odkrywa wyimaginowany wszechświat, który pozwala mu wyrwać się z izolacji. Chociaż Aloys jest prywatnym detektywem i oczekuje się, że będzie słuchał i oglądał przez cały czas, wiemy, że coś jest nie tak od pierwszej sceny: uważnie obserwuje (i filmuje) swojego zmarłego ojca. Ale z drugiej strony każdy smuci się na swój własny sposób. To pierwszy film fabularny scenarzysty i reżysera Tobiasa Nölle, po jego odcinku w antologicznym filmie „Kraina czarów”, i dzięki temu naprawdę stworzył swój własny mały wszechświat. Scenografia jest odpowiednio ponura, by oddać posępne emocje Aloysa, a jedyne jaskrawe kolory (jak na ironię) występują w krematorium, gdzie patrzymy, jak trumna jego ojca jest bezceremonialnie wrzucana w płomienie. Wprowadzamy się w koncepcję „spaceru przez telefon”, pomysłu, który rzekomo rozwinął w Japonii około 1984 roku nieznany z nazwiska neurolog. Czy ta koncepcja jest prawdziwa? Dla dobra filmu to nie ma znaczenia. Zastosowane metody pozwalają samotnym ludziom, takim jak Aloys, wyobrazić sobie przejeżdżający pociąg lub szalenie ekstrawagancką imprezę disco z organami elektrycznymi. (Tak, dzieje się to drugie i jest to punkt kulminacyjny tego przygnębiającego filmu.) Być może bardziej interesujące niż „chodzenie przez telefon” jest to, jak szybko Aloys i jego tajemniczy rozmówca znajdują się w grze w kotka i myszkę, a ona wyraźnie ma przewagę. Scenarzysta-reżyser Nölle powiedział: „Żyjemy w czasach, w których każdy chce być widziany, każdy robi sobie zdjęcia, każdy tworzy drugie, bardziej błyskotliwe ja w sieci. Interesował mnie mężczyzna, który jest niewidzialny, prywatny detektyw , który widzi wszystko przez swoją kamerę, ale nikt go nie widzi. Aż do dnia, w którym obcy zwróci na niego kamerę.” Jak wygląda życie w Szwajcarii, nie mam pojęcia. Ale temat nadzoru jest bardzo aktualny w Stanach Zjednoczonych, gdzie niedawne nagłówki o węszeniu przez NSA wciąż budzą niepokój w umysłach wielu osób. Aloys jest interesujący, ponieważ reprezentuje zdemaskowany ukryty nadzór. Ale jego praca rodzi kolejne pytanie: co się stało z prywatnym detektywem w świecie, w którym wszyscy obserwują samych siebie? Jeśli on (lub NSA) chce poznać czyjeś najskrytsze myśli, wystarczy zalogować się na Facebooku i przeglądać setki lub tysiące zdjęć przesyłanych codziennie. Ludzie lubią pytać przed wejściem do kina: „Jaki jest film?” Ten film nie da się łatwo porównać z niczym innym, co jest dużym uznaniem dla scenariusza. Krytyk Boyd van Hoeij zauważa: „Aloys, ze swoim staromodnym sprzętem, samotnikiem i obsesyjnym nastawieniem, wspomina eksperta ds. nadzoru Gene'a Hackmana w arcydziele Coppoli „Rozmowa”. To dobry punkt styku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak często Aloys przewija i odtwarza swoje taśmy. Ale podobieństwa są tylko powierzchowne. Naprawdę nie ma nic innego, jak „Aloys”. Nie można nawet opisać obrazu. Jest jednocześnie piękna i przygnębiająca, podnosząca na duchu i samotna, pełna nadziei i jałowa. Aloys żyje w świecie, w którym niewielu chciałoby być; nawet on wolałby być gdzie indziej. Ale przynajmniej wszystko wygląda dobrze, gdy zostaje pochłonięte przez pustkę. Nawet krótkie ujęcie karetki widzianej przez okno jest cudownie doskonałe. Premiera „Aloys” 21 lipca 2016 na Festiwalu Filmowym Fantasia. Chociaż z pewnością nie jest to dobry film roku, jest zdecydowanie jednym z najlepiej wyglądających i może znaleźć się na kilku listach Top Ten.

Alex Sobczak

Podobne filmy