Pięciu znajomych jest terroryzowanych przez nadprzyrodzoną istotę po pobraniu tajemniczej aplikacji.

Bedeviled to najnowszy z długiej serii cyber horrorów, w którym standardowa młoda gorąca obsada zostaje oblężona przez nadprzyrodzoną siłę pojawiającą się z aplikacji telefonu komórkowego. Teraz, mimo że nie brzmi to jak najlepsza przesłanka, w której faktycznie działa, po prostu nie jest to wcale dobrze obsługiwane. Wkrótce pomyślałem, że nasz antagonista ma potencjał, by stać się nową, bardzo potrzebną ikoną horroru. Wygląda tak, jak on brzmi, a jego metoda zabijania jest ciekawa i ma miejsce na wyjątkowe chwile. Pisarze wzięli piłkę i pobiegli z nią, niestety grzebali i upuszczali ją co najmniej pół tuzina razy w drodze na linię. Z właściwymi scenarzystami i kompetentnym reżyserem można by to uratować i przekształcić w przyzwoitą franczyzę, ale jeszcze nie wstrzymuję oddechu. Nie mówię, że Bedeviled jest zły, po prostu nie jest tym, czym mógł być.

inż. inż. Dawid Rutkowski

Dałem temu szansę, ponieważ zwiastun wyglądał, jakby miał przerażający klimat Koszmaru na Elm Street (która okazała się bardziej klimatem „To”). Ogólnie film jest meh; film stworzony przez ludzi, którzy znają życie tylko z innych filmów klasy C. Przypadki w pkt; grupa przyjaciół z liceum nie rozmawia ani nie zachowuje się jak licealiści (wszystkie kobiety, w tym statystki w krótkich ujęciach w klasie, zostały rzucone z puli castingowej „gorącej dziewczyny” i żadna z nich nie wygląda młodziej niż wcześnie dwudziestki); z dwoma lub trzema krótkimi wyjątkami te dzieci praktycznie żyją w bańce mydlanej – żadne z nich nie ma rodziców, rodzeństwa ani nikogo w szkole nie zna oprócz siebie nawzajem, ponieważ nie mają z nikim kontaktu, nie mają zewnętrznych zainteresowań i na pewno nie mają pracy (nie mają mieszkają w super luksusowych domach, ale żaden z nich nie ma nawet pokojówek ani ogrodników pod nieobecność rodziców); wiedzą, że są śledzeni przez telefony przez złą aplikację, ale nadal wracają do swoich ciemnych, pustych domów i pozostają w kontakcie przez telefony. Och, czy to nie szczęście, że wśród tej grupy jest tak się składa, że ​​jest wykształcony geniusz komputerowy, który potrafi wszystko za nich wymyślić – być może nawet dokończyć pracę znanego zmarłego naukowca – a jednak zła aplikacja komputerowa, która wie wszystko o oni nawet nie radzą sobie z tym zagrożeniem. Jeśli tego rodzaju niewiarygodne, nierealistyczne i całkowicie syntetyczne zachowania i sytuacje nigdy Ci nie przeszkadzają, możesz cieszyć się tym ruchem. Jest jedna lub dwie przyzwoite sekwencje (lubię złego pluszowego misia) i najwyraźniej wydali cały swój budżet na kilka fajnych efektów zamiast niezbędnych przeróbek, aby film był czymś więcej niż ledwo znośnym. Zaoszczędzili też pieniądze, nie zatrudniając dobrych aktorów. Ale wygląda na to, że po prostu chcieli zrobić film, tak jak inne filmy, niezależnie od tego, czy były dobre, czy złe.

Maks Michalak

Podobne filmy

Operacja Overlord

Overlord