Minęło pięć spokojnych lat od śmierci dwulicowego monarchy króla Stefana w Maleficent (2014), a teraz nieprzewidziane, ale radosne wydarzenie ma wkrótce zjednoczyć śmiertelne królestwo Ulstead i baśniowe królestwo zaczarowanych Maurów. Jednak po raz kolejny ohydna zdrada staje na drodze prawdziwej młodej miłości, gdy w sercach ludzi wkrada się złośliwa zazdrość, nieograniczona ambicja i niegodziwe myśli. Teraz dwa sąsiednie światy dzielą strach i uprzedzenia, a zbliżający się związek toruje drogę do totalnej konfrontacji. Nagle wspaniały skrzydlaty duszek Maleficent i urocza księżniczka Aurora zostają złapane na środku. Czy miłość zawsze kończy się dobrze?

Pisanie nie jest wystarczająco dobre. Wizualizacja jest niesamowita, podobnie jak aktorstwo, ale scenariusz jest naprawdę zły.

Eryk Grabowski

Zasadniczo Michelle Pfeiffer może robić, co chce (w tym wojnę biologiczną / ludobójstwo) bez żadnych konsekwencji, a wszyscy powinniśmy być bezpodstawnie wyrozumiali. Po prostu nie rozumiem, w jaki sposób jej postać jest w stanie raz za razem bić wszystkich! Aurora nie robi nic poza płaczem i udaje, że jest pożyteczna, książę jest… tylko księciem, a Maleficent ledwo udaje się uratować dzień kosztem życia (całej masy) magicznych stworzeń, ponieważ spóźnia się, zostaje zabita w zasadzie bez powodu, odrodzony (tak, dobrze czytasz), pozornie ponownie ratuje dzień, ale nie mogąc cofnąć żadnej śmierci, zamienia zamek w „kwiecisty” i wszyscy się radują! Przytul swoich wrogów (nieważne, że niebieska wróżka jest teraz tylko doniczką z kwiatami, a połowa prawie wymarłych mrocznych wróżek zniknęła)! Dosłownie skuliłem się na całe 2/3 filmu z powodu tego, jak wszyscy są nieświadomi; to tak, jakby nikogo nie obchodziło to, co się właśnie wydarzyło. Prawdopodobnie zginęły setki niewinnych ludzi, ale sprawcą jest teraz koza, ha ha! Większość tak zwanej „fabuły” jest śmieszna jak ta nieśmieszna koza, z tropami, wymarzonymi udogodnieniami i wymuszonymi romansami: 1. Całe „My, mroczne fey, ukrywaliśmy się tutaj (niecała godzina drogi)” jest jak mniej przekonująca powtórka How to Train Your Dragon. 2. Maleficent zdaje sobie sprawę ze swojej „siły Feniksa” po tym, jak Czarny mężczyzna poświęca się, co skutkuje jej flirtowaniem z lekkomyślnym białym chłopcem, który wciąż żyje. 3. Jeden z ludzkich żołnierzy (który dokonał najwięcej zabójstw) sprawdza panią z lasu deszczowego (10 minut po zabiciu jej partnera)... Lubi to i odwzajemnia się. Ten film pozostawia w moich ustach naprawdę zły smak; zakończenie jest tak wymuszone i wszyscy są tak rażąco szczęśliwi pomimo tragedii - sprawia, że ​​mam ochotę wymiotować po całym Disneyu.

mgr dr Olga Pietrzak

Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem wielkim fanem pierwszego filmu (pomimo wszystkich jego wad) i przykro mi, że franczyza z tak wielkim potencjałem została tak bardzo zniszczona. Żałuję, że nie musiałem pisać tej recenzji, ale widząc, że wszystkie pozytywy są rozpowszechniane, chciałem podzielić się odrobiną obiektywnej krytyki. Są trzy główne problemy związane z tym filmem, które bardzo mnie drażnią. Po pierwsze zwiastun i tytuł. Oba są bardzo mylące, skłaniając dorosłą publiczność do myślenia, że ​​Maleficent przejdzie przez fazę podobną do Jokera i faktycznie zrobi coś złego. Cóż, najgorszą rzeczą, jaką mamy, jest zatrzymanie kota w powietrzu i grożenie, że go zabije, jeśli o mnie chodzi. Nawet nie zabiła królowej (która tak naprawdę na to zasłużyła) tylko dlatego, że Aurora przeszkadza. O jakim złu w ogóle mówimy? Druga rzecz, która mnie niepokoi, to próba oparcia filmu dla dzieci na wojnie i ludobójstwie. Nie wiem, kto o tym pomyślał, ale te dwie rzeczy po prostu nie działają razem. Wszystko jest pokryte cukrem i przez cały film nie ma żadnego realizmu. Dosłownie nikt nie myślał, że oba królestwa mogą się połączyć, z wyjątkiem Phillipa i Aurory, idealistycznej i naiwnej pary bez doświadczenia w realnej polityce. (Początek filmu to właściwie żart, który sam się pisze!) Co więcej, elf, który był agresywny przez cały film, nagle zatrzymuje się po kilku miłych słowach wrogiego księcia? Daj mi spokój. Jest tak wiele niedogodności fabularnych, które wynikają z prób uczynienia tematów dla dorosłych odpowiednimi dla dzieci, że zamienia film w parodię, a nie wiarygodną historię. Wreszcie, pismo jest po prostu złe... Nie mogę przeboleć faktu, że Maleficent przez całe życie strzegła Aurory, a dziewczyna postanawia uwierzyć królowej, którą poznała pięć minut temu. Phillip jest całkowicie bezużyteczny, nie mógł nawet powiedzieć ludziom z dworu, że Maleficent nie znosi żelaza. Pamiętacie też tę klątwę z pierwszego filmu, której najwyraźniej nie da się złamać? Cóż, to już nie jest rzecz. Jest kilka słów, które mogą opisać rozczarowanie, jakie poczułem po tym, jak Maleficent wskrzesiła się na szczycie tej wieży... W końcu pomyślałem, że kiedy umarła, czekamy na zwrot akcji! Ale nie, bo bohater filmu dla dzieci po prostu nie może umrzeć. A wraz ze zdobytą nieśmiertelnością Maleficent straciła również dużą część swojego charakteru i przyszłego potencjału. Pamiętasz minę Jolie, kiedy Maleficent odkryła, że ​​w pierwszym filmie jej skrzydła zostały odcięte? Ta scena przyprawiła mnie o dreszcze. Teraz, gdy Maleficent jest praktycznie nietykalny, pojawia się pytanie, czy dostaniemy już taką świetną scenę. Porozmawiajmy o królowej. Moim zdaniem jest prawdopodobnie najbardziej rozwiniętą postacią w całym filmie. Tak, może być zła; ale jej motywacja jest słuszna, jej nienawiść do wrzosowisk jest uzasadniona, a strategia ich podboju prawie bezbłędna. Jest jedyną postacią poza Maleficent, która rozumie złożoność polityki i nie ma problemu z postawieniem Phillipa na należnym mu miejscu. Ponieważ jest to film dla dzieci, szczerze spodziewałem się, że umrze tak samo jak Stefan w pierwszym filmie, ale oni nawet tego nie zrobili… po prostu zamienili ją w kozę. Nawiasem mówiąc, zimna twarz Pfeiffera idealnie pasuje do roli, a kostiumografia jest absolutnie oszałamiająca. Gdybym miał wybrać jedną scenę, która najbardziej utkwiła mi w pamięci, to na pewno byłaby to kolacja. Do tego czasu niewiele wiemy o królowej, ale sposób, w jaki sprawia, że ​​Maleficent czuje się niekomfortowo, szybko i wyraźnie informuje nas, jakim jest wrogiem. Angelina i Michelle wykonały niesamowitą robotę, wcielając się w swoje postacie i prawdziwą przyjemnością było poczuć napięcie między nimi na ekranie. Podsumowując, Maleficent: Mistress of Evil to film, który został odarty z godności przez pisarzy, którzy wyraźnie nie rozumieją, że wojna nie jest tematem odpowiednim dla dzieci. O ile podobał mi się pierwszy film, nie poleciłbym tego każdemu, kto interesuje się więcej niż dwiema godzinami zabawy. Miejmy nadzieję, że pewnego dnia Disney zacznie dbać o jakość swoich filmów, zamiast zarabiać pieniądze... Szkoda.

Zofia Włodarczyk

Zwiastun

Podobne filmy