Kiedy uzbrojeni oficerowie pojawiają się w drzwiach wejściowych, by ogłosić śmierć ich syna żołnierza IDF, Jonathana, świat zamożnej pary z Tel Awiwu, Michaela i Dafny Feldmannów, rozpada się na kawałki. Ale wszystko wydaje się całkowicie niewiarygodne i być może tak jest: tak czy inaczej, stało się coś strasznego; jednak co, jak, kiedy i dlaczego? Teraz, podczas trzech aktów, ściśnięta między wybuchami złości i surrealistyczną ironią, zderzają się ze sobą prawda i przeznaczenie, by stać się okrutnym żartem.

Po części satyryczna alegoria, po części surrealistyczne oskarżenie, Foxtrot odkrywa, że ​​pisarz i reżyser Samuel Maoz pracuje nad podobnymi tematami, jak w Libanie (2009); śmieszna natura wojny, znieczulenie młodzieży w czasie wojny, daremność i bezsens oddawania życia w służbie ojczyzny. Jednak podczas gdy Liban został osadzony podczas wojny libańskiej w 1982 roku i został zastrzelony w całości z wnętrza czołgu Centurion, Foxtrot jest osadzony w czasach współczesnych i poszerza tematyczne obawy Moaza, aby uwzględnić smutek i udrękę tych, którzy stracili dzieci do służby wojskowej . Podobnie jak Liban, Foxtrot jest filmem silnie politycznym i podobnie jak Liban, Foxtrot spotkał się z kontrowersją i potępieniem w rodzinnym Izraelu Maoza. Podczas gdy Liban został oskarżony o próbę odciągnięcia młodych mężczyzn od wstąpienia do Izraelskich Sił Obronnych (IDF), Foxtrot został zaatakowany za oczernianie moralnego charakteru IDF. Film medytacyjny i kontemplacyjny, pełen metafor, w przeważającej części opiera się na braku akcji i bierności - bohaterowie nie tyle napędzają wydarzenia, ile wydarzenia im się przydarzają. Rzeczywiście, jest to kolejny wątek filmu - nasza niezdolność do kontrolowania losu (lub, w zależności od poglądów, losowa szansa). Podobnie jak w Libanie, Maoz wykazuje niezwykłą biegłość techniczną i kontrolę nad medium, przy czym film jest równie imponujący pod względem estetycznym, co politycznie dzielący. Foxtrot, brutalne potępienie zarówno narodowej psychiki, jak i wojskowej mentalności, która handluje najbardziej binarną z dychotomii „kontra-nas” i świadomie stara się zatrzeć granicę między honorem osobistym a ideologią polityczną, Foxtrot nie zawsze jest łatwym do obejrzenia i rzadko coś, co nazwałbyś „rozrywką”, ale jest to niezaprzeczalnie świetnie zrobiony i pełen pasji film. Podzielony na trzy odrębne części film opowiada historię Michaela Feldmana (wspaniałego Liora Ashkenazi), który otrzymuje wiadomość, że jego syn Jonathan, poborowy w IDF, został zabity „na służbie”. Zrozpaczony zaczyna zadawać pytania – jak zginął Jonathan, gdzie stacjonował, czy jest ciało – na żadne z nich nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jednak kilka godzin później Michael i jego żona Dafna (Sarah Adler) dowiadują się, że Jonathan wciąż żyje; zginął Jonathan Feldman, ale był to inny Jonathan Feldman. Następnie film przeskakuje kilka dni wstecz do opuszczonego pustynnego punktu kontrolnego na północnej granicy Izraela (kryptonim Foxtrot) obsługiwanego przez grupę żołnierzy mokrych za uszami, w tym Jonathana Feldmana (Yonaton Shiray). Największą akcją, jaką widzi grupa, jest podnoszenie bariery, aby przepuścić wielbłąda i sprawdzanie dokumentów tożsamości kilku przechodzących Palestyńczyków. Rzeczywiście, bardziej interesuje ich to, że kontener, w którym śpią, powoli zapada się w piasek, niż czymkolwiek związanym z wojskiem. Jednakże, gdy błąd podczas sprawdzania dokumentów tożsamości grupy Palestyńczyków prowadzi do tragedii, Jonathan dowiaduje się, jak bezwzględnie polityczny może być IDF. Nie psując niczego, trzecia część, będąca swego rodzaju przedłużoną kodą, wraca do mieszkania Michaela i Dafny, sześć miesięcy po scenach otwierających. W Foxtrocie Maoz konstruuje alegorię, za pomocą której dekonstruuje izraelskie mity narodowe i wzniosłe narracje. Pytając o to, co postrzega jako kulturę zaprzeczenia, zrodzoną z niechęci do zajmowania się moralnością i trwałością bycia okupantem, film robi wiele mil z metafory fokstrota - tańca, w którym nieważne, dokąd się udasz, jeśli postępujesz zgodnie z instrukcjami, wrócisz do pozycji wyjściowej. W odniesieniu do Izraela, a właściwie każdego narodu, Maoz sugeruje, że bez wielkiej ostrożności kraje powtórzą błędy z przeszłości, kończąc dokładnie tam, gdzie kiedyś były. Film przedstawia trzy pokolenia Feldmansów (matka Michaela (Karin Ugowski), ocaloną z Holokaustu, cierpiącą na demencję, samego Michaela i Jonathana) tańczących fokstrota (dosłownie w przypadku Michaela i jego matki), niechętnych lub niezdolnych do stawienia czoła brutalna i traumatyczna przeszłość kraju. W rozmowie z Globe and Mail Maoz wyjaśnia: „Foxtrot zajmuje się otwartą raną lub krwawiącą duszą izraelskiego społeczeństwa. mówi LA Times, „blokadą drogową jest mikrokosmos społeczeństwa – każdego społeczeństwa – którego postrzeganie jest zniekształcone przez traumę z przeszłości”. W bardziej konkretnym sensie, w dwóch scenach w Foxtrot, film analizuje przypadkowy sadyzm, niewypowiedziany rasizm i chełpliwy machoizm, które mogą wynikać ze służby w siłach zbrojnych kraju wiecznie toczącego wojnę. W pierwszej (prawdopodobnie najlepszej scenie w filmie) żołnierze sprawiają, że para palestyńska stoi w strugach deszczu, podczas gdy ich przestarzały komputer sprawdza ich dokumenty tożsamości. Oczywiście ubrany na uroczystą noc (on jest w smokingu, ona w eleganckiej sukience), zanim żołnierze przepuszczą ich, ich ubrania są zniszczone, podobnie jak jej włosy, a jej makijaż jest zrujnowany, a żołnierze nawet zmuszając ją do opróżnienia zawartości torebki na ziemię. Scena jest znakomicie zainscenizowana, niesamowicie realistyczna i rozgrywa się w czasie rzeczywistym, a Maoz koncentruje się na parze patrzącej na siebie przez dach samochodu, przekazując udręczoną bezradność, skompromitowaną niewinność, zrozumiałą wojowniczość i, co najistotniejsze, nikczemność upokorzenie. To mistrzowska klasa opowiadania historii bez dialogów, a do tego głęboko politycznego. W drugiej scenie żołnierze zachowują się brutalnie bezkarnie w stosunku do samochodu młodych Palestyńczyków, choć sam akt przemocy wynika z pomyłki. Pod względem estetycznym, podobnie jak w Libanie, Foxtrot jest fascynująco zainscenizowany. Na początek Maoz kręci każdą z trzech sekcji w inny sposób, ale w sposób ściśle powiązany z ich tematyką; pierwszy jest bardzo restrykcyjny, więzi nas w ograniczonej ideologicznej przestrzeni nad głową Feldmanów, z intensywną emocjonalnością, która stale grozi wygotowaniem; rozległe, szeroko otwarte widoki drugiej części ostro kontrastują z zamknięciem pierwszej, z całą sekcją przesiąkniętą surrealizmem, a nawet odrobiną realizmu magicznego; trzecia sekcja jest ciemniejsza niż pozostałe (w dosłownym sensie), z surowym projektem wizualnym, który podkreśla tylko te elementy, które są ważne dla sceny. Samo mieszkanie Feldmana jest niezwykle kanciaste i choć jest bardzo przestronne, operator Giora Bejach kręci je w taki sposób, że wydaje się przytłaczająco pudełkowaty. Rzeczywiście, w całym filmie podkreślone są pudełka; wzór podłogi w salonie Feldmana, kontener, w którym śpią żołnierze Foxtrota, taneczne ruchy samego fokstrota. Odnosi się wrażenie, że bohaterowie są zasadniczo uwięzieni – w sensie praktycznym przez pudła, którymi się otoczyli, aw bardziej metaforycznym sensie przez psychikę narodu. Foxtrot z pewnością nie będzie dla każdego. Niektórzy będą mieli problem z tempem (która, trzeba powiedzieć, jest niezwykle powolna), niektórzy z alegorycznym charakterem opowieści, inni z polityką filmu. Jednak dla wszystkich innych jest to znakomicie zrealizowana rodzinna tragedia, radzenie sobie z przypadkowym bólem i stratą w kraju, który odmawia uznania swojej przeszłości. Maoz opowiada osobistą historię, ale też obnaża naturę kraju, którego kryzys moralny jest nie mniej dotkliwy niż kryzys, w którym znaleźli się Feldmanowie. Krytykując praktykę wysyłania żołnierzy na śmierć za nic, a także ksenofobiczny sposób myślenia, który wkradł się do izraelskiego ducha czasu, Maoz został oskarżony o tworzenie „antyizraelskiej narracji”. Wręcz przeciwnie, błaga swój kraj o zmianę postępowania, w przeciwnym razie powtórzy błędy historii; to czyn człowieka, który głęboko kocha swój kraj, ale potrafi dostrzec jego wady. W jednym z najbardziej rozdzierających serce wierszy, jakie słyszałem od dłuższego czasu, Dafna rozmyśla: „Pamiętam, że myślałem, że będę szczęśliwy”. Maoz sugeruje, że tak samo zrobił naród izraelski.

inż. mgr Sara Baran

Pozdrowienia ponownie z ciemności. Najbardziej przerażające pukanie do drzwi. Każdy rodzic lub małżonek kogoś, kto służył swojemu krajowi w czasie wojny, w pełni rozumie to nieopisane uczucie otwierania drzwi i widoku umundurowanych żołnierzy czekających na przekazanie najgorszej możliwej wiadomości. To pukanie to sposób, w jaki izraelski scenarzysta i reżyser Samuel Maoz (LIBAN, 2009) postanawia otworzyć swój film. Świadomość, że jej syn Daniel nie żyje, doprowadza Daphnę (Sarah Adler) do histerii, a doświadczeni posłańcy wiedzą, jak podać jej coś, co pomoże jej się zrelaksować i zasnąć. Jej mąż Michael (Lior Ashkenazi, FOOTNOTE) jest oszołomiony, w większości niezdolny do odpowiedzi. Poniżej znajduje się jeden z najbardziej oszałamiających występów pierwszego aktu, jakie widzieliśmy na dużym ekranie. To nie jest przesada. Pan Ashkenazi jest niezwykły przez pierwsze około 20 minut jako rodzic w szoku, doświadczający straszliwego żalu. Wiadomość ta wyniszcza jego fizyczną i psychiczną istotę. Dodatkowo filmowanie podczas tego segmentu jest godne uwagi. Zbliżenia dodają sporej dawki człowieczeństwa, podczas gdy niesamowity kąt kamery z góry przedstawia Michaela jako uwięzionego, jednocześnie zwiększając dezorientację, która jest tak kluczowa. Godzinny alarm nastawiony na przypomnienie mu o „napiciu się wody” byłby zabawny, gdyby nie fakt, że jego konstrukcja zapobiega całkowitemu załamaniu się mężczyzny. Drugi akt zabiera nas ze współczesnego mieszkania Daphny i ​​Michaela w Tel Awiwie i umieszcza nas w odległej placówce wojskowej, gdzie 4 młodych żołnierzy jest oskarżonych o pilnowanie przejścia. Dzięki temu nudnemu zadaniu młodzi mężczyźni znajdują sposoby na zwiększenie zainteresowania swoimi dniami: synchronizowanie produktów w puszkach, które toczą się w dół coraz większego nachylenia ich tonącego w błocie kontenera mieszkalnego, podnosząc poprzeczkę dla okresowego wielbłąda, który przez, i dając rzadkim przechodniom trochę kłopotów podczas sprawdzania ich tożsamości. „Oczywiście, to jest terytorium wojny, więc kiedy coś idzie nie tak, dzieje się to strasznie i przerażająco nie tak. Nasz ostatni akt przenosi nas z powrotem do oryginalnego mieszkania, gdy Michael, Daphna i ich córka pracują nad pogodzeniem swoich uczuć i jakoś ponownie poskładają kawałki swojego rozbitego życia… chociaż zmiany od tego rozdzierającego serce pierwszego aktu są tym, co wyznacza scenariusz poza tyloma filmami. Operator Giora Bejach kontynuuje wzorową pracę kamery podczas tego ciekawego odcinka, który na początku pozostawia nas w niepewności. Ta rodzina tkwi w wojnie, która nigdy się nie kończy. Jak wielu w okolicy, niosą ze sobą ciężary, poczucie winy i smutek, które, podobnie jak wojna, również nigdy się nie kończą. Ten pierwszy akt jest transcendentnym tworzeniem filmów i aktorstwem, a trzy akty współpracują ze sobą jako doskonały przykład połączenia wizualnej i emocjonalnej opowieści. Większość filmu rozgrywa się w jednym z dwóch miejsc i to subtelności każdego ujęcia mówią nam o tym, co musimy wiedzieć. I tak, taniec fokstrota odgrywa pewną rolę, ale jak większość tego filmu, najlepiej go odkryć samemu.

mgr Klara Zawadzka

Utrata dziecka może przynieść niewypowiedziany smutek, ujęty w swej istocie przez Foxtrota Samuela Moaza, oszałamiające studium tragedii izraelskiej rodziny. Ich upadły syn to nie tylko strata rodziny Feldmanów; może być symbolem izraelskiej twardości, przeciwstawiającej się absurdalności walki i kosztom stosunkowo niewielkiej, ale znaczącej populacji świata. Zasadniczo trzyczęściowy film, pierwsza sekcja Foxtrota ginie z ojcem, Michaelem (Lior Ashkenazi), gdy ten odpowiada na uniwersalne wezwanie dwóch żołnierzy idących ich chodnikiem, ogłaszających śmierć omdlewającej matce, Daphnie (Sarah Adler). Ujęcia Moaza są w dużej mierze z bliska i nad głową, a oba miały na celu odczucie jego bólu i wyobcowania. Nigdy te ujęcia nie wydają się pretensjonalne; są tam, gdzie byśmy byli, gdybyśmy mogli wejść w przestrzeń Michaela i zobaczyć go z punktu widzenia sądu. W drugiej części, która pokazuje syna, Jonathana (Yonotan Shiray), na pustynnym posterunku, kamera jest bardziej odległa, a światło znacznie jaśniejsze. Gdy narracja pokazuje żołnierza tańczącego z karabinem i animowaną czarno-białą sekwencję, której towarzyszy ssana pierś, ton zmienił się na zabawny i absurdalny. Ta zwiewna sekwencja jest odpowiednio komiczna, by spotęgować codzienne tragedie. Część trzecia jest naturalnym rezultatem żalu, któremu towarzyszy tytułowy fokstrot, prosty taniec, który ma przeciwstawić się zniechęcającej złożoności śmierci i jej następstw. Film jest studium straty i żalu, zaostrzonych przez twardą kulturę, która nie negocjuje z wrogiem i nieustannie zajmuje się Holokaustem w swojej pełnej żalu pamięci. Wszystko to i wiele więcej jest w niezwykle głębokim, a czasem lekkim studium wojny i jej skutków. Foxtrot był kandydatem Izraela do tegorocznej loterii oscarowej i zasługuje na znaczną uwagę.

Leonard Sobczak

Temat „wojna jest absurdem” stał się banałem, który wystawia na próbę kreatywność niejednego filmowca. Na ile sposobów możesz przedstawić losowy chaos rozbitego życia i bezsensownego zniszczenia? Emocjonalny rollercoaster Foxtrot (2017) uderza w oryginalność, ponieważ wykorzystuje żal, krytykę społeczną i absurd, aby pokazać inną stronę wojny. Cztery akty filmu łamią konwencje linearnego opowiadania. W pierwszych sekundach matka (Sara Adler) widzi trzech żołnierzy przy drzwiach i zanim zdążą coś powiedzieć, upada na ziemię. Z wojskową precyzją lekarz wśród nich podaje środki uspokajające i mówi ojcu (Lior Aszkenazi), że będzie spała przez pięć godzin; to normalne, mówią. Kiedy syn staje na służbie, spodziewają się, że ojciec sobie poradzi. Odeszli; inny przychodzi, aby zaplanować kolejny pogrzeb; potem sam ojciec wściekle kroczy jak zwierzę w klatce, przygnieciony własnymi emocjami. Za pięć godzin wracają z zupełnie innymi wiadomościami. Sama ta fabuła mogłaby wypełnić film, ale to zaledwie pierwszy krok w absurdalnym tańcu z chaosem, który biegnie do przodu, w poprzek, do tyłu, a potem wraca do początku. W drugim akcie spotykamy bardzo żywego syna Jonathana (Yonaton Shiray), który stacjonuje w odizolowanym punkcie kontrolnym, gdzie jedynymi intruzami są wielbłądy, które wyszkoliły strażników, aby otworzyć bramę boomu, aby ich przepuścić. Znudzeni czterej nastoletni wojownicy opowiadają sobie nawzajem historie, przerywane pamiętnym tańcem fokstrota Jonathana z karabinem jako partnerem. Akt trzeci i ostatni uzupełniają to studium przypadku losowego chaosu; zawierają scenę rok później, w której matka i ojciec współczują tragedii i rozpadowi małżeństwa. Ostatnie sekundy filmu pasują do początku w sposób, w jaki wybuchają nieoczekiwanym. Niewątpliwie ten film jest zakotwiczony w pierwszych 45 minutach, w których Lior Askhkenazi daje tour-de-force performans idący do piekła iz powrotem. Jest to również satyra sądowa, która wykracza poza wojenne stereotypy i która rozwścieczyła izraelski establishment wojskowy. Tyle jest powiedziane w tym filmie, przy tak niewielu wypowiedzianych słowach. Małe chwile są wstrząsające: jak ojcu, któremu mimochodem powiedziano, że jego upadły syn został pośmiertnie awansowany, jakby był wart więcej martwy niż żywy, albo mechanicznie szczegółowy sposób, w jaki wojsko radzi sobie ze śmiercią i żałobą. Zdjęcia i kolorystyka znakomicie budują nastrój każdego aktu, a asymetria narracji oddaje alternatywny i absurdalny świat unormowania wojny. To potężne kino, takie, które potrafi porwać bohaterami, emocjami i historią. Następnie, pod koniec filmu, kiedy taniec się kończy, pozostajesz z niedowierzaniem w banalność człowieczeństwa. Uważaj na nagrodę Foxtrotin dla najlepszego filmu zagranicznego.

Blanka Urbańska

Jak zauważyli inni, jest to film 3-aktowy. Akt 1 przedstawia mrożący krew w żyłach obraz militarnej precyzji procesu izraelskiego wojska w zakresie informowania rodziny o tragedii. Akt 2 zapewnia widok na posterunek Foxtrot, punkt kontrolny strzegący jakiejś opustoszałej drogi. Panuje ogólna nuda, połączona z momentami dużego niepokoju, gdzie każdy samochód do sprawdzenia może mieć zamachowców-samobójców. W trzecim akcie nieudana próba zobaczenia ciała syna przez rodzinę prowadzi do większej dramaturgii, z zakończeniem, które uważam za zbyt schludne – stąd mój niski wynik w filmie.

Sara Kucharska

Podobne filmy