15-letnia Charleen, bystra i bezczelna, jest największą fanką Kurta Cobaina i zastanawia się, dlaczego „dorastanie” musi być tak skomplikowane. Pewnego dnia, czując się szczególnie melodramatycznie i buntowniczo, postanawia wyciągnąć wtyczkę ze swojego życia. Na szczęście jej się to nie udaje – i odkrywa, czym naprawdę może być życie i miłość!

Po pierwsze, Kurt Cobain ma niewiele wspólnego z O dziewczynie. Otrzymuje przelotną wzmiankę wraz z innymi 27 członkami klubu Jimi Hendrix i Amy Winehouse. Twierdzenie, że jej bohater, Charleen, jest największym fanem Cobaina w dzienniku, to tylko chwyt marketingowy, który ma zachęcić ludzi do obejrzenia filmu – ale nie potrzeba tych sztuczek. Muzyka ma swoją niewielką część, z niezbyt drogim/rozpoznawalnym rockiem w języku angielskim, który stanowi znaczną część ścieżki dźwiękowej, choć jest trochę za twee jak na grunge. To nie jest ton „O dziewczynie”. Charleen, grana przez Jasnę Fritzi Bauer, jest 15-letnią dziewczynką, która próbuje popełnić samobójstwo, aby ominąć bóle dorastania. Chociaż szybko żałuje i wprowadza reformy, uważa, że ​​powrót do normalnego życia jest trudniejszy, niż sobie wyobrażała. Mieszkanie w pełnym domu z matką, młodszym bratem, nieuleczalnym tatą, zwariowaną babcią i chłopakiem matki, który okazuje się być jej nauczycielem – to dysfunkcyjny film familijny. Ale dla kogoś, kto jest pozornie przygnębiony, film pokazuje, że Charleen ma wiele aspektów swojego życia. Osoba z depresją jest zwykle ślepa na otaczającą ją miłość. Ale to nie jest film o depresji. Chodzi o uwolnienie nas od tych cynicznych myśli. I wykonuje całkiem przyzwoitą pracę. Są tragedie i trudy, ale przede wszystkim jest to rozpoznawalny film poprawiający samopoczucie. Wszyscy możemy przyznać, że jako nastolatkowie w najbardziej dramatycznym momencie uważaliśmy śmierć za łatwe i szybsze wyjście. Tutaj jest szczery bez uciekania się do taniego sentymentu, jeśli czasami oddaje się taniej przyjemności. Sercem filmu jest relacja między matką, graną przez Heike Makatsch, a córką. Jest między nimi współczucie i zrozumienie, które jest naprawdę odświeżające. Szkoda, że ​​film za bardzo stara się zapychać relacjami między Charleen i jej rodziną, jej najlepszą przyjaciółką, która jest jej skrajnym przeciwieństwem, typowym kujonem, który staje się miłośnikiem, jej psychiatrą i tak dalej. Niektóre są subwersjami ich odpowiednich archetypów, w szczególności najlepsza przyjaciółka, gdy już się rozwinie, ale wysiłek nie rozciąga się na cały zespół, ponieważ wiele z nich to znacznie bardziej leniwe stereotypy. Zbyt wiele z tych marginalnych relacji dodaje zbyt mało lub po prostu nie klika w angażujący sposób. Wydaje się, że trzeba zaznaczyć pola, aby pokryć ziemię. Ten czas ekranowy można było lepiej wykorzystać na skupienie się na matce. Przyznaje, że życie jest ciężkie w obliczu śmiertelności, i dodaje, że nastolatki mają znaczenie. Bauer jest szczególną atrakcją w obsadzie, dając Charleen kluczową dojrzałość, która czyni ją wciągającą postacią. Zaskakujące, ale nie zaskakujące jest to, że gra postać o 10 lat młodszą od niej. Ma sardoniczny dowcip, który może naprawdę grindować każdy inny, ale jej komiks jest wystarczająco ostry, aby to zadziałało. Istnieją jednak pewne sztuczki w aktorstwie od obsady, a postacie reagują na rzeczy tylko dlatego, że mówi scenariusz. To raczej wina skupienia i kierunku Marka Monheima. Jednak film ma wciągające tempo i żywe zdjęcia, w tym częste użycie dźwigu, aby był szczególnie kinowy. Ożywa dzięki dynamicznym sekwencjom fantasy w stylu Mitty, które mogą być w nadmiarze, ale przynajmniej zapewniają rozrywkę. Montaże mogą być niewskazane, ponieważ zbyt wiele dramatu rozwija się po cichu. O dziewczynie to mieszana torba, ale jej szczere współczucie dla niepokoju nastolatków jest wystarczająco silne, aby przezwyciężyć jego najsłabsze punkty”. 7/10 Czytaj więcej @ The Awards Circuit (http://www.awardscircuit.com/)

Matylda Michalak

„O dziewczynie” to niemiecki film, który w zeszłym roku był pokazywany przy specjalnych okazjach, ale został udostępniony szerokiej publiczności zaledwie kilka dni temu w sierpniu 2015 roku. Oczywiście nie ma nic wspólnego z filmem Hugh Granta „O dziewczynie”. chłopiec". Główną aktorką jest tutaj Jasna Fritzi Bauer, a jej nisza wydaje się grać postacie znacznie młodsze od niej, czyli 26. W tym filmie ona gra 15-latkę i pamiętam, że podobała mi się jej rola w „Scherbenparku”. sprzed 2 lat, gdzie jej postać również miała znacznie poniżej 20 lat. W każdym razie w ostatnich latach stała się najbardziej utalentowaną i najbardziej znaną aktorką poniżej 30 roku życia w Niemczech. I na pewno podobał mi się jej występ w tym filmie tutaj. Nie ma ani jednej sceny, w której poczułbym, że nawaliła i ładnie prowadziła ten film, że chyba nikt nie mógł bardziej przekonująco zagrać jej roli. Dobry wybór na rzucenie jej. W innych obszarach były jednak gorsze wybory. Scenariuszem i reżyserem jest Mark Monheim i jest to jego pierwszy pełnometrażowy film fabularny po tym, jak nakręcił wcześniej filmy krótkometrażowe. Teraz myślę, że dobrze poradził sobie z rolą reżyserską, ale scenariusz tak naprawdę nie był rewelacją. Zacznę jednak od dobrych rzeczy. W większości podobał mi się sposób, w jaki została napisana postać Bauer, a jej psychiatra również był dość interesujący ze swoimi manierami. Niestety, w zasadzie wszyscy członkowie rodziny głównej bohaterki byli naprawdę nieciekawi, a przede wszystkim jej babcia, która została napisana tak ogólnikowo i mało inspirująco, a postacie takie jak ona widzieliśmy już dziesiątki razy w przeszłości. Śmierć była całkowicie przewidywalna, a sposób, w jaki była postacią szacunku, a jednocześnie przyjacielem postaci Bauera, był czasami dość irytujący do oglądania. Sposób, w jaki została napisana postać Makatsch, a zwłaszcza trzech mężczyzn w jej życiu, nie był dużo lepszy. Przynajmniej tę uratowała w końcu to, że nie poszła do lekarza, ale została z nauczycielką. W przeciwnym razie mogłaby to być naprawdę okropna fabuła. I na koniec pojawiły się cytaty z dialogów, których oglądanie (i słuchanie) również przy kilku okazjach nie było przyjemne. Jednym z przykładów może być sytuacja, w której pod koniec nazywa nerdowskiego chłopca ze swojej klasy. To było dość żałosne i przesadzone, szczególnie nierealne dla 15-letniej dziewczyny. Są fragmenty, które można było wyciąć w całości, a cały scenariusz należało, moim zdaniem, wziąć i poprawić przy wielu okazjach. Są w porządku fragmenty, ale ogólnie rzecz biorąc, negatyw jest bardziej dominujący. Z pewnością mogliby utrzymać ten film w mniej niż 90 minutach i nic wartościowego nie zostałoby stracone, gdyby przekreślili właściwe (lub powinienem powiedzieć złe) fragmenty. Jednak Monheim jest wciąż nowy w kręceniu filmów fabularnych i być może również problemem był jego współscenarzysta Martin Rehbock, który również nie jest do końca doświadczony. Więc będę trochę hojny z oceną. A przecież występ Jana Fritzi Bauer sprawia, że ​​nadal warto go oglądać. Brawo dla niej i na pewno jestem ciekaw jej kolejnych projektów.

Paweł Wiśniewski

Kilka tygodni temu przypadkowo natknąłem się na ten film w bawarskiej telewizji. Ze względu na swoje suche poczucie humoru od razu różnił się od zwykłych niemieckich komedii, ponieważ ten film w swej istocie ma być komedią, mimo że opowiada o próbie samobójczej nastolatka. Moim zdaniem główna bohaterka filmu, Charleen, jest po prostu urocza. Mimo cynicznych komentarzy, miła dziewczyna w zbuntowanej nastolatce zawsze pozostaje widoczna, zwłaszcza gdy jest z babcią, którą nazywa swoją najlepszą przyjaciółką. Przekonywalność postaci Charleen należy również w dużym stopniu przypisać doskonałej grze Jasny Fritzi Bauer, która wykonała świetną robotę, tworząc tę ​​dowcipną postać na wpół w rozpaczy. Niewiarygodne też, że Jasna miała już 24 lata, kiedy kręcono film. Jednak w niektórych momentach trudno było zrozumieć, dlaczego Charleen jest tak zdesperowana i niezrozumiana, ponieważ środowisko i rodzina, w których dorasta, mogą nie być idealne, ale nadal są opiekuńcze. Szczególnie stosunki z matką wydają się być w porządku. Z drugiej strony chaotyczna mieszanka emocjonalna nastolatka, próbującego zdefiniować siebie w świecie, który coraz bardziej traci bajkowy charakter dzieciństwa, wydaje się bardzo prawdopodobna, tak że w pewien sposób próba samobójcza sens, zwłaszcza z kimś, kto ma słabość do wszystkiego, co martwe. W końcu okazuje się, że miał to być tylko wołanie o pomoc, jak to często bywa. Oprócz głównej bohaterki, Charleen, film oferuje dobrą mieszankę ciekawych części dolnych z równie dobrymi występami aktorskimi. Niektóre sceny u psychoterapeuty, do którego wysyłana jest Charleen, są po prostu zabawne. Film przekonuje także realistycznymi i dowcipnymi dialogami, w których czasami wypowiadane są ostre słowa, ale ogólnie film nie jest zbyt niegrzeczny. To po prostu przypomina rozmowy w prawdziwym świecie. Ponadto film jest pełen zabawnych pomysłów. Na przykład słabość Charleen do wszystkiego, co martwe, jest przykładem 3 faktów, że jest wielbicielką martwych muzyków, takich jak Jimmy Hendrix, Kurt Cobain czy Amy Winehouse, że zbiera własnoręcznie wykonane zdjęcia polaroidowe martwych zwierząt znalezionych na ulicy i że jest odbywa staż u przedsiębiorcy pogrzebowego. Siedząc w poczekalni swojego psychoterapeuty widzimy, jak wyobraża sobie, jak próby samobójcze innych klientów nie powiodły się, ponieważ nie wyobraża sobie innego powodu, dla którego ktoś miałby konsultować się z psychoterapeutą. Również scena w klasie, w której Charleen i jej najlepsza przyjaciółka Isa zdejmują prezerwatywy z gumowych penisów po kursie biologii na temat antykoncepcji, jest dość niedorzeczna. Warto również wspomnieć o dobrej ścieżce dźwiękowej, która w dużym stopniu przyczynia się do jakości filmu z ponadprzeciętnym udziałem muzyki. Niektóre z piosenek, w większości alternatywnego rocka, zostały skomponowane specjalnie na potrzeby filmu. Łatwo sobie wyobrazić, że Charleen, która podczas filmu często nosi słuchawki, słuchałaby tego rodzaju muzyki (poza tym, że muzycy jeszcze nie zmarli). Wreszcie film nie zawodzi też w przekazaniu filozoficznego przesłania, że ​​to właśnie śmierć czyni życie tak cennym dobrem. Niebo może jeszcze poczekać, a życie może być nawet zabawne, Charleen przekonuje się w końcu, zwłaszcza gdy w grę wchodzi miłość ... Gdyby nie ta słabość, że film czasami sprawia wrażenie życia w zbyt pięknym, lalkowym świecie, oceniłbym go na najwyższą ocenę. Odliczając to, to wciąż 9 na 10 punktów, bo to zdecydowanie świetna rozrywka.

Lidia Ostrowska

Podobne filmy