Informacje o filmie

John Connor, ten, który przewodzi ludzkim buntownikom przeciwko Skynetowi, ma plan zaatakowania Skynet, ale postanawia nie brać w nim udziału i zamiast tego postanawia uniemożliwić Skynet wdrożenie planu awaryjnego – wysłać terminatora, aby zabić kobietę, która dałaby narodziny Johna, Sarah Connor. Ale mu się to nie udaje, więc posyła swoją prawą rękę, Kyle'a Reese'a, który go spłodzi, by chronić Sarę. A kiedy Reese odchodzi, widzi Johna zaatakowanego przez kogoś, kto jest jednym z żołnierzy Skynetu. Kiedy Reese przybywa, odkrywa terminator, który nie jest podobny do tych, których spotkał. Ratuje go Sarah, która wie, kim jest i dlaczego tam jest. Odkrywa również, że ma ze sobą terminatora. Mówi mu, że terminator, z którym się spotkał, został wysłany, by ją zabić, gdy miała dziewięć lat, a terminator, wraz z nią, został wysłany, by ją uratować i od tego czasu jest jej towarzyszem i opiekunem. Przechwycili terminator, za którym podążał, i planują użyć jego chipa do aktywacji wehikułu czasu, który zbudowali, aby przejść do 1997 roku, kiedy aktywowano Skynet, ale Reese mówi, że nie powinni iść do 1997 roku, ale do 2017 roku. Mówi, że jest głos lub pamięć to mówi mu, żeby pamiętał datę, ponieważ wtedy mogą powstrzymać Skynet. Więc Sarah i Reese idą, terminator zostaje i mówi, że spotka się z nimi, kiedy przybędą, ale zostają aresztowani, kiedy przybędą i ktoś niespodziewanie się pojawia.

Nie tak źle, jak myślałem, że będzie, Terminator: Genisys przywraca nostalgię dwóch pierwszych filmów. Ma nawet ten sam oldschoolowy klimat. Ale kiedy dojdziesz do sedna, Genisys jest po prostu powtórzeniem dwóch pierwszych arcydzieł, które są tak dobre, że nie było sensu do nich wracać.

Maurycy Zakrzewski

W 1984 roku fanów sci-fi z akcją zaskoczył „Terminator”, jeden z najlepszych filmów tego gatunku w branży kinowej. Po doskonałej kontynuacji "Terminator 2: Dzień Sądu" (1991), seria najwyraźniej zakończyła się w 2003 roku "Terminatorem 3: Rise of the Machines". Jednak w 2008 roku ukazał się serial „Terminator: Kroniki Sary Connor”, ​​który również działał dobrze, pokazując, jak Sarah i John Connor przetrwali przez lata. W 2009 roku wyczerpana seria została wskrzeszona przez Hollywood z "Terminatorem Zbawieniem". Niestety „Terminator Genisys” jest typowym przykładem współczesności Hollywood, które upiera się przy niszczeniu wielkich filmów z przeszłości miernością współczesnych pisarzy. Tym razem studio niszczy nie tylko markę, ale także postać Johna Connora i początkową bezbronność Sarah Connor. Ilość niespójności i paradoksów w „efektu motyla” opowieści jest niesamowita. Najlepszą częścią tego filmu jest uśmiech Popsa. Mój głos to cztery. Tytuł (Brazylia): „O Exterminador do Futuro: Gênesis” („Terminator z przyszłości: Genisys”)

Wiktor Makowski

Pierwsze dwa filmy Terminatora należą do najlepszych w swoim gatunku i są również znakomitymi filmami. Rise of the Machines zapoczątkowało upadek serii i miało swoje wady, ale miało też kilka dobrych rzeczy, które sprawiły, że była lepsza niż jej reputacja, podczas gdy Terminator Salvation, choć swoimi momentami, był jeszcze bardziej rozczarowujący. Chociaż nie jest to kompletna katastrofa, najnowsza seria Terminator jest najgorsza z dotychczasowych i widzi kiedyś klasyczną serię na dnie. Czy są jakieś dobre strony? Niewiele, ale tak, są. Najlepszą rzeczą w Terminator Genisys jest Arnold Schwarzenegger, choć bardziej przytłumiony niż może być, jest solidny i ma największą intensywność i charyzmę z całej obsady. Mimo że nie ma dużo czasu na ekranie i jest niemy, Byung-hun Lee jest wiarygodny jako T-1000. Niektóre scenerie są dość klimatyczne i uderzające. Wszystko inne było poważnie niedomagane. Reszta obsady wcale nie jest dobra, a Jai ​​Courtney jest zdecydowanie najgorszym aktorem Kyle'a Reese'a w serialu w występie, który jest zarówno mdły, jak i denerwujący (co nie zaskoczyło mnie całkowicie, widząc jak z małego ja widziałem go, zawsze wydawał mi się leniwym aktorem z aroganckim ego). Tak samo jak anemiczna Emilia Clarke, która najgorzej radzi sobie ze wszystkimi aktorkami grającymi Sarah Connor, która zachowuje się w sposób, którego można by oczekiwać od stereotypowej bachory i nudnej nastolatki z liceum, ale nie Sarah Connor. Jason Clarke nie jest tak sztywny, jak Christian Bale w Terminatorze Zbawienie, ale wciąż szokuje widok roli Johna Connora w tak łagodnym wykonaniu. Chemia między nimi też prawie nie istnieje, przez większość czasu nawet nie istnieje. JK Simmons jest w zasadzie zmarnowany, a jego dialog i postać są wymuszone i nie na miejscu. Postacie są jak szyfry pozbawione osobowości, bez tego, co sprawiało, że były tak niezapomniane wcześniej jako postacie i bez przekonującego konfliktu, w filmie, który zdecydowanie mógłby skorzystać na mniejszej liczbie postaci i większym rozwoju (który nie istnieje). Scenariusz jest przeładowany i zagmatwany, a także niezbalansowany tonalnie za pomocą nadmiernie złożonego naukowego żargonu, tandetnych jednolinijek (tym razem nawet Schwarzeneggera nie sprawdzają się szczególnie dobrze), komedii w niewłaściwym miejscu (to jeszcze bardziej rozprasza niż w Rise of the Machines i używane z jeszcze mniejszą subtelnością) i zbyt wiele pomysłów ledwo zbadanych. Ta historia, oprócz epizodycznego charakteru zszytego razem, jest w najlepszym razie drapieżnikiem do głowy, ponieważ jest mylona z czasami niespójną w wyniku robienia zbyt mało z zbyt dużą ilością. Jest też bardzo nudny, nie tylko ze względu na ołowiane tempo, ale dlatego, że z pomysłów przedstawionych w filmie nie ma wiele nowych i mało ciekawych, a zupełnie brakuje mu atmosfery, dreszczyku emocji, tajemniczości czy suspensu, a każdy dramat wymaga ciężkich rąk. i brak serca. Reżyseria Alana Taylora jest leniwa, przedkłada spektakl nad głębię, historię i rozwój postaci. I niestety spektakl nie jest taki dobry. Efekty specjalne nie są straszne, ale w najlepszym razie nigdy nie wznoszą się ponad to, co znośne (pod tym względem najgorsze z serii, są dość słabe w początkowej części i wyglądają na sztucznie również w innych częściach), są używane z niewielkim do braku wyobraźni, a jest ich za dużo (czasami w miejscach, gdzie nawet nie były potrzebne). Sekwencje akcji są równie boleśnie pozbawione wyobraźni, są niechlujnie zmontowane, mają ołowiane i przewidywalne choreografie i nie zawierają żadnych napięć ani emocji, nie mówiąc już o zabawie. Jest bardzo chaotycznie wystrzeliwany i strzelony mieszanką apodyktycznego bombastu i drona przypominającego żałobę. Zakończenie było również niesamowicie wymuszone i doczepione. Ogólnie rzecz biorąc, Terminator Genisys był dość słabym i rozczarowującym filmem i jest zdecydowanie najgorszym z serii Terminator. 3/10 Bethany Cox

Emilia Bąk

Zwiastun

Podobne filmy