Judea, 33 r. n.e. Maryja to wierna młoda dziewczyna z wioski Magdala (niedaleko Jeziora Galilejskiego), niechętna podążaniu za tradycjami i przeznaczeniem zarezerwowanym dla kobiet, żyjąca tylko jako żona i matka; chce być wolna. Po tym, jak odrzuca propozycję małżeństwa przyjaciela rodziny Efraima, jej brat Daniel i ojciec Elizeusz wierzą, że jest opętana przez diabła i organizują egzorcyzmy. Elizeusz konsultuje się z Jezusem, uzdrowicielem, który zdobywa sławę wśród miejscowego narodu żydowskiego, wygłaszając przemówienia o królestwie pokoju i miłości, wolnym od nienawiści, tyranii, ucisku i prześladowania; uzdrowić Maryję, aby w końcu poddała się ich woli. Zaskoczona słowami, charyzmą i osobowością Jezusa, Mary postanawia iść za nim pomimo silnego sprzeciwu jej rodziny. Spotyka kilku mężczyzn, którzy również chodzą z Jezusem: Piotra, Andrzeja, Jakuba, Jana i Judasza, którzy mają swoje osobiste zainteresowania i poglądy na temat słów Jezusa i jego rewolucji. W tym samym czasie, gdy Maryja czuje się bardziej zafascynowana Jezusem i jego wizją świata i ludzi, Piotr rozwija w stosunku do niej stopniową niechęć, wierząc, że jej obecność wśród nich osłabia Jezusa i jego przesłanie; Piotr zauważa, że ​​Jezus zwraca na nią coraz większą uwagę. Po przybyciu do Jerozolimy Jezus i jego apostołowie próbują przekazać orędzie przeciwko cesarstwu rzymskiemu i władzom żydowskim, ale wydarzenia wkrótce dramatycznie zwracają się przeciwko Jezusowi, a konfrontacja Marii i Piotra na temat Jezusa nie tylko ich zmienia, ale także cały świat.

Każda scena w filmie jest widziana z perspektywy Marii Magdaleny. Ci, którzy tego przegapili, prawdopodobnie obejrzeli inny film. Świetny casting i najlepsze aktorstwo Ronney Mara. Świetna muzyka, przez którą dwie godziny wydawały się jedną. Niesamowity kierunek, który nawet przewyższa „Lwa” (2016). Po raz pierwszy w historii (przynajmniej dla mnie) publiczność nie wyszła z kina do końca napisów końcowych. Płakałam przez prawie 120 minut. Były ku temu różne powody: radość, smutek, natchnienie, zrozumienie i tak dalej. „Maria Magdalena” (2018) to prawdziwe arcydzieło i nie pamiętam, kiedy coś mnie tak głęboko poruszyło.

Cyprian Pietrzak

Świetne aktorstwo, świetna perspektywa, świetna historia. Dziwne jest to, że ta idea może wywołać u kogoś zły smak – że naszym obowiązkiem jest zbawić świat – prawie przeciwne przesłanie „sola fide” – doktryny wprowadzonej przez kościół luterański, że tylko przez wiarę w tylko boskość Jezusa, a nie przez uczynki osiągamy „zbawienie”. Wieki samo-zidentyfikowanych „chrześcijan” bez prawdziwej miłości do pokoju, prawdy i współczucia u steru Zachodu i spójrz, dokąd nas to zaprowadziło… miliony chrześcijan czekają na powrót Chrystusa, ale nie podejmują poważnych wysiłków, aby żyć zgodnie z naukami Chrystusa . To bolesny kciuk i tragedia wielu wysiłków współczesnych ewangelistów Jak na ironię, film, który ma opowiadać o Marii Magdalenie, jest najlepszym filmowym opowiadaniem historii Jezusa, jakie widziałem – dba o to, aby w zrozumiały sposób przekazać, w jaki sposób prawdziwe nauki Jezusa mogą zostać wypaczone przez uczniów, którzy mieli własne wyobrażenia na temat tego, w jaki sposób myślał, że powinno być lub wolałby, żeby tak było. Pomogli stworzyć w swoim szaleństwie system wierzeń, który usuwa osobistą odpowiedzialność i promuje samozadowolenie w apatii, która wydaje się dziś tak powszechna. Przesłanie osobistej odpowiedzialności jest tak ważne w dzisiejszych czasach, kiedy wydaje się, że świat pędzi w stronę nieodwracalnej zmiany – gdzie ta zmiana jest skierowana, zależy od nas i jeśli wszyscy siedzimy na kciukach, możemy zaniedbać własną odpowiedzialność i składki w tej sprawie. To, że ktoś może się zdenerwować lub zniechęcić tym pomysłem, wydaje mi się niezrozumiałe

Maks Wysocki

Maria Magdalena, według Ewangelii, była naśladowcą Jezusa jako jedna z jego naśladowców i była świadkiem Jego ukrzyżowania, pogrzebu i zmartwychwstania. W tradycji chrześcijańskiej często opisywano ją jako skruszoną prostytutkę, chociaż nie ma biblijnego autorytetu na poparcie tej teorii ani jej identyfikacji z anonimową „grzeszną kobietą”, która namaszcza stopy Jezusa, lub równie anonimową „kobietą przyjętą na cudzołóstwie”. Nie ma również dowodów na poparcie teorii wysuwanej od czasu do czasu (np. w „Kodzie Leonarda da Vinci”), że ona i Jezus byli małżeństwem. Innym założeniem, które zostało poczynione, jest to, że była bogata, i istnieje pewne biblijne poparcie dla tego, że Łukasz odnosi się do jej wspierania służby Jezusa „z jej zasobów”. Jednak w tym filmie Maria Magdalena jest biedną dziewczyną z Magdali nad Jeziorem Galilejskim. Prawdziwa Magdala wydaje się być sporym i dobrze prosperującym miastem, ale tutaj jest przedstawiona jako mała i zubożała wioska rybacka. Staje się wyznawcą Jezusa, ale jej obecność w Jego kręgu nie zawsze jest mile widziana przez Jego uczniów. Nie jest to po prostu kwestia męskiego szowinizmu; istnieją również różnice teologiczne i ideologiczne między Maryją a innymi uczniami. W Ewangeliach Judasz Iskariota zdradza Jezusa dla pieniędzy, ale w nowotestamentowych dramatach biblijnych niemal banałem stało się przedstawianie Judasza jako zeloty, bojownika o wolność, który ma nadzieję wyzwolić Judeę spod kontroli Cesarstwa Rzymskiego, interpretacja przyjęta w obu „ King of Kings” i „Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano”, mimo że nie ma na to biblijnego uzasadnienia. Zgodnie z tą interpretacją Judasz zdradził Jezusa albo w celu zmuszenia go do rozpoczęcia Świętej Wojny przeciwko Rzymianom, albo z rozczarowania, że ​​Jezus tego nie zrobi. Ta interpretacja jest kontynuowana w tym filmie, tyle że tu nie tylko Judasz jest Zelotą. Wszyscy pozostali uczniowie płci męskiej, zwłaszcza Piotr, mają podobne poglądy. Maria Magdalena jest jednak inna. W rozwoju, który ponownie nie znajduje się w ewangeliach kanonicznych (chociaż może czerpać pewne poparcie z niekanonicznych ewangelii gnostyckich) jest ona jedyną, która w pełni rozumie Jezusa, że ​​jest on przesłaniem pokoju i przebaczenia, a nie świętej wojny przeciwko bezbożni, i który pomaga przyprowadzić uczniów płci męskiej (z wyjątkiem Judasza) do tego sposobu myślenia. Nie ma nic złego w roli Rooney Mary w roli głównej, ale tak naprawdę nie wyróżnia się. Jedyny wybitny występ pochodzi od Joaquina Phoenixa. Niektórzy mogą argumentować, że Phoenix, który miał 44 lata, ale za tą gęstą brodą wyglądał znacznie starzej, był za stary, by zagrać Jezusa, który zmarł, gdy miał zaledwie 33 lata. Myślę jednak, że prawdopodobnie była to świadoma decyzja ze strony filmowców uciec od młodego, przystojnego Jezusa, którego gra Robert Powell w „Jezusie z Nazaretu” lub Jeffrey Hunter w „Królu królów” (znany również jako „Byłem nastoletnim Jezusem”) i że uzasadnieniem tej decyzji było zbagatelizowanie pomysł, że pociąg Marii do Jezusa był raczej seksualny lub romantyczny niż duchowy. Phoenix daje nam głęboko ludzkiego Jezusa, bardzo różniącego się od tradycyjnych chrześcijańskich wyobrażeń o Drugiej Osobie Trójcy, równej i współwiecznej z Ojcem. To nie jest charyzmatyczny mówca ani dowódca religijny, ale pokorny syn stolarza, który stał się wędrownym kaznodzieją, człowiek, którego urok nie opiera się na płomiennej retoryce czy cudownych mocach, ale na pokorze i wierze w Boga, wiara, która pozostaje niezachwiana pomimo chwil zwątpienia . Film bardzo różni się od tradycyjnej epopei biblijnej na dużą skalę. Wygląda na to, że został nakręcony przy stosunkowo niewielkim budżecie, bez wymyślnych scenografii i kostiumów oraz dużych scen scenograficznych z czegoś takiego jak „Najwspanialsza historia…”. Jest surowy pod względem wizualnym, a postacie noszą głównie proste, samodziałowe stroje, odpowiednie do ich skromnego pochodzenia. Czasami może być ciężki i powolny, ale jest w nim surowa prostota i szczerość, co oznacza, że ​​jest w stanie ożywić chrześcijaństwo w sposób, który jest bardziej imponujący (a mam tutaj na myśli zwłaszcza „Największy Historia...”) nie są. 7/10

inż. Robert Szczepański

Zwiastun

Podobne filmy