PRIMAL FEAR to dobry, staromodny thriller z nowoczesnymi akcentami. Fabuła dotyczy ministranta oskarżonego o zabicie duchownego, który go molestował, oraz obleśnego prawnika, który widzi szansę na zaistnienie w brukowcach, biorąc sprawę. Nie wie jednak, że jego klient może być tak samo przebiegły jak on. RICHARD GERE wydawał się specjalizować w graniu w tego rodzaju niskie obcasy (składanie tekstów ma swoje niebezpieczeństwa), a LAURA LINNEY jako prawnik oskarżycielski ma pełne ręce roboty, próbując zagrać przeciwko niemu w pojedynek podczas intensywnego procesu sądowego. Opowieść kończy się mrożącą nutą, głównie dzięki sprytnemu, intensywnemu i całkowicie przekonującemu występowi ED NORTON w swoim debiucie filmowym. Jako facet, który wydaje się mieć przebiegłą rozdwojoną osobowość, zmuszającą go do robienia złych rzeczy, jest typem aktora, który zmusza publiczność do siadania i zwracania uwagi na jego nagłe zmiany nastroju. Nic dziwnego, że myli tak wiele oczu. To powiedziawszy, to kulminacja filmu jest najbardziej oszałamiająca i doprowadza historię do zupełnie nieoczekiwanego zakończenia. To taki mrożący krew w żyłach zwrot, który tylko najzdolniejsi scenarzyści mogą wymyślić i uprawdopodobnić – ale tutaj się udaje. Podsumowując: rodzaj filmu, do którego będziesz chciał wrócić, gdy poznasz całą ścieżkę dźwiękową. Gere, Linney i Norton zasługują na wielkie pochwały.
Piotr Szymczak
Znakomity thriller na równi z „Zwykłymi podejrzanymi”, „Strach pierwotny” to imponujący film o pragnieniu jednego z prawników (Richard Gere), by znaleźć się w centrum uwagi. Spełnia swoje życzenie po brutalnym zamordowaniu arcybiskupa w Chicago. Wygląda na to, że chłopiec z chóru Edward Norton (w swoim pierwszym filmie, nominowanym do Oscara) jest zabójcą, ale w tej sprawie jest coś więcej, niż na pierwszy rzut oka. W końcu Gere dowie się, że to, o czym myśli, że chce (sława i majątek) nie jest aż tak wspaniałe z powodu tego, przez co musiał przejść, aby się tam dostać. „Strach pierwotny” był jednym z ciekawszych filmów 1996 roku, ale został zignorowany przez prawie wszystkich. Richard Gere wykonuje jedne ze swoich najlepszych prac w historii. Laura Linney, John Mahoney, Alfre Woodard i Frances McDormand są dobrzy w rolach drugoplanowych. Jednak to Edward Norton okazał się odkryciem lat 90. XX wieku. Trzyma publiczność na palcach i dodaje głębi i emocji do filmu, który wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie był w nim. 4,5 na 5 gwiazdek.
dr Artur Błaszczyk
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco