Wypożyczyłem i obejrzałem KILLING ME SOFTLY na DVD i chichotałem przez cały film. To tak nieumyślnie zabawne, głupie, głupie i bezsensowne, że jestem pewien, że ludzie w niedalekiej przyszłości będą patrzeć na to jak na obóz. W filmie występują Heather Graham i Joseph Fiennes. Postać Heather przechodzi przez wiele rzeczy lub robi rzeczy, które są całkowicie oderwane od logiki. Wychodzi za mąż za mężczyznę, którego prawie nie zna, a resztę filmu spędza na próbie poznania podejrzanej przeszłości męża. (Gdyby postać Heather próbowała go najpierw poznać przed ślubem, nie byłoby filmu). Rola Heather jest jednocześnie zabawna i dziwnie ujmująca. Stara się tak bardzo, ale cała sprawa jest tak głupia, że jej wysiłki są na nic. W KAŻDEJ scenie Heather jest widziana z jej dużymi, podobnymi do łani oczami, w każdej chwili upuszczając swoje ubrania, wyglądając na całkowicie oszołomioną. Scena, w której reporter faksuje jej dziwne wiadomości w jej biurze, które podobno jest pełne obaw, jest bardzo zabawna. Podobnie jak scena, w której Heather udaje reporterkę z The Guardian. Albo scena, w której Joseph przywiązuje ją do kuchennego stołu, co jest po prostu bezcenne. Heather, przywiązana do stołu, nie wygląda na przerażoną ani zestresowaną, wygląda na znudzoną i zirytowaną. Cała scena jest naprawdę nie z tego świata. Po obejrzeniu tego, zastanawiałem się "O co w tym wszystkim chodziło?" Jeśli twój nowy mąż zwiąże cię na kuchennym stole i zacznie wariować, to jest duża szansa, że małżeństwo nie potrwa długo. A jeśli chodzi o Josepha Fiennesa, wygląda, hmm, dziwnie. Myślę, że reżyser był onieśmielony przez Josepha. Wygląda na to, że reżyser w ogóle nie wiedział, jak go sfilmować. I z tego powodu jego postać/występ jest DUŻO przesadny. Historia (lub jej brak) jest tak oczywista, że w momencie pojawienia się „złoczyńcy” na ekranie wiedziałem o tym. Ujawnienie motywów złoczyńcy wywołało u mnie głośny śmiech. To miało być szokujące i pokręcone, ale wprawiło mnie w histerię. Dodaj do tego fakt, że reżyser dosłownie przejął znaczenie tytułu i zastosował to do scenariusza/akcji filmu, a wszystko w tym filmie wygląda naprawdę głupio. Wszystko jest traktowane tak miękko (jak wtedy, gdy Heather jest przywiązana do stołu). Wyobraź sobie film S&M wyreżyserowany z delikatnym dotykiem królika. Wiele scen wygląda, jakby były pospieszne (sceny wspinaczki górskiej). W jednej scenie możesz zobaczyć Fiennesa patrzącego prosto w kamerę przez ułamek sekundy. Kierunek nie jest zbyt dobry. Wygląd filmu bywa interesujący. Niektóre sceny są fajne, ale cały ultra-modny wygląd filmu pozytywnie datuje go w ciągu kilku lat. Biuro, w którym pracuje Heather, wygląda jak miejsce, w którym Teletubisie poczują się jak w domu. Wszystko w KILLING ME SOFTLY jest zabawne. To czysty obóz.
doc. dr Dorota Szulc
„Killing Me Softly” opowiada o parze, która uprawia seks, wychodzi za mąż, a potem ma problemy, ponieważ ona (Graham) nabiera coraz większej podejrzliwości wobec niego (Fiennes), którego tak naprawdę nigdy nie poznała przed ślubem (duh). Z drugiej strony, film ma cienką historię, pełną dziur w fabule i nieprawdopodobieństw, z ciężką muzyką, która zawsze jest niecelna, i doskonale okropnym występem uczennicy w wykonaniu Grahama. Z drugiej strony jest to dobre ujęcie z dobrą pracą aparatu i dużą ilością skóry Grahama. Ogólnie rzecz biorąc, „Killing Me Softly” jest klasycznym przegranym tylko dla mniej wymagającego widza, który chce trochę suspensu (bardzo mało) do strefy. (C)
Ernest Sikora
OK, wszyscy wydają się niszczyć ten film, ale nie jest tak źle. Nieprawdopodobne? TAk! Ale Graham i Feinnes wykonują wiarygodne prace i widzimy mnóstwo skóry Grahama, która jest bardzo ładna, jak na aktorki. Dużo lepiej niż Kathy Bates w O Schmidcie. Graham gra Amerykanina pracującego w Londynie, Feinnes jest słynnym alpinistą i bohaterem, ale ma niebezpieczny wygląd. Przyciągają się do siebie i zaczyna się zabawa. Nie dobry film, nie zły film, fajna 100-minutowa rozrywka, która jest bardziej zabawna niż wiele innych. następują niektóre GŁÓWNE SPOILERY, proszę nie czytać dalej, OK?? Co najbardziej nieprawdopodobne, Graham i Feinnes nawiązują kontakt wzrokowy pewnego ranka, kiedy ona idzie do pracy, widzi, dokąd idzie, spotykają się, jeżdżą taksówką do jego miejsca (właściwie to jego siostry, dowiadujemy się później), uprawiają dziki seks, nic nie wiedząc o sobie nawzajem. I była już w pozornie zaangażowanym związku z miłym, ale nudnym Brytyjczykiem. Dziki seks zdarza się często, widzimy mnóstwo Heather, dowiadujemy się, że jej lewa pierś jest wymiernie większa niż prawa, dostaje ostrzeżenia: „Ile naprawdę o nim wiesz?”, widzi ją napadniętą przez drobnego złodziejaszka , goni go, zaciekle bije, szybko się pobierają, ona wie, że ma temperament, zaczyna podejrzewać, że jest naprawdę złym facetem, dowiaduje się, że była dziewczyna zaginęła kilka miesięcy, ona i jego siostra idą na kopanie, znajdują ciało, okazuje się, że to siostra jest morderczynią, ona i Feinnes mieli kazirodczy związek, gdy byli dziećmi, chciała go opętać, zabijając wszystkie kobiety, które się zbliżyły. Z nieznanego powodu Graham i Feinnes rozstają się.
doc. Jacek Laskowski
Naprawdę czuję, że muszę bronić tego filmu po zgraniu, które tu dotarło. Obejrzałem film nic o nim nie wiedząc i naprawdę mi się podobał. Heather Graham była łagodna dla oka, a Joseph Fiennes był odpowiednio ciemny i ponury. Myślę, że sceny seksu prawdopodobnie pozwoliły ludziom postrzegać to jako tani film, a szkoda. Prawdopodobnie powinni byli pójść dalej, aby upewnić się, że Fiennes był postrzegany jako sadysta, a zatem bardzo zdolny do zabijania. Było mnóstwo napięcia, a muzyka była odpowiednio hitchcockowska. Jeśli już, postać Josepha Fiennesa była zbyt wyluzowana pod koniec. W miarę jak napięcie rosło, więcej można było zrobić z faktu, że wyglądał na mordercę. Zamiast tego pozwolono mu usiąść i zaprotestować o swojej niewinności. Myślę, że gdyby to był film Hitchcocka, nie mielibyśmy wątpliwości, że on to zrobił, aż do końca. Siostra mogła być naprawdę złowrogą postacią, ale znowu brakowało jej rozwoju. Nie winię za to aktorów, to oczywiście scenariusz. Heather Graham jest lepszą aktorką, niż ludzie przypisują jej tutaj zasługę. Myślę, że z powodu braku rozwoju Fiennesów i siostrzanych bohaterów, została sama, aby prowadzić film, co zrobiła godnie. Polecam ten film, po prostu obejrzyj bez uprzedzeń. Nawiasem mówiąc, poślubiłem moją żonę po sześciu dniach i nic o niej nie wiedząc. Po 32 latach nadal jesteśmy małżeństwem, więc być może Heather nie była tak szalona, jak stwierdzono w niektórych wcześniejszych recenzjach.
inż. dr Damian Duda
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco