Na Coruscant Jedi Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Anakin Skywalker (Hayden Christensen) ratują Najwyższego Kanclerza Palpatine'a (Ian McDiarmid) ze statku kosmicznego generała separatystów Grievousa, a Anakin zabija hrabiego Dooku (Christopher Lee) swoim mieczem świetlnym po walce; jednak Grievous ucieka przed Jedi. Kiedy lądują na Coruscant, Padmé Amidala (Natalie Portman) przychodzi powiedzieć Anakinowi, że jest w ciąży. Wkrótce ma przeczucie, że jego żona zginie podczas porodu. Palpatine prosi, aby Anakin dołączył do Rady Jedi wbrew woli członków, ale nie został awansowany na Mistrza i pozostaje padawanem; dalej proszą go o szpiegowanie Palpaline. Anakin jest manipulowany przez Palpatine'a w sprawie prawdziwych intencji Jedi i kusi go, by poznać ciemną stronę Mocy, która mogłaby ocalić Padmé. Dalej Palpatine ujawnia, że jest Lordem Sithów Darthem Sidiousem. Co zrobi Anakin? "Gwiezdne wojny: Epizod III - Zemsta Sithów" to ostatnia część sagi zapoczątkowanej w 1977 roku przez George'a Lucasa. Ten odcinek jest jednym z najlepszych i pokazuje, jak urodził się Darth Vader. George Lucas w 1971 roku zaskoczył świat kultowym „THX-1138”. W 1973 roku kolejny świetny film: „American Graffiti”. Następnie w 1977 wyreżyserował fantastyczne „Gwiezdne wojny”. Od tej daty w zasadzie poświęcił swoje życie tylko doskonałej sadze Gwiezdne Wojny. Swoim potencjałem mógłby wnieść znacznie więcej do przemysłu kinowego. Mój głos to dziesięć. Tytuł (Brazylia): „Gwiezdne wojny: Episódio III – A Vingança dos Sith” („Gwiezdne wojny: Część III – Zemsta Sithów”) Uwaga: ostatni raz widziałem ten film 19 listopada 2005 roku.
Marek Lewandowski
Ostatni wpis w sadze Gwiezdnych wojen George'a Lucasa, Epizod III - Zemsta Sithów, to jeden, gigantyczny punkt kulminacyjny prawdopodobnie najpopularniejszej serii filmów w historii. To także najbardziej porywająca seria; Film o tak intensywnym obrazie i narracji, że sprawia, że nasze typowe dla letniej rozrywki standardy wydają się banalne. Sith ma akcję od ściany do ściany i oszałamiające efekty specjalne, tak. Pod każdym względem Epizod III jest wielkim sukcesem, jeśli chodzi o zapewnienie legionom fanów Gwiezdnych Wojen wszystkiego, na co mogli liczyć po tym, jak Darth Vader wypowiedział słowa „Spotkamy się ponownie” w 1977 roku. Piękno Zemsty Sithów jest to, że zarabia znacznie więcej niż tylko odwracanie letnich emocji. Pozbądź się całego bagażu związanego z nazwą „Gwiezdne wojny”, a to, co ci zostało, to jeden z najbardziej fascynujących filmów 2005 roku. Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów służy jako pomost do pierwszej Gwiezdnych wojen, Nowej nadziei, w której widzimy kulminację upadku Anakina Skywalkera na Ciemną Stronę. To tutaj rodzi się Darth Vader. Oprócz ostatecznego spełnienia obietnicy zawartej w całej prequelowej trylogii, Revenge of the Sith ma również ogromne zadanie opowiedzenia historii o tym, jak zakończyły się Wojny Klonów, jak złe Imperium wyłoniło się z demokratycznej Republiki i jak Luke, Leia, Obi-Wan i reszta znaleźli się tam, gdzie są na początku oryginalnego filmu Gwiezdne Wojny. Przy tych wszystkich ogromnych wątkach fabularnych, to cud, że Lucasowi udaje się wycisnąć to, co najlepsze z każdego wątku fabularnego, bez odchodzenia od najważniejszego elementu filmu, uwiedzenia Anakina przez kanclerza/imperatora Palpatine'a. Po wizycie swojej żony Padme, umierającej przy porodzie, cudowny Jedi, Anakin Skywalker, konsultuje się z kanclerzem, który umiejętnie wpływa na młodego Jedi, by zwrócił się ku ciemnej stronie mocy. Całe uwodzenie działa znakomicie. Z nasionami tragicznej wady Anakina zasianymi w Mrocznym widmie i rozwiniętymi w Ataku klonów, Zemsta Sithów może skupić się na słomie, która złamała grzbiet wielbłąda. Desperacja Anakina, by uratować życie Padme, sprawia, że jego ewentualna zmiana jest wiarygodna, a Ian McDiarmid i Hayden Christensen dobrze prezentują lodowaty związek, który zamienia się w destrukcyjny mentor. Ostatni upadek Anakina, wpisany w ramy powstania Imperium, to mistrzowska klasa opowiadania historii. Uwodzenie Palpatine'a jest subtelne, ale dramatyczne, a liczne luźne zakończenia z oryginałów związane są z pewnego rodzaju poezją. Mimo wszystkich swoich pisarskich niedociągnięć Lucas snuje tę bajkę elegancko, z delikatnością, która uświadamia, że od dawna marzył o opowiedzeniu tej historii. Fabuła bezlitośnie kroczy naprzód z rozmachem, ale to tylko jedna strona Zemsty Sithów. Efekty specjalne i akcja są klasą samą w sobie. Epizod III jest największym ze wszystkich filmów Gwiezdnych Wojen pod względem fabuły, a efekty wizualne odwdzięczają się. Po raz kolejny Lucas i spółka rozkoszują się wszelkiego rodzaju szerokimi, rozległymi ujęciami nowych światów, takich jak pola lawy Mustafar lub zagłębienia krasowe w Utapau. To wszystko jest częścią wielkiego, dramatycznego stylu kręcenia filmów, który sprawia, że Zemsta Sithów wygląda na wskroś jak finał. Niezwykłe jest również to, jak niektóre elementy, takie jak statki, żołnierze i kostiumy, płynnie łączą się z tym, co widać w oryginałach. Choć efekty są wyrafinowane, George Lucas i jego malarski talent do komponowania przenoszą efekty z dobrze wykonanych technicznie ćwiczeń CGI i miniatur do naprawdę pięknych kinowych obrazów. Zagubiona w tym wszystkim jest akcja. Film rozpoczyna się staromodną bitwą kosmiczną na epicką skalę. To uczta dla oczu i wyraźnie przypomina klasyczne Gwiezdne Wojny. Pojedynki na miecze świetlne, scena pościgu jaszczurki i jednego koła (w tym złoczyńca generał Grievous; pół droid, pół kosmita, świszczący cud wyobraźni i cyfrowe czary) oraz bitwy w wojnie klonów są olśniewające na poziomach rzadko spotykanych w tradycyjne lato hity kinowe. Ostateczny pojedynek między Obi-Wanem i świeżo ochrzczonym Darthem Vaderem jest operowy i prosto szekspirowski w swojej emocjonalnej złożoności. Wraz z montażem Zakonu 66, akcja drugiej połowy Revenge of the Sith jest równie potężna, jak wszystko w tej serii. Jak w przypadku każdego filmu, w odcinku III są rzeczy, które można skrytykować. Dialog nie jest dramatycznie lepszy niż w poprzednich dwóch filmach, a aktorstwo może czasami być niepewne, ale nic z tego nie równa się niczemu w wielkim schemacie rzeczy. W końcu Sith robi tak wiele dobrze, że narzekanie na jedną lub dwie linijki, które były banalne lub dostarczone niezręcznie, jest całkowitą stratą czasu. Finał sagi Gwiezdnych Wojen mierzy tak wysoko i przywołuje tak wiele kluczowych argumentów, że jego drobne wady są prawie zupełnie nieistotne. Zemsta Sithów to jedno z najodważniejszych dzieł kinowego hitu, jakie kiedykolwiek powstało. Nie mogę wymienić innego ważnego filmu franczyzowego, który zbliża się do poziomu operowego emocjonalnego wzruszenia, który wyznacza najlepsze momenty odcinka III sagi Gwiezdnych wojen. Filmy takie jak ten nie pojawiają się często. Nowa nadzieja to nadal film z Gwiezdnych Wojen, który będziemy cenić najbardziej, ale ze swoją bezgraniczną ambicją i zapierającą dech w piersiach mocą, Zemsta Sithów jest sztuką wysoką w formie letniego hitu kinowego. George Lucas umieszcza w tym arcydziele popularnej rozrywki każdy pomysł, jaki miał na temat dobra i zła, ojców i synów oraz wzlotów i upadków imperiów. Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów to znakomicie wykonana epopeja, która cementuje sagę Gwiezdnych wojen George'a Lucasa jako jedno z największych osiągnięć w historii kina. 92/100
dr Witold Wójcik
Pierwsze dwa filmy z trylogii prequel nie były straszne, ale miały tak wiele wad. Ten nie jest tak dobry, jak jakikolwiek inny film z oryginalnej trylogii, ale jeśli mnie pytasz, jest całkiem blisko. Ten jest właściwie bardzo dobrze zrobiony, a efekty specjalne nie wyglądają teraz tak sztucznie i dają nam kilka naprawdę epickich scen, zwłaszcza w kulminacyjnym punkcie filmu, który trzyma cię na skraju siedzenia. Tutaj George Lucas udowodnił, że nadal może to robić i byłem bardzo zadowolony z tego filmu. Aktorstwo było najlepsze z prequelowej trylogii, a Hayden Christensen nie jest już taki drewniany i denerwujący. Tutaj jest całkiem fajny i pokazuje, że ma potencjał, ale Ewan McGregor pozostaje najlepszą częścią obsady. Naprawdę wierzysz, że jest młodym Obi-Wanem i to bardzo dobrze zrobione, a na końcu ma też bardzo bolesne chwile z Anakinem. Jedną z największych wad prequeli były te wszystkie polityczne rozmowy. Po prostu dużo, dużo i dużo gadania, które sprawiają, że chce się zasnąć, ale na szczęście Lucas słuchał swoich fanów i tutaj jest to ograniczone. Oczywiście nadal jest obecny, ale nie tak bardzo. Romans między Padme i Anakinem jest tutaj trochę bardziej wiarygodny, ale wciąż niewystarczający i to jest jedna z największych wad, ale w tym przypadku wina leży bardziej w ataku klonów. Wszystko jest wykonane bardzo dobrze i prowadzące do oryginalnej trylogii jest bardzo dobre, nawet jeśli tworzy pewne dziury w fabule, ale w Gwiezdnych Wojnach możesz wyjaśnić prawie wszystko za pomocą Mocy. I jeszcze jedna dobra rzecz dla nienawidzących Jar Jar, pojawia się tylko na sekundę. Hurra! Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą schrzanili w zakończeniu i nie zamierzam zepsuć niczego poza tą jedną okropną linijką (NIEUUUU!). Podczas gdy pierwsze dwa filmy z trylogii prequel były rozczarowujące, ten sprawia, że wszystko jest lepsze. Nie wszystkim się to spodoba, ale jako wielki fan Gwiezdnych Wojen muszę powiedzieć, że to miłe i intensywne zakończenie prequeli.
Alex Majewski
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco