Dean Corso, mieszkający w Nowym Jorku, jest rzadkim konsultantem i pośrednikiem w dziedzinie książek i, jak wielu w jego biznesie, bez skrupułów namawia niczego niepodejrzewających ludzi dla własnych korzyści finansowych. Jeden z jego stałych klientów, wydawca i naukowiec Boris Balkan, którego rzadka kolekcja książek skupia się wyłącznie na diabła, właśnie nabył to, co uważa za ukoronowanie swojej kolekcji od kolegi kolekcjonera, Andrew Telfera, dzień przed tym, jak Telfer się zabił. Jest to rzekomy oryginał z XVII wieku „Dziewięć bram Królestwa Cieni” autorstwa Aristide Torchii. Legenda głosi, że Torchia zaadaptował tekst od samego Lucyfera i że tekst, w połączeniu z rycinami Torchii zawartymi w księdze dziewięciu bram, zawiera klucz do wyczarowania samego Diabła. Kopia bałkańska jest jedną z trzech znanych istniejących, dwie pozostałe, również w prywatnych rękach, w Portugalii i Francji. Balkan wierzy, że tylko jeden z trzech jest autentyczny, powierzając Corso lukratywne zadanie podróży do Europy, aby ustalić, który z trzech jest autentyczny, a jeśli to nie jego, aby zdobyć tę kopię. To zadanie nie pasuje do uwodzicielskiej wdowy po Telfer, Lianie Telfer, która twierdzi, że książka faktycznie należała do niej, a zatem nie była przeznaczona do sprzedaży przez jej męża, i która użyje posiadanej broni, aby ją odzyskać. Poza Lianą Corso stwierdzi, że to zadanie jest niebezpieczne, ponieważ ludzie powiązani z którąkolwiek z trzech kopii kończą martwymi, a ich zgony są pozornie związane z treścią samych książek. Do tego dochodzi młoda kobieta, która wydaje się chcieć mu pomóc, i która zdaje się wiedzieć tyle samo, jeśli nie więcej o książkach i ich obecnych właścicielach niż on.

Ujmujący chiller Polańskiego, czczony przez diabła, jest bogaty w bogatą gotycką atmosferę i styl. Fabuła jest zwodniczo prosta: księgarz Johnny Depp ma za zadanie odnaleźć kopie starożytnego tekstu, który, jak się uważa, został napisany przez samego Szatana. Wkrótce zostaje zagrożony przez ciemne i tajemnicze siły i odkrywa, że ​​nikomu nie można ufać. Chociaż film nie ma nic wspólnego z pismami HP Lovecrafta, uważam, że przedstawia on złowrogie tajemnice i starożytne księgi w niezwykle Lovecraftowskim tonie. To film pełen tajemnic i mało rozwiązania. Jeśli obejrzysz to w oczekiwaniu na wielkie zakończenie, będziesz rozczarowany: przyjemność tkwi w podróży, a nie w rozwiązaniu. Mimo to Polański kręci swój film w sam raz i wykorzystuje wspaniałą muzykę orkiestrową, która dodaje nieskończonej atmosfery. Depp ma solidną formę jako zuchwały, raczej nietypowy protagonista, a Frank Langella zapewnia potężny zwrot akcji. Jest też pani Polański, Emmanuelle Seigner, w roli sojuszniczki podobnej do tej z Frantica. Omiń sporadyczne błędy – irytujące użycie drutów w jednej sekwencji jest dużym błędem, a są też inne tandetne chwile – i zamiast tego zrelaksuj się i chłonąć atmosferę.

Cezary Głowacki

To nie jest thriller i to dobrze. Jest to raczej film intelektualny o relacji między widzem a twórcą. Każdy, kto zna Polańskiego, a zwłaszcza wielu naszych najlepszych filmowców, wie, że zastanawia się, co to znaczy zrobić prawdziwy film, który działa jak sztuka. To znaczy, że nie tylko zadziwia i bawi. Ten film jest dla Polańskiego jak „Imię róży” dla Umberto Eco. To była książka o tym, czym książki nie są. To jest film o tym, czym filmy nie są. Uwaga, przed nami spoilery! Historia jest słaba – o to chodzi, w rzeczywistości trochę zbyt oczywista jak na mój gust. Książka, o której mowa, była przelewana od ponad 300 lat, a wszyscy skupili się na tekście. A ten tekst jest zupełnie nieistotny, jednorazowy, tak jak historia filmu. Cały sens filmu tkwi w jego obrazach, fabuła jest celowo degradowana, aby pokazać sens. (Zdjęcia są świetne: Polanksi współpracuje z LCR?) Chodzi o abstrakcję. Jak widzowie mogli nie uchwycić warstw odniesień do piekła/zastępów aniołów? --na dole masz Francuza, który jest właścicielem książki, ale nie jest zainteresowany, poza pięknem oprawy …to jest baronowa, która całe życie pisała o diable i nawet nie zastanawiała się nad obrazami, chociaż miała najlepszą wskazówkę – widziała go. --na wyższym poziomie masz Lianę Tefler, która wie, że w artefakcie jest jakaś moc, ale nadal koncentruje się na tekście (i notabene na seksie) --wyżej masz Bałkana, który wie, że tekst jest bezwartościowy, a obrazki mają prawdziwą wartość, ale myśli, że magia tkwi w obrazkach --to masz dwóch braci, którzy mają moc majstrowania przy mocy obrazów --w końcu Corso, którego widzimy, jak przechodzi z dołu listy do tej warstwy, gdzie wie, że moc nie tkwi w samych obrazkach, ale w questach. (Na początku wartość księgi dla niego nie leży w jej tekście ani obrazach, ale w oprawie i rzadkości.) --to mamy „dziewczynę”, która JEST na zdjęciach --i mamy widza. To jest krzyż, cztery osoby ułożone w stos, dwóch braci, a potem jeszcze trzy osoby ułożone w stos. Nakładanie warstw faktycznie używane w traktatach o naturze abstrakcji z początku XVII wieku, które z perspektywy czasu nazywane są okultyzmem. W rzeczywistości jest to ta sama warstwa semiotyki nakreślona przez Eco, a znacznie wcześniej użyta w powieściach uczniowskich Goethego (w tym Fauście, który cytuje ta historia). To dziewięciu graczy, osiem poziomów świadomości stworzonych przez filmowca, każda warstwa odrzuca coś na bok. Kto jest dziewiątym graczem, ostatnim abstrakcjonistą? Ty.

Ignacy Wysocki

To, co sprawia, że ​​ten film jest dość wyjątkowy w dzisiejszych czasach, to obejrzenie horroru-okultyzmu, w którym jest bardzo mało akcji. To może zniechęcić wielu współczesnych widzów i krytyków, ale pomyślałem, że to odświeżające… tak długo, jak historia może nadal przyciągać uwagę, co się udało. Zrobiło to również z dość długim filmem: 133 minuty. Grałem ten film kilka razy dla przyjaciół i nikt się nie nudził. Atrakcją jest (1) przyzwoite aktorstwo; (2) kilka świetnych zestawów; (3) wciągająca historia; (4) ciekawe postacie i (5) niskie wulgaryzmy. To, co interesuje większość widzów, to po prostu zastanawianie się, co wydarzy się dalej w dążeniu „Deana Corso” (Johnny Depp), aby odkryć ukrytą wiadomość. Nie zdradzając niczego, jest to klasyczny, solidny thriller… i, co ważniejsze, fajny do oglądania.

Wiktor Zakrzewski

SPOILERY - - - - - - -- Właśnie obejrzałem ten film ponownie i chciałbym dodać kilka komentarzy do ogólnych pomysłów. Po pierwsze, moje wrażenie z DZIEWCZYNĄ było takie, że była jak Walkiria z nordyckiego mitu, wybrała, kto dotrze do Walhalli lub w tym przypadku do piekła. Ale z pewnością sama mogła być diabłem. Chociaż ten film dotyczył wybrania jednej osoby do oświecenia (jak mówiono „Niech światło świeci” na grawerunku z przodu) lub jeśli upierasz się, by być strasznie judeo-chrześcijańsko-islamskim w tym temacie, odoświeconym, to mogło być na przykład tylko jeden z wielu na przestrzeni wieków, jak sam De Torquia, musiał zostać wybrany. Rzeczywisty grawerunek na dziewiątej płycie przedstawia siedmiogłową bestię, która może być siedmioma grzechami głównymi, jednak pokazuje bestię zaprzęgniętą i ujeżdżaną przez dziewczynę czytającą książkę, co oznacza, że ​​przezwyciężyła przyciąganie grzechów i oswoiła je przez Edukacja. Również, gdy Corso po raz drugi odwiedza sklep braci Ceneza, dwóch facetów (robotników) grał ten sam facet, który grał obu braci Cenesa. Sprawdziłem napisy, żeby się upewnić. Poza tym ten sam głos dziecka podczas obu wizyt mówi: „Si, Si Mama!” sugerowanie, że sklep istnieje poza czasem „rzeczywistym”. Spożywać z drzewa WIEDZY dobra i zła to rozumieć dualizm, dzięki czemu wąż może być postrzegany jako niosący oświecenie, a nie śmierć. pierwsze dwa razy, gdy Corso widzi martwe ciała (Bernie i Vargas), mówi Jezus Chrystus lub Bóg Wszechmogący, w ten sposób sygnalizując bogu, jak powszechnie rozumie się, jako niosący śmierć, a nie życie. Dziewczyna jest pomijana, ponieważ wydaje się biedna, źle ubrana i nieumyta. Telfer i Balkan nigdy by z nią nie rozmawiali, chociaż jest drogą do tego, czego twierdzą, że szukają. Nigdy jej nie „widzą”. Bałkan nosi grube okulary, a okulary Corso pękają, co symbolizuje, że to, co jest powszechnie akceptowane jako sposób widzenia, naprawdę utrudnia rzeczywiste „widzenie”. Baronowa „widziała” diabła, gdy miała 15 lat i od tego czasu szukała go, ale również spadła na pobocze przez rozproszenie. Balkan, wysyłając Corso do pracy (mimo że porównanie ksiąg było jego pomysłem) pokazuje, że nie jest godzien. Corso robił rzeczy, o których nigdy nie myślał, że zrobi. Szedł przez strumienie, błagał o przejażdżki, jeździł ze zwierzętami i szedł pieszo, aby dostać się do wieży. Mógł podążać za tymi, którzy utorowali drogę, ale był gotów ją zobaczyć i osobiście zrobić to, co trzeba. Myślę, że każdy z tych ludzi mógłby zostać wybrany, gdyby sam „widział” i wykonywał pracę. Zamiast tego wszyscy stali się bogaci i leniwi, podczas gdy Corso jest określane jako „chude i głodne”. Tylko kilka pomysłów, które dostałem z tego wspaniałego dzieła sztuki. Przeczytam powieść, na której został oparty.

dr Jacek Sawicki

Zwiastun

Podobne filmy