Bardziej niż cokolwiek na świecie, Joe Gardner, utalentowany pianista, który żyje i oddycha jazzem, pragnie odrobić sobie wielką przerwę. Zamiast tego, po udanym przesłuchaniu z legendarną saksofonistką Nowego Jorku, Dorotheą Williams, zachwycony Joe walczy o życie, uwięziony w mistycznej płaszczyźnie istnienia między tym światem a tamtym, życiem i śmiercią. Tam, w sennym niebiańskim żłobku nienarodzonych dusz, Joe ma szansę przewartościować swoje życie i być może, tylko może, zainspirować innych do znalezienia celu i pasji w życiu: ich „iskry”. Ale biedny Joe nie jest jeszcze gotowy do przejścia. Co jest potrzebne, aby żyć pełnią życia?

Wspaniała opowieść o NDE, z pewnymi konwencjonalnymi i ciekawie niekonwencjonalnymi wypowiedziami na temat życia i życia pozagrobowego. Naprawdę doceniam główną lekcję, jakiej Joe/Joe's Soul/22 nauczyli się w trakcie filmu: ta „iskra” lub wewnętrzna motywacja to nie to samo, co obsesja na punkcie czegoś (jak zdobycie świetnego koncertu), ponieważ obsesja sprawia, że ​​wielu ludzi staje się zagubionymi duszami, mimo że wciąż żyją. Ta obserwacja jest wyraźnie poczyniona przez jedną z „Jerries”: boskich (?) istot, które kontrolują „Wielkiego Przed”, do którego trafiają dusze przed swoim wcieleniem, których proste formy sugerują wektorową grafikę komputerową; ale odwołują się także do mechaniki kwantowej, jak do boskiego prawa. Te anioły nauki same w sobie nie są złe, chociaż kosmiczny księgowy Terry przypomina mi gnostycznego demiurga, istotę o niedoskonałej wiedzy, dążącą raczej do „sprawiedliwości” niż „miłosierdzia”. W każdym razie Dusza jest otoczona przez bezwyznaniowe, quasi-naukowe i moralnie niejednoznaczne królestwa przed- i pośmiertne oraz ich rządzące anioły. Pomimo swoich niedoskonałości, „Jerries” mają dobre intencje i na koniec udowadniają swoją dobrą wolę, kiedy oferują Joe kolejną szansę na życie po tym, jak bezinteresownie przyznał swoją „odznakę” (a tym samym swoje życie) 22, którą następnie pasterz następny świat. Przez większą część filmu, zwłaszcza gdy 22 zamieszkiwały ciało Joego, byłem przekonany, że ciało Joe przeżyje, ale nie będzie już ożywiane jego własną duszą, ale do 22. To pozwoliłoby na naprawdę interesujące refleksje na temat natury tożsamości osobistej, zwłaszcza wewnętrznej dynamiki głównych zmian motywacji i wartości życiowych.

doc. inż. Arkadiusz Tomaszewski

W pierwszym kwartale zdarzają się chwile, w których możesz sądzić, że ktoś dodał do twojego drinka środek halucynogenny, ponieważ rozwija się innowacyjny sposób uchwycenia przez Disneya naszego wejścia i wyjścia ze świata, ale, jak się przekonasz, jest to film, który skłoni cię do myślenia i: co ważniejsze, myślenie o sobie - refleksja, że ​​tak powiem. Dostarczone ze zwykłą doskonałością Pixara, jeśli nie uświadamia ci to, że jutro jest pierwszym dniem reszty twojego życia, przewiń, zatrzymaj i zacznij od nowa, ponieważ przesłanie jest uniwersalnie ważne dla wszystkich — i to również dla ciebie! !

Maksymilian Nowakowski

Podczas gdy byłem całkowicie pochłonięty oglądaniem tego filmu, w połowie drogi wydarzyło się coś zabawnego. Zdałem sobie sprawę, że ani razu się nie śmiałem. Jasne, uśmiechnąłem się kilka razy z tego niskiego humoru, ale nigdy nie rzucono mi w twarz żartu, który wyglądałby tak, jakby został wrzucony tam, aby upewnić się, że film nie straci dzieciaków. Trzeba przyznać, że Pixar zwykle nie robi wszystkiego, aby zapewnić dzieciom śmiech co sekundę, ale ten film NAPRAWDĘ nie ma tego na myśli. To urocza opowieść o dorosłym mężczyźnie, który odkrywa w życiu swoje prawdziwe dary i wywołała wielki uśmiech na mojej twarzy. Bardzo słodki i pomysłowy film, który, miejmy nadzieję, pozostawi większość z nas dorosłych z czymś do przemyślenia, gdy pojawią się napisy końcowe.

Lidia Czerwińska

Pixar jest jednym z najlepszych istniejących studiów animacji i jednym z niewielu dzisiejszych studiów, które nieustannie dostarczają cokolwiek. Pewnie, że po „Toy Story 3” stali się mniej spójni, ale w latach 90. i 2000. ich prace były lepszej jakości niż ogólnie Disneya i uderzały więcej, niż chybiły. Przed „Toy Story 3” jedynym lekkim rozczarowaniem były „Auta”, inne są od bardzo dobrych do genialnych, a nawet ich słabsze prace nadal można oglądać. „Soul” jest po prostu niesamowity i okazał się jednym z nielicznych wydarzeń tego roku. Nie tylko jako całościowy film, ale wszystko w nim jest fantastycznie zrealizowane. Ma w sobie ogromne pokłady duszy i serca, prawdziwe dla Pixara w najlepszym wydaniu, a także napełniło mnie radością i nadzieją (na szczęście nie wszyscy tego teraz potrzebujemy). Moim zdaniem „Soul” jest jednym z najlepszych filmów Pixara po „Toy Story 3” obok „Inside Out” i „Coco”. A jeśli chodzi o ogólną filmografię studia, to zdecydowanie znajduje się w pierwszej dziesiątce. Choć brzmi to banalnie, wszystko w „Soul” działa. Animacja, jak zwykle w Pixar, jest oszałamiająca. Składa się z jednych z najwspanialszych żywych kolorów dla każdego filmu animowanego w niedawnej pamięci i bardzo pomysłowego tła. Główną gwiazdą jest muzyka, jedna z najlepszych partytur studia, która naprawdę celebruje ten styl i robi to z czułością, a to pochodzi ze studia, które zawsze dostarczało w tym aspekcie. Muzyka tutaj jest tak chwytliwa, pełna przyspieszonej energii i przejmujących emocji. Gra głosowa to dynamit, dobrze rozumiany. Jamie Foxx i Tina Fey są na szczycie swojej gry, wypowiadając swoje postacie z głębokim uczuciem i zaraźliwym entuzjazmem. Postacie są tymi, którym warto kibicować, czując się jak prawdziwi ludzie, a nie wymyślone karykatury. Scenariusz jest żartobliwie dowcipny, pięknie poruszający, a także szczery, nie ma tu nic dziecinnego i dla mnie spójność właściwie nie była problemem. Naprawdę podziwiam, że przesłanie, które możesz zmienić i że nigdy nie jest na to za późno, tak dobra wiadomość uczciwie dostarczona i przemówiła do mnie. Jeśli chodzi o opowiadanie o historii, ta w „Soul” jest bardziej ambitna tematycznie niż większość filmów Pixara. Co jest niesamowite, biorąc pod uwagę, że Pixar miał wiele dojrzałych i ambitnych tematów i historii. „Dusza” wykonuje to w bardzo śmiały i nigdy nie ogłupiały lub zawiły sposób. Potrafi zrozumieć, skąd pochodzą ludzie, gdy mówią o tym, że jest to bardziej dla starszych widzów niż dla dzieci, ale z mojego doświadczenia jako młodego dorosłego, ale dziecka w sercu „Dusza” mnie rozśmieszyła i dała mi odczucia, a także mnie opuściła zamyślony. Coś, w czym Pixar był bardzo dobry w większości swoich filmów. Osobiście nie uważałem, że zakończenie jest zbyt pospieszne ani zbyt schludne, a właściwie uznałem je za dość przejmujące. Wspaniały film i więcej niż zasługuje na uznanie. Dzięki Bogu, że przyszło, kiedy się pojawiło. 10/10.

Liliana Wilk

Artystycznie to bez wątpienia arcydzieło, jest niesamowicie pomysłowe, jak większość filmów Pixara i głęboko poetyckie, jak tylko ich największe. Udaje mu się wykorzystać animację do tworzenia i racjonalizowania obrazów, światów, postaci i pojęć tak skomplikowanych i pomysłowych, że zwykle mogą znaleźć swoją formę tylko w umysłach. Ale jednocześnie narracyjnie wydaje się pospieszny, a to utrudnia zaangażowanie, wzruszenie i oderwanie; tak wiele aspektów dotyczących głównego bohatera, wymiarów, które przekracza, i filozofii stojącej za nimi, a główna historia wymagała większej uwagi, bardziej dopracowanego rozwoju, szczególnie w pierwszej połowie, gdzie film nie znajduje odpowiedniego rytmu, biegając i biegając bez oddech, piękny, esencjonalny oddech. Może po prostu trzeba go obejrzeć po raz drugi lub nawet więcej, aby w pełni docenić. Mimo to jest to naprawdę dobry film, nawet arcydzieło pod pewnymi względami, jak już wspomniano, ale mógłby być arcydziełem pod każdym względem, gdyby trwał dłużej. Miał tak wiele do powiedzenia, a za mało czasu, żeby to zrobić.

doc. Michał Pawłowski

Zwiastun

Podobne filmy