Jim Jarmusch, reżyser, który nigdy nie zaniedbuje znajdowania czasu na małe chwile, spojrzenia, wymiany w dialogu, które wydobywają z ludzi to, co lepsze (lub słabsze), w Nocy na Ziemi z pełną mocą wykorzystuje swoje umiejętności. Kolejny ze swoich kilku epizodycznych filmów, tym razem popycha do przodu swoje wspaniałe wykorzystanie czystej konwersacji i emocji, komedii, a także dramatu. W rzeczywistości może to być jeden z najlepszych tego typu z lat 90-tych, który wyszedł (tj. połączenie komedii i dramatu, aby stworzyć słodko-gorzkie winiety). Inspiracja płynie oczywiście z europejskiego kina, ale nawet w amerykańskich segmentach jest poczucie prawdziwego patosu z bohaterami. Czasami jeden styl był całkowicie spójny, z całą komedią w odcinku czwartym lub całą tragedią w odcinku piątym, albo oba style poruszały się tam iz powrotem, jak w pierwszych dwóch. Trzeci pozostaje bardziej niejednoznacznym i być może bardziej niewygodnym segmentem grupy, a nawet jeśli jest to słabszy z nich wszystkich, to wciąż fascynuje ze względu na aktorów. Ale wracając do humanizmu, który pojawia się w filmie, nie jest to niczym niezwykłym w twórczości Jarmuscha. W Ghost Dog pomaga nam to nie być zbyt pominiętym w świecie postaci Whitakera, albo sprawia, że każda dama wydaje się jeszcze dziwniejsza i wyjątkowa w Broken Flowers. Tutaj, ponieważ spotyka się to z bardziej realistycznym podejściem, z sytuacjami, które mogą mieć miejsce teraz w nocy w tych miastach, prawie przypomina mi się Renoir. Zwłaszcza w drugim segmencie w Nowym Jorku, gdzie istnieje doskonały podział między lekkością a przesadną lekkością występującą w roli Armina Muellera-Stahla jako Helmuta (niemiecki były klaun, który stał się nieświadomym taksówkarzem) i Giancarlo Esposito jako Yo -Siema. Może dlatego, że sceny takie jak te zwykle nie trafiają do „głównego nurtu”, ale sekwencja taka jak ta pokazuje świetny dialog po obu stronach (a kiedy wchodzi Rosie Perez, wszystkie zakłady są przegrane). Szczególnie Stahl sprawia, że sceny działają w szczególności, ponieważ wydaje się, że prawie zamieszkuje tę osobę z zewnątrz w (uznawanej za pewnik) niesamowitej przestrzeni Nowego Jorku. Powiedzenie, który z nich jest moim ulubionym, może być trochę wybredne, ponieważ każdy z nich ma coś innego do zaoferowania. Były też urocze i nieco niezręczne sceny z Ryderem i Rowlandsem (być może jeden z niewielu klejnotów Ryder w jej karierze, głównie oparty na stylu). Segment w Paryżu znowu może sprawić, że poczujemy się trochę nieswojo, ale może o to chodzi. I podobało mi się, jak rola Beatrice Dalle bez wysiłku przeszła między dziwacznością a niemal ironicznym współczuciem. Jest to również segment, który zapewnia nieco więcej gorzkiego dotyku w postaci taksówkarza z Wybrzeża Kości Słoniowej, jednak okazuje się, że jest to dwóch outsiderów wepchniętych w dziwny, mały moment w życiu. Segment Roberto Benigniego był śmiesznie śmieszny, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę przebojowe sposoby komedii Jarmuscha. Ale Benigni jest tak oburzający w swoim długim monologu, że nic dziwnego, co się dzieje z jego pasażerem. To wspaniała mieszanka między żarłocznym stylem szybkiej (ale nie za szybkiej) mowy Benigniego i rodzajem komedii z filmu niemego, prawdopodobnie z Bustera Keatona czy czegoś takiego. A wszystko to jest podkreślone przez starannie kontrolowaną scenę jazdy (która zawsze jest ujmująca wizualnie), gdzie dokładnie, gdy spodziewasz się przecięcia, czeka jedną lub dwie dodatkowe sekundy. To film o słodkim rytmie, który nie ciągnie się jak u Jarmuscha w najgorszym wydaniu. Co dziwne, ostatni segment może być dla niektórych przygnębiający. To było dla mnie, dopóki nie zdecydowałem się obejrzeć go po raz drugi. Łączy to frustrację widoczną w fragmentach w innych segmentach, dotyczącą miejskiego życia, które grzęźnie w jego mieszkańcach, i współczucie, które może wychodzić nawet za twardą okleinę życia przeżytego z powłoką chroniącą ich przed idiotami. Kiedy nadchodzi czas na monolog Matti Pellonpaa, jest to najbardziej wzruszające i bliskie wywołanie najbardziej emocjonalnie uderzającej rzeczy, jaką Jarmusch kiedykolwiek napisał, ułożonej przez jego portret. Co ciekawe, film, pomimo tej ponurej historii, nie wydaje się zbytnio kończyć tą nutą, z powodu ostatniego kawałka między Miką i Avim, pijanym pasażerem. W rzeczywistości, po obejrzeniu tego po raz drugi, zrozumiałem, o czym może być film – pokonanie separacji między kierowcą wykonującym swoją pracę a pasażerem z ich własnymi problemami. Jest to także mały rubin bajki komunikacyjnej, o tym, jak życie w różnych miastach i krajach może oczywiście różnić się mową, postawą i ubiorem, ale ma podobne problemy, z którymi trzeba sobie radzić w środku nocy.
inż. mgr Ksawery Duda
Jim Jarmusch robi dla filmów, tak jak Tom Waits dla muzyki, nic dziwnego, że wykorzystuje swoją muzykę w swoich filmach. Widziałem ten film w kółko, jest naprawdę wspaniały. Dostrzegamy stronę świata, która jest taka sama bez względu na to, dokąd się wybierasz. Świat jest okrągły, więc bez względu na to, gdzie jesteś, zawsze jesteś w jego centrum. Tutaj łapiemy taksówkę w różnych miastach na całym świecie i chociaż kultury są wyraźnie różne, w każdym akcie jest coś z bluesa. Nie wiem, który z nich jest moim ulubionym, wszystkie mają w sobie pewną magię, która całkowicie oddaje nastrój kraju, w którym się znajdujemy, chociaż sam nastrój jest taki z nocy, w której tak naprawdę niewiele się dzieje, z wyjątkiem w naszych taksówkach. Każda scena w tym filmie to arcydzieło, bez względu na to, do jakiego kraju zabierze nas Jarmusch. Oczywiście Benigni nie muszę wspominać, że jest trochę bardziej supergwiazdą, ale jeśli o to chodzi, tak samo jest z niewidomą dziewczyną z Paryża. Świetna muzyka, świetna fotografia, świetne aktorstwo, wszystko w porządku. To magia!
Andrzej Woźniak
Nie chodzi o to, że ten film jest non stop śmiechem, ale po prostu jest taki inteligentny i taki inteligentny humor. Ma sprytne założenie o pięciu krótkich opowiadaniach dotyczących przejażdżek taksówką w różnych miastach, ale to konkretne sytuacje, które cię załamią. Jeden po drugim, wszystkie są zabawne. Scena Roberto Beniniego sprawiła, że śmiałem się głośno, a to się nigdy nie zdarza. Jedynym szkicem, który nie był tak wspaniały, był ten otwierający z Winoną Ryder. Wszystko, co nastąpiło po nim, wstrząsnęło i zrobiło na mnie piekło. Inteligentna komedia. nie za dużo z nich.
inż. Aurelia Głowacka
Jim Jarmusch wykonuje świetną robotę w tworzeniu konfliktu między postaciami i intrygujących, realistycznych dialogów. Ale to, co najbardziej podziwiam w tym filmie, to początkowe sceny każdego segmentu. Wie, jak uchwycić esencję każdego miasta i wprowadzić nastrój. National Geographic nie ma nic ponad talent fotograficzny Jarmuscha. Wszystkie segmenty są dobrze napisane i nawiązują do poszczególnych miast, które są kulisami filmu: LA, NY, Paryż, Rzym i Helsinki. Segment w Helsinkach jest najbardziej przygnębiający i to trochę wpadka, że film musiał się zakończyć tą nutą. Segment paryski kradnie show. Niesamowita praca kamery i świetne dialogi. Ogólnie rzecz biorąc, film ponownie doceniłem kino. Dzięki Jarmusch.
Klaudia Laskowska
Na początku lat 90. Jarmusch wyprodukował ten zaklinacz, film, który jednoczy Amerykę i Europę w jednym temacie, ale pokazuje bardzo różne jego wersje. Prawdopodobnie w tym samym momencie ludzie na całym świecie wsiadają do taksówek. Stylowy hollywoodzki agent castingowy wsiada do taksówki w Los Angeles, w Nowym Jorku nieszczęsny biedak próbuje wrócić do domu, w Paryżu spotykamy niewidomą kobietę, w Rzymie księdza, a w Helsinkach banda pijaków opowie swoją historię. W rzeczy samej. Historie są opowiadane, ponieważ każdy odcinek to spotkanie z odpowiednim taksówkarzem, z których każdy ma własne życie i przeszłość. Występ Wynony Ryder z 20-letnim, palącym papierosem taksówkarzem nie wypada najlepiej, a także stanowi najmniej ciekawą historię. Ale Armin Müller-Stahl jako uchodźca z NRD i były klaun, który jest oszołomiony i umniejszony przez tętniący życiem Nowy Jork wokół niego, nadrabia wiele. Jego bezradność podczas próby komunikacji z pasażerem, granym przez Giancarlo Esposito, staje się niemal namacalna, gdy objawia się całkowitą niezdolnością do kierowania taksówką. W ciągu zaledwie kilku minut obaj mężczyźni rozwijają między sobą całkowicie głębokie i pogodne zaufanie i przyjaźń. Nazwałbym to najzabawniejszą częścią filmu, ale w Rzymie spotykamy Roberto Benigniego jako wiecznie gadatliwego, mającego obsesję na punkcie seksu taksówkarza. Jego historia jest najmniej emocjonalna i intelektualna, ale witaj w Benigni Show! Jeśli jesteś na tyle otwarty, aby śmiać się z kilku niespodzianek w dziedzinie eksperymentów seksualnych (których nie widzimy, ale tylko słyszymy opisane bez zbytniego szczegółowości), ta zostanie z tobą jako jedna z najjaśniejszych dwudziestu minut w Twoje życie. Przed Rzymem jedziemy do Paryża z najbardziej tajemniczym, a zarazem najbardziej rzucającym się w oczy fragmentem, ciekawą historią o wspomnianej niewidomej kobiecie i czarnym taksówkarze, który – nie możemy być pewni – sam może oślepnąć (jest bardzo niski- widzący i dlatego ma problemy z prowadzeniem taksówki) i ma wiele pytań do zadania. Kobieta nie jest jednak zainteresowana rozmową, ale mamy wrażenie, że otwiera się bardziej, niż myśli kierowca. W Helsinkach grupa pijaków opowiada historię najgorszego dnia ich śpiącego przyjaciela. Taksówkarz słucha tego. To straszna historia o okropnej sytuacji, a życie biedaka w zasadzie legło w gruzach. A jednak taksówkarz na szczycie historii jedną z najsmutniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek słyszałeś. Koncepcja filmu traktuje noc jako miejsce, a nie czas, ponieważ wszystkie historie zaczynają się w tym samym momencie, ale w różnych strefach czasowych. W trakcie kręcenia filmu ruszamy na wschód i tak doświadczamy zachodu słońca w Los Angeles i wczesnego poranka w Helsinkach. Każdy z tych momentów nadaje opowiadanej historii wyjątkową atmosferę, która staje się najbardziej efektywna w historii Helsinek, która jest niezwykle smutna, ale kończy się wraz z początkiem nowego dnia. Ludzie opuszczają swoje miejsca i zajmują się swoim życiem - świat toczy się dalej, żadna z historii nie ma końca, życie każdego z bohaterów (poza jednym) będzie toczyć się dalej. Wspaniałe w tym filmie jest to, że opowiada tak różne historie z tak różnymi postaciami, z których każda ma inną przeszłość i intencje, z których każda jest dostosowana do miejsca akcji (nawet wizualnie – w Los Angeles nawet budynki wydają się mieć cukierkowy smak, podczas gdy w Helsinkach miasto jest zimne, szare, ale pełne nadziei) i wszystko to składa się na ten ogromny obraz, który przypomina nam, że wszyscy jesteśmy różni, ale wszyscy żyjemy na tej samej planecie i wiemy podobne rzeczy o życiu, śmierci i wszystkim pomiędzy. Zastanawiam się, jak wyglądałby ten film, gdyby Jarmusch wziął pod uwagę także taksówki w krajach niezachodnich. Gorąco polecam ten film każdemu, kto... Och, super! Polecam ten film wszystkim.
Konrad Błaszczyk
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco