architekt Vincent Stevens; psychiatra Chris Vanowen; agenci nieruchomości Luke Seacord i Marty Landry; a przyrodni brat Chrisa, Philip Trauner, są żonaci i są najlepszymi przyjaciółmi. Vincent zaprojektował zupełnie nowy budynek i proponuje, aby on i jego przyjaciele dzielili jeden ze wspaniałych loftów na najwyższym piętrze. To pozwoliłoby im spotykać się z innymi kobietami, nie martwiąc się o opłaty hotelowe pojawiające się na ich kartach kredytowych. Kiedy odkrywają ciało pięknej kobiety skute kajdankami na łóżku na poddaszu, kłócą się o to, kto jest za nie odpowiedzialny i ujawniają się tajemnice wpływające na ich przyjaźń.

... film, który jest o wiele bardziej zabawny niż większość gównianych obecnie produkowanych. Naprawdę fajnie aktorskie, godne pogardy postacie (w dobrym tego słowa znaczeniu) grane przez utalentowanych i wiarygodnych aktorów z fajną, trzymającą w napięciu/porywającą fabułę. Szczerze myślałem, że znienawidzę to, kiedy zacząłem oglądać to na BluRay, ale wow, przesiedziałem to wszystko, nawet nie robiąc przerwy na łazienkę. Niczego nie zepsuje, poza tym, że ten film to kolejny powód, dla którego tak zwanych „krytyków” nie należy słuchać. Aha i obejrzyj to z żoną, aby uzyskać najlepsze wrażenia.

Radosław Borkowski

Jedynym powodem, dla którego wiedziałem, że ten film istnieje, jest to, że sprawdzałem, co zrobił Eric Stonestreet poza Modern Family, więc postanowiłem spróbować. Założenie filmu jest w tym najlepsze: pięciu facetów ma klucze do sekretnego loftu, gdzie mogą swobodnie oszukiwać swoje żony, ale pewnego dnia znajdują martwą dziewczynę na łóżku i muszą dowiedzieć się, kto to zrobił. Trzeba przyznać, że pierwsza połowa jest wciągająca i ciekawa. Rozwijają jakąś mroczną historię między chłopakami i pokazują, jak powstał loft, ale w miarę jak elementy układanki zaczynają się łączyć i im więcej otrzymujemy odpowiedzi, tym bardziej film cierpi. Mam na myśli, że widziałem wcześniej spartaczone lokale, ale Loft sprowadza to na nowy poziom. Pięciu głównych bohaterów w tym filmie robi, co może. Są sympatycznymi aktorami i mają kilka momentów przekonania tu i tam, ale scenariusz jest tak przerażający, że aż zdumiewający, że potrafią zachować powagę, wypowiadając te kwestie. Wentworth Miller jest słabym ogniwem i nie wiem, czy to jego wina, czy jego postać jest po prostu dziwna i niewygodna, ale to inna rzecz: nie lubisz żadnej z tych postaci. Wszyscy są nikczemni, oszukują, kłamią, dupkami, które są tylko przyjaciółmi, ponieważ wszyscy mają wspólne te gówniane cechy. I używam terminu „przyjaciele” luźno, ponieważ ci faceci wydają się nienawidzić siebie nawzajem tak samo jak publiczność. Przez połowę czasu krzyczą i kłócą się ze sobą, w drugiej połowie są po prostu nudni i brną ze scenariuszem. To smutne, bo chcesz lubić tych facetów, ale tak naprawdę są tylko socjopatycznymi dupkami. Szczerze mówiąc, jedyną osobą, która ma świadomość, jest postać Jamesa Marsdena, ale nawet wtedy jest on zwodniczym szlamem. Jednak brat z koksem całkowicie przyjmuje perspektywę psychozy i daje bardzo ładne, wyróżniające się wykonanie, biorąc pod uwagę materiał, który otrzymał. Kobiety w tym filmie są przerażające. Nie ma jednej niezapomnianej kobiecej postaci – wszyscy są albo głupi i poślubieni tych facetów, albo głupi i pieprzą ich za plecami swoich żon. Trudno dbać o film, w którym każda postać jest całkowicie nie do polubienia. Jak powiedziałem, pierwsza połowa filmu jest bardzo obiecująca. Tempo było odpowiednie, łatwo było śledzić, co się dzieje, dało czas na zainwestowanie w tajemnicę, a potem nagle wszystko zaczęło szaleć. Jak niewiarygodne, śmieszne, głupie poziomy szaleństwa. Przede wszystkim film ma sześć zakończeń; trwa o dobre 10-20 minut dłużej niż powinno, a najgorsze jest to, że każde „zakończenie” jest gorsze od poprzedniego. Próbują wyjaśnić, co się stało, a kończy się to tak pokręconym i zawiłym, że zapada się na siebie. W pewnym momencie po prostu przestajesz się przejmować, kto co zrobił - po prostu chcesz, żeby ten cholerny film się skończył. Cały trzeci akt to katastrofa pod każdym względem. Ten film można było obejrzeć, głównie ze względu na obsadę, ale zakończenie jest tak frustrujące, że musiałem przyznać mu niską ocenę. Bardzo mi się to podobało, po prostu ciężko jest dbać o film, kiedy tylko oglądasz bandę głupich ludzi robiących głupie rzeczy. A sceny policyjnego przesłuchania były okropne. Jeśli nie zależy ci na fabule i po prostu chcesz zobaczyć, jak grupa dobrze wyglądających ludzi zachowuje się jak kompletne palanty przez półtorej godziny, możesz dostać frajdę z The Loft. Jeśli chcesz ekscytującej tajemnicy morderstwa, która sprawia, że ​​myślisz, trzymaj się z daleka - Loft nie zapewnia.

Zofia Marciniak

Mam kilka pytań po obejrzeniu The Loft. Po pierwsze, dlaczego niektórzy ludzie nie lubią tego filmu? Jeśli chcesz obejrzeć tajemniczy thriller, to właśnie to masz. Nie ma mowy w piekle, żebyś mógł zobaczyć nadchodzący koniec. To właśnie sprawia, że ​​tajemniczy thriller wyróżnia się na tle innych. Dobra historia z kilkoma zwrotami akcji, których nie widać. Moje drugie pytanie brzmi: dlaczego musimy przerobić film, który został nakręcony wcześniej i jeszcze lepszy? Widziałem już belgijską wersję z 2008 roku i nawet jeśli jest to dokładna kopia tej wersji, oryginał był jeszcze lepszy. Po co więc wydawać te wszystkie pieniądze na film, który już istnieje? Wystarczy umieścić napisy pod belgijską wersją, a otrzymasz jeszcze lepszy film. Oszczędza pieniądze i czas. A jeśli obejrzałeś tę wersję Loft, aby zobaczyć, jak gra w niej Matthias Schoenaerts, mogłeś również obejrzeć oryginalną wersję, ponieważ gra on w obu filmach. Myślę, że to musi być premiera. W każdym razie, mimo że wolałem oryginalną wersję, nadal uważam, że ta też była dobra. Dobra historia z dobrymi zwrotami akcji iz dobrą obsadą. Czego jeszcze chcesz na wieczór filmowy?

mgr mgr Matylda Wróblewska

„Loft” to remake belgijskiego filmu, skupiający się na pięciu żonatych mężczyznach, którzy wchodzą na ekskluzywny loft w celu kontynuowania swoich romansów i seksualnych eskapad. Kiedy dziewczyna ginie w kałuży krwi na strychu, pięciu mężczyzn wpada w panikę, próbując odkryć, kim jest i skąd pochodzi. Biorąc kilka wskazówek od Hitchcocka (i nie do końca z ułamkiem opanowania Hitcha), „Loft” jest ogólnie zabawnym filmem, ale scenariusz jest czasami odpowiednikiem taniej kostki Rubika – wygląda dobrze, to zabawna łamigłówka, Domyślam się, ale ogólnie rzecz biorąc, nie jest to aż tak imponujące. Film przenosi się między przeszłością a teraźniejszością, rozwikłając narrację poprzez retrospekcje, które są wciśnięte między obecny dylemat czterech mężczyzn kłócących się na strychu o zwłoki martwej blondynki. Tempo jest nieco niestabilne, a przejścia raczej gwałtowne. James Marsden i Wentworth Miller są tutaj jednymi z największych gwiazd filmu, ale ogólnie obsada jest naprawdę rozczarowująca, a występy są czasami na pograniczu kampowe, gdy mężczyźni odgrywają swoje role jako błazeńskie plutokratyczne ogary. Finał cementuje moje odczucia wobec filmu jako rozczarowującego thrillera, który wydaje się bardziej pasować do telewizji niż na srebrnym ekranie, ale nadal nie mogę powiedzieć, że był całkowicie niewart tego czasu. Pomimo kiepskich występów, chaotycznej narracji i ogólnej wrażliwości na zupełną martwotę, jaką ma film, nadal jest to w zasadzie zabawny film. Prawie niemożliwe do potraktowania poważnie, ale dla rozrywki jest to znośne. 5/10.

Fabian Laskowski

Od pierwszych momentów „The Loft” możesz dokładnie odgadnąć, na co cię czeka. Tajemnica „dziwna” z mnóstwem zwrotów akcji, w której nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Wiedza o tym wcale nie szkodzi filmowi. W rzeczywistości sprawia, że ​​następne kilka godzin jest czymś, na co nie mogę się doczekać - a przynajmniej dla mnie tak jest. Można powiedzieć, że formatowi tego gatunku brakuje oryginalności, ale rzadko można powiedzieć, że dwa filmy są takie same, a każdy, kto mówi, że widział nadchodzące zakończenie, prawie zawsze kłamie lub wyolbrzymia przelotne podejrzenia, które miał. Dlatego uwielbiam thrillery kryminalne. „The Loft” to fajny zegarek – nic więcej, nic mniej. Osiąga dokładnie to, do czego dąży. Pięciu głównych aktorów było całkiem solidnych i dawali wiarygodne występy. Myślę, że zawsze będę postrzegać Erica Stonestreeta jako jego genialną postać z „Modern Family”, więc na początku trochę się zmagałem, by potraktować go poważnie w swojej roli tutaj, ale jest wystarczająco dobrym aktorem, by to ominąć. Dialog był ściśle napisany, a każdy szczegół, który w innym przypadku mógłby zostać zakwestionowany, był dobrze omówiony. Jedyną wadą, jaką mogłem znaleźć, była ścieżka dźwiękowa, która czasami zagłuszała dialogi, co może być denerwujące w filmie takim jak ten, w którym próbujesz uchwycić każdy wypowiadany szczegół. W sumie fajny film.

Sylwia Szczepańska

Zwiastun

Podobne filmy

Michael Clayton

Michael Clayton