W Ameryce Północnej, po ślubie, fotograf Benjamin Shaw i jego żona Jane udają się do Japonii w poszukiwaniu pracy u przyjaciół Bena, Bruno i Adama. Jadąc nocą samotną drogą w Japonii, mają wypadek samochodowy. Jane najpierw uderza dziewczynę i rozbija drzewo. Kiedy się budzą, policja nie znajduje żadnego ciała, a Ben uważa, że ​​Jane wyobraziła sobie sytuację. Później, gdy Ben ujawnia swoje najnowsze zdjęcia, znajduje kilka tajemniczych cieni, podczas gdy para jest systematycznie nawiedzana przez ducha dziewczyny. Jane prowadzi dochodzenie i dowiaduje się, że ofiarą była była nieśmiała i dziwna dziewczyna Bena, Megumi Tanaka, która pracowała jako tłumacz dla Bena. Później Jane ujawnia głębokie i skrywane tajemnice dotyczące związku Megumi, Bena i jego przyjaciół Bruno i Adama.

W Ameryce Północnej, po ślubie, fotograf Benjamin Shaw (Joshua Jackson) i jego żona Jane (Rachel Taylor) udają się do Japonii w poszukiwaniu pracy z przyjaciółmi Bena, Bruno (David Denman) i Adamem (John Hensley). Jadąc nocą samotną drogą w Japonii, mają wypadek samochodowy. Jane najpierw uderza dziewczynę i rozbija drzewo. Kiedy się budzą, policja nie znajduje żadnego ciała, a Ben uważa, że ​​Jane wyobraziła sobie sytuację. Później, gdy Ben ujawnia swoje najnowsze zdjęcia, znajduje kilka tajemniczych cieni, podczas gdy para jest systematycznie nawiedzana przez ducha dziewczyny. Jane prowadzi dochodzenie i dowiaduje się, że ofiarą była była nieśmiała i dziwna dziewczyna Bena, Megumi Tanaka (Megumi Okina), która pracowała jako tłumacz dla Bena. Później Jane zdradza głębokie i skrywane tajemnice dotyczące związku Megumi, Bena i jego przyjaciół Bruno i Adama. Amerykańska wersja „Shutter” to przeciętny remake świetnego azjatyckiego horroru. Właściwie jest to śmieszne, ponieważ autor słabo wykorzystuje tę samą fabułę i przekształca przerażającą i mroczną historię w inny hollywoodzki standard głupoty – płytki scenariusz, ale z pięknymi aktorkami, przystojnym głównym aktorem i wspaniałymi lokalizacjami w Japonii. Jeśli widz nigdy nie widział oryginalnej „Migawki” (2004) (http://www.imdb.com/title/tt0440803/), obejrzyj ją. Jeśli widz widział już film z Tajlandii, wolę obejrzeć go ponownie. To będzie lepsze niż marnowanie czasu na oglądanie tego okropnego remake'u. Mój głos to cztery. Tytuł (Brazylia): „Imagens do Além” („Obrazy z zaświatów”) Uwaga: 25 lutego 2012 roku ponownie zobaczyłem ten film.

doc. Leonard Szymański

Lubię ten film. Podobna fabuła obrazowania zdjęć jest świetna. Zauważa się ziarnistość, która zapowiada nadchodzącą burzę. Oświetlenie jest zawsze ciemne, co dało mi poczucie przerażenia, które dodaje do scenariusza. Zawsze oznaki napięcia seksualnego z postaciami z branży modowej. Te trzy żywioły tworzą idealną burzę pogardy dla kobiet. Wszystkie 3 samce zachowują się tak, jakby miały dziką tajemnicę. Kiedy burza uderza w mściwego ducha, ujawnia się wątek fabularny o tym, co się dzieje. Podoba mi się, że niespodzianka kończy się, gdy obsesja nigdy się nie kończy, a zaczyna się złamane serce. Uważaj, co się robi, zawsze są ludzkie uczucia. 7 na 10 Dobra tajemnica. Dobry film na randkę. Mój przyjaciel Dax choć biegał po młynie, ale podoba mi się ta historia.

Aleksandra Sokołowska

Zanim zrecenzowałem ten amerykański remake cenionego tajskiego horroru z 2004 roku, zamówiłem kopię oryginału, aby dokonać porównania. Chociaż oryginał jest lepszy, remake, aby być uczciwym, wygładza niektóre niespójności opowieści. Nie zawsze jest to dobre, ponieważ to właśnie te małe rzeczy nadają opowieści trochę charakteru i indywidualności. Krótko mówiąc, historia opowiada o nawiedzeniu amerykańskiego fotografa i jego nowej żony w Japonii po tym, jak potrącił młodą kobietę samochodem na samotnej wiejskiej drodze. Większość upiornych horrorów jest bardziej sugerowana niż jawna, z obrazami pojawiającymi się na fotografiach i po prostu poza zasięgiem wzroku. Większość scenografii z oryginału jest tutaj, ale brakuje kilku najbardziej zaskakujących i efektownych momentów horroru. Niefortunna ocena PG-13 utrzymuje wszystko w ryzach, więc choć przekonuje, horror jest dość stłumiony. Inną wadą jest to, że duchowi brakuje trochę osobowości, jaką ma oryginał. Ostatni zwrot prowadzi historię w zupełnie innym kierunku i jest dość zaskakujący. Ale, jak napisał inny recenzent, czujesz, że sprawiedliwość została wykonana. Niezbyt świetny film, ale bardzo oglądalny i satysfakcjonujący.

Monika Czerwińska

To była zaskakująco dobra, staromodna historia o duchach. Nie widziałem oryginału i nie jestem fanboyem, więc nie miałem żadnych toporów, które mógłbym grindować. to mnie całkowicie zaskoczyło. Oglądając zapowiedzi można by pomyśleć, że to milionowy azjatycki horror z mściwą kobiecą duszą, która ma długie czarne włosy i ciemne cienie pod oczami. Tutaj dzieje się coś więcej. I nie zdradzając żadnych wątków fabularnych, ostatnie ujęcie filmu zostanie ze mną na bardzo, bardzo długo. Jasne, to nie jest najbardziej oryginalne dzieło w historii. To część długiej tradycji opowieści o duchach. Ale twórcy mieli rozsądek, aby utrzymać to do 85 minut, więc jest po wszystkim, zanim naprawdę zaczniesz myśleć, jak znajomy jest część materiału.

mgr doc. Błażej Baran

Ktoś mi znowu przypomni, jaki jest sens przeróbki? Brak pomysłów? Myślisz, że można lepiej wykonywać swoją pracę? Nie śmiej się, ale jednym z lepszych azjatyckich horrorów, jakie widziałem (prawdopodobnie jednym z pierwszych w ostatnich latach) był tajski film Shutter, który grał na urządzeniu fabularnym fotografii duchowej, te dziwne smugi rozmycia, które zakrywają dziwaczne kąty na zdjęciu, a dzięki bujnej wyobraźni możesz nawet rozróżnić twarze osób, które znasz lub nie. Istnieją przeróbki, które rzucają wyzwanie na frontach technicznych – konieczności odtworzenia scen kręconych po ujęciu lub tych prowadzonych przez mistrzów reżyserii w nadziei, że nadadzą trochę głębi charakterystyce i fabule. Niektórzy filmowcy decydują się nawet na przerobienie własnych filmów z inną obsadą (ktoś z Funny Games?), a lista jest długa. Ale jedno jest pewne, mam poważną nadzieję, że liczba przeróbek azjatyckich horrorów zacznie spadać, biorąc pod uwagę, że wersje westernowe bledną w porównaniu z ich azjatyckimi oryginałami, a Shutter jest jednym z nich. OK, więc może połowa zabawy została wyeliminowana, gdy znasz prawie każdy zwrot akcji, motywację postaci, a prawdopodobnie nawet, jakie dialogi wyjdą z ust aktora (więc żartuję). Ale z całą powagą liczę, że ten remake bardziej spodoba się tym, którzy nie widzieli oryginału. Łatwo jest się bardzo nudzić, ponieważ wiesz, co ma nadejść, i możesz wyeliminować czerwone śledzie, a także dostrzec teraz tak oczywiście subtelne wskazówki, które bohaterowie bezskutecznie próbują ukryć. Możesz także założyć się o ostatnią złotówkę, że Hollywood ponownie przesadzi, próbując wyjaśnić wszystko dosłownie, a także próbując podnieść stawkę z finałem, ale robiąc to, starał się zbyt mocno. Nie przeczę, że było to bardzo potrzebne napięcie zbyt późno pod koniec, ale tak naprawdę nie wniosło to nic do fabuły poza tym, że udało się sprawić, że będziesz się wiercić. Technicznie ta przerobiona wersja może pochwalić się lepszymi wartościami produkcyjnymi, ale brakowało jej ostrości, którą oferował oryginał, cóż, ponieważ duet reżyserski Banjong Pisanthanakun i Parkpoom Wongpoom był wtedy debiutantami i brakowało mu przerażającego uroku i duszy (przepraszam za kalambur). W rzeczywistości była jedna krytyczna scena, którą miała wersja tajlandzka, która chwaliła się pomysłowością w ujęciu śledzącym, ale taka, przed którą remake stchórzył, decydując się zamiast tego na tanie CG i niepotrzebne cięcia. Więc przeróbka zamrugała pierwsza i nie oferowała żadnych naprawdę przerażających chwil, by naprawdę przestraszyć. Jakoś pomyślałem, że jest to dość subtelnie zajęte seksem, biorąc pod uwagę, że masz świetnie wyglądającą obsadę z Joshuą Jacksonem jako fotografem Benjaminem Shaw i jego świeżo poślubioną żoną Jane Shaw, graną przez Rachael Taylor. Z jakiegoś powodu Japonia automatycznie kojarzy się z azjatyckim horrorem i to właśnie tam osadzono ten remake, być może dlatego, że reżyser – Masayuki Ochiai – też jest Japończykiem. Ale ostatnią kroplą, która naprawdę mnie niepokoiła, był brak uznania, że ​​jest to remake. W napisach początkowych nie ma niczego, co mogłoby poinformować publiczność, że jest to jedna z nich (oryginalni tajscy reżyserzy przyznali tylko napisy dla producentów) i prawdopodobnie próbowali uchodzić za oryginalną historię. Polecany oczywiście tym, którzy nie widzieli oryginału (nawet wtedy proponuję obejrzeć tylko wersję tajską). Ci, którzy mają, powinni trzymać się z daleka.

Alan Kalinowski

Zwiastun

Podobne filmy