Uczta dla oczu. Ciemny i bezkompromisowy. Z niesamowitą muzyką Vangelisa, która dodaje hipnotycznej jakości tym zapierającym dech w piersiach krajobrazom megamiasta przyszłego Los Angeles. Adaptacja postapokaliptycznej historii łowcy nagród Philipa K. Dicka „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” w reżyserii Ridleya Scotta to wizjonerskie dzieło sztuki; to dystopijne arcydzieło i osobiście nazwałbym to kamieniem milowym science fiction, jak „2001” Kubricka (i radzimy obejrzeć wersję znaną jako „końcowe cięcie”, jeśli chcesz złapać „Łowca androidów”, tak jak było zamierzony przez jej dyrektora). Trudno przecenić, jak wpływowy był ten film; wymyślił podgatunek sci-fi, znany obecnie jako „cyberpunk”, a także był pierwszym „filmem noir” w scenerii sci-fi. I choć wygląda tak rozpraszająco cudownie, że nawet dzisiaj są ludzie, którzy wciąż odrzucają go jako powierzchowny i zwykły „cukierek dla oczu”, jest to film o głębokiej filozofii, który zastanawia się nad egzystencjalnymi pytaniami o naturę bycia człowiekiem. Jego powolna, zamyślona jakość może sprawić, że niektórzy współcześni widzowie przyzwyczajeni do innego tempa i większej akcji będą rozczarowani – ale nie popełnij błędu: jest to przełomowe arcydzieło tego gatunku i ponadczasowy klasyk. 10 gwiazdek na 10. Ulubione filmy: IMDb.com/list/mkjOKvqlSBs/ Mniej znane arcydzieła: imdb.com/list/ls070242495/
Julita Kalinowska
Ciemny, głęboki, niepewny, niepokojący – wyobraź sobie najpiękniejszy koszmar, jaki kiedykolwiek miałeś – to Blade Runner (1982). Łowca androidów Ridleya Scotta to znakomicie wykonany film science fiction, który nie tylko porusza, ale odważnie pogrąża się w głębokich filozoficznych pytaniach, co czyni go po prostu dziesięć razy ważniejszym niż jakikolwiek film z tego gatunku. Uwielbiam go nie tylko za początkowe wrażenie, jakie daje, ale także ze względu na jego wytrwałość – żadna z wizualizacji, motywów ani technologii nie wydaje się przestarzała, ale tak głęboka, porywająca i aktualna jak zawsze. To ponadczasowe piękno z ogromną dawką emocji. Osadzony w Los Angeles w 2019 roku Blade Runner przybliża się do niesamowicie oświetlonych miejskich ulic miasta i podąża za Richardem Deckardem – znakomicie granym przez Harrisona Forda, który wnosi do swojej postaci wyjątkową moralną dwuznaczność – specjalnym policjantem, który tropi i kończy sztucznie -stworzyli ludzi zwanych replikantami, którzy uciekli z kolonii poza światem i dotarli na Ziemię i muszą zostać powstrzymani. To, co Deckard napotyka podczas swojej detektywistycznej podróży, rodzi wiele filozoficznych pytań, takich jak: Kto tak naprawdę jest replikantem? Czy replikanty są naprawdę złe? Skoro replikanty są złe, to dlaczego posunęliśmy się tak daleko z naszą technologią, aby je stworzyć? Czy replikanty to naprawdę ludzie? Czy Deckard jest bohaterem? To naprawdę film, który wymaga dalszej dyskusji, a jego niejednoznaczne zakończenie pozostawia niepokojące i niesamowite uczucie. Pomimo bogatej glazury science fiction i futuryzmu, która pokrywa tę przygodę, obecne są wyraźne elementy filmu noir – przede wszystkim w niebieskawej mgiełce, przez którą film jest widziany i jego surowej miejskiej atmosferze. Ktokolwiek pomyślał o tej kombinacji, jest geniuszem. Ponieważ chodzi o technologię, dobrze pasuje, że Blade Runner oferuje absurdalną ilość lokowania produktu, zwłaszcza od Atari. W każdym innym filmie byłoby to nie na miejscu, ale tutaj jest po prostu idealne. Muzyka Vangelisa jest dziwnie porywająca w połączeniu z uderzającym kinematografią filmu. Blade Runner zasługuje na uznanie, celebrację i pamięć, bo to po prostu doskonały film. 10 na 10 (i nie wyrzucam tej oceny jak NIEKTÓRZY ludzie)
Ida Bąk
Ale to prawie jak film artystyczny, pierwszy artystyczny film science-fiction To futurystyczny film pięknie złożony Jest naprawdę nienagannie nakręcony przez jednego z wielkich wizjonerskich reżyserów I naprawdę zobaczyłeś przyszłość, która wyglądała zupełnie inaczej niż ta, którą widziałeś wcześniej Przyszłość, która wyglądała bardzo wiarygodnie, jak ujęcia z efektami wizualnymi latającego samochodu przejeżdżającego nad futurystycznym miastem Sekwencja walki nie przygotowuje cię na traumatyczną stronę emocjonalną, która jest w filmie, pozostawia cię trochę zepsutym Jest piękna, delikatna emocjonalnie wspaniała scena, którą pamiętam, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem film Jestem w teatrze i jestem tak zafascynowany tym, co robi Rutger Hauer, że jestem tak zafascynowany tym, co przyniósł temat filmu nas do Wspaniałego momentu, w którym puszcza życie I w tych ostatnich chwilach puszczania życia naprawdę nauczył się doceniać życie do momentu, w którym oszczędza życie Deckarda i gdzie nawet trzyma białego gołębia, ponieważ po prostu chce mieć coś, co żyje w jego rękach To niesamowity rodzaj crescendo, które się dzieje, a Rutger mówi: „Widziałem rzeczy, w które ludzie nie uwierzyliby. Wszystkie te chwile przepadną w czasie jak łzy w deszczu”. Hauer przedstawia wszystkie rzeczy, które są tak niesamowite w ludziach: poczucie poezji, poczucie humoru, poczucie seksualności, poczucie dziecka, poczucie duszy Scott wydobywał ze swoich aktorów to, co najlepsze. Namawiał i bardzo delikatnie manipulował występami swoich aktorów, które w niektórych przypadkach, jak sądzę, rzadko przebijały Czujesz historię, czujesz emocje bohaterów i zgubisz się w środku tego dzikiego świata, wiesz, jest tak bogaty i bolesny, mam na myśli to bardzo bluesowa, mroczna historia i opowiedziana bardzo współczująco Przeludnienie, tego rodzaju sceny tłumu są tak bogate i zróżnicowane, i są takie ekstremalne szczegóły projektujące okładki magazynów, projektujące wygląd punków, Hare Krishnas, biologicznych sprzedawców, wszystko jest zaprojektowane. Masz tylko punków Piccadilly Circus spacerujących obok Masz poczucie warstw w tym społeczeństwie To jedna z tych rzeczy, które widzisz raz za razem Krajobraz miasta z wielkimi billboardami à la Kioto lub Tokio Scott był w stanie stworzyć wygląd oparty na tym, co dzieje się w różnych miastach na całym świecie świat Czy to Tokio, Kioto, Pekin, Hongkong czy cokolwiek innego, masz rację w kraju „Blade Runner” „Łowca androidów” według mnie uosabia elegancję, moc i wyjątkowość doświadczenia filmowego. To najbardziej klasyczne, piękne, najczystsze pisarstwo filmowe, a sam film to obrazy, dźwięk i muzyka , to czyste kino Ridley wyszedł z niesamowitą, znakomicie wykonaną przyszłością absolutnej dystopii. Intensywność jego perfekcjonizmu na „Łowcy androidów” sprawiła, że film To mistrz w najlepszym wydaniu
Cezary Sikorski
Tylko moja osobista opinia. W tym filmie wszystko jest idealne. Pierwszy raz zobaczyłem ten film, gdy miałem 12 lat i był dla mnie niesamowity. 38 lat później czuję to samo w związku z tym filmem. Ponadczasowa i piękna. Dla mnie 10/10 z gwiazdą i uśmiechem
Józef Kozłowski
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco