Ema, młoda tancerka, po oddaniu Polo, syna, którego oboje adoptowali i którego oboje adoptowali, postanawia rozstać się z Gastónem. Podczas desperackich poszukiwań ulicami portowego miasta Valparaíso Ema szuka romansów, aby przezwyciężyć poczucie winy. Ma jednak tajny plan odzyskania wszystkiego, co straciła.

Ema i jej partner zostają rozdarci po tym, jak ich adoptowany syn okazuje się agresywny i ostatecznie decydują się oddać go z powrotem. Próbując poradzić sobie ze smutkiem i poczuciem winy, Ema uwodzi oboje przybranych rodziców dziecka. Brzmi to jak szalona historia, ale myślę, że film jest bardziej inteligentny niż ten. W moim rozumieniu nie chodzi o to, że wydarzenia, które opisuje, mają rzeczywiście mieć miejsce; raczej, że reprezentują rodzaj fantazji, ponieważ Ema próbuje pogodzić się z tym, co się wydarzyło i wyobrazić sobie drogę naprzód, i że wypowiedziane słowa nie są rzeczami, które faktycznie zostały powiedziane, ale raczej tym, co musi powiedzieć i nie może . Nawet wtedy tak naprawdę nie rozumiałem ostatniej sceny. Jako opowieść potwierdzająca życie nie ma większego sensu; w mojej interpretacji jest to przemyślana medytacja nad samą trudnością bycia człowiekiem.

Krystyna Mazur

Film Larraina Ema jest bardzo trudny do oceny. Ma potencjał bycia absolutnym arcydziełem, ma swój wyrazisty głos, ale jakoś mnie nie przekonał. Trzeba przyznać, że Ema ma wspaniały techniczny styl. Zdjęcia są zdumiewające, podobnie jak koerografia i muzyka, które pojawiają się w filmie. Załoga Larraina zdecydowanie osiągnęła z tego punktu widzenia coś wyjątkowego. Wspaniała była też obsada. Zarówno główna aktorka, jak i doświadczony aktor Gael Garcia Bernal dali nam wspaniałe występy. Szczególnie orzeźwiające było dla mnie widzieć Bernala jako bardziej dojrzałą postać niż młodzieńca, z którego jest dobrze znany w filmach Cuarona i Inarritu. Trudno opisać fabułę Emy bez zepsucia całego filmu. Mogę tylko powiedzieć, że Ema opowiada o kobiecie, nowoczesnej tancerce o buntowniczej duszy, która prowadzi ją do tendencji destrukcyjnych (nie autodestrukcyjnych, myślę, że trzeba to podkreślić). Film jest dosłownie przede wszystkim portretem wyjątkowej kobiecej postaci, co jest czymś niezaprzeczalnie pozytywnym, ale ma też bardzo cienką fabułę, która w środku filmu wydaje się prowadzić donikąd (choć akcja ma swego rodzaju zakończenie). . Ema to przede wszystkim studium postaci, ale z dystansu (stoickie podejście do przedstawień nie pozwala widzowi wniknąć w myśli Emy i drugiej postaci). Jest trochę symboliki (na co wskazują sceny początkowe i końcowe), ale wydaje się albo zbyt oczywiste, proste, albo zbyt enigmatyczne, by je pojąć. Nie zdziwiłbym się, gdyby Ema dostała nominację w kategorii Filmy Zagraniczne do Oscara lub jakiejkolwiek innej nagrody, bo zdecydowanie jest wybitna, ale jakoś tym razem muszę powiedzieć, że nie była to do końca moja filiżanka herbaty.

inż. inż. Róża Wojciechowska

Może to być nieślubne potomstwo Lyncha, Almodovara i Gaspara Noe, pieczone w temperaturze 451 stopni Fahrenheita na dokładkę. Trudne w dopasowaniu do rzeczywistości, prowokujące do myślenia, pięknie zagrane i pomysłowe.

Magdalena Zielińska

W Valparaiso późno w nocy pali się sygnalizacja świetlna. Ta dziwna scena otwierająca nadaje niezwykły i kolorowy ton reszcie Emy. Stopniowo rozumie się, jak światło zapaliło się. Tajemnicze podteksty i niezwykłe namiętności kłębią się w ludzkich sercach. Dialogi, scenografia, muzyka, sceny taneczne i postacie podążają podobnym rytmem i są najbardziej charakterystyczne dla samej Emy. Jest kulą ognia. Energiczna, przebiegła i nieprzewidywalna przemierza ulice Valparaiso, szukając iskier, które rozpalą jej zniszczone małżeństwo, porzucenie adoptowanego syna, zmagającą się z karierą taneczną i niestabilne ja. Czasami nie ma scenariusza. Dotyczy to zarówno aktorstwa, jak i życia. Według Pablo Larraina na międzynarodowym festiwalu filmowym w Toronto aktorzy otrzymywali wskazówki fabularne dopiero w ostatniej chwili. Rezultatem była płynność i dynamika. Aktorzy zgłębiali nowy język. Tradycyjne granice zostały również przełamane seksualnością, rodziną, nastrojową i hipnotyczną muzyką, tańcem i nie tylko. Film bawi się pojęciami tego, co kobiece i męskie. Mariana di Girolamo (Ema) jest idealna do tej roli. Gael Garcia Bernal (mężulek Emy, Gaston) spotyka się z Pablo Larrainem (nominowanym do trzech Oscarów za film Jackie). Choć wolę myślenie i głębię od dialogu, aktorstwo bez scenariusza przynosi pewne intrygujące rezultaty. Krajobraz Valparaiso jest równie ekscytujący jak Mariana di Girolamo.

Hubert Górski

Larrain jest znakomitym filmowcem i na pewno widać tu rzemiosło, wizualnie i z elementami partytury (nie Reggaeton - prawie warto obejrzeć, aby usłyszeć przemęczenie Bernala przeciwko temu, co jest z pewnością najgorszym gatunkiem muzycznym na świecie), ale to jest przykry obowiązek. Żaden element fabuły tak naprawdę nie porywa, główny bohater jest nieznośny i irytujący, a reszty nie ma ani tu, ani tam. Pewnie 4,5 ale dam korzyść jak są chwile. Miejmy nadzieję, że następnym krokiem będzie powrót do formy. W międzyczasie znów będę oglądać Jackie.

Cezary Chmielewski

Podobne filmy