Dziesięcioletni Flynn przekształca swój salon w klub kolacyjny, wykorzystując swoich kolegów z klasy jako kucharzy liniowych. Z nagłą sławą Flynn wyrasta z kuchni w sypialni i postanawia rzucić wyzwanie hierarchii kulinarnego świata.

Żywność. To coś, co ma zbliżyć ludzi. Jednak w tym dokumencie służy jedynie całkowitemu oderwaniu od siebie Flynna i jego matki Meg od dzieciństwa do wieku młodzieńczego. Mój partner i ja oglądaliśmy to i oboje możemy powiedzieć, że nigdy nie natknęliśmy się na bardziej niesłyszącego maniaka kontroli rodzica w filmie dokumentalnym. Meg, amatorska reżyserka w stylu „arthouse”, która nigdy nie „zrobiła tego”, a zamiast tego miała szczęście urodzić coś, co można opisać tylko jako cudowne kulinarne – prowadzi nas w podróż trwającą prawie 90 minut żałosna impreza. W tym doco dostajemy wszystko, począwszy od licznych przykładów jej płytkiej zazdrości a la "On jest na okładce magazynu Time, a ja nigdy nie będę", ale także przykłady tego, jak być doskonałą przeszkodą w pasji, sukcesie swojego dziecka oraz rozwój osobisty i społeczny. Ten dokument mógłby być idealnym studium przypadku na takie tematy psychologii. Na każdym kroku matka Flynna, Meg, wyśmiewa i krytykuje zachowanie i gotowanie syna. Jej mowa ciała to spoglądanie na niego z góry, podczas gdy on pracuje i żyje swoimi marzeniami o gotowaniu. Jej domowe „reżyserowanie” to nic innego jak prześladowanie i całkowita inwazja na osobistą przestrzeń i strefę komfortu Flynna, zbliżoną do poziomu tego, co pokazują paparazzi. Jej nagrania wykraczają poza amatorskie, z intensywnymi zbliżeniami, chwiejnymi nagraniami z kamery i kątami kamery, które go oczerniają, a nie wychwalają. Są oni małżeństwem z niekończącym się strumieniem maniakalnych, protekcjonalnych, mdłych uwag pod adresem niego i innych, posuwając się nawet do tego, że podważają go w stosunku do jego klientów podczas otwarcia jego nowojorskiej restauracji. Relacja Flynna i jego matki zajmuje niestety centralne miejsce w tym dokumencie, ponieważ jest głównie opowiadana przez matkę, która nie szczędzi wydatków na wyświetlanie podręcznikowych przykładów depresji poporodowej. Tam, gdzie matka powinna okazywać dumę, zamiast tego okazuje zazdrość, gdzie powinna okazywać wiarę, zamiast tego okazuje zwątpienie. Niemal drapieżna, wiktymizująca natura Meg sprawiła, że ​​mój partner i ja musieliśmy przerywać film w okresach dekompresji. W przeciwieństwie do tego ojciec Flynna (mimo ciągłego charakteru zamordowanego przez matkę) okazuje szczere zainteresowanie, dumę, a nawet wysiłek w pomaganiu synowi. Siostra Flynna również odgrywa rolę w zachęcaniu Flynna, służąc tylko do dalszego podkreślenia dystansu, jaki mają Flynn i jego matka w porównaniu. Ostatnim gwoździem do trumny jest to, że Flynn nazywa swojego tatę „tatą”, ale Megan zawsze nazywa się po imieniu, a nigdy „mamo”. Mój partner i ja bardzo podobał nam się ten dokument, mimo że byliśmy zszokowani tym, jak zła jest matka rodzica Flynna i jak wykorzystała każdą szansę, aby ukraść chwałę swojemu synowi. Pod koniec filmu w końcu nie ma nas w kadrze maniakalnej matki i od razu widać poprawę w zachowaniu Flynna, a nawet w zarządzaniu restauracją. Myślę, że ten dokument powinien być pokazywany zarówno na lekcjach gotowania, jak i psychologii jako obowiązkowy. Jest to po jednej równej części całkowity obraz niezdrowej dynamiki rodziny, a po drugie, jak to jest mieć prawdziwą pasję do gotowania.

Jerzy Król

Podobał mi się ten film o Flynnie. Jego pasja do jedzenia jest naprawdę inspirująca. Miło jest widzieć kogoś młodego, kto dokładnie wie, co chce robić i robi to za pomocą laserowego ogniskowania. Jego matka może być czasami apodyktyczna. Wspomnieli o „super rodzicielstwie” w artykule o nim w NY Times i śmiali się z tego. Chciałbym, żeby było mniej o niej, a więcej o Flynna.

Zofia Zawadzka

Natknąłem się na to dzisiaj na amazon i wynająłem go. Bardzo świetna historia. I znowu będę oglądać z moim 13-latkiem!

Sara Wieczorek

Zwiastun

Podobne filmy