Informacje o filmie

Alternatywna wersja legendy o Królu Arturze. Jako chłopiec Artur zostaje osierocony po tym, jak jego ojciec, król Uther Pendragon, a matka zostaje zabita w wojnie toczonej przeciwko nim przez Vortigerna, który następnie obejmuje tron. Artur ucieka i wychowuje się w burdelu, niewiele wiedząc o swoim pierworodztwie. Vortigern chce śmierci Artura, aby upewnić się, że nie ma pretendenta do tronu. Legendy głoszą, że tylko następny król będzie mógł wyciągnąć Excalibur, miecz Uthera, ze skały, na której jest złożony. Tak więc, starając się zidentyfikować Artura, Vortigern zmusza wszystkich młodych mężczyzn w wieku Artura do próby wyciągnięcia miecza. Teraz kolej na Artura.

Postawmy sprawę jasno: zawiera bardzo niewiele aspektów prawdziwej legendy o Arturze. Prawdopodobnie powinni byli zamiast tego wybrać zwariowany oryginalny średniowieczny film fantasy. Biorąc to pod uwagę, nie spodziewałem się, że styl Ritchiego zadziała tutaj tak dobrze. I nie był tak szalony od czasu Snatcha. Niektóre montaże są tak zapierające dech w piersiach, szybkie i innowacyjne pod względem montażu i ścieżki dźwiękowej, że to przyjemność. Jasne, fabuła jest mniej więcej zgodna z konwencjami gatunku, a finał jest nieco ciężki w CGI. Z drugiej strony sekwencja prób zabójstwa jest fantastyczna, a przedstawienie magii całkiem fajne. Do diabła, dobrze się z tym bawiłem.

dr Nikodem Sobczak

KING ARTHUR: LEGEND OF THE S WORD to kolejny przykład współczesnej obsesji Hollywood na punkcie spektaklu akcji wzmocnionego CGI, w którym zapomina się w międzyczasie o uwzględnienie czegokolwiek takiego jak spójność narracji, głębia postaci, zwykłe podstawowe elementy kręcenia filmów. Ten zaczyna się od wielkiej, awanturniczej, losowej sekwencji fantasy, ale kogo to obchodzi, kiedy nie znasz postaci lub rzeczywiście wiesz, co się dzieje? Po wielu stylistycznych bzdurach – dni chwały Guya Ritchiego to już odległa przeszłość – łączymy się z Charliem Hunnamem w stylu Robin Hooda, dziwakiem Cockney, pełnym głupawych dialogów i postawy twardziela. Walczy przeciwko złemu Jude'owi Lawowi w serii obszernych scen akcji, czasami prezentując solidną choreografię, ale zbyt często sprowadzaną do kiepskich efektów CGI bez powodu. Pismo jest cienkie jak papier, a historia jest zwykłym miszmaszem fantazyjnych tropów z WŁADCY PIERŚCIENI i GRY O TRON bez żadnego realizmu, a mimo to trwa o godzinę za długo.

mgr Dawid Kaźmierczak

W niektórych nie jestem aż tak zaskoczony, że Guy Ritchie zdecydował się nakręcić film o Królu Arturze, chociaż nie spodziewałem się, że będzie to film zrobiony w stylu Guya Ritchiego. W pewnym sensie wydaje się, że jest to jego typowy film mroczny i ostry, ale w innym sensie jest to również bardzo heroiczna fantazja. W pewnym sensie to wstyd, że ten film odpadł tak jak wypadł, ponieważ w rzeczywistości był całkiem przyjemnym filmem, a ja na pewno bardzo lubię styl reżyserski Ritchiego. Dobra, część mnie nie do końca zrozumiała humor tego utworu, zwłaszcza że we wszystkich jego filmach mieliśmy podobny styl. Musimy jednak pamiętać, że styl Ritchies zawsze był bardzo surowy, a Król Artur nie jest wyjątkiem. Rzecz z Arthurem polega na tym, że istnieje wiele historii i żadna z nich nie jest taka sama. Myślę, że taka jest natura legendy. Co ciekawe, w niektórych historiach Artur nawet nie spotyka Merlina (i tak jest w tym filmie). W rzeczywistości Artur nawet nie poznał swojego ojca, ale podejrzewam, że jest to zgodne z wieloma legendami. W tym filmie mamy czarnoksiężnika Mordreda, który pustoszy ziemię, jednak po bitwie brat Uthera zabija swoją żonę, aby zdobyć władzę, i uwalnia demona, który zabija zarówno Uthera, jak i jego żonę, ale pozwala Arturowi wyjść na wolność. Jednak zanim umrze mieczem, Excalibur jest zakopany w skale i tylko prawdziwie urodzony król może go wyciągnąć. Duża część filmu jest tak naprawdę o tym, jak Arthur pogodził się z tym, kim jest. Dorasta w burdelu i w prawdziwym stylu Guya Ritchiego, dzięki wytrwałości, urokowi i prostej determinacji, w zasadzie staje się postacią z podziemia. Jednak fałszywy król nagle odkrywa, że ​​dopóki miecz jest w kamieniu (i przez dłuższy czas był pod wodą, jednak woda potem spłynęła, ujawniając ją wszystkim), jego moc nie będzie pełna, więc wysyła swoich żołnierzy, aby zebrali wszystkich w wieku Artura, aby zobaczyć, czy mogą usunąć miecz. Jak można się domyślić, Arturowi się to udaje. Ponieważ jednak jest prawdziwym królem, jest zagrożeniem, więc niedługo zostanie stracony, z wyjątkiem tego, że buntownicy, którzy od jakiegoś czasu gotują się w pobliżu, podnoszą głowy i atakują. Inną rzeczą, o której skojarzył mi się film, był Makbet. W rzeczywistości wydawało się, że jest to opowieść o sztuce Szekspira, wykorzystująca bohaterów arturiańskich w przeciwieństwie do bohaterów szekspirowskich. Powodem, który wydawał się nadejść, było pojawienie się trzech wiedźm, które mieszkały w jeziorze. Okej, w przeciwieństwie do Makbeta, ten film skupia się bardziej na Arturze niż na głównym bohaterze, ale wydawało się, że tak często wychodzi. Jednak tym, co naprawdę przykuło moją uwagę, było to, że pomimo heroicznej fantazji, nadal ma prawdziwą szorstkość typowego filmu Guya Ritchiego i naprawdę szkoda, że ​​jest klapą, ponieważ w rzeczywistości nie jest tak zły, jak wpływy udawaj, że tak jest (choć może to mieć dużo więcej wspólnego z ekstrawaganckim charakterem filmu niż z jakimikolwiek nieodłącznymi problemami z nim).

Apolonia Zakrzewska

Będzie krótki i prosty. Jeśli nie rozumiesz (brytyjskiego) humoru (tj. nie uważasz, że żarty są śmieszne), dialogów i szybkiego stylu montażu „flashbacki” prezentowanego w Lock Stock and Snatch, znienawidzisz ten film. To proste. Dla nas, którzy rozumieją, co stanowi film Ritchiego, będzie bardziej prawdopodobne niż nie, podobnie jak film.

Jan Mróz

Zwiastun

Podobne filmy