Młodzi kochankowie Hero (Kate Beckinsale) i Claudio (Robert Sean Leonard) mają wziąć ślub za tydzień. Aby zabić czas, konspirują z Donem Pedro (Denzel Washington), aby zastawić „pułapkę kochanka” na Benedicka (Sir Kenneth Branagh), aroganckiego, zatwardziałego kawalera i Beatrice (Dame Emma Thompson), jego ulubionego partnera do sparingów. Tymczasem zły Don Jon (Keanu Reeves) spiskuje, by przerwać ślub, oskarżając Hero o niewierność. Ostatecznie jednak okazuje się, że to „dużo hałasu o nic”.

Bądź szczery: czy pomysł szekspirowskiego dowcipu sprawia, że ​​twoje serce trochę spada? Czy myślisz o niejasnym, przygnębiającym elżbietańskim humorze, który MOŻE ktoś był na tyle uprzejmy, żeby wyjaśnić w przypisie? Z pewnością komedie są trudniejsze do wystawienia, ale kiedy są dobrze zrobione… Jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy w Szekspirze jest pewna wiedza, że ​​żadna postać nigdy nie będzie wyrażać się słabo. Cóż, postacie takie jak Dogberry robią, w pewien sposób, ale jest to celowo zrobione dla efektu komiksowego i się nie liczy. Żadnej postaci nigdy nie przeszkadza brak siły wyrazu. Ilekroć Benedick musi wystąpić w swojej sprawie, wiesz, że przywoła całą potrzebną mu elokwencję; a ilekroć Beatrice kogoś obraża, wiesz, że przywoła cały jad i spryt, czego potrzebuje ONA. Pod pewnymi względami łatwiej to docenić w komedii, gdy fabuła, sprowadzona do swojej istoty, jest bardzo hałaśliwa o nic. Żaden reżyser filmowy pracujący dzisiaj nie może podejść do Branagha, jeśli chodzi o przedstawienie Szekspira czysto i wyraźnie, w sposób, który pozwala nam uczestniczyć w tej werbalnej rozkoszy. Ten konkretny film jest rzeczywiście zabawny, a także werbalnie zachwycający. Jest też zachwycający wizualnie – ma atrakcyjną obsadę (Kate Beckinsale gra jeden z szyfrów Szekspira, ale uświadamia nam, dlaczego ludzie się w niej zakochali), słoneczny toskański krajobraz i długie ujęcie śledzące na końcu, które trzeba zobaczyć. wierzył. Wszystkie występy są dobre (inne komentarze tutaj przekonały mnie, że nawet Keanu Reeves pasuje do swojej roli). Komedia czy nie, to najlepszy film Szekspira od lat i jest kandydatem do bycia najlepszym wszech czasów.

Jeremi Sobczak

Przybycie Don Pedro i jego ludzi do domu Seigneur Leonato w Mesynie przynosi wiele radości. Duch miłości i szczęścia jest żywy na imprezie, a córka hrabiego Claudio i Leonato Hero w ciągu tygodnia robią sobie zaloty i zaręczają się za mąż. Aby zabić czas, Don Pedro zobowiązuje się zaangażować kawalera Benedicka i kłócącą się Beatrice w wieżę uczuć. Jednak brat Claudio, Don John, spiskuje, by przerwać ślub, wysuwając oskarżenia przeciwko młodemu Bohaterowi. Czy będzie dużo hałasu o nic? Jeśli ktoś zrobił więcej, aby przybliżyć Szekspira do nowoczesnej publiczności, mieszkańców multipleksu, chciałbym go poznać. Tutaj Branagh po raz kolejny adaptuje sztukę Szekspira, aby uzyskać dobry efekt, przycinając dialogi niektórych ważnych sekcji w celu stworzenia lżejszego klimatu godnego tytułu. Nie wspominam o fabule, wystarczy powiedzieć, że Branagh wykonał dobrą robotę, zachowując esencję i atmosferę pracy bardzo wierną, ale bez narzucania narzędzi, których Szekspir chętnie używał, ale które mogą nie działać łatwo na współczesnych odbiorcach (tj. nie będąc w stanie rozpoznać komuś łatwo, gdy nosi maskę, welon lub wąsy!). Dialog jest bardzo żywy, jak można się spodziewać, a Branagh dobrze sobie poradził, interpretując humor ze słów na stronie. Myślę o dialogu wokół policjanta. Czytając go ze strony, nigdy nie zdawałem sobie sprawy, ile humoru można wyciągnąć ze scen z tą postacią, jeśli chodzi o to, jak postrzegają je inne postacie. Oczywiście pochwała kłamstwa z Szekspirem, ale Branagh dobrze zna Barda. Obsada jest międzynarodowa i gwiazdorska (prawdopodobnie w większym stopniu, niż było to potrzebne lub zasłużone). Branagh jest czystym cudem w roli głównej i naprawdę wydobywa fanaberię w wielu swoich scenach. Thompson też jest wspaniały i oboje dobrze ze sobą grają. Film stracił trochę, gdy oboje zaczęli się zaloty, ale nadal jest przyjemny. Briers jest doskonały, a Błogosławiony jest trochę kiepski i niedostatecznie wykorzystany (wymusza wielki śmiech w tle). Reeves jest w porządku w małej roli – pomógł mu brak znaczącego dialogu. Washingon pasuje bardzo dobrze, Leonard jest dobry, ale prosty. Myślę, że z hollywoodzkich gwiazd najlepiej radzi sobie Keaton. Kiedy jest na ekranie, jest trochę OTT, ale jest po prostu przezabawny jako głupiec, a Ben Elton jest interesującym pomocnikiem. Beckinsdale jest dobra, ale znowu nie ma zbyt wiele mięsa do pracy poza jej idealną miłością do Claudio. Ogólnie jest to bardzo przyjemna wersja zabawy. Ci, dla których Szekspir jest trudny, powinni zacząć tutaj od czegoś lekkiego i rześkiego. Tym, którzy lubią Szekspira, spodoba się to jako kolejna wersja. Tylko ci, którzy czują, że barda nie powinno się rzucać na ekran dla mas (a są tacy, którzy tak myślą – poznałem ich, śmiesznie nazywają się purystami – myślę, że elitarnymi) znajdą tu winy, bo to wyraźnie ma masę odwołanie.

dr dr Agnieszka Błaszczyk

Osobiście podobał mi się ten film, od napisów początkowych po ostatnie genialne ujęcie śledzące. To, czego nie rozumiem, to odrzucenie występu Keanu Reevesa. Mogę sobie wyobrazić Kena siedzącego przy kuchennym stole ze swoim dyrektorem castingu, mówiącym: „Dobra, mamy tę wspaniałą obsadę, film będzie świetny, co możemy zrobić, aby to całkowicie schrzanić? Wiem, że obsadźmy Keanu Reevesa jako Dona John i kompletnie zamieszaj”. Osobiście uważam, że Keanu był świetnym złoczyńcą i ufam, że Ken potrafi wybrać idealnego aktora do roli. Nie sądzę, aby w rzeczywistości Ken obsadził kogoś tak beznadziejnie nieudolnego, jak inni opublikowali w części, która jest tak istotna dla fabuły. (i nie dawaj mi wymówki na gwiazdorską moc, ponieważ mieli już Denzela Washingtona) ... zawsze mówiłem, że dobrze zrobiony Szekspir jest genialny ... (zrobiony kiepsko, jest żałosny) i to jest Szekspir zrobiony w najczystszy sens tego terminu. Słuchanie, jak Ken i Em wygłaszają słowa Szekspira, to słuchanie ich tak, jak zostałyby wypowiedziane i zachowywane, gdy zostały napisane. To objawienie i czysta radość.

dr mgr Ada Górska

Poza dość niepokojącym Makbetem Romana Polańskiego, Wiele hałasu o nic jest prawdopodobnie najlepszą filmową adaptacją sztuki Szekspira, jaką kiedykolwiek widziałem. Reżyserowi Kennethowi Branaghowi udało się nakręcić atrakcyjny film, nie oddalając się zbytnio od spektaklu. Właściwie uważam, że to jego najlepszy film jako reżyser. Sam film wyglądał pięknie, od początku do końca. Od oszałamiających ujęć początkowych po pięknie zainscenizowaną scenę końcową, była to radość. Również muzyka Patricka Doyle'a była znakomita. Tekst piosenki w wykonaniu kompozytora właściwie napisał Szekspir, a muzyka idealnie pasowała do akcji. Obsada była genialna. Złodziejami sceny byli Kenneth Branagh i Emma Thompson (która wyglądała pięknie w tym filmie) w związku miłości i nienawiści ich bohaterów, który był tak dobrze zrealizowany. Kate Beckinsale była obrazem niewinności, młodości i piękna, co bardzo przypominało mi Mię Sarę w Legendzie. Co do Keanu Reevesa, nie dbam o niego szczególnie, ale ponieważ powinieneś nienawidzić jego postaci, właściwie nie przeszkadzało mi tutaj. Ogromne wsparcie również od Richarda Briersa, Briana Błogosławionego, Denzela Washingtona (o cholera, wyglądał młodo) i Michaela Keatena. Scenariusz był inteligentny i zabawny. Scenariusz był zresztą najlepszym elementem filmu. Bezbłędnie wyrażał to także znakomity zespół aktorski. Podsumowując, wspaniały film, który trzeba zobaczyć, jeśli lubisz Szekspira. 10/10 Bethany Cox

Ida Zakrzewska

Zwiastun

Podobne filmy