Bess McNeill, szkocka dziewczyna mieszkająca w małym miasteczku na wyżynach, jest uważana za prostaczkę psychicznie. Pobożna kalwinistka, jak większość w swoim mieście, często przemawia do swojej wersji Boga, który w zamian za jej pośrednictwem, często karze ją za to, co uważa za swój egoizm, ponieważ zawsze chce więcej niż ma. Pomimo sprzeciwu starszych kościelnych Bess poślubia Jana Nymana, Duńczyka, pracownika platformy wiertniczej na Morzu Północnym i ateistę. Jan częściej pracuje na platformie niż będzie z nią w Szkocji, Bess nie radzi sobie dobrze z jego nieobecnością, ona w jednej z tych rozmów z Bogiem prosi go, by odesłał Jana do domu wcześniej niż dziesięć dni, na które musi czekać od czasu tej rozmowy. Ze względu na okoliczności wizyty Jana w domu, Bess dokłada wszelkich starań, aby udowodnić swoje oddanie Bogu, udowadniając również swoją całkowitą miłość do Jana, jest pewna pożądanego rezultatu w końcu, co większość patrzących ludzi zrobiłaby i zrobiła. uważaj za irracjonalne.

Reżyser i scenarzysta Lars von Trier w 1996 roku „Przełamując fale” przyciągnął wiele uwagi na całym świecie, gdy został po raz pierwszy wydany. Komentarz odzwierciedlał wysoki stopień polaryzacji tego długiego, wciągającego i głęboko niepokojącego filmu indie. Widziałem to, kiedy po raz pierwszy na krótko trafił do kin na Manhattanie, a wczoraj wieczorem oglądałem wydanie DVD, ponownie pochłonięte jego zawiłościami. Portret Emily Watson jako młodej Bess McNeill jest najpotężniejszym występem w karierze, która wciąż ma przewagę. Bess mieszka w małej szkockiej wiosce nad morzem, z dala od jakiegokolwiek centrum kultury lub heterogeniczności. Nie ma pracy i wydaje się, że jest wolontariuszką jako woźna w kościele, do którego uczęszcza jej rodzina. Jest to dominujący byt religijny, społeczny i – jak podejrzewam – polityczny na tym terenie. Bess ma jedną przyjaciółkę, kobietę, która staje się coraz ważniejsza zarówno dla niej, jak i dla historii, pielęgniarkę Dodo McNeill, owdowiałą żonę po bracie Bess. (Katrin Cartlidge, prawdziwie utalentowana i piękna aktorka, to Dodo. Tragedia, zmarła w 2002 roku na zapalenie płuc, ledwie po czterdziestce.) Film zaczyna się od tego, że Bess najwyraźniej prosi o zgodę na poślubienie „osoby z zewnątrz”. W kościele otrzymuje niechętne pozwolenie na poślubienie Jana, robotnika na morskiej platformie wiertniczej (zawsze interesującego Stellana Skarsgarda). Nigdy nie dowiadujemy się, jak go poznała, ale scena kościelna natychmiast i zwięźle wyraża strach, a nawet wręcz nienawiść, jaką mają religijni oligarchowie płci męskiej, że ktokolwiek wchodzi do ich zamkniętej i ściśle kontrolowanej społeczności. Jan i Bess pobrali się na ceremonii, po której nastąpiła impreza, na której biorą udział niektórzy z kumpli Jana z ciężkiej pracy, ale prawie nie mieszają się z popijającymi lemoniadę miejscowymi (jest bardzo zabawny konkurs typu „chug-a-lug”, który zgrabnie podkreśla linie podziału). Bess jest nie tylko dziewicą, nigdy wcześniej nie widziała nagiego mężczyzny. Jej inicjacja w seks jest raczej sukcesem, a jej miłość do Jana pogłębia się tak szybko, jak jej nowo odkryta żądza energicznego i częstego kochania się. Jan ulega śmiertelnemu wypadkowi na platformie i zostaje przewieziony z powrotem do szpitala. Lekarze szybko ustalą, że jest on trwale sparaliżowany od szyi w dół. Dr Richardson (Adrian Rawlins) zostaje naczelnym lekarzem nie tylko Jana, ale także jego zrozpaczonej żony, która modli się o cudowne wyzdrowienie, pozostając oddaną mężowi. To, co dzieje się później, to zwrot akcji, który zafascynował wielu, a wielu odrzucił. Jan, wiedząc, że fizyczna zażyłość z Bess jest niemożliwa, prosi ją – nie, naprawdę błaga ją – by przyjęła dowolną liczbę kochanków I opowiedziała o szczegółach jej schadzki. Po niepewnym i prawie zabawnym początku spełnia. Gdy jej życie seksualne nabiera tempa, wszelkie poczucie humoru wyparowuje. Wyniki trwającego eksperymentu w zastępczym kochaniu się z Janem i Bess, pogrążającym się daleko poza jej głębią, są katastrofalne. Powoli wymyka się w pokręconą karykaturę osobowości wyobrażonej przez Jana. Odrzucenie wspólnoty nie jest daleko. I to w społeczności, w której członkostwo w Kościele jest jedynym wyznacznikiem legitymacji obywatelskiej i osobistej. Niektórzy krytycy i widzowie opisywali Bess jako opóźnioną lub prostą od samego początku. Uważam ją za naiwną i niedoświadczoną osobę, dla której małżeństwo z mężczyzną o szerokim doświadczeniu i nieskrępowanej seksualności jest bezgranicznie wyzwalające. Nieunikniona pokuta Bess nie wynika z jej wewnętrznego upadku. To „gra”, do której zachęca Jan, naraża ją na jadowity gniew fundamentalistów religijnych, których wrodzona potrzeba potępienia i skazania do piekła (dosłownie i wprost) przekracza wyobraźnię Jana. Niezależnie od tego, czy jego pragnienie, by zaangażować się w seksualne eskapady, rzeczywiście odzwierciedlało jego przekonanie, że dzięki temu poczuje się lepiej, czy też jest to ewoluujący patologiczny kaprys z jego strony (a oba poglądy mają silne zwolenników tutaj w IMDb i gdzie indziej), nie przewidział wynikła porażka. Na kilku poziomach von Trier odzwierciedlił, poprzez potężną grę aktorską i niesamowitą reżyserię, to małe, zamknięte społeczeństwo, którego fundamentalistyczne wnętrze jest mikrokosmosem nienawiści, jaką często niesie ślepa, niehumanistyczna religia (łatwo dostrzec surowy, pozbawiony uśmiechu dogmat- opętany przywódca kościoła jako współczesne wcielenie szesnastowiecznego Johna Knoxa z Edynburga). Von Trier nie pozwoli uciec Bess, gdy jej sytuacja się pogarsza. Dr Richardson i Dodo najpierw pytają, a następnie błagają ją, by porzuciła swoje autodestrukcyjne i teraz publicznie szokujące zachowanie. W bolesnym przebiegu psychicznego i fizycznego zepsucia Bess jest poczucie klasycznej tragedii. Nie może ograniczyć swojego postępowania z powodu jej całkowitego oddania Janowi, a jej społeczność nie może i nie chce jej zrozumieć ani wybaczyć. Rezolucja jest bolesna, ale i podnosząca na duchu sugestią, że czyny Bess odzwierciedlają dobro w nieskazitelnym sensie. To nie ma być realistyczne, ale dać, jak czułem, potrzebną lekcję moralną. „Przełamując fale” nie jest dla wszystkich. Pokazuje błyskotliwe aktorstwo i reżyserię w bajce, która zawiera bardzo bezkompromisowe argumenty na temat dominacji religijnej, która zajmuje się tylko wiarą w życie pozagrobowe, nie dbając o radzenie sobie z bólami życia i współczuciem dla cierpiących. 10/10

Klaudia Stępień

Początkowo ta opowieść o małżeństwie młodej Szkotki ze skandynawskim pracownikiem platformy wiertniczej zamgliła mi oczy. Byłem gotowy na naciśnięcie przycisku wysuwania po około 20 minutach filmu. Ale trzymałem się tego i powoli wciągałem się w ich życie, ich otoczenie i upiorną tragedię, która ich spotkała. Lars von Trier jest bardzo cierpliwym gawędziarzem, a także ekscentrycznym twórcą filmów. W Breaking the Waves powoli, bardzo powoli rozwija swój dramat. Problemem jest; musisz uważać, a to może być trudne. Styl Von Triera, z ręcznym aparatem, brakiem sztucznego oświetlenia, ziarnistymi zdjęciami i długimi zbliżeniami może wystawić na próbę cierpliwość. Film jest również długi, trwa około 2,5 godziny. Ale jeśli przejrzysz to do końca, ostatnie pół godziny rozwali twój umysł i obejrzysz jeden z najlepszych (i najsilniejszych emocjonalnie) filmów z 1996 roku, a może nawet z całej dekady.

Barbara Witkowska

Szkoda, że ​​dla większości ludzi zaangażowanie Larsa von Triera w grupę filmowców Dogme jest najważniejszą rzeczą, jaką o nim wiedzą. Gdziekolwiek stoisz w sprawie Dogme (osobiście jestem za tym, dopóki nadal kręcą filmy tak świetne, jak „Festen” i „The Idiots”), jego krótki sojusz z grupą przyćmił niesamowitą pracę, taką jak „Element Of”. Zbrodnia”, „Europa” i „Przełamując fale”. „Przełamując fale” powstał jeszcze przed sformułowaniem manifestu Dogmy, ale można go postrzegać jako krok w tym kierunku, wykorzystujący techniki dokumentalne, w przeciwieństwie do ekstrawaganckiego i mocno wystylizowanego podejścia wcześniejszych filmów von Triera. Dla mnie cel uświęca środki, a najważniejsze jest to, że jest to niezwykły i mocny film, jeden z najwspanialszych z ostatnich dziesięciu lat. Głównym powodem, dla którego jest tak niezwykły, jest druzgocący występ Emily Watson, jeden z najbardziej imponujących debiutów ekranowych w historii filmu. Watson gra Bess McNeill, naiwną i dziwną młodą kobietę żyjącą w odległej i głęboko religijnej szkockiej społeczności. Jest tak dobra w tym filmie, że zaniemówi! Stellan Skarsgard, moim zdaniem najbardziej niedoceniany aktor („Bezsenność”, „Ronin”), gra męża Bess i jest również wspaniały, a drugoplanowa obsada obejmuje nieżyjącą już Katrin Cartlidge („Naga”) jako szwagierkę Watsona, i bywalcy von Triera Jean-Marc Barr (prawie nie do poznania ze swojej głównej roli w „Europie”) jako jeden z kumpli z pracy Skarsgarda oraz kultowa legenda Udo Kier („Ciało dla Frankensteina”, „The Story Of O”) w epizodzie jako bardzo paskudne dzieło, z którym Bess ma nieszczęście się zetknąć. Im mniej wiesz o tym filmie, tym mocniejszy będzie i nawet taki zblazowany cynik jak ja był zaskoczony, jak skuteczny był jego motyw duchowy. Dla mnie „Breaking The Waves” jest znacznie lepszy niż lepiej znany „Dancer In The Dark” von Triera, a występ Watsona sprawia, że ​​Bjork wygląda jak entuzjastyczna, ale niezbyt utalentowana amatorka (co oczywiście jest dokładnie tym, czym jest). ). Wysoce rekomendowane.

dr Kornelia Wysocka

Zwiastun

Podobne filmy