Trzy główne gwiazdy w gwiazdorskich rolach, w szczególności Emily Mortimer, pokazuje swoje prawdziwe oblicze aktorskie w tej starej opowieści o klasie i korupcji. Uwielbiam fabułę, reżyserię, grę aktorską i sposób, w jaki pokazuje na końcu, że pomimo całego zepsucia i zła w ludziach, można dotknąć drugiego w swoim życiu przez krótki czas i mieć trwały pozytywny wpływ na nich do końca życia. Pięknie zrobione i żałuję tylko, że nie widzę go ponownie po raz pierwszy.
Ryszard Kowalski
Echa Dylana Thomasa Under Milkwood szepczą w cudownie powolnym filmie The Bookshop (2017), wiejskim dramacie, który oddaje istotę staroświeckiej brytyjskości. Jeśli akcja narracyjna jest dla ciebie ważna, niewiele tu można zobaczyć, ale jeśli lubisz portrety postaci, pokochasz tę nieistotną opowieść opowiedzianą pięknie. W sennym porcie nadmorskim w 1959 roku młoda wdowa Florence Green (Emily Mortimer) przybywa zdeterminowana, by przezwyciężyć smutek i otworzyć małą księgarnię. W mieście nigdy nie było księgarni, a większość mieszkańców wioski i tak nie lubi książek, z wyjątkiem samotnego pana Brundisha (Bill Nighy), który czyta wszystko, co może. Po przebiciu się przez ścianę drobnych urzędników sklep otwiera się w podupadłym domku pomimo zaciekłego sprzeciwu władczej pani Gamart (Patricia Clarkson). Chce, by domek został odzyskany jako centrum sztuki, więc między małodusznością a wichurami zmian toczą się walki. Czasami historia zwalnia tak bardzo, że prawie się zatrzymuje, by popatrzeć na kołyszącą się na wietrze wysoką trawę lub usłyszeć westchnienia liści na drzewach. Kamera zatrzymuje się w przestrzeni między słowami lub spojrzeniami, albo przemierza półki pełne książek z tytułami sugerującymi nadchodzącą zmianę. Nawet najważniejsza romantyczna scena filmu to niewiele więcej niż boleśnie czułe chwile, które ulatniają się w eter. Na szczęście kinematografia sprosta wyzwaniu, jakim jest uchwycenie nastroju i niuansów, ponieważ skupia się na dystopijnym Fahrenheit 451 (1953) Bradbury'ego i kontrowersyjnej Lolicie Nabokova (1955), by zakomunikować powojenną transformację społeczną, która zachodzi gdzie indziej. Zamiast popychać narrację do przodu, film woli rozwodzić się nad archetypowymi karykaturami małych ludzi w małych miejscach. Zadowolony z siebie włóczęga, bankier o pseudonimie Mr Potato Head, śmierdzący handlarz rybami, przedwcześnie rozwinięty nastolatek, niespokojny prawnik, snobistyczna i manipulująca pani Gamart i oczywiście nieuleczalny romantyk, pan Brundish. Choć przedstawia się je lekkim pędzlem, to właśnie Florence przykuwa naszą uwagę głębią swojej awangardowej feministycznej odwagi i wiary w siebie. Cała obsada jest dobrze dobrana, ale Emily Mortimer jest niewątpliwą gwiazdą filmu. Można argumentować, że Bill Nighy jest taką ikoną brytyjskich filmów, że pokonuje każdą daną rolę, po prostu będąc połączeniem wszystkich innych postaci, jakie kiedykolwiek grał. Innymi słowy: zawsze jest Billem Nighy. Ale jest to drobna rozrywka w bezbłędnie wyreżyserowanym, wolno płonącym wiejskim dramacie o tym, jak książki i idee mogą zmienić świat, w którym żyjemy. Nie jest to jednak zalecane dla każdego, kto nie ma czasu lub potrzeby, aby przestać i powąchaj kwiaty lub obserwuj przepływające łodzie.
Sara Lewandowska
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco