Pan Samuel Mullins (Anthony LaPaglia) wykonuje ręcznie drewniane zabawki i lalki. Wydaje się być bardzo szczęśliwy ze swoją żoną Esther (Miranda Otto) i córką Bee (Samara Lee). To znaczy, dopóki Bee nie zostanie im szybko zabrana w wypadku drogowym. Jakiś czas później Mullinsowie otwierają swój stary dom dla siostry Charlotte (Stephanie Sigman) i garstki młodych dziewcząt z sierocińca, w szczególności dziewczyny o imieniu Janice (Talitha Bateman) poruszającej się na wózku inwalidzkim/o kulach. W tym czasie pani Mullins została przykuta do łóżka z „stanem chorobowym”, a pan Mullins wydaje się cichy i wycofany. Janice nie robi tego, co jej kazano, czyli trzymania się z dala od jednej zamkniętej sypialni; coś przyciąga ją do tego pokoju i rozgląda się. To był pokój Bee Mullins. Prowadzona przez coś, co wydaje się być duchem Bee, Janice znajduje lalkę: Annabelle. Natychmiast w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Młode dziewczyny najpierw zaczynają doświadczać różnych rzeczy. Najbliższa przyjaciółka Janice, Linda (Lulu Wilson), jest pierwszą osobą, która dowiaduje się, co się dzieje i wspomina o tym panu Mullinsowi. Sprawy szybko się nasilają. Linda udaje się przekonać siostrę Charlotte do zrozumienia źródła dotychczasowych problemów – lalki – i konfrontuje się z panią Mullins. Wygląda na to, że Mullinsowie wiedzą i rozumieją, co się dzieje, sugerując, że już wcześniej się z tym uporano, ale nie wystarczy ich ocalić przez cały ten czas.

Nie jestem pewien, czy jesteś taki jak ja, gdzie każdy nowy horror sprawia wrażenie, jakby ktoś chłostał martwego konia, ale dokładnie tak myślałem o Annabelle Creation. Znowu zaczynamy, to prequel oryginału. Ta lalka jest wykopywana, siedzi nieruchomo i zdarzają się wszelkiego rodzaju paskudne zdarzenia. To bardzo fajnie zrobiony film, bardzo dobrze zagrany przez w dużej mierze młodą obsadę, to dobra, choć smutna historia, i jest kilka przyzwoitych przerażeń. Kłopot w tym, że te strachy były robione tak wiele razy, ośmielę się powiedzieć to w całej serii. Brakowało w nim ciekawej historii pobocznej, która była obecna we wszystkich filmach Conjuring. Jak mówię, to dobry film, ale daj spokój, daj nam coś innego niż dziewczyna przeraża lalkę.

inż. Adrianna Pawłowska

Fajnie jest oglądać horror, w którym robi się coraz lepiej, a ten zmierza we właściwym kierunku.

Jeremi Włodarczyk

Annabelle: Stworzenie to ogromny krok naprzód od Annabelle. Dzięki wspaniałym występom młodej obsady i znakomitym sekwencjom przerażającym, Creation ma więcej niż wystarczająco, aby nie zasnąć w nocy.

Kornelia Rutkowska

Miej uznanie dla horrorów, a w tym gatunku jest sporo dobrych i klasycznych, a także sporo tych nie tak dobrych, a nawet wręcz złych. Naprawdę podobały mi się oba filmy „The Conjuring”, więc obejrzałem „Annabelle”, które nieuchronnie było do nich często porównywane, i niestety nie przejmowałem się tym zbytnio (choć nie nienawidziłem tego). Zobaczyłem „Annabelle: Stworzenie” po tym, jak usłyszałem, że to znacznie lepszy film i że wyglądał całkiem nieźle. Po obejrzeniu tego filmu, zgadza się, że jest to film o wiele lepszy od „Annabelle” w większości obszarów. Wciąż są tu i poważne wady i nie jest to moja definicja świetności, ale podczas gdy „Annabelle” była słaba, to po prostu przebiła się powyżej średniej, a to, co „Annabelle” w tym nie zrobiło dobrze, jest znacznie lepsze. Dla niektórych to najwyraźniej nie zadziałało i jest to zrozumiałe. „Annabelle: Stworzenie”, jak wspomniano powyżej, ma pewne problemy. Dialog nadal brzmi bardzo niezręcznie i banalnie, niewiele robi z rozwijaniem dość sztampowych postaci, i chociaż znajomość fabuły właściwie mi nie przeszkadzała (chociaż z pewnością zdarzają się przewidywalne momenty i dzieje się trochę nadmierna prostota) śmieszność i brak logiki ostatniej tercji były mniej wybaczalne. Podobnie z zakończeniem, które było tak pospieszne i antyklimatyczne, jak w przypadku „Annabelle”. Stephanie Sigman też trochę przesadza. Jednak „Annabelle: Kreacja” to dobrze wyglądający film, ze wspaniałym gotyckim klimatem, bujną i mroczną scenografią oraz stylowymi fotografiami. Nadprzyrodzone efekty są również zaskakująco doskonałe. Muzyka prześladuje, a kierunek wnosi autentyczną niesamowitość i tajemniczość, a także dużo więcej rozmachu i swobody, których nie było w „Annabelle”. Tam, gdzie „Annabelle: Creation” jest znacznie lepsza, jest też bardziej przerażająca i ciekawsza. Może nie ma strasznej powieści, ale jest kilka miłych wstrząsów, dziwna niepokojąca niespodzianka i prawdziwy suspens i strach, szczególnie na poziomie psychologicznym. Tutaj jest znacznie więcej rozmachu, a tempo jest węższe. Fabuła intryguje, a bohaterowie może nie są najlepiej rozwinięci, ale mają przynajmniej osobowość i łatwiej się ich pozbyć. Aktorstwo jest tu również znacznie lepsze, z wyjątkowymi występami Talithy Bateman i Lulu Wilson (obie wspaniałe). Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to świetne, ale przyzwoita poprawa. 6/10 Bethany Cox

Maksymilian Sikorski

Bardzo dobrze zrobione. Pomyślałem, że to będzie trochę banalne, jakby lalka zabijała ludzi takich jak Chucky, ale pomyślałem, że to bardzo sprytnie ułożone. Młode kobiety są świetnymi aktorkami i pomyślałam, że to przerażające i dobry zegarek! Jestem pod wrażeniem. Obejrzyj to! Uwielbiałem filmy o wyczarowywaniu i oba filmy annabelle!

mgr mgr Elżbieta Borowska

Zwiastun

Podobne filmy