Żydowski młody człowiek, Yussel Rabinovich, wydaje się skazany na życie w synagodze. Każde pokolenie Rabinowiczów od pięciu pokoleń służy w synagodze i jego ojciec nie wyobraża sobie innej drogi dla niego. Jednak Rabinovitch wolałby być piosenkarzem i odnosi sukcesy w pisaniu i graniu muzyki świeckiej. Po przybyciu z Nowego Jorku do Los Angeles poznaje odważnego menedżera, który wierzy w jego talent i marzenia. Kiedy prowadzi to do kontraktu nagraniowego, musi wybrać między swoją pasją a tradycją, wybór, który zrazi go do ojca.

Wspaniała wersja syna kantora skonfliktowanego o swoje ortodoksyjne przekonania żydowskie i pragnienie bycia śpiewającą gwiazdą. Jedyną poważną wadą, jaką miałem z tym filmem, jest to, że ortodoksyjni Żydzi nie mają żadnych ułatwień w zakresie małżeństw mieszanych. Jeśli tak się stanie, osoba zawierająca związek małżeński jest uważana za martwą, jak przedstawiono w filmie. Caitlin Adams, która grała żonę Jessego Rivkę, jest wierna życiu, ponieważ zdecydowała się zerwać z mężem ze względu na swoje ortodoksyjne przekonania. Inni mogą argumentować, że ich małżeństwo i tak zmierzało w dół. Laurence Olivier jest absolutnie hipnotyzujący jako ojciec Diamonda. Jego autentyczny żydowski akcent i rozdarcie ubrania zapadają w pamięć. Głos Diamonda jest wspaniały, a aktorstwo jest na równi z tą rolą. „Love on the Rocks”, a także „Acapulco” i „Coming to America” są wspaniale wyreżyserowane. W dzisiejszym świecie potrzebujemy zrozumienia i przystosowania i właśnie to otrzymujemy w tym świetnym filmie.

Oliwia Zalewska

Staram się wejść do filmu bez opinii i na szczęście nie słyszałem żadnych negatywnych recenzji przed obejrzeniem go po raz pierwszy w 1980 roku. To pozwoliło mi obejrzeć go z otwartym umysłem. Wynik jest znakomity. To właśnie sprawia, że ​​film jest taki, jaki jest. Piosenki pasują do nastroju każdej sceny i są dobrze umiejscowione. Aktorstwo, choć nie najlepsze, jakie kiedykolwiek widziałem, nie jest aż tak złe, jak przedstawiali je krytycy. Spojrzmy prawdzie w oczy. Neil Diamond nie jest aktorem. Jest piosenkarzem, performerem. W tym filmie robi to bardzo dobrze. A jednak bez problemu udaje mu się oderwać swojego bohatera, Yussela Rabinovicha. Jego sceny z Sir Lawrence Olivierem są wzruszające i wiarygodne. Rzeczywiście są dobrymi partnerami jako kantorzy ojca i syna. Ale dla Yussela jego dziedzictwo nie wystarczy. Jego muzyczne korzenie napędzają go i to właśnie zamierza odkryć. Wbrew woli ojca i protestowi żony Rywki wyjeżdża z domu w Nowym Jorku do Los Angeles i poszukuje swojego przeznaczenia. Lucie Arnaz świetnie się prezentuje jako Molly Bell, „emerytowana” promotorka muzyki, która dostrzega potencjał Yussela i bierze go pod swoje skrzydła. To, co następuje, to przeciąganie liny, bitwa wartości – starych i nowych – gdy postać Neila, teraz Jess Robin, wspina się zawodowo na listach przebojów, ale nigdy tak naprawdę nie zapomina, skąd pochodzi. Oglądanie występu Neila w tym filmie jest jak oglądanie jednego z jego koncertów. Jest na pokaz i nie jest ani trochę nieśmiały. Kiedy podnosi gitarę, wiesz, że czeka cię uczta, a on robi muzykę, jak tylko może. To świetna historia, dobrze opowiedziana i ogólnie dobrze zagrana. Neil daje emocje tam, gdzie jest to wymagane. Ale w tym filmie gwiazdą jest muzyka. Właśnie tam Neil naprawdę się sprawdza.

Ewa Sadowska

OK... wszystkie te zgłoszenia poniżej? Ignoruj ​​ich. Oto prawdziwa miarka. Największym problemem, jaki większość ludzi ma z tym filmem, jest to, że porównują zdolności aktorskie dwóch głównych bohaterów. WIELKIM BŁĘDEM. Jednym z nich jest Neil Diamond – jeden z największych śpiewaków wszech czasów. Drugi to Sir Laurence Olivier – jeden z największych AKTORÓW wszechczasów. Pomyśl o tym w ten sposób: gdyby sir Larry towarzyszył Neilowi ​​w nagraniu „Cherry, Cherry” — ludzie zachwycaliby się występem Neila, ale potem spędzili godzinę na opowiadaniu o tym, jak bardzo Olivier jest do niczego. Fakt jest taki: żaden z nich nie jest do niczego. Wszystko w porządku! Neil Diamond jest świetnym aktorem. (Nie NIESAMOWITY aktor, pamiętajcie... ale świetny aktor.) Pokonał nawet Dustina Hoffmana za rolę Lenny'ego Bruce'a w "Lenny", ale odrzucił ją... pozostawiając Hoffmanowi otwarte drzwi. Popełniłem błąd, czytając wszystkie poniższe szyderstwa i narzekania na temat „okropnej gry aktorskiej” Neila Diamonda w tym filmie. Potem oglądałem to w domu mojej dziewczyny z bardzo niskimi oczekiwaniami. Ale byłem pod wrażeniem i bardzo podobał mi się film. To prawda, że ​​czasami występ Neila nie jest tak dramatyczny, jak powinien… (tj. kiedy jego ojciec krzyczy „NIE MAM SYNA!!”, Neil nie wydaje się być zrozpaczony). potem są chwile, kiedy manifestuje ogromną moc emocjonalną… szczególnie w scenach, w których się złości. Ok, więc jestem wielkim fanem Neila Diamonda, tak. Uwielbiam jego muzykę i myślę, że to fajne, że grał główną rolę w dużym filmie. ALE... z perspektywy aktorskiej ma mój szacunek. Od jednego aktora do drugiego. (TAK, też uważam go za „aktora”… podobnie jak IMDb.) Mam tylko dwie skargi: po pierwsze, jest to jedyny film, w którym był do czasu Ratowania Silvermana, w którym miał tylko epizod. To jest do bani. Chcę zobaczyć Neila w większej liczbie filmów. Innym zarzutem jest to, czego nie lubią wszyscy inni: „The Jazz Singer”. AL JOLSON śpiewał Jazz. NEIL DIAMOND śpiewa pop. Taaaaaaaak... czy nie mógłby nazywać się "The Pop Singer" i mieć dodatek w napisach końcowych, który brzmiał: "Na podstawie 'The Jazz Singer' Ala Jolsona" czy coś takiego? W każdym razie... muzyka jest świetna (nawet "Love on the Rocks" - a nie jestem wielkim fanem ballad... ponieważ mnie przygnębiają. Ale nie mogę nie lubić piosenki Neila.) film jest świetna historia, a aktorstwo jest WSPANIAŁE. Obejrzyj to. Jeśli jesteś fanem Neila, lub nawet po prostu fanem filmów sprzed ponad 20 lat, które mają dobre historie.... sprawdź "The Jazz Singer". --i przy okazji.... zasady neil diamond. Dziękuję Ci.

Rozalia Kucharska

Podobne filmy

Seks to nie wszystko

Lie with Me