Informacje o filmie

Po wykonaniu zadania rozbicia organizacji zajmującej się handlem ludźmi były wojskowy i włóczęga Jack Reacher jedzie do Waszyngtonu, by zaprosić swoją łączniczkę, major Susan Turner, na kolację z nim. Spotyka jednak jej zastępcę, pułkownika Sama Morgana, który wyjaśnia, że ​​major Turner został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo. Jack poszukuje swojego doświadczonego prawnika, pułkownika Boba Moorcrofta, który wyjaśnia, że ​​major Turner został również oskarżony o zabójstwo dwóch żołnierzy w Afganistanie. Co więcej, mówi również Jackowi, że jest pozwany, oskarżony przez kobietę o bycie ojcem jej piętnastoletniej córki, Samanthy. Kiedy Moorcroft zostaje zamordowany, Jack zostaje oskarżony o bycie mordercą i wysłany do więzienia. Widzi, że Turner i on zostali wrobieni, a także, że Turner zostanie zabity przez dwóch zabójców. Jednak ratuje ją i uciekają. Wkrótce zdają sobie sprawę, że istnieje spisek, w którym biorą udział wojskowi z wojska i kontrahent rządowy, który jest potężnym handlarzem bronią. Jack dowiaduje się również, że Samantha jest w niebezpieczeństwie, a Turner i on ją ratują. Postanawiają ją chronić, ponieważ ściga ich utalentowany zabójca, gdy próbują znaleźć motyw spisku. Komu można zaufać?

Jestem wielkim fanem Toma Cruise'a. Jest prawdziwą staromodną gwiazdą filmową, hojną dla swoich fanów na czerwonym dywanie i prawdziwą gwiazdą w kasie. I mogę szczęśliwie usiąść przed każdym z jego DVD od czasu do czasu i nadal się nim cieszyć. W przeciwieństwie do wielu krytyków, podobał mi się nawet jego ostatni występ jako Jack Reacher. Niestety, boli mnie to powiedzieć, ale jego ostatni występ – „Jack Reacher: Never Go Back” – jest trochę nudny. Reacher Lee Childa wiele lat temu odwrócił się od swojej wojskowej przeszłości i błąkał się po kraju jako włóczęga naprawiający krzywdy poza prawem. W tym filmie jego przeszłość wojskowa ponownie wkracza w jego życie. Potencjalna miłość Major Susan Turner (Colbie Smulders, ze świata „Avengers”) zostaje aresztowana pod sfabrykowanymi zarzutami szpiegostwa, a Cruise postanawia oczyścić jej imię. Po drodze przypadkowo (i raczej zbyt wygodnie dla fabuły) odkrywa, że ​​został przeciwko niemu wytoczony pozew o ojcostwo, a Reacher konfrontuje się z buntowniczą i lekkomyślną nastolatką Samanthą (Danika Yarosh, lat 18 grająca 15). Niestety, wielkie sery zaangażowane w międzynarodowe skulduggery broni są zdeterminowane, aby związać każdy luźny koniec w swojej intrydze, w tym Reacher, Turner i młoda Samantha przez stowarzyszenie. Nie trzeba dodawać, że złoczyńcy – prowadzeni przez jednoosobową maszynę do zabijania (Patrick Heusinger) – nie liczyli na „szczególny zestaw umiejętności” Reachera. Mój problem z filmem (po zabawnym otwarciu) polega na tym, że scenariusz przeskakuje od standardowej scenografii thrillera do standardowej scenografii thrillera w wysoce przewidywalny sposób. To tak, jakby w blenderze utknęły scenariusze z 20 różnych filmów. Cieniste bronie robiące shenanigany: sprawdź; Śliczna nastolatka w niebezpieczeństwie: sprawdź; Strzelanina na nabrzeżu: sprawdź; Pościg na dachu: sprawdź. Czy wszystkie poszczególne scenki są przyzwoicie wykonane? Tak, oczywiście. Ale połączenie tych kawałków akcji tapas naprawdę nie składa się na satysfakcjonujący posiłek. Wątek fabularny prawie nie istnieje, ponieważ w „śledztwie” nie ma suspensu: fabuła jest dla ciebie całkiem nieźle rozplanowana. Tam, gdzie można się dobrze bawić, jest baraż pomiędzy urodzonym liderem Reacherem i urodzonym liderem Turnerem, obaj starają się być najlepszymi w podejmowaniu decyzji. Romantyczny związek między liderami wydaje się prawie prawdopodobny pomimo ich 20 (DWADZIEŚCIA!) różnicy wieku: jest to bardziej spowodowane tym, jak niesamowicie dobrze wygląda Cruise w wieku 54 lat (cholera go!). Turner jest dobrą kobiecą wzorem do naśladowania do momentu, w którym dochodzi do konfrontacji w pokoju hotelowym, a Turner wycofuje się: pomimo tego, że Cruise jest „bohaterem”, byłoby miło, gdyby równość kobiet odeszła inna droga. Reżyserem jest Edward Zwick, który wyreżyserował ciekawszy film Cruise'a „Ostatni samuraj”. Zwiastun zaczął się dobrze, a następnie przeszedł w ogólną przeciętność. Niestety – przynajmniej dla mnie – film sprostał zwiastunowi. Można oglądać, ale nie zapadać w pamięć. (Zgadzam się? Nie zgadzam się? Aby uzyskać graficzną wersję tej recenzji i komentować, odwiedź stronę bob-the-movie-man.com. Dzięki.)

mgr Eryk Sokołowski

Choć daleki od bezbłędności (z nierównym scenariuszem, anemicznym i anty-klimatycznym zakończeniem, kilkoma zbyt wyblakłymi momentami i Rosamund Pike, aktorką, która zwykle mi imponuje, dając jedną ze swoich najgorszych ról w fatalnie, niezdecydowanie napisanej roli) pierwszy „Jack Reacher” ma wciąż wiele wspaniałych rzeczy i ocenianie go jako samodzielnego jest bardzo przyjemne. „Jack Reacher: Never Go Back” nie jest okropną kontynuacją, ale to, co zostało zrobione dobrze w pierwszym „Jack Reacher”, nie jest dobrze zrobione tutaj. Jeśli można to podsumować jednym słowem, to rutyna. Poza pewnymi wartościami produkcyjnymi w stylu direct-to-video w niektórych sekwencjach akcji, jest to dość dobrze zrobiony film. Stylowo i nastrojowo nakręcone, głównie w stylu neo-noir, z dobrym wykorzystaniem miejsc, a montaż jest ciasny i ostry, bez uciekania się do często wywołującej drgawki techniki chwiejnej kamery. Muzyka jest energetyczna i zapada w pamięć, ale nie jest arogancka ani zbyt bombastyczna, z bardzo efektywnym wykorzystaniem ciszy. Niektóre dialogi są suche i dowcipne, a kilka sprytnych. Części filmu są bardzo energetyczne, a część akcji nieustępliwa i podnosząca poziom adrenaliny. Obsada to bardzo mieszana torba. Zaczynając od Toma Cruise'a, jak powiedział, mówiąc o pierwszym filmie, cokolwiek zostało powiedziane o tym, że jest całkowicie zły fizycznie (często opisywany przez krytyków jako jeden z największych błędów w historii), nadal tworzy charyzmatycznego i intensywnego bohatera, który ma stal w jego oczy i gra to odpowiednio prosto, pomimo kampowalności niektórych jednolinijek. Jestem zdumiony, że dobrze radzi sobie z akcją, jego energia i zręczność są godne pozazdroszczenia. Patrick Heusinger wnosi pewną cichą, ponurą groźbę w raczej gwarantowanej roli. Ogólnie rzecz biorąc, obsada drugoplanowa nie jest tak godna zapamiętania jak w pierwszym (w którym byli Robert Duvall i Werner Herzog). Cobie Smulders robi wszystko, co w jej mocy, ale pojawia się beznamiętnie w roli, która ogranicza ją do robienia prawie niczego. Podobnie marnuje się Robert Knepper. Po drugiej stronie spektrum aktorskiego, naprawdę irytujący występ Daniki Yarosh, w denerwująco i niezdecydowanie napisanej stereotypowej roli urządzenia fabularnego, który jest tutaj nadużywany do przesady, sprawił, że bardziej doceniłem występ Rousamund Pike w pierwszym filmie. Ed Zwick reżyseruje kompetentnie, ale niewiele więcej, nic nieudolnego, po prostu coś przeoczył i było poczucie, że nie nadaje się do materiału. Istnieje pewna interakcja między postaciami, ale głównie jako postacie pojedynczo są albo denerwujące (Samantha), albo niechlujnie rozwinięte (złoczyńcy, postać Kneppera jest praktycznie szyfrem). Jest tu kilka dobrych sekwencji akcji, ale jest też wiele, które śmierdzą kompetentnie, ale bez dużej iskry i wyobraźni. Suchy dowcip i spryt, które sporadycznie pojawiają się w scenariuszu, są przyćmione przez ilość dialogów, które są wymuszone, rozwlekłe i nadęte, podczas gdy inne humorystyczne fragmenty wypadają kiepsko. Opowieść ma wystarczająco dużo energii, by nie stała się kompletnie nudna, ale wyraźnie brakuje tu zabawy, tajemniczości i suspensu, a fragmenty również wydają się być wyściełane i zawiłe. Znowu nic nie do zniesienia, nic, czym można by się zachwycać lub ekscytować, tylko kompetentne malowanie po liczbach, ale niewiele więcej. Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy „Jack Reacher” był wadliwy, ale przyjemny. Ta kontynuacja „Never Go Back” nie jest godziną dla amatorów, ale wydaje się rutynowa i jakby czegoś brakowało. 5/10 Bethany Cox

Grzegorz Duda

Jack Reacher: „Nigdy nie wracaj” powinien być dwuwierszowy „Nigdy nie idź naprzód”. Ten film jest mocno osadzony w akcji „corniness” z lat 90-tych. To wydaje się być „starym” „nowym” trendem. Wracając do dawnych formuł, które kiedyś działały, z nadzieją, że będą działać ponownie w XXI wieku. Faktem jest, że widzowie w większości stali się bardziej wyrafinowani. Dla mnie nowy Jack Reacher to anachronizm. Można go oglądać, ale wydaje się przestarzały, „głupi” i całkowicie nieprawdopodobny, nawet jak na standardy hollywoodzkie. Jack unosi się wokół jak zemsta zemsty, rozwiązując zbrodnie dla wojska, podczas gdy żwawo przemieszcza się do iz obiektów wojskowych, jakby otrzymał dożywotnią przepustkę do dziwnego, spiętego klubu wiejskiego. Co gorsza, antagoniści wydają się nieudolni i niewytłumaczalnie głupi. Jego sukces nigdy nie budzi wątpliwości. Rezultatem jest film, który jest w najlepszym razie „lekką” rozrywką. Nie jest zły, jako taki, jest po prostu raczej nieokreślony i niezbyt wciągający. Pięć na dziesięć ode mnie.

Wiktor Krajewski

Były śledczy wojskowy Jack Reacher (Tom Cruise) z pomocą swojej następczyni, major Susan Turner (Cobie Smulders), rozbija siatkę przemytniczą prowadzoną przez miejscowego szeryfa. Udaje się do DC, aby spotkać się z nią po raz pierwszy, ale dowiaduje się, że została zatrzymana za zdradę stanu. Wysłała do Afganistanu dwóch śledczych, którzy zostali w tajemniczy sposób zabici. Jej prawnik wojskowy zostaje zabity, a Reacher zostaje w to wrobiony. Podczas pobytu w areszcie Reacher ratuje Turnera przed zabójcami i uciekają. Tymczasem Candice Dayton złożyła przeciwko niemu pozew o ojcostwo dla 15-letniej córki Samanthy, której nigdy nie spotkał. Historia, wykonanie i, szczerze mówiąc, postacie są raczej robotami. Właściwie to nie jest ekscytujące, ale jest mnóstwo akcji walki. Nie ma tajemnic, szokujących zwrotów akcji ani ciekawych odkryć. Wielki zwrot klimatyczny to ledwie zwrot. Historia rozwija się w ciągu wydarzeń, które nie są zbyt przekonujące. Źli ludzie są gotowi zabić tyle osób, ile potrzeba, ale jest to rodzaj filmu, w którym zawsze mają krótkie zakończenie walką wręcz. Plusem jest to, że Smulders zapewnia twardą postać bez zapadania się w romantyczną kałużę, chociaż od czasu do czasu grozi. Ta franczyza wciąż robi coś z kapelusza, ale nie jest dobrze sfilmowana. Chodzi o to, żeby postać zniknęła. Potrzebna jest scena, w której tracimy z oczu Cruise'a (lub Smuldersa w tym przypadku) w tłumie. To byłaby magia filmu. Ogólnie rzecz biorąc, ten film mocno uderza, ale hity rzadko bolą. To film akcji z ograniczonymi emocjami.

Joanna Olszewska

Po przeczytaniu wszystkich książek Reachera byłem jednym z tych, którzy krzyczeli „Co??!!” kiedy Cruise został obsadzony jako Reacher, ale zmieniłem melodię, kiedy zobaczyłem pierwszy film Reachera. Myślałem, że Cruise dobrze to zniósł. Więc naprawdę nie mogłem się doczekać kolejnej odsłony. . . i co za rozczarowanie. Różnica między opowieściami Reachera a innymi tak zwanymi opowieściami o antybohaterach polega na realizmie, jaki wniósł do nich Lee Child. Na przykład, żaden z tych długich uderzeń ciosów, Lee Child dał jasno do zrozumienia, że ​​​​jeden cios wystarczy, a jeśli nie zostanie wykonany poprawnie, istnieje niebezpieczeństwo złamania rąk itp. I podążali za tym etosem w pierwszym filmie Reachera. Ale w tej ostatniej ofercie był tylko pojedynek ciosów za meczem ciosów za meczem, nie mając nic do pokazania poza cięciem nad okiem Reachera. Gdzie siniaki i obrzęki? Jestem pewien, że fajka roztrzaskała mu ramię, ale następnego dnia, gdy ma na sobie koszulkę, nie ma nic do pokazania. Co więcej, przez cały film jest cholernie dużo biegania - dziwię się, że nie pobiegli do toalety. Dzięki pracy z kamerą i montażowi film wydawał się pospieszny. Wreszcie scenariusz miał jeden z sprytnych dowcipów w książkach. W sumie rozczarowująca kontynuacja. Czy to był dyrektor? Tak myślę.

Hubert Ostrowski

Zwiastun

Podobne filmy