Kilka epizodów z życia tytułowego bohatera filmu układa się w studium portretowe małomiasteczkowego społeczeństwa, stanowiąc szkic do obrazu polskiej prowincji. "Darmozjad polski" jest fabularyzowanym dokumentem etnograficznym, pozbawionym całkowicie akcji. Jej miejsce zajmuje obserwacja, świat oglądany jest z perspektywy człowieka chorego na paraliż telewizyjny, poszukującego w życiu odpowiedzi na kilka najprostszych pytań, na przykład: Która jest godzina ? Co będzie na obiad ? Skąd się wziąłem i kim jestem ? Fabuła została oparta na prostym schemacie: oto minął właśnie kolejny beznadziejny dzień, znowu jest tak, jak było wczoraj, a jutro będzie tak samo, jak dziś. "O Boże, jak tu jest strasznie nudno" - mówi jedna z bohaterek. I tak z dnia na dzień. Suchy zapis codzienności zostaje pozostawiony bez komentarza i wyciągania pospiesznych wniosków . . . "Film zaczyna się w momencie, kiedy bohater opuszcza dom wariatów i idzie na spacer po mieście. Odnajduje ruiny domu, w którym się kiedyś urodził. Dom jest właśnie rozbierany i bohater, jakby pod wpływem widoku tych ruin, zaczyna sobie przypominać różne fakty ze swojego życia. Zadaje sobie pytanie "kim jest?" W odpowiedzi przywołuje w pamięci obrazy z lat dzieciństwa, różne sytuacje, osoby" - streszczał fabułę "Darmozjada polskiego" Łukasz Wylężałek. Scenariusz filmu czekał na realizację 12 lat. Wreszcie, głównie dzięki inicjatywie Jerzego Kapuścińskiego, kierownika artystycznego II programu TVP, przedsięwzięcie ruszyło z martwego punktu. "Darmozjad polski" to jeden z najtańszych polskich filmów powstałych w latach dziewięćdziesiątych. Jego budżet wyniósł tyle, co dwóch teatrów telewizji. Znani aktorzy zgodzili się zagrać za groszowe stawki. W obsadzie dominują zresztą naturszczycy. Debiutantami są także: operator, scenograf, dźwiękowiec, kierownik produkcji, montażysta i jeszcze kilku innych, bez których żaden film nie mógłby powstać. Świat przedstawiony w filmie Wylężałka znajduje się na pograniczu jawy i snu. Akcja toczy się na polskiej prowincji, różnej jednak od tej z utworów Andrzeja Barańskiego czy Janusza Kondratiuka. Wylężałkowi bliżej raczej do kina czeskiego, zwłaszcza spod znaku młodego Miloça Formana. Są w "Darmozjadzie..." sceny nieodparcie śmieszne, ale są i refleksyjne czy wręcz tragiczne. Nie ulega natomiast wątpliwości, że udało się Wylężałkowi powiedzieć coś ważnego o współczesnej Polsce, a zwłaszcza o zamieszkujących ją "zwykłych zjadaczach chleba". [filmpolski.pl]

Podobne filmy