W filmie Reżyser Tony Kaye's Detachment zdobywca Oscara® Adrien Brody gra Henry'ego Barthesa, pedagoga, który ma prawdziwy talent do nawiązywania kontaktu ze swoimi uczniami. Jednak Henry postanowił pochować swój dar. Spędzając dni jako nauczyciel zastępczy, dogodnie unika wszelkich emocjonalnych związków, nigdy nie przebywając nigdzie wystarczająco długo, aby przywiązać się do uczniów lub współpracowników. Kiedy nowe zadanie umieszcza go w szkole publicznej, w której sfrustrowana, wypalona administracja stworzyła apatyczne grono uczniów, Henry szybko staje się wzorem do naśladowania jako nauczyciel, który naprawdę dba o dobro tych uczniów. Odnajdując emocjonalny związek z uczniami, ale także z innymi nauczycielami i uciekającą nastolatką, odkrywa, że ​​nie jest sam w walce na śmierć i życie, aby znaleźć piękno w pozornie okrutnym i pozbawionym miłości świecie.

Wow! Nie spodziewałem się, że ten film będzie tak wciągający. To jeden z tych filmów, w których przez chwilę siedzisz w milczeniu, gdy napisy końcowe toczą się jak znakomite dramaty, takie jak „Requiem dla snu” czy „Pobieranie Nancy”. Ten wyjaśnia to całkiem jasno w zdaniu „Henry Barthes to my wszyscy”… trudno jest pojąć, jak bardzo bolesna może być świadomość, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Pozornie „Detachment” zajmuje się rozpadającym się amerykańskim systemem edukacji oczami zastępcy nauczyciela Henry'ego Barthesa (w tej roli Adrian Brody), który rozpoczyna nowy przydział w nowej szkole z nowymi nauczycielami, w nowej klasie z nowymi uczniami, takimi jak on oczywiście przyzwyczajony. Początek pokazuje, jak próbuje dostać się do nowej klasy wśród łobuzów, którzy grożą jemu i innym uczniom, co utrudnia nauczanie czegokolwiek. Na początku wygląda na to, że wszystkie te filmy „dobry nauczyciel odwracają się od złej klasy”, ale tak nie jest. Szybko zdajesz sobie sprawę, że szkoła jest tylko tłem dla większej opowieści o nauczycielu, który próbuje wykonać swoją pracę, odgrywając rolę poza przedstawieniem. Barthes daje do zrozumienia, że ​​jest pusty i słowa nie mogą go zranić, co jest jego sposobem na poradzenie sobie z beznadziejną sytuacją poprzez zaniedbywanie życia prywatnego i oderwanie się od świata. Podobnie jak on, wydaje się, że każdy nauczyciel rozwinął swój indywidualny mechanizm radzenia sobie. Dla niektórych jest to cynizm i czarny humor, „pigułki szczęścia” są również regularnie wymieniane, a dla innych jest to po prostu połykanie emocji, dopóki nie wybuchną. Widzisz nauczycieli, którzy radzą sobie z codziennymi obowiązkami, słysząc od czasu do czasu automatyczną sekretarkę w tle, gdy inni nauczyciele rezygnują lub rodzice wołają o lepsze oceny dla swoich dzieci. To dość trudne zadanie, widząc dzieci pozbawione nadziei, zainteresowania i entuzjazmu, a nauczycieli próbujących dotrzeć do tych nielicznych, do których jeszcze nie można dotrzeć w klasie. Ale tutaj wszystko się rozpada z powodu pustej polityki, rodziców, których nie obchodzi lub są tak samo dysfunkcyjni jak dzieci, które wychowywali i wrzucali do publicznego systemu edukacji oraz idiotycznych zasad społecznych i konwencji, do których wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. Kiedy dostrzegasz wzorzec w życiu prywatnym wszystkich ludzi i ich desperackie próby trzymania się, staje się oczywiste, że „Oderwanie” dotyczy nie tylko systemu szkół publicznych, ale całego naszego społeczeństwa, każdego z nas. Kiedy Barthes spotyka młodą prostytutkę z ulicy, postanawia zabrać ją ze sobą i wykonywać swoją pracę poza szkołą. To dość bolesny widok, jak próbuje dokonać zmiany wbrew wszelkim przeciwnościom. Czasami Barthes wygląda jak współczesny Jezus, kiedy śpi na podłodze w swoim małym mieszkaniu i pozwala dziewczynie spać w łóżku. Niektórzy mogliby powiedzieć, że „oderwanie się” jest zbyt lekkie dla nauczycieli, ponieważ większość winy spada na rodziców i polityków. W tym filmie prawie nie ma niesympatycznego nauczyciela. Jednak są sceny, które pokazują, że Barthes w ogóle nie jest Jezusem… jak wtedy, gdy gwałtownie krzyczy na pielęgniarkę w domu spokojnej starości po incydencie z umierającym dziadkiem. Barthes jest rzeczywiście taki jak my wszyscy, łamie się, gdy walczy, by sobie z tym poradzić, i rzuca się, by wydostać się z presji, tak jak rodzice w szkole wywierają presję na nauczycieli. I tu właśnie pęka dystans... pośród wszystkich niepowodzeń Barthes'owi udaje się połączyć z dziewczyną, a także z dziewczyną wyrzutkiem w szkole. Łączy się poprzez emocje i osobiste przywiązanie, ale wkrótce musi zdać sobie sprawę, że to nie działa. Sceny, w których odesłał dziewczynę do domu zastępczego, kiedy mówi jej, że nie może być jej rodziną, lub kiedy odesłał dziewczynę wyrzutka, gdy próbuje podzielić się z nim swoim smutkiem, są bolesne. W tym filmie jest tak wiele szczerych i głęboko emocjonalnych scen, że trudno je śledzić. Śmierć jego dziadka z całkowitym wybaczeniem, monologi Barthesa próbujące uświadomić uczniom, dlaczego potrzebują podstawowej edukacji dla własnego dobra, są tak genialne, jak załamanie postaci Lucy Lius, w którym wykrzykuje swoją desperację i smutek wobec pozornie nieopiekuńczej dziewczyny. Relacja między Barthesem a dziewczyną jest oszałamiająca i nieustannie wstrząsana nieporozumieniami... po prostu dlatego, że nie spodziewasz się, że będzie pozbawiona seksu ze wszystkimi opowieściami o pedofilach, prawami dotyczącymi molestowania seksualnego i stereotypami. Ale wbrew wszelkim przeciwnościom tak jest i zdajesz sobie sprawę, że kiedy nie ma rodziców (jak w nawiedzonych scenach „nocy rodziców” z nauczycielami czekającymi i nikt nie przychodzi), ktoś inny musi wypełnić tę pustkę… jak puści się staliśmy, że nie możemy oczekiwać, że ktoś pomoże ze szczerego zainteresowania bliźnim... a raczej dzieckiem?! „Oderwanie” jest ponurym i bolesnym filmem, ale ma w sobie pewną nadzieję, a nawet trochę humoru (jedynym z nich jest sposób, w jaki nauczyciele cyniczni uczą dziewczynę o niebezpieczeństwach STD za pomocą zdjęcia tęczy i zdjęcia chorej pochwy). bardzo potrzebne lżejsze chwile). To tak, jak Barthes mówi w jednym ze swoich licznych komentarzy… życie jest oceanem chaosu, a świadomość, że to ty masz rzucać boją, walcząc o utrzymanie się na powierzchni, jest druzgocąca. Ale to szczerość we własnej walce sprawia, że ​​łączy się z innymi. To wtedy, gdy zdają sobie sprawę, że rzeczywiście jesteśmy tacy sami, wszyscy walczymy i nie są sami w swoich zmaganiach, które dają im ich człowieczeństwo. Ale takie jest życie… więc co możesz zrobić, ale bądź szczery i miej nadzieję na najlepsze…. Wszystko będzie OK!

Helena Wojciechowska

Henry Barthes (Adryen Brody) jest zastępcą nauczyciela w liceum, który jest emocjonalnie oderwany od wszystkich poza swoim dziadkiem. Kiedy był siedmioletnim chłopcem, widział, jak jego matka popełnia przestępstwa i jest straumatyzowanym i smutnym mężczyzną. Henry zostaje przydzielony do pracy na miesiąc w dekadenckiej szkole publicznej. W tym czasie spotyka na ulicy nastoletnią prostytutkę Ericę (Sami Gayle) i zabiera ją do swojego mieszkania, by się nią zaopiekować. W swojej klasie czuje sympatię do niespokojnej uczennicy Meredith (Betty Kaye) i stara się jej pomóc. Ci młodzi ludzie zmieniają jego emocje w stosunku do ludzi. „Oderwanie” to depresyjne spojrzenie na chore i dysfunkcjonalne współczesne społeczeństwo poprzez rutynę zastępczego nauczyciela, która zmienia świat nastolatków, rodziców i innych nauczycieli. Są tam niezapomniane sceny, takie jak załamanie się psycholog dr Doris Parker (Lucy Liu); lub Henry wyjaśniający uczniom znaczenie czytania dla tworzenia własnych myśli i przekonań; lub Henry mówiący, że rodzicielstwo powinno wymagać programu nauczania. Z drugiej strony reakcja pani Sary Madison, gdy Henry przytula Meredith, jest imponująca i jest częścią moralnie zepsutego społeczeństwa, które potrafi dostrzec złośliwość tylko w geście współczucia. Mój głos to siedem. Tytuł (Brazylia): „O Substituto” („Zastępca”)

dr doc. Tymoteusz Malinowski

Widziałem to na lokalnym festiwalu filmowym, na którym nie było żadnych informacji o filmie; Nie wiedziałem, że to będzie mój ulubiony film roku, a to wiele mówi, biorąc pod uwagę, że rok 2011 był dla kinomanów podmuchem wiatru dzięki nowym produktom Woody'ego Allena, Terrence'a Malicka, Larsa Von Triera i Clinta Eastwooda. Film opowiada o przejmującym zastępczym nauczycielu (doskonale granym przez Adriena Brody'ego), który przybywa do okrutnej szkoły, w której uczniowie chodzą po zastraszaniu ludzi (w tym nauczycieli) i zasadniczo rzucają swoje życie bezpośrednio na śmietnik, wiesz, nastoletni niepokój i tym podobne nie dorastałem w USA, więc muszę powiedzieć o dwóch ważnych rzeczach: a) nie wiem, czy jest to dokładne przedstawienie jakiejkolwiek szkoły w Ameryce i b) nie mogę odnieść się do ogólnej kroniki, która prowadzi mnie do następnego punktu. Piękno tego filmu kryje się w podtekście, niezależnie od tego, czy możesz bezpośrednio odnieść się do bohaterów, czy nie, film przejmuje przesłanie i poszerza jego zakres, dzięki czemu każdy jest w stanie zrozumieć rzeczywiste znaczenie filmu. Wyjaśnijmy sobie, ten film nie jest o szkole ani podstawach edukacji, chodzi o to, by starać się nie przejmować innymi, ponieważ większość z nas po prostu robi wszystko, co w naszej mocy, aby być szczęśliwym z nędznym praca, małżeństwo bez miłości, ciągłe poczucie porzucenia lub w zasadzie kiepskie życie (wszystkie powyższe cudownie przedstawione w filmie). Filmy Tony'ego Kaye bywają naprawdę instynktowne, z lekkim optymizmem w podtekstach, myślę, że tym razem po prostu wszystko zastanowił, w końcu wyjdziesz z teatru z lekkim poczuciem beznadziejności, prawie tak, jakbyś jesteś skazany na oglądanie codziennej nędzy bez możliwości kontrolowania czegokolwiek poza własnym życiem, jakby jedyną bitwą, którą musisz stoczyć, jest ciągłe przypominanie, że nawet gdy wszystko się rozpada i powoli obraca się w proch, nie możesz zmienić świata, po prostu musisz nie dopuścić do tego, by świat cię zmienił. To oszałamiająco wyeksponowane w końcowej sekwencji filmu. Zrób sobie przysługę, obejrzyj ten film!

dr dr Ryszard Makowski

Nie miałam pojęcia, jak źle przygotowana byłam do doświadczenia „Oderwania”. Oto film, który pogrąża się w otchłani rozczarowania, rozpaczy i porażki i prawie nigdy nie wynurza się, by zaczerpnąć powietrza. Podczas oglądania filmu doświadczysz zwykle tłumionych emocji. Będziesz zasmucony, zszokowany, a przede wszystkim rozgniewany. Zobaczysz rzeczy, których nigdy nie chciałbyś widzieć i usłyszysz rzeczy, których nigdy nie powinno się słyszeć. Będziesz przedzierać się przez morze ponurości, desperacko szukając odrobiny nadziei, której można by się uczepić. Pod koniec tego wszystkiego będziesz tak wyczerpany psychicznie, że przez jakiś czas może się wydawać, że nigdy więcej nie będziesz szczęśliwy. W tym samym czasie zaczniesz też myśleć i właśnie dlatego tak gorąco polecam ten film. Kilka miesięcy temu zacisnąłem nos przy chwalonym przez krytyków thrillerze „Szary”, równie beznadziejnej i przygnębiającej, ale i nihilistycznej opowieści o mężczyznach, którzy muszą walczyć z wilkami i samymi sobą w śnieżnej puszczy Alaski. W przeciwieństwie do tamtego filmu, który zredukował przekonujące pomysły do ​​taniego i płytkiego thrillera, „Oderwanie” wykorzystuje swoją desperację i przygnębienie, by nadać sens. Nie postrzegam tego jako filmu, ale raczej przebudzenia, sposobu, w jaki widzowie mogą zrozumieć nie tylko świat, ale także siebie. W swej istocie jest to badanie zachowań utrwalanych przez ludzi, którzy mają moc, by je powstrzymać. Może się wydawać, że nie mają mocy. W rzeczywistości może się wydawać, że absolutnie wszystko działa przeciwko nim. Nie ma wątpliwości, że wzniesienie się ponad przeciwnościami losu jest wyzwaniem. Niemniej jednak należy się z tym zmierzyć. Głównym miejscem jest publiczne liceum w śródmieściu, które z przerażającymi szczegółami ilustruje niepowodzenie ustawy No Child Left Behind z 2001 roku. Większość uczniów jest słabo wykształcona, agresywna i wulgarna. Nie mają szacunku dla innych, ale co więcej, nie mają szacunku dla siebie. W rzeczywistości uległy degeneracji w czystą apatię. Odbiło się to na wydziałach, ponieważ wiedzą, że wszystkie lata nauczania i kierowania nie zrobiły najmniejszej różnicy. Są nieustannie krytykowani przez wściekłych rodziców za to, że są tak kiepscy w swojej pracy. To prawie tak, jakby zrzekły się odpowiedzialności za faktyczne wychowywanie własnych dzieci. Czy twój syn lub córka to problem? Nie podejmuj niezbędnych kroków w celu znalezienia rozwiązania – po prostu wyrzuć ich do szkoły i pozwól nauczycielom wykonać brudną robotę. Świadkiem tego wszystkiego jest zastępca nauczyciela Henry Barthes (Adrien Brody). Walczy, by coś zmienić, cały czas wiedząc, że ponosi sromotną porażkę. Nie widzi nic poza ludźmi, którzy się poddali, i jest o krok od rezygnacji z siebie. Jego życie osobiste to bałagan; jego dziadek (Louis Zorich), w zaawansowanych stanach jakiejś demencji, marnieje w domu opieki, w którym pracują ludzie, którym po prostu nie zależy. Ma retrospekcje z dzieciństwa naznaczonego brakiem ojca, matki alkoholiczki i głęboką tragedią. W końcu przyjmuje nieletnią prostytutkę o imieniu Erica (Sami Gayle). Jest zasmucony jej sytuacją, a nawet pomaga jej w kilku ważnych sprawach, ale nie rozpieszcza jej jak przestraszonego szczeniaka. Chce się do niej przekonać, że ma wartość jako osoba, że ​​jest o wiele lepsza niż uprawianie seksu oralnego z mężczyznami w autobusie. Dręczy go też fakt, że ich układ nie może trwać wiecznie. W filmie występuje kilku wybitnych aktorów, głównie jako wykładowcy. Należą do nich Marcia Gay Harden, Tim Blake Nelson, James Caan, Lucy Liu, Blythe Danner, Christina Hendricks, Isiah Whitlock Jr., Bryan Cranston i William Petersen. Wszyscy znajdują się na różnych etapach załamania zawodowego i osobistego; Nelson gra nauczyciela, którego nikt nie zauważa, Caan gra administratora, który może przetrwać dzień tylko dzięki lekarstwom i gryzieniu, a Harden gra kobietę, która wie, że koniec jest bliski. W jednej z najlepszych scen Liu atakuje studentkę za jej brak szacunku i obojętność na własną przyszłość. Ona ma tylko takie dzieciaki dzień w dzień. Jaki jest sens wytykania im ich akademickich niedociągnięć, kiedy oczywiście nie podejmą kroków, aby się poprawić? Ze wszystkich aktorów, którzy pojawili się w filmie, najbardziej przekonująca jest Betty Kaye jako uczennica o imieniu Meredith, która obserwuje szkołę przez obiektyw kamery. Ze swoich zdjęć tworzy ciemne kolaże. Jej kreatywność jest określana przez jej niewidzialnego, ale wyraźnie słyszanego ojca jako niepotrzebny niepokój nastolatków. Wierząc, że na uwagę zasługują tylko piękni ludzie, okrutnie narzeka na jej przejadanie się, sposób ubierania się i izolację społeczną. Meredith, inteligentna młoda kobieta, nawiązuje kontakt z Barthesem. Niestety, jej samoocena jest tak niska, że ​​błędnie interpretuje jego zachętę jako osobiste uczucie. Film przecina linearne sceny wieloma technikami narracyjnymi, nie bardziej donośnymi niż dokumentalne konfesjonały Barthesa. Ostatnia scena zaczyna się od przeczytania przez niego pierwszych zdań z „Upadku domu Usherów” Edgara Allana Poe, które powinny już powiedzieć ci wszystko, co musisz wiedzieć. Przesłanie „Oderwania” to po prostu odpowiedzialność i troska. Jeśli jesteś rodzicem, pielęgnuj swoje dzieci i pozwól im być sobą. Nie oczekuj, że system szkolny wychowa je dla ciebie – jak mówią, edukacja zaczyna się w domu. Zanim wytkniesz komuś wady, najpierw rozpoznaj swoje. Zrozum, że nie jesteś doskonały. Uważaj na innych. A przede wszystkim wiedz, że się liczysz. Nie ma tragedii głębszej niż rezygnacja z siebie. -- Chris Pandolfi (www.atatheaternearyou.net)

Urszula Mazur

Zwiastun

Podobne filmy