Sherlock Gnomes (Johnny Depp) i jego asystent, dr Gnome Watson (Chiwetel Ejiofor), wpadają do londyńskiego muzeum historii naturalnej, gdzie ich wróg, maskotka z ciasta Moriarty (Jamie Demetriou), przetrzymuje gnomy jako zakładników, planując je rozbić. Po krótkiej bitwie Moriarty zostaje pokonany przez pozornie zmiażdżony przez szkielet dinozaura. Tymczasem Gnomeo (James McAvoy) i Juliet (Emily Blunt) oraz inne gnomy przeprowadzają się do Londynu. Tam Gnomeo i Julia zostają ogłoszeni nowymi przywódcami ogrodu. Zauważając, że Juliet odrzuciła go na bok, by ulepszyć ogród, Gnomeo odchodzi, by znaleźć kwiat jako centralny element, ale prawie zostaje złapany w sklepie, zmuszając Juliet do ratowania go. Gnomeo i Juliet wracają do ogrodu, ale potem dowiadują się, że wszystkie inne gnomy zaginęły. Sherlock i Watson pojawiają się na miejscu, aby zbadać sprawę, a po tym, jak Gnomeo i Juliet pomagają im uciec przed zalaniem kanalizacji, Sherlock zgadza się, aby połączyli siły.

Zastanawiasz się dokładnie, dla kogo jest „Sherlock Gnomes (2018)”, poza mistrzami kalamburów, którzy wymyślili jego tytuł, prawdopodobnie chichocząc przez sekundę, a potem zdając sobie sprawę, że muszą spędzić dosłownie lata, aby stworzyć całą funkcję otaczającą ich rękodzieło słowiańskie. Widzisz, to nie jest tak, że którykolwiek z czterolatków, do którego powinno to być skierowane, dostanie większość „dorosłego” lub referencyjnego humoru, a nawet będzie wiedział, kim jest „Sherlock Holmes”, nie mówiąc już o trosce o swojego porcelanowego odpowiednika, a ja bym nawet naciągnij się, by powiedzieć, że „nocnikowy” humor, który tu widzimy, jest zbyt subtelny, by wywołać u dzieci chichot. Wydaje się jednocześnie, że celuje w zbyt młodych i zbyt starych, nie znajdując z tego powodu swoich odbiorców. Podczas gdy pierwszy „Gnomeo i Julia” (2011) starał się przybliżyć klasyczną historię Szekspira młodszej publiczności, jakkolwiek z powodzeniem, ta najwyraźniej zaczęła się od kalamburu i stamtąd wymyślona, ​​bez rzeczywistego zamiaru dostosowania właściwej historii źródłowej a nawet trzymanie się postaci w jakikolwiek realny sposób. Założenie, że postać została wybrana tylko dlatego, że najwcześniejsze z jego historii znajdują się w domenie publicznej, nie jest zbyt wielkim skokiem. Rezultatem jest miszmasz pierwszego filmu z tymi luźno zaadaptowanymi, ale nie sparodiowanymi postaciami z klasycznej powieści detektywistycznej dla dorosłych, która nie ma związku ani z „Romeo i Julią”, ani z żadnymi elementami Gnome z serii. Te elementy zderzają się ze sobą i rywalizują o uwagę w dziwaczny sposób, obaj konkurują o kontrolę nad filmem, który naprawdę powinien być kontynuacją swojego poprzednika, ale nie może być właściwie, ponieważ nie wolno mu mieć czasu z dala od nowych, zasadniczo niepowiązanych postaci. Dlatego nie wprowadza dzieci do postaci „Holmesa” poprzez jego wariant „Gnomy”, w sposób, w jaki „Gnomeo” ładnie prowadzi do „Romeo”, mimo że ten pierwszy jest mocno rozwodnioną wersją drugiego, ale nadal mocno zapożycza połączenie elementów z kilku opowiadań Sir Arthura Conan Doyle'a i wykorzystuje je jako pożywkę dla niezdarnych żartów i przypadkowych elementów fabuły. To prawie tak, jakbyś musiał być prawdziwym fanem „Holmesa”, aby zrozumieć większość tych odniesień, a jeśli jesteś fanem, prawdopodobnie nie spodoba ci się to lub jego reprezentacja postaci – chociaż prawdopodobnie wygrałeś nie widzę tego, żeby być uczciwym. Utwór otwiera też świat w dziwny sposób, który w najgorszy możliwy sposób przybliża go do „Toy Story (1995)”, złej imitacji, która w każdy możliwy sposób traci swoją tożsamość. Właściwie to trochę trudno wyczuć, dlaczego nie lubiłem tego tak bardzo jak mi się podobało, ponieważ teoretycznie powinno to być nieszkodliwe, jeśli nie radosne doświadczenie, które można oglądać biernie, ale łatwo. To nie jest obraźliwe, głos jest przyzwoity, podobnie jak animacja. Wyraźnie włożono pracę w ten utwór, a przesłanie jest ważne, choć trochę krępujące. Na papierze z pewnością nie jest to najgorsza rzecz, jaką widziałem. Jednak mam do tego wyraźny niesmak. Nie jestem zła, zmęczona ani nie wzdrygam się z tego powodu (chociaż wzdrygałam się prawie za każdym razem, gdy Elton John pojawiał się zamiast nuty) i nie nudziłem się całkowicie podczas oglądania. Myślę, że to może być właśnie to: brak prawdziwej odpowiedzi. Do niczego się nie nadaje, nawet do usypiania. 3/10

Janina Tomaszewska

(Westchnienie) . . . Brakowałoby mojej recenzji "Sherlock Gnomes" jednym słowem. Chociaż sama animacja jest fajna, podstawowa historia i nijaki scenariusz prawdopodobnie znudzą większość dzieci na widowni, nie mówiąc już o dorosłych. Występy wokalne to mieszana torba. Z Gnomeo i Juliet skutecznie odsunięci na bok przez większość filmu, ich wykonawcy (James McAvoy i Emily Blunt) prawdopodobnie wykonują najbardziej płaskie zwroty, ale to pozwala Johnny'emu Deppowi, a zwłaszcza Jamiemu Demetriou, zabłysnąć odpowiednio jako Holmes i Moriaty. W środku obrazu znajduje się piosenka z Irene Adler Mary j Blige, która jest równie niewytłumaczalna, co okropna. Właściwie muzyka w ogóle stanowiła pewien problem dla filmu - z kilkoma taktami różnych przebojów Eltona Johna wtopionymi w niektóre sceny, ale to tak, jakby usłyszeć wersję panpipe w windzie, rozpoznawalną, ale nie zabawną. Jest, jak mówię, fajna animacja, ale nie ma wystarczającej liczby gagów na tym lądzie, a na pewno nie na tyle, aby przemawiać do starszych dzieci / dorosłych na widowni.

Rozalia Marciniak

Najświeższe wieści od krasnali z londyńskiego ogrodu zostały porwane! "O nawóz!" To jeden z wielu zabawnych żartów bardzo brytyjskich postaci z Sherlocka Gnomes, kontynuacji animowanego filmu Gnomeo i Julia z 2011 roku. Choć fabuła tego rodzinnego filmu jest dość przewidywalna, to wciąż jest dość zabawna i sprytna. W tej kontynuacji dawni zakochani w gwiazdach kochankowie Gnomeo (James McAvoy) i Juliet (Emily Blunt) są małżeństwem i właśnie przeprowadzili się do Londynu, gdzie rodzice wyznaczyli ich na wspólnych szefów ogrodu. Zarówno Juliet, jak i Gnomeo odczuwają presję nowych ról przywódczych, a małżeństwo zaczyna cierpieć z powodu braku komunikacji i wzajemnego uznania. Tymczasem ich przyjaciele gnomy znikają z domów w całym Londynie i próbują ich odnaleźć i uratować. Z pomocą Sherlocka Gnomów (Johnny Depp) i Watsona (Chiwetel Ejiofor) rozpoczyna się przygoda - pokonanie złej firmy ciastek Moriarty (Jamie Demetriou) i uratowanie wszystkich gnomów. Widzimy również, że biedny Watson jest ignorowany i niedoceniany przez Sherlocka. Moimi ulubionymi aspektami tego filmu są muzyka, Johnny Depp i sekwencje „planowania”. Uwielbiam wybory utworów używane w przejściach między scenami. Jeśli jesteś fanem Sir Eltona Johna, z przyjemnością usłyszysz wiele jego przebojów, w tym „Don't Go Breaking My Heart”, „I'm Still Standing”, „Saturday Night's Alright for Fighting” i fantastyczne nowa piosenka w wykonaniu wspaniałej Mary J. Blige. Johnny Depp jest zabawny ze swoim protekcjonalnym brytyjskim akcentem. Widziałem prawie każdy film, w którym był, i nigdy nie zawodzi swoją komediową intensywnością. Inną interesującą rzeczą, która się dzieje, jest obserwowanie wewnętrznej pracy umysłu Sherlocka w dwuwymiarowej czarno-białej animacji. Jednym z klinkierów jest dla mnie, gdy superinteligentny Watson, szukając Gnomeo, mówi: „Gnomeo, Gnomeo! Och, nie każ mi tego mówić – czemu jesteś, Gnomeo?” (Oczywiście „dlaczego” oznacza „dlaczego” w Romeo i Julii.) Przesłanie tej historii jest dobre – że odniesiesz sukces, szanując ludzi, którzy Cię wspierają. Sherlock uczy się tej lekcji, kiedy uświadamia sobie, że Watson czuje, że Sherlock go nie słucha ani go nie szanuje. Juliet dowiaduje się o tym, kiedy zdaje sobie sprawę, że Gnomeo czuje się tak, jakby Juliet też go ignorowała. Oceniam ten film na 5 na 5 gwiazdek, ponieważ prawie wszystkie sceny mnie rozśmieszały, muzyka jest świetna i uwielbiam przesłanie. Polecam ten film w wieku od 7 do 18 lat. Recenzja: Lucia F, KIDS FIRST! Krytyk filmowy. Aby uzyskać więcej recenzji od młodzieży, odwiedź stronę kidsfirst dot org.

Tymon Wójcik

Po pewnym czasie byłem dość wypalony na temat przyjaźni, temat był tak często odwiedzany, że zacząłem się zastanawiać, czy został użyty jako wypełniacz. Scena w sklepie z zabawkami z kotami i innymi rzeczami była dobra i zabawna, ta „scenografia” była jedyną zbawienną cechą filmu, tego rodzaju rzeczy było za mało. Zastanawiam się, czy ktoś zrobił wycinek tej sceny i umieścił ją na Utube, jeśli tak, idź na Utube i obejrzyj jedną rzecz z filmu, która była przyjemna i zrób coś innego z zaoszczędzonym czasem. Mogę się mylić, ale myślę, że ktokolwiek wymyślił zabawkowe rzeczy z kotem, został zatrudniony jako zewnętrzny konsultant w stosunku do scenarzystów i producentów tego filmu o gnomie z opery mydlanej

inż. Fryderyk Szulc

Pomimo prawdopodobnie jednej z najlepszych obsad wszech czasów dla animacji, problem z tym filmem jest po prostu…..gnomy to gówno. Nie ma w nich nic dobrego, co sprawia, że ​​bardzo trudno polubić bohaterów, więc nawet obsada stulecia nie uratuje tego drewnianego dialogu, przewidywalnego, drugorzędnego filmu, który nie dostarcza nawet umiarkowanej rozrywki. Ludzie, którzy zdobyli ten wynik powyżej 3, byli wyraźnie wysoko na cracku, oglądając to

Kalina Woźniak

Zwiastun

Podobne filmy