W następstwie brutalnej demonstracji przeciwko brutalności policji, wywołanej hospitalizacją ciężko rannych, Abdel Ichacha, trzej młodzi przyjaciele, Vinz, Hubert i Saïd, spotykają się następnego ranka w ich sąsiedztwie na jednym z nieszczęsnych, o niskich dochodach. banlieues poza Paryżem. Oślepiony wściekłością i bezsensownym pragnieniem wyrównania rachunków za pomocą rewolweru Smith and Wesson Model 629 ze stali nierdzewnej z zadartym nosem, coraz bardziej wydaje się, że Vinz wydaje się tykającą bombą zegarową. Tymczasem w ciągu dwudziestu czterech godzin zabija czas, wijąc się po pozbawionych twarzy ulicach metropolii, czekając na eksplozję. Ale nienawiść rodzi nienawiść, przemoc rodzi przemoc, a morderstwo nigdy nie jest rozwiązaniem. Czy może być nadzieja, kiedy nie ma dokąd iść, tylko na dół?

„Mean Streets” po francusku – i wiele więcej. Chociaż jest tak wiele odniesień do Scorsese, że można by to nazwać hołdem, ten francuski kamień milowy traktuje o rozczarowanej młodzieży, która mieszka na przedmieściach Paryża w tak elegancki – i uczciwy – sposób, że posunąłbym się nawet do nazwijmy go najbardziej odpowiednim francuskim filmem ostatnich 20 lat. Ale to także kinowe arcydzieło i świetna, często przezabawna rozrywka. Wszystko do siebie pasuje: wybory muzyczne, wybitne kreacje 3 głównych bohaterów, piękne zdjęcia i bezbłędna reżyseria. A może przede wszystkim DOSKONAŁY scenariusz. Równie realistyczny obraz rozdartego społeczeństwa, jak i osiągnięcie artystyczne, „La Haine” jest niezbędnym oglądaniem. Mój głos: 10 na 10 Ulubione filmy: http://www.IMDb.com/list/mkjOKvqlSBs/ Mniej znane arcydzieła: http://www.imdb.com/list/ls070242495/ Ulubione filmy niskobudżetowe i filmy klasy B: http://www.imdb.com/list/ls054808375/ Recenzja ulubionych programów telewizyjnych: http://www.imdb.com/list/ls075552387/

Stefan Kaczmarek

La Haine (Nienawiść) w reżyserii 28-letniego Mathieu Kassovitza, przypominający film Z Costasa-Gavrasa z jego szybkimi dialogami i rytmami staccato, to pełne pasji spojrzenie na napięcia rasowe na paryskim osiedlu mieszkaniowym. Chociaż handel narkotykami, rozkład miast i brutalność policji były już pokazywane w filmach, rzadko mieli poczucie witalności i pilności pokazanej w La Haine. Trzech przyjaciół z różnych grup etnicznych mieszka w osiedlu Bluebell na obrzeżach Paryża. To nie Paryż broszur podróżniczych czy filmów takich jak Amelie, ale wyludniony miejski pejzaż, surowy i ponury z projektami mieszkaniowymi, które wyglądają, jakby mogły znajdować się w dowolnym dużym mieście na świecie. Vinz (Vincent Cassel), jest Żydem z klasy robotniczej; Hubert (Hubert Kounde), najbardziej inteligentny i samorefleksyjny z całej trójki, jest afrykańskim bokserem; a Said (Said Taghmaoui), Arab z Afryki Północnej jest młodszy, ale równie rozgoryczony. Film przedstawia ich wściekłość na policję, którą postrzegają jako prześladowców. Zmarginalizowane gospodarczo i politycznie, bez pracy, rodziców, którzy troszczą się lub mają nadzieję na przyszłość, ulice są ich domem i są otwartymi celami dla policji, która jest przedstawiana jako brutalna i rasistowska. W jednej zaskakującej scenie weteran szydzi z Saida i Huberta i fizycznie znęca się nad nimi podczas szkolenia nowicjusza. Nowicjusz może tylko patrzeć i kręcić głową z niedowierzaniem. Nakręcony w czerni i bieli La Haine pokazuje jeden dzień z życia trójki przyjaciół. Po poważnych zamieszkach, w których miejscowy nastolatek, Abdel, zostaje poważnie ranny przez policję, Vinz, najbardziej niestabilny członek grupy, przysięga, że ​​jeśli Abdel umrze, zabije gliniarza, aby wyrównać rachunki. Hubert chce go powstrzymać, a Said wydaje się nie dbać o to tak długo, jak może dostać pieniądze od handlarza narkotyków o imieniu Snoopy. Kiedy Vinz znajduje Smith & Wesson 44 zagubiony przez policję podczas zamieszek, spirala przemocy narasta i zmierza ku pamiętnemu zakończeniu. La Haine nie oferuje żadnych rozwiązań problemów społecznych, ale wyraźnie pokazuje gniew i frustrację ludzi, którzy czują się uwięzieni w swojej sytuacji. W swoim przedstawieniu społeczeństwa w stanie swobodnego upadku, ma również natychmiastowość. Trzy tygodnie po premierze filmu w dzielnicy Brixton w Londynie wybuchły zamieszki po śmierci młodego czarnoskórego mężczyzny w areszcie policyjnym. Choć jest to wezwanie do działania w obliczu rosnącej przepaści społecznej między bogatymi i biednymi, La Haine wygłasza mocne stwierdzenie, że przemoc niczego nie rozwiązuje, a nienawiść rodzi nienawiść. Ktoś powinien przekazać słowo kilku światowym liderom.

inż. Daniel Kaczmarek

Po obejrzeniu tego filmu wróciłem do wielu filmów wyprodukowanych przez Warner Brothers w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, dotyczących tematu ubóstwa i tego, jak może ono prowadzić do przestępczości i utraty życia. W wielu przypadkach dylematy obywatelskie i moralne można często rozwiązać, ostatecznie zwyciężając dobro nad złem. W dzisiejszym świecie „właściwe” często pojawia się z pustymi rękami i często istnieje cienka granica między dobrem a złem. W wielu przypadkach pojawia się moralna równoważność i musimy odróżnić złe i mniej złe. To nie stwarza nadziei na sytuację. Takim obrazem jest „La Haine”. W tłumaczeniu oznacza to „nienawiść”, a ta emocja jest namacalna w całej historii trzech młodych mężczyzn, którzy nie mają kierunku, nie mają pracy i nie mają ze sobą nic wspólnego, poza zabijaniem czasu, kręceniem się w tej czy innej części miasta. Będąc filmem francuskim, miastem w tym przypadku jest Paryż, ale nie ten, który można zobaczyć w broszurach turystycznych. Ta historia rozgrywa się w obszarze przygnębiających projektów mieszkaniowych, w których szanse na awans w górę nie istnieją, co potęguje napięcie między policją a zróżnicowaną populacją, która próbuje związać koniec z końcem. Film kończy się pomysłem przedstawionym jako rozmowa o osobie spadającej z wysokiego okna. Przez cały czas osoba, która wkrótce ma umrzeć, zachowuje chwilowe pozytywne nastawienie, powtarzając sobie „jak dotąd tak dobrze”, z wnioskiem, jaki daje słuchacz, że „nie chodzi o to, jak upadniesz, tylko o to, jak wylądujesz”. . Wydawałoby się to dobrą radą dla trzech głównych bohaterów, Saida, Vinza i Huberta, gdyby tylko mieli temperament, by spojrzeć na swoje życie obiektywnie i zdać sobie sprawę, że nikt nie przyjdzie im z pomocą jako ofiary projektów. Musieliby to zrobić sami. Ale z tymi, których wewnętrzna wściekłość osiągnęła punkt wrzenia, nieuniknione twarde lądowanie jest praktycznie pewne. Pomyślałem, że to dobry film, mimo że nie stara się udzielać żadnych odpowiedzi. Odpowiedzi, jak większość racjonalnych ludzi wie, tkwią w samym sobie, a istnieje wiele przykładów z życia, na które można wskazać ludzi wykopujących się z dołka, aby stać się wartościowymi i produktywnymi obywatelami. Niestety wielu nigdy się tego nie domyśla, a „do tej pory tak dobrze” prawie nigdy nie trwa.

mgr doc. Anna Zalewska

Zwiastun

Podobne filmy