W ramach traktatu wersalskiego w negocjacjach pokojowych z Niemcami w następstwie I wojny światowej amerykański dyplomata przekracza Atlantyk, aby osiedlić się z żoną i siedmioletnim synem w zrujnowanym paryskim dworku. W surowym środowisku, znudzeniu, nieprzeniknionej dorosłej rzeczywistości i niekończących się napadach złości, rozdrażniony chłopiec przetestuje swoją siłę w manipulacji, a niedługo niewinność ulegnie o wiele bardziej złowrogiemu zachowaniu. Całkowicie nieszczęśliwy w ogromnym domu, w którym spokój wydaje się być cichym bohaterem, krok po kroku zniekształcone idee wciąż nieukształtowanego młodego umysłu w końcu zrodzą niepozornego przywódcę. Ale kto mógłby dostrzec tworzącego się dyktatora?

Po pierwsze muszę zaliczyć projekt wizualny i aktorstwo w tym filmie. Mimo zbyt nowoczesnych dialogów i nudnego nadużywania statycznych ujęć stojących i rozmawiających ze sobą ludzi, bohaterowie przekonująco wyglądają, jakby mieszkali w ciemnej międzywojennej Europie, oświetlonej przyćmionymi światłami przez ciężkie zasłony. Czuje się jak realistyczny kawałek z epoki bez połysku Downton Abbey. A sama historia powinna być wciągająca, ale – i muszę dodać ostrzeżenie SPOILERA – niestety, z powodu ostrej muzyki telegrafującej, że ten dzieciak jest złą wiadomością od samego początku, zakończenie traci większość swojej mocy. Jestem pewien, że niektórzy ludzie pokochają tę muzykę, ale partytura powinna służyć historii, a nie ją umniejszać. Może muzyka została podkręcona, aby powstrzymać ludzi przed utratą zainteresowania we wczesnych częściach filmu, który jest dość powolny i zawiera zbyt wiele powtarzających się scen zrzędliwego dziecka, które otrzymuje naganę. Ale są inne sposoby na uśpienie widzów, takie jak praca nad dialogami, ujęciami kamery, montażem itp., zamiast głośnej, złowieszczej muzyki, która mówi widzom więcej, niż powinni wiedzieć o tym, dokąd zmierza film. Dokładny charakter zakończenia wciąż jest zaskakujący, ale nie ma dużej mocy, a zamiast przerażania, po prostu ulżyło, że nie trzeba oglądać więcej scen zepsutego dzieciaka. Muzyka na początku filmu postawi cię na krawędzi bardziej niż cokolwiek innego w filmie!

Jacek Stępień

Pozdrowienia ponownie z ciemności. Brady Corbet zrobił całkiem niezłą karierę jako aktor (Melancholia, Funny Games), a wraz z nim debiut fabularny jako scenarzysta/reżyser (napisany wspólnie z Moną Fastvold). W tym dniu przeróbek i ponownych uruchomień ten jest niczym innym. „Uwertura” wprowadza nastrój dzięki klipom wideo z następstw I wojny światowej, a wybuchowa ścieżka dźwiękowa Scotta Walkera szybko staje się postacią samą w sobie. Kolejne karty tytułowe są podzielone na trzy „napady złości”, ponieważ jesteśmy świadkami narastającego nieodpowiedniego zachowania młodego Prescotta (Tom Sweet). W tym, co na pozór można zaklasyfikować jako ekspozycję natury kontra wychowanie”, film nie pozostawia wątpliwości, że Prescott buntuje się przeciwko monotonii swojego otoczenia i niezaangażowanym rodzicom, do których jest przywiązany. Jednak wydaje się również oczywiste, że młody Prescott jest z natury „off”. Wydaje się być zimny i emocjonalnie odsunięty, gdy toczy bitwy woli z rodzicami, ojcem (Liam Cunningham), dyplomatą amerykańskim po kolana w negocjacjach, które doprowadzą do traktatu wersalskiego, a jego matką (Berenice Bejo), samozwańczy „obywatel świata”. Dwa oczywiste porównania filmowe to Omen (1976) i Musimy porozmawiać o Kevinie (2011). Złowieszcza muzyka i sceneria nie pozostawiają wątpliwości, że zmierzamy tutaj w bardzo mroczne miejsce, chociaż nie jest to w religijnym sensie The Omen i jest bardziej globalne niż intymność Kevina. Myślenie o tym jako o złym w tworzeniu byłoby słusznym opisem, chociaż inny tytuł mógłby utrzymać zakończenie nieco dłużej. Wsparcie zapewnia Stacy Martin jako nauczycielka języka francuskiego i Yolanda Moreau jako gospodyni, która ma chwile powiązania z wymagającym Prescott, ale fani Roberta Pattisona będą zaskoczeni, jak mało ma czasu na ekranie – zwłaszcza w przypadku podwójnych ról. Młodego Toma Sweeta fascynuje oglądanie w bardzo trudnej roli dziecięcego aktora, a reżyser Corbet udowadnia, że ​​jest filmowcem, którego powinniśmy uważnie śledzić. Jego przenikliwość wizualna jest czymś wyjątkowym i kompensuje scenariusz, który przydałby się trochę polerowania. Film prawdopodobnie okaże się dzielący – albo uznasz go za hipnotyzujący i przerażający, albo po prostu w ogóle nie będziesz się łączyć. Często tak jest w przypadku kreatywnego i odważnego projektu.

mgr Jakub Kaźmierczak

Film Brady'ego Corbeta z 2015 roku, DZIECIŃSTWO LIDERA, debiut reżyserski młodego aktora, przedstawia się jako opowieść o małym chłopcu, który ostatecznie wyrośnie na faszystowskiego przywódcę. Na początku filmu przedstawiamy Prescottowi (Tom Sweet), który nosi anielskie skrzydła, gdy ćwiczy się przed bożonarodzeniowym korowodem, ale jest wyraźnie naszym bohaterem pomiotów demonów: wystarczyło skierować dziecko, by nigdy się nie uśmiechało, aby chłopak jest trochę wypaczony. Prescott został sprowadzony do Francji zaraz po I wojnie światowej. Jego chłodny, surowy ojciec (Liam Cunningham) jest amerykańskim dyplomatą, który pomagał napisać traktat pokojowy w Wersalu. Chłopiec i jego urodzona we Francji matka (Bérénice Bejo) mieszkają w dworku w małym miasteczku. Film jest podzielony na trzy „napady złości”, w których Prescott rozpętuje przemoc na otaczających go ludzi, a wszystkie rozgrywają się na tle zaciekłych negocjacji dyplomatycznych, w których zwycięscy alianci starają się surowo ukarać przegrane Niemcy – upokorzenie tradycyjnie obwiniane za powstanie Hitlera i innych faszystowskich demagogów. Oprócz mściwości okazywanej na arenie międzynarodowej przez dyplomatów i mężów stanu, Prescott staje także w obliczu intryg we własnym domu: romans ojca z guwernantką (Stacy Martin) i tajemniczy związek matki z przyjacielem ojca Karolem (Robert). Pattinsona). Jeśli dodać do tego przerażające podziały klasowe, które czynią rodzinnych panów ogromnego domu, a miejscowych chłopów jedynie ich sługami, jest wiele powodów do utraty wiary w szlachetne ideały i sprawiedliwość. Początkowo interesowałem się tym filmem, ponieważ jego ścieżkę dźwiękową dostarczył Scott Walker, który zaczynał jako śpiewak z lat 60. i stopniowo stał się jednym z najbardziej intensywnych awangardowych artystów pop. Partytura Walkera, czysto instrumentalna (nie usłyszysz tutaj jego słynnego głosu) składa się z onieśmielających pasaży wojennych na pełną orkiestrę i atonalnych trenów smyczkowych. Początkowo byłem sceptyczny, czy to zadziała, ponieważ nie rozgrzewałem się do wcześniejszej czysto instrumentalnej twórczości Walkera i myślałem, że jego modernistyczny styl może kolidować z otoczeniem z początku XX wieku. W rzeczywistości wynik Walkera jest doskonały, zwiększając intensywność akcji. Praca kamery Lola Crawleya jest początkowo powściągliwa, ale zostaje uwolniona, gdy film osiąga punkt kulminacyjny, dzięki czemu kilka niezapomnianych ujęć. Myślę, że film robi interesującą kwestię o ludziach, którzy wyrastają na złych w tym, mimo że pokazuje się nam różne traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa i okrutne lub zaniedbujące rodzicielstwo, na które możemy wskazać i powiedzieć „To właśnie to”. pozostaje jednak tajemnicą. Prescott to czarna skrzynka, nigdy nie jesteśmy pewni, jak dokładnie wydarzenia z dzieciństwa są przetwarzane w jego umyśle, dzięki czemu otrzymujemy oszałamiające odkrycie, które ostatecznie otrzymujemy. Widzowie mogą spodziewać się ostatecznego awansu faszystowskiego przywódcy, ponieważ wielokrotnie podkreślano to w reklamie filmu, ale Corbet rzuca podkręconą piłkę, która powoduje szokujące zakończenie. Ale moja ocena dla tego filmu w końcu musiała uwzględnić malejącą atrakcyjność filmu, gdy już zobaczyło się zwrot akcji: nie ma tu dużej wartości do ponownego obejrzenia, ponieważ powolne tempo i niezmienna posępność filmu zaciera się, gdy już go nie ma. nagrodzony ostatnim skokiem do akcji i objawienia. I choć uwielbiam prace Scotta Walkera, najwyraźniej niektórzy widzowie uznają muzykę za coś złego. Nie zgadzam się jednak z tymi, którzy chcą nazwać DZIECIŃSTWO LIDERA „pretensjonalnym”. Jeśli ten film jest do pewnego stopnia porażką, to jednak jest szlachetny, ponieważ Corbet marzył o epickim rozmachu i bardzo oryginalnej historii, mimo ograniczonych środków, jakimi dysponował na pierwszą pracę reżyserską.

Olaf Malinowski

Film zaczyna się od muzyki (Scott Walker), która jest zbyt głośna, manipulacyjna, apodyktyczna i pretensjonalna. Rzeczywiście traktuje się bardzo poważnie, ale kiedy się uważnie słucha, jest drugorzędne. Film imituje muzykę. Historia dzieciństwa wodza obejmuje sceny z okresu wychowania Prescotta, bogatego, zepsutego syna wpływowego amerykańskiego dyplomaty i jego pięknej żony. Ojciec dopracowuje szczegóły tego, co stanie się traktatem wersalskim, który zakończył pierwszą wojnę światową i przygotował grunt pod drugą. Żaden z rodziców nie ma zbyt wiele czasu dla Prescotta, a wychowuje go służący, którego można zwolnić pod wpływem kaprysu. Prescott ostatecznie wyrasta na (tu spoiler): faszystowskiego przywódcę. Ujęcia i sceny trwają zbyt długo, co prowadzi do nudy. Ale reżyser i scenarzysta, Brady Corbet, nie jest zainteresowany zrobieniem dobrego filmu. Chce przekazać wiadomość, nawet jeśli ma cię nią uderzyć w głowę. On chce, żebyś wiedział, że nie ma wolnej woli; że twoje postawy i miejsce w społeczeństwie są zdeterminowane klasą i wychowaniem; by każde dziecko wychowane w takich okolicznościach tak się okazało. To, czego nie zauważa, to fakt, że prawie wszystkie dzieci z wyższych klas w czasach przed I wojną światową były wychowywane w ten sposób. Jednak jakoś nie wszyscy prowadzili faszystowskie pucze. Jedyną zbawczą cechą dzieciństwa Lidera jest aktorstwo. Jest doskonały przez cały czas, zwłaszcza Liam Cunningham jako ojciec, który oczekuje, że jego rozkazy będą przestrzegane, a jego syn dyscyplinowany. Cunningham jest całkowicie wiarygodny, grając tę ​​nieatrakcyjną postać. Nie powinniśmy winić reżysera Corbeta za zrobienie tak drugorzędnego filmu. Biorąc pod uwagę jego klasę i wychowanie, było to nieuniknione.

Ignacy Sobczak

Musiałem przeczytać pozostałe 16 recenzji tutaj przed opublikowaniem własnego, aby zobaczyć, jak mój pogląd na film - który właśnie skończyłem oglądać - w porównaniu z innymi i ... Oto moje przemyślenia Aktor dziecięcy z długimi blond włosami, które przypominają portrety Renoira na Coco, jest genialny. świetne aktorstwo jak na 8,9-latka - czy w jakimkolwiek jest jego wieku. Wszyscy inni aktorzy też są naprawdę dobrzy i oddają wrażenie, że jest rok 1918. Nie wiem, gdzie jest ten wielki stary dom - ale jakoś nie pasuje do Francji. Bardziej pomyślałbym o Bałkanach. Ale to tylko myśl. Czy to naprawdę byli ludzie w czarnych kapturach, pelerynach i wszyscy na pogrzebach w tym czasie? To dość dziwna i zupełnie niepotrzebna scena w filmie, choć trochę efektowna. Bardzo podobał mi się nastrój filmu i potrafię docenić jego artystyczną wizję. Film jest jednak za długi i przez większość czasu nudny. Uwielbiam francuski i zmuszałam się, żeby to zrobić jako plus, ale... Najlepszą rzeczą w tym filmie jest muzyka! Ale jakoś jego dramatyczna partytura i ton niemal stukający w okno jest całkowicie przeciwny do spokojnej i powolnej narracji. Ta muzyka byłaby lepsza do horrorów. W sumie nie polecam tego filmu nikomu, bo uważam, że jest zbyt nudny. A do tego zakończenie zupełnie nie ma dla mnie sensu.

Tomasz Rutkowski

Zwiastun

Podobne filmy