Oparta na bestsellerowej powieści autora Johna Greena, PAPER TOWNS to opowieść o dojrzewaniu, skupiająca się na Quentin i jego enigmatycznej sąsiadce Margo, która tak bardzo kochała tajemnice, że stała się jednym z nich. Po zabraniu go na całonocną przygodę przez ich rodzinne miasto, Margo nagle znika, pozostawiając zagadkowe wskazówki, które Quentin może rozszyfrować. Poszukiwania prowadzą Quentina i jego błyskotliwych przyjaciół w ekscytującą przygodę, która jest zarówno przezabawna, jak i poruszająca. Ostatecznie, aby wyśledzić Margo, Quentin musi znaleźć głębsze zrozumienie prawdziwej przyjaźni – i prawdziwej miłości.

Może się starzeję. Te nazbyt poważne, pełne frazesów dramaty dla nastolatków tylko lekko mnie denerwowały. Teraz, dzięki Paper Towns, czuję się irracjonalnie zły na jego rozpaczliwą prośbę, by zostać Klubem Śniadaniowym tego pokolenia. Skąd bierze się ta uraza? Może dlatego, że jestem 30-letnim żonatym ojcem, któremu nie powinno się podobać ten film. Może to dlatego, że schodzę ze szczytu dramatu dla nastolatków Ja, Earl i umierająca dziewczyna. Cokolwiek to jest, Paper Towns bardziej irytowało niż czarowało. Założenie ma potencjał: nerd spędza jedną magicznie frywolną noc z enigmatyczną dziewczyną swoich marzeń, Margot, zanim w niewytłumaczalny sposób zniknie. Zamiast być wyjątkowym, stylowym lub postępowym, staje się lamentem bogatej białej nastolatka i maniakalnej dziewczyny marzeń wróżek. Naszego „bohatera” pociąga jej magnetyczna tajemnica, ale ten urok nigdy nie dociera do publiczności. Czasami reprezentuje ideę bardziej niż postać, ale przede wszystkim jest nieznośnie samolubną, manipulacyjną złośnicą, używającą swoich kobiecych sztuczek, aby zdobyć wszystko, czego potrzebuje. Kiedy jest poza ekranem, można oglądać interakcje między przyjaciółmi, ale jej uciążliwa obecność nigdy nie jest daleko. Co gorsza, w końcu PT nigdy nie zajmuje stanowiska wobec Margot, tak jak film próbuje mieć ciastko i je zjeść. Stylistycznie film jest mocno dziwaczny, denerwująco urodziwy i może pochwalić się ścieżką dźwiękową, która wygląda tak, jakby ktoś nacisnął przycisk „hipster” na klawiaturze Casio. Możemy winić tylko reżysera Schreiera, którego poprzednim filmem był niewidziany Robot i Frank. Po prostu zostań w domu i obejrzyj, opowieść o maszynie, która ma więcej człowieczeństwa niż ktokolwiek w PT.

dr Sonia Kozłowska

„Papierowe miasta” to ten dzieciak w stołówce, który zachowuje się inaczej i wydaje się fajny, ale dopiero, gdy z nim porozmawiasz, zdajesz sobie sprawę, że przestrzega wszystkich społecznych konwencji i rutyny życia, przeciwko którym myślałeś, że się buntuje. To rodzaj filmu, który wydaje się być napisany przez dorastającą dziewczynę, która wybrała zreblogowane cytaty z Tumblra ze swojej ściany, aby wystarczyć jako temat filmu. To rodzaj filmu, który pokochasz, jeśli idea „zagubienia się, aby znaleźć siebie” stanowi głęboką koncepcję. Wreszcie „Papierowe miasta” to rodzaj filmu, w którym ukochana nazywa się Margo Roth Spiegelman (Cara Delevingne), której bezsensowna osobowość mylona jest z tajemnicą i zagadką. Charakteryzuje ją nieobecne spojrzenie na świat, zamiłowanie do „losowej kapitalizacji” w swoich pismach, ponieważ „zasady są tak niesprawiedliwe w stosunku do liter w środku słów” oraz jej wypowiedzi o tym, że jej miasto, Orlando na Florydzie, jest papierowe miasto z „papierowymi domami i papierowymi ludźmi”. Ona również jest oczkiem w głowie Quentina (byłego wokalisty Nat Wolffa z „Naked Brothers Band”), odkąd przeniosła się do jego osiedla, gdy byli młodzi; uważa mieszkanie obok niej za swój jedyny cud w życiu. Jednak oboje znacznie dryfowali od swoich młodzieńczych dni niewinności, aż do pewnej nocy, kiedy Margo wspina się do jego okna i mówi, że ma dziewięć rzeczy do zrobienia tej nocy i potrzebuje kierowcy do ucieczki. Oszołomiony, że miłość jego życia po raz pierwszy od lat przeleciała przez jego okno, Quentin zabiera Margo i odjeżdża swoim minivanem, by zemścić się na zdradzającym chłopaku Margo i jej przyjaciołach, którzy nie pomogli jej w potrzebie. Po spędzeniu najwspanialszej nocy w swoim życiu, Quentin budzi się następnego ranka i widzi, że Margo nie ma tego dnia w szkole, iw końcu zauważa, że ​​nie ma jej na cały tydzień. Jej rodzice nie są zaniepokojeni, ponieważ Margo robi to bardzo często, ale Quentin i jego przyjaciele – nieustanny Ben (Austin Abrams) i naukowy „Radar” (Justice Smith) – zaczynają odkrywać wskazówki, dlaczego Margo mogła zniknąć i dokąd. W ten sposób trójka nastolatków, w tym najlepsza przyjaciółka Margo Lacey (Halston Sage) i dziewczyna Radara, Angela (Jaz Sinclair), próbują wyśledzić jej miejsce pobytu. Najpilniejszym problemem „Paper Towns” jest to, że nigdzie nie jest tak inteligentny i dowcipny, jak mu się wydaje. Jego tematy są odświeżone do punktu, w którym rodzi się pogarda, a postacie, zwłaszcza Margo, są tak szeroko narysowane, że działają przeciwko filmowi, który wyraźnie próbuje tchnąć tę legendarną świeżość w gatunek filmów dla nastolatków (zawsze wydaje się, że Quentin odchodzi zatrzymać film ze swoją narracją mówiącą przerażającą linię „to nie jest twój przeciętny film dla nastolatków”). O dziwo, najbardziej godną pogardy postacią w całym filmie jest Margo z więcej powodów niż jej pusta osobowość. Jest typem osoby, która uważa, że ​​porzucenie przyjaciół i rodziny jest w porządku, nie dając im najmniejszego pojęcia, co jest z nią nie tak, ponieważ próbuje się odnaleźć. Wreszcie, kiedy ktoś coś dla niej robi, zwłaszcza Quentin, przyjmuje to z przymrużeniem oka i samolubnie próbuje się rozwijać, zamiast zastanawiać się, co znaczy dla innych. Jest na skraju dorosłości i jest postacią Amy z „Trainwreck” Amy Schumer, godną pogardy, zagubioną duszą, która wykorzystuje ludzi, których spotyka. Co więcej, humor „Papierowych Miast” to kolejna frustrująca rzecz. W jednej chwili film próbuje cię zadziwić „głębokim” dialogiem o tym, co kryje się pod powierzchnią ludzi, a w następnej bohater przypadkowo wylewa puszkę, z której oddawał mocz na siebie i swoich przyjaciół. Po raz kolejny jest to film, który stara się być jednością, ale nie może uciec od tego, czym ostatecznie jest: oklepanym, często niedojrzałym i przeważnie pustym ćwiczeniem, które nie ma nic rewolucyjnego do powiedzenia, pomimo myślenia, że ​​ma. Jednak nie obwiniaj obsady, ponieważ wyraźnie dają z siebie wszystko. Ich energia i charyzma ożywiają bardziej niż scenarzyści Scott Neustadter i Michael H. Weber (który napisał „The Spectacular Now”, film, który powinieneś zobaczyć zamiast tego). Nat Wolff, aktor, którego nieustannie podziwiam za jego dobroduszny wygląd i osobowość, wykonuje tu dobrą robotę w tej dziedzinie i jest wspomagany przez zdolnych aktorów, takich jak Smith i Sage (Delevingne prawdopodobnie byłaby lepsza, gdyby miała postać do bawić się). „Papierowe miasta” są skrojone z tego samego materiału co „Błąd naszych gwiazd” (autor John Green, który napisał książkę, na której oparty jest ten film, napisał również tę, a Neustadter i Weber również napisali ten scenariusz) w tym próbuje obrać inny kierunek dla swoich dorastających postaci, ale rozpada się pod nijakimi odchyleniami od rzeczywistości, które tak często obiera. Co więcej, w przeciwieństwie do „Błądu w naszych gwiazdach”, obciążonego sentymentalnością i żałosnymi próbami pozornego chłodu, „Papierowe miasta” stają się dokładnie tym, czym nie chciały być – papierowym filmem.

inż. mgr Jerzy Wróbel

Zwiastun

Podobne filmy

Gorzkie gody

Bitter Moon