Pozdrowienia ponownie z ciemności. To mój trzeci „pierwszy film” od scenarzysty/reżysera w tym tygodniu, ale na tym kończą się wszelkie podobieństwa. Ana Lily Amirpour przedstawia pierwszy w historii irański romantyczny thriller o wampirach, który łączy style spaghetti westernów, powieści graficznych i buntowniczych filmów z lat 50., jednocześnie wypowiadając się na temat muzułmańskich kobiet. Ten ulubieniec festiwalu to rozszerzona wersja krótkometrażowego filmu pani Amirpour z 2011 roku pod tym samym tytułem, a użycie czerni i bieli w połączeniu z niezwykłymi zdjęciami operatora Lyle Vincenta zapewnia piękną, surową, senną atmosferę, która dobrze pasuje do oszczędnych podejście do dialogu. Pomimo minimalnej ilości rozmów, szybko rozpoznajemy Saeeda (Dominic Rains) jako wyjątkowo aroganckiego dilera narkotyków i alfonsa zastraszającego, Arasha (Arash Marandi) jako pracowitego, posłusznego miłego faceta, który widzi siebie jako niedoszłego Jamesa Deana, Hosseina (Marshall Manash) jako uzależniony od narkotyków tata, który obciąża syna, oraz Atti (Mozhan Marno) jako starzejąca się, bezsilna prostytutka, która nie ma nadziei. Jest nawet chłopak z ulicy (Milad Eghbali), który widzi wszystko i niewiele mówi i jest celem najbardziej przerażającej sceny filmu (i być może jednej z najbardziej przerażających bezkrwawych scen w całym horrorze). To, co naprawdę wyróżnia ten niskobudżetowy klejnot, to płynne i skuteczne mieszanie gatunków. Oprócz momentów „wampirskich” jest kilka najcichszych scen erotycznych, jakie pamiętam (w tym przekłuwanie uszu), a nawet dość humorystyczna scena z pod wpływem Arasha zahipnotyzowanego latarnią podczas noszenia kostiumu Draculi i obserwowania przez prawdziwego wampira. Wampir gra doskonale Sheila Vand, której upojne oczy i subtelne gesty twarzy wyrażają wszystko, czy karmi swój apetyt, delikatnie uwodzi Arasha, czy powoli toczy się na deskorolce. Jej jedynym momentem na uwolnienie stłumionych emocji jest wspomniana wcześniej scena, w której ostrzega „Bądź dobrym chłopcem”. W przeciwnym razie jest samotnym wampirem poszukującym związku, który okresowo eliminuje złych mężczyzn – jednocześnie poprawiając społeczeństwo i wzmacniając kobiety. To dziwna produkcja, ponieważ bohaterowie mówią w języku farsi, ale kręcenie miało miejsce poza Bakersfield w Kalifornii w lokalizacji, która pasuje do nazwy miasta, Bad City. Jakikolwiek wpływ kultury irańskiej jest widoczny tylko poprzez interpretację i doskonałą obsadę. Pięknej pracy kamery dopełnia znakomita i niezwykła ścieżka dźwiękowa, połączenie, które udowadnia oko i wyczucie pani Amirpour w opowiadaniu historii. Minimalistyczne podejście do dialogów jest skuteczne dzięki klimatycznemu stylowi i talentom obsady (z których wielu zna amerykańską publiczność telewizyjną i filmową). To ekscytująca pierwsza funkcja i wielu z niepokojem czeka na kolejny projekt Any Lily Amirpour.
dr Justyna Kowalska
SPOILER: Byłem trochę rozczarowany, gdy po obejrzeniu Dziewczyna wraca nocą samotnie do domu, że nie jest to prawdziwy irański film. Okazuje się, że jest w całości finansowany przez Amerykanów i wyprodukowany w Kalifornii, po prostu ma irańskiego reżysera, ekipę i obsadę, podczas gdy jest w całości osadzony w języku farsi. Kiedy mówię, że byłem rozczarowany, to tylko dlatego, że naprawdę chciałem uwierzyć, że w Iranie powstaje film z tak szczerymi scenami seksu. W ostatnich latach nastąpił pewien wzrost irańskich filmów, szczególnie w przypadku znakomitego dramatu Rozstanie (2011) i pomyślałem, że może to być kolejny w tym cyklu. Niestety, ale nie. Mimo to nie odstrasza to faktu, że jest to dość osobliwa praca. Przypuszczam, że sam fakt, że jest to film irański nakręcony w całości za amerykańskie pieniądze, jest sam w sobie dość interesujący. Podobnie jak inny z najlepszych horrorów z 2014 roku Honeymoon, ten również jest wyreżyserowany przez kobietę. Ana Lily Amirpour jest pochodzenia irańskiego, ale urodziła się w Wielkiej Brytanii i wychowała w Ameryce. Myślę, że ze względu na jej dziedzictwo połączone z napięciami między Ameryką a Iranem, wiele znaczeń wydaje się być interpretowanych w tym filmie. Myślę, że prawda jest taka, że jest to film z drobnymi politycznymi nurtami, ale który czerpie swoje wpływy znacznie bardziej z samego kina. Osadzona w ponurym, zakurzonym miejscu zwanym Bad City, osada pełna narkomanów, występków i rozpaczy, śledzi małą grupę postaci, z których jedną jest wampirzyca, która w nocy włóczy się po ulicach, żerując na najgorszych w swoim społeczeństwie. Nie byłoby niesprawiedliwe powiedzieć, że jest to ćwiczenie przede wszystkim na stylu, a nie na treści. Osobiście mi to nie przeszkadza, ponieważ lubię filmy w stylu kinowym. Charakteryzuje się wspaniałą czarno-białą kinematografią z pięknymi panoramicznymi kadrami. To także mieszanka gatunków filmowych z bohaterem i samochodem, która przywodzi na myśl filmy buntowników z lat 50., muzykę inspirowaną przez Ennio Morricone, nawiązującą do spaghetti westernów, momenty przywołujące dziwny ton filmów Davida Lyncha, wizualny wygląd Rumble Francisa Forda Coppoli Fish (1983) i rewizjonistyczne podejście do filmu o wampirach, które charakteryzuje Let the Right One In (2008). Kiedy połączysz wszystkie te różne elementy razem w amerykańskim filmie nakręconym w całości po irańsku, rezultat jest naprawdę bardzo dziwny. Myślę, że można to nazwać feministycznym filmem o wampirach, ponieważ atakuje tylko drapieżnych i niemoralnych samców, podczas gdy wizualnie jest dość odległa od szczupłych krwiopijców z wielu europejskich filmów o wampirach (choć z pewnością nie ma w nich nic złego !). Gra również na idei, że welon Hidżab wygląda podobnie do stroju tych tradycyjnych wampirów. Charakteryzuje się także dziwacznymi detalami, takimi jak wybitny kot, wampir jeżdżący na deskorolce i ścieżka dźwiękowa, która łączy muzykę perską z zachodnim popem inspirowanym nową falą. Ten ostatni jest szczególnym ulubieńcem naszej wampirzej damy. Moje odczucia związane z filmem są trochę mieszane. Naprawdę doceniłem styl wizualny i oryginalne aspekty tkwiące w irańskim filmie o wampirach, podczas gdy mieszanka gatunków stworzyła coś nowego. Z drugiej strony zaczyna się bardzo dobrze i nieco meandruje w drugiej połowie. Prawdopodobnie lepiej sprawdziłby się jako 90-minutowy film, biorąc pod uwagę delikatność samego materiału. Mimo to należy go pochwalić za pójście w nowe miejsce i pokazuje, że zawsze istnieje inny sposób podejścia do starych pomysłów.
doc. Iwo Lis
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco