Dziewiętnastoletnia katoliczka, Emily Rose, umiera kilka dni po tym, jak została poddana egzorcyzmowi przeprowadzonemu przez jej proboszcza, księdza Moore'a. Emily wierzyła, że ​​była opętana przez sześć demonów i chociaż został upoważniony przez Emily i jej rodziców, ojciec Moore jest oskarżony o zaniedbanie zabójstwa, ponieważ zasugerował Emily, aby przerwała stosowanie leków przeciwpadaczkowych. Aby uniknąć skandalu, archidiecezja zatrudnia odnoszącą sukcesy, ambitną i agnostyczną prawniczkę Erin Bruner, a prokuratura wyznacza prokuratora religijnego Ethana Thomasa. Ta historia prowadzi nas przez pasjonującą walkę między nauką a religią na sali sądowej.

W większości filmy, które miały na celu przestraszenie widzów, zwykle zamiast tego wywołują mimowolny śmiech. Miło było więc zobaczyć „horror”, który nie tylko ma mózg dla odmiany, ale w rzeczywistości jest przerażający. Pomocne może być to, że film jest rzekomo oparty na prawdziwych wydarzeniach, co uwiarygodnia fabułę i zapobiega tym, że film nie ma tych irytujących dziur w fabule. I rzeczywiście, nagłówek „Oparte na prawdziwej historii” nie jest rażącym kłamstwem. Rzeczywiście w filmie dzieją się wydarzenia, które są wątpliwe, czy rzeczywiście miały miejsce w prawdziwym życiu, ale piękno „Emily Rose” polega na tym, że większość filmu jest opowiadana przez różne postacie, więc opisane wydarzenia są tak, jak postrzegana jest postać ich. W ten sposób film nie dystansuje widzów deklarując, że "no cóż, demony były w filmie, który został 'oparty na prawdziwej historii', więc demony rzeczywiście muszą istnieć". Ale pod wieloma względami „Emily Rose” różni się od prawie wszystkich wcześniejszych horrorów w tym sensie, że nie podejmuje naprawdę oczywistych prób przestraszenia widzów. Zamiast tego reżyser/współscenarzysta Scott Derickson wydaje się zadowolony z tego, że skłania nas do myślenia. W filmie pojawia się kilka pytań dotyczących przekonań religijnych i ogólnego ich postrzegania przez opinię publiczną, ale wszystkie są traktowane w sposób obiektywny i bezstronny. A jeśli chodzi o czynnik przerażający, ponieważ filmowcy nie próbują przestraszyć widzów, film faktycznie jest przerażający w kilku punktach - znowu nietypowy jak na horror. Przerażające wydarzenia związane z egzorcyzmem Emily Rose są tym bardziej przerażające, że nie wydają się strasznie zainscenizowane i przewidywalne. (chociaż tandetna, demoniczna animacja, jak pokazano w zwiastunie, mogła być zrobiona o wiele lepiej) To prawda, że ​​kompozytor Christopher Young wydaje się nie być w stanie oprzeć się stereotypowi horroru o strasznie dramatycznej muzyce, która osiąga punkt kulminacyjny w najbardziej przerażającym moment, ale w większości film jest w stanie przekroczyć zwykłe horrory. Oczywiście pomaga to, że wszyscy obsada zapewniają wysokiej jakości występy, a oczywistym wyróżnikiem jest Jennifer Carpenter jako Emily. Jej sceny opętania są niewiarygodne, sama udręka, którą wydaje się być zdolna do przedstawienia, jest całkowicie urzekająca. Laura Linney również błyszczy w czołówce, dając potężną i poruszającą rolę adwokata skazanego księdza, który przeprowadził egzorcyzm Emily Rose. Jak powiedział ksiądz, Tomowi Wilkinsonowi udaje się również zaimponować, zapewniając cicho skuteczne i bardzo ludzkie wykonanie. Moją jedyną skargą jest to, że postacie Campbella Scotta i Colma Feore'a były naprawdę źle napisane, uchodząc jako typowe postacie antagonistyczne i nic więcej. Obaj dają satysfakcjonujące występy, pomimo swoich jednowymiarowych postaci, zwłaszcza Feore, który zawsze miał talent do brania okropnie napisanych postaci i nadawania im życia i osobowości. Tak więc The Exorcism of Emily Rose może nie być najlepszym w swoim gatunku, ale z pewnością okazuje się, że jest jednym z inteligentniej stworzonych. Wygląda na to, że reżyser zrobił ten dodatkowy krok i odłożył na bok niekończące się dreszcze i szoki, by trochę zastanowić. Jest kilka tandetnych efektów, takich jak demoniczne wizje, ale są też naprawdę przerażające części, zwłaszcza rzeczywista scena egzorcyzmu, głównie ze względu na chłodną i urzekającą grę Jennifer Carpenter jako tytułowej postaci. Główni członkowie obsady, Laura Linney i Tom Wilkinson, również dają dobre występy, nadając swoim postaciom wiele warstw. Ogólnie rzecz biorąc, kawał dobrej jakości i wart zobaczenia. -8/10

Kazimierz Stępień

Tak, wiem, w ciągu ostatnich kilku lat widzieliśmy zbyt wiele przeciętnych horrorów. Tak, mam dość opowieści grozy, które są „oparte na prawdziwych wydarzeniach”, ale nie skreślaj tego filmu zbyt wcześnie. Jeśli zignorujesz twierdzenie, że to wszystko wydarzyło się w rzeczywistości i po prostu zaakceptujesz, że czeka cię film o zjawiskach nadprzyrodzonych, będziesz miał dawny gejowski czas z „Egzorcyzmem Emily Rose”. Pierwszą rzeczą, o której należy wspomnieć, jest to, że nigdy wcześniej nie było połączenia horroru z dramatem sądowym i chociaż niektórzy recenzenci stwierdzili, że te dwa gatunki nie pasują do siebie, nie mogę się z tym zgodzić. Ustawienie sali sądowej dodało wiele suspensu do historii, a horrory zawsze działają najlepiej, gdy napięcie dodaje się do upiornych i przerażających elementów. I chłopcze, czy ten film ma jakieś przerażające sceny. Czterech głównych aktorów wykonuje świetną robotę, a powściągliwy reżyser jest również dość nastrojowy, z wyjątkiem kilku pomniejszych modnych ujęć, które prawdopodobnie nie będą się zbyt dobrze starzeć (na przykład pewnego razu Scott Derrickson powraca do kamery Darrena Aronofsky'ego, która już jest starzeć się). W każdym razie główną atrakcją jest sama fabuła i jak powiedziałem, jest szybka i ekscytująca – przynajmniej do trzeciego aktu. Do tego momentu trudno jest czasami oglądać ekran, ponieważ Derrickson tak skutecznie wykorzystuje swoje szokujące sceny i unika wszelkich stereotypów związanych z przeskokiem. Wtedy osiąga się pewien punkt kulminacyjny, film redukuje swoje nadprzyrodzone elementy i może trochę za bardzo opiera się na aspekcie dramatu sądowego. Z drugiej strony Derrickson unika przesady, jak wiele innych horrorów, w tym żenujących orgii CGI w swoich rozgrywkach. Z drugiej strony to właśnie to stosunkowo ciche zakończenie sprawia, że ​​„The Exorcism Of Emily Rose” nie może stać się prawdziwym klasykiem. Po prostu ma się wrażenie, że ksiądz i proces narobili wiele zamieszania o nic, bo w końcu nie ma realnego rozwiązania. „The Exorcism Of Emily Rose” ma wystarczająco dużo chłodnych momentów, by nie zostać przyćmionym przez „The Exorcist”, wielką Kahunę gatunku egzorcyzmów, ale nie zostanie zapamiętany jako kamień węgielny gatunku horroru. Jednak w 2005 roku nie można było znaleźć wielu upiornych filmów, które byłyby lepsze od tego.

Ida Kaczmarczyk

Zwiastun

Podobne filmy