Wojska brytyjskie i francuskie walczą w Ameryce kolonialnej z pomocą różnych rdzennych amerykańskich partii wojennych. Wojska brytyjskie korzystają z pomocy lokalnych członków milicji kolonialnej, którzy niechętnie opuszczają swoje domy bez obrony. Kwitnący romans między córką brytyjskiego oficera a niezależnym mężczyzną, który został wychowany jako Mohikanin, komplikuje sprawy brytyjskiemu oficerowi, ponieważ adoptowany Mohikanin realizuje własne cele pomimo gniewu różnych osób po obu stronach konfliktu.

Niezawodna, stara, dziewiętnastowieczna powieść Jamesa Fenimore'a Coopera „Ostatni Mohikanin” stała się zaskakująco brzmiącą trampoliną dla filmu, który próbuje i odnosi sukcesy w przywróceniu głębokiego szacunku dla rdzennych Amerykanów. Tak, jest to opowieść o Indianach i ich kulturze zbezczeszczonej przez przybycie europejskich przedsiębiorców i kolonistów, wszystkich związanych z Hawkeye/Nathanielem Poe (Daniel Day-Lewis), który jako dziecko został zabrany przez plemię Mohawków i wychowany przez mądrego Chingachgooka (Russell Means) z pełnym wdzięku umiejętnościami i filozofią rdzennych Amerykanów. I to jego oczami jesteśmy wprowadzani do wszechświata oczami Indian. Historia jest dobrze znana i nie wymaga dalszego rozwijania. Wystarczy powiedzieć, że Hawkeye zostaje zwiadowcą, który prowadzi brytyjską rodzinę Munro, w tym pułkownika (Maurice Roëves) i jego córki Corę (Madeleine Stowe) i Alice (Jodhi May) do północnej części stanu Nowy Jork, a po drodze znajduje kłótnie z Francuzami i Huronami Indianie, zwłaszcza Magua (Wes Studi), których wstręt do dewastacji wioski Munro skłania go do zemsty na całej rodzinie Munro. Sokole Oko i jego sojusznik Uncas (Eric Schweig) chronią swoich poddanych, jednocześnie niezłomnie trzymając się honoru ich dziedzictwa. I oczywiście podczas wstrząsających wydarzeń Hawkeye i Cora zakochują się w sobie, a Hawkeye podejmuje wielkie ryzyko przeciwko własnemu życiu, aby ostatecznie obronić Corę i jej rodzinę. Tak, jest wiele scen bitewnych, wspaniałe odtworzenie scenerii powieści i złoczyńców we wszystkich obozach, które zapewniają burzliwy postęp powieści. Ale to w cichych momentach, w których Chingachgook mówi o Wielkim Duchu, świętości natury i jego oczekiwaniu na przyłączenie się do Wielkiej Rady na niebie jako ostatni Mohikanin, moc filmu jest najlepiej przekazywana. Aktorstwo jest bardzo dobre, a zdjęcia znakomite. To film wart obejrzenia, którego 117 minut mija, pozostawiając widza z odnowionym szacunkiem dla filozofii rdzennych Amerykanów. Grady Harfa

Olga Rutkowska

Mój ulubiony film wszech czasów. Ciągle mnie dreszcze. Jest to z pewnością jeden z najbardziej niesamowitych filmów, jakie kiedykolwiek widziałem, a także zawiera prawdopodobnie jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych w historii. W ten sposób muzyka dociera do scen jest po prostu zdumiewająca. W istocie The Last of the Mohicans to epicka przygoda/romans osadzona w panoramie pogranicznej dziczy spustoszonej przez wojnę francuską i indyjską. Reżyser Michael Mann znakomicie uchwycił istotę epoki (lata siedemdziesiąte XVIII wieku) – walki wręcz, skalpowanie, surowe życie w dziczy itp. Ale szczególnie podoba mi się sposób, w jaki film przedstawia perspektywy każdego z grupy i zaangażowane osoby. Niezależnie od tego, czy konkurują o przewagę militarną, odnosząc się do francuskiego generała Montcalma (Patrice Chéreau) i brytyjskiego pułkownika Munro (Maurice Roëves), czy też do prostego istnienia narodów w ich ojczyźnie, widz ma prawdziwe poczucie ich sposobu myślenia. wielkiego konfliktu. Nawet główny antagonista opowieści, Magua (wspaniale grany przez Wesa Studiego) wciąga nas. Zawsze niesamowity Daniel Day-Lewis występuje jako Hawkeye, surowy pogranicznik i adoptowany syn Mohikanów. Day-Lewis, z rozwianą grzywą i ciężkimi piersiami, jest męską, ale wrażliwą bohaterką na ekranie, a Madeline Stowe to Cora Munro, arystokratyczna córka dumnego brytyjskiego pułkownika Munro. Stowe'owi udaje się znaleźć w Corze ognistą równowagę między wrażliwością a siłą. Nie można nie czuć się zafascynowanym i/lub zniewolonym jej ciemnymi oczami i rozwianymi ciemnymi włosami. Generalnie film opowiada historię Hawkeye i Cory Munro, dwojga ludzi, którzy spotykają się ponad kulturowymi i klasowymi barierami i stają przed poważnymi nowymi wyzwaniami. Ale film ma o wiele więcej. Na przykład kontrasty między dwoma braćmi ( Hawkeye i Uncas) i dwiema siostrami ( Cora i Alice). Hawkeye jest bardziej odważny i szczery od samego początku. Ośmiela się zbliżyć do ciemnowłosej Cory, kiedy go do niej przyciągnęła, gdzie jako Uncas (Eric Schweig) nigdy otwarcie nie ujawnia swojego pociągu do Alice (Jodhi May). Poza tym te krótkie proste spojrzenia i spojrzenia. Ale z drugiej strony, czy naprawdę potrzebujemy linii? Nie. Zarówno Schweig, jak i May mają bardzo mało linii, ale to ich oczy mówią wszystko... Na przykład ta sekwencja w jaskini, w której Uncas wyciąga Alice z upadków i trzyma ją. Podsumowując, muszę szczerze powiedzieć, że ostatnie 40 czy 50 minut tego filmu są po prostu całkowicie oderwane. Założę się, że może się to zacząć od usłyszenia okrzyku wielkiej partii wojennej Huronów, gdy armia brytyjska wycofuje się z Ft. Williama Henryka. Prowadzi to do przysięgi Sokolego Oka, że ​​uratuje Corę bez względu na scenę, która ma miejsce za wodospadem. Jest to scena, która została skopiowana i naśladowana przez wielu innych (zwłaszcza Toma Cruise'a w M1-2), ale sposób, w jaki Day-Lewis wygłasza wers „Ty pozostaniesz przy życiu, bez względu na to, co się wydarzy! Znajdę cię. Bez względu na to, jak długo to zajmie, nieważne jak daleko, znajdę cię” po prostu sprawia, że ​​mu wierzysz. Kolejna niesamowita sekwencja miałaby miejsce, gdy nasi bohaterowie biegną na wzgórze, aby uratować Corę, Alice i brytyjskiego majora Duncana Heywarda (Steven Waddington) po tym, jak zostali schwytani. Z jakiegoś powodu na płycie Directors Expanded wyemitowany zostanie przerażający utwór Clannad „I Will Find You”. Dlaczego nie słychać tego podczas sceny, jest poza mną. Oglądałem ten film już zbyt wiele razy, ale z łatwością to ostatnie 15 minut jest najpotężniejsze i emocjonalnie niszczycielskie. Na przykład, po prostu obserwuj, jak zaczyna się sekwencja muzyczna, gdy Duncan krzyczy „weź ją i wynoś się”, wiesz, że wydarzy się coś poważnego i Duncan jest skazany na zagładę… Albo scena szokującej śmierci Uncasa, a potem Alice. Zawsze postrzegałem tę późniejszą scenę jako pierwszy raz, kiedy Alice przejmuje kontrolę nad swoim przeznaczeniem i postanawia nie być ofiarą. W końcu wyrywa się z wywołanej szokiem mgły i podejmuje działanie. Jej wybór samobójstwa dokonywany jest z miejsca siły. Ale to także cichsze chwile, które po prostu rezonują. Na przykład, kiedy Chingachgook (Russell Means) mówi o byciu ostatnim ze swojego plemienia. Film, który naprawdę rozbrzmiewa. Bez względu na wiek czy nastrój.

Karina Michalak

„Ostatni Mohikanin” był jednym z najpopularniejszych i cenionych filmów roku 1992. Jego wizja wczesnej Ameryki, takiej jak podczas wojny francusko-indyjskiej, została uchwycona w całkowitej brutalności i pięknie, wraz z wieloma napędzającymi ambicjami i zderzenie kultur wszystkich zaangażowanych. Ten film ma trochę wszystkiego, w tym akcję, romans, wojnę i namiętny dramat. Reżyser, Michael Mann, dobrze zna tę historię i prawie całkowicie odrzuca materiał źródłowy Jamesa Fenimore'a Coopera, który niektórzy nazwali rasistowskim i całkowicie niesprawiedliwym portretem rdzennych Amerykanów. Historia (i cóż za historia) jest wszędzie, z trzema zwiadowcami z pogranicza - Hawkeye (Daniel Day-Lewis), Chingachgook (Russell Means) i Uncas (Eric Schweig) - eskortujących córki brytyjskiego pułkownika - Corę i Alice Munro (odpowiednio Madeleine Stowe i Jodhi May) - w bezpieczne miejsce w oblężonym Forcie William Henry. Major Duncan Heyward (Steven Waddington) rywalizuje z Hawkeye o uczucia Cory, a żądny zemsty Huron o imieniu Magua (Wes Studi) stara się zabić obie córki w zemście za utratę własnych dzieci. To zdecydowanie najlepszy film Manna (jest na 15 miejscu na mojej liście ulubionych filmów wszech czasów), a on wykorzystuje bujną, dziką scenerię ze świetnym efektem. Dobrze wykorzystuje też montaż, który w rzeczywistości przydaje się, gdy pokazuje brutalną przemoc, która dominuje w większości sekwencji akcji. Ostatnie 20 minut filmu to zdecydowanie ogłuszacz, który można określić tylko jako klasyczny i złośliwy. To świetny film, który pokazuje Amerykę w powijakach, wraz z rywalizacją, intrygami i przemocą, które z pewnością były codziennością w tym gorączkowym okresie. 10/10

Cezary Woźniak

Zwiastun

Podobne filmy