Film o dwóch detektywach z wydziału zabójstw (Morgan Freeman i Brad Pitt) desperacko poszukujących seryjnego mordercy, który usprawiedliwia swoje zbrodnie rozgrzeszeniem za nieznajomość Siedmiu Grzechów Głównych. Film przenosi nas od torturowanych szczątków jednej ofiary do drugiej, gdy socjopatyczny „John Doe” (Kevin Spacey) wygłasza kazania do detektywów Somerset i Mills – jeden grzech na raz. Grzech Obżarstwa pojawia się na pierwszym miejscu, a straszliwa zdolność mordercy zostaje graficznie ukazana w mrocznej i stonowanej tonacji charakterystycznej dla filmu noir. Doświadczony i kulturalny, ale znużony Somerset bada Siedem Grzechów Głównych, starając się zrozumieć modus operandi zabójcy, podczas gdy bystry, ale zielony i impulsywny Detective Mills (Pitt) szydzi z jego wysiłków, aby dostać się do umysłu zabójcy…

Rzadko pojawiał się film z tak dobrą mroczną i mrożącą atmosferą. Z tego powodu postrzegam ten film bardziej jako horror niż jako thriller. „Se7en” jest wyjątkowy pod wieloma względami. Nastrój filmowy jest już ustawiony od samego początku. Film zaczyna się mroczny, intensywny, mrożący krew w żyłach i tajemniczy nastrój, który jest obecny przez cały film. To bardzo przygnębiające oglądać i mam na myśli to w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nastrój buduje dobra praca aparatu i oświetlenie, a raczej jego brak. Mrożącą krew w żyłach atmosferę dodaje również muzyka uznanego kompozytora Howarda Shore'a. W przeciwieństwie do wielu innych filmów z tego samego gatunku, film jest powolny i zajmuje trochę czasu, aby rozwinąć postacie bez popadania w oczywiste frazesy. Dwóch głównych bohaterów granych przez Morgana Freemana i Brada Pitta jest przedstawianych jako nieprawdopodobna para policyjna, która różni się od siebie pod wieloma względami, ale w sposób, który czyni ich tak wspaniałą parą. Brad Pitt po raz pierwszy ma okazję zagrać więcej niż tylko ładnym chłopcem i robi to z sukcesem. Kevin Spacey naprawdę gra postać mrożącą krew w żyłach, prawie tak legendarną i mrożącą krew w żyłach jak Hannibal Lecter. Bardzo chciałbym zobaczyć ich dwoje umieszczonych w tym samym pokoju, tylko po to, by zobaczyć, kto wyjdzie z tego żywy. Co więcej, wspaniale było znów zobaczyć R. Lee Emreya jako kapitana policji. Film jest wypełniony naprawdę obrzydliwymi, obrzydliwymi i przerażającymi scenami, to naprawdę nie jest rzecz dla dzieci! Film zawiera jedne z najbardziej obrzydliwych morderstw, jakie kiedykolwiek widziałem w filmie. Ale to nie tylko sceny wulgarne są dobre, są też takie, które są stworzone z dużą ilością piękna i profesji, jak na przykład scena biblioteczna. Mroczny i mrożący krew w żyłach film, którego nigdy nie zapomnisz również dzięki zakończeniu, którego nie zepsuję. Prawdziwy trzeba zobaczyć. 10/10

dr doc. Adrian Woźniak

Od Davida Finchera Se7en to fascynujący i genialny postmodernistyczny film noir. Jest ponura i niepokojąca, ale też bardzo inteligentna i odważna. Szczególnie podobało mi się w Se7en to, że jest niesamowicie stylowy, piękna mroczna kinematografia i olśniewające krajobrazy naprawdę dodają atmosfery. Pokazywanych jest bardzo niewiele morderstw, ale jesteśmy przerażeni i zszokowani tym, co o nich słyszymy, akcja jest napięta, a kulminacja wstrząsająca. Jest też inteligentny scenariusz, sprytna fabuła opowiadająca o okrutnym seryjnym mordercy, który morduje swoje ofiary w makabryczny sposób, aby zadośćuczynić za grzechy (obżarstwo, chciwość, lenistwo, żądza, duma, zazdrość i gniew), które uważa za popełnione i doskonały kierunek. Aktorstwo jest również wspaniałe, Morgan Freeman daje kolejny genialny występ jako rozczarowany detektyw, a Brad Pitt jest świetny jako Mills w bardziej mięsistej roli niż kiedykolwiek. Gwyneth Paltrow pojawia się w niewielkim, ale znaczącym występie jako niespokojna żona Milla, podczas gdy Kevin Spacey znakomicie zapewnia równie doskonałe dialogi jak John Doe, mimo że nie występuje on zbyt często w filmie. Ogólnie rzecz biorąc, genialny film, z doskonałymi grami, reżyserią, stylem i ambicją. 10/10 Bethany Cox

Angelika Kaczmarczyk

Jakość Seven stawia go tak daleko poza większością gatunku „gliniarzy na tropie obłąkanego zabójcy”, że okazuje się prawdziwym klejnotem kina. Wszystko w siódemce jest idealne. To sztuka uchwycona na filmie. Ten film jest jasnym punktem dla wszystkich gwiazd, które nad nim pracowały. Brad Pitt nigdy nie zdobył uznania, na jakie zasługuje za swoje aktorstwo, ponieważ jest ładnym chłopcem, a prasa jest o wiele bardziej zainteresowana tym, jak sobie radzi on i Jennifer. Szkoda, bo jest utalentowanym aktorem, który nie boi się ryzykować zarówno z rolami, które wybiera, jak i z postaciami, które gra. To dość rzadkie w świecie A-list. Morgan Freeman to świetny aktor. Zawsze możesz na niego liczyć, że zrobi to, co robi najlepiej, czyli zagra mądrego weterana, który to wszystko widział. Kevin Spacey to kolejny świetny aktor, który ma duży zasięg i naprawdę nadaje życiu i osobowości swoim postaciom. Prawdziwym talentem tego filmu, poza aktorami, którzy go ożywili, jest reżyser David Fincher i scenarzysta Andrew Kevin Walker. Talent Finchera do robienia oszałamiającego wizualnie filmu jest teraz dobrze znany i często wnosi do swojej pracy ciemną patynę. Andrew Kevin Walker musi mieć w sobie jakieś niesamowite demony. Albo to, albo piekielna wyobraźnia, by wcielić w życie zawiłą historię Sevena i plan Johna Doe. Plan Johna Doe jest naprawdę pokręcony i nie będę go tutaj psuł. Wystarczy powiedzieć, że nigdy wcześniej ani później nie widziałem tak złego i skomplikowanego planu w filmie. Zdjęcia do filmu są ciemne, ale piękne i przez cały film jest albo noc, albo deszcz, albo jedno i drugie, z wyjątkiem dwóch bardzo krótkich momentów. To tak emocjonalny film, że nie da się nie dać się złapać w to, co się dzieje. Czy rozumiesz i sympatyzujesz z tym, co robi John Doe, czy uważasz go za szalonego zabójcę, którego trzeba powstrzymać. Podsumowanie: Jeśli nie miałeś jeszcze okazji zobaczyć Sevena, musisz go przynajmniej wypożyczyć. Jest tak cholernie dobry, że wiem, że ci się spodoba. Jedynym powodem, dla którego tego nie zrobiłeś, jest to, że jesteś po prostu zbyt kruchy, by wziąć coś tak hardkorowego.

Olga Olszewska

Seven wyreżyserował David Fincher, a scenariusz napisał Andrew Kevin Walker. W rolach głównych Morgan Freeman, Brad Pitt, Gwyneth Paltrow, Kevin Spacey i R. Lee Ermey. Muzykę napisał Howard Shore, a zdjęcia Darius Khondji. Nienazwane amerykańskie miasto i dwóch gliniarzy wpada na trop seryjnego mordercy, który zabija swoje ofiary, zgodnie z którym jeden z siedmiu grzechów głównych, które popełnili. Urażony ingerencją w studio i negatywnymi skutkami swojego debiutu reżyserskiego Obcy 3, David Fincher czekał trzy lata, zanim zaangażował się w projekt, nad którym miał kontrolę. W rezultacie powstał Seven, mroczne arcydzieło nieustannego pełzającego strachu, które ukazywało pracę klinicznie doskonałego reżysera. Seven to nie tylko film, to przeżycie, atak na zmysły, wstrząs mózgu, wędrówka po ciemnych zakamarkach jakiegoś chorego miasta, w którym zawsze pada, a ciemność niesie ze sobą wiele obaw. To nie jest prostacki slasher, to psychologiczna niezgoda 101, widzimy tylko następstwa zbrodni, o których dyskusja zmusza nas do zagłębienia się we własną wyobraźnię, by wypełnić puste miejsca, zmuszając nas do pójścia tam, gdzie nie chcemy Idź, wyczuwasz, że reżyser gdzieś z radością pociąga za nasze sznurki. „Ale o to chodzi. Widzimy grzech śmiertelny na każdym rogu ulicy, w każdym domu i tolerujemy go. Tolerujemy, bo jest powszechny, trywialny. Tolerujemy go rano, w południe i wieczorem. Cóż, już nie. Daję przykład. To, co zrobiłem, będzie zastanawiać się, studiować i śledzić… na zawsze” Siedem to w dużym stopniu horror, naprawdę czy jest coś bardziej przerażającego niż seryjny morderca, który jest mądrzejszy od ścigających go gliniarzy? Nie tylko to, ale są one, choć nieświadome, częścią głównego planu. Ten zabójca jest nie tylko niepowstrzymany w popełnianiu brutalnych zbrodni, ale jest, jak mówi zmęczony emeryturą, detektyw Somerset Freemana, metodyczny i cierpliwy. Źle się skończy, gliniarze o tym wiedzą i my też, i wtedy Fincher i Walker wbijają nam ręce w bebechy i wyciągają ostatnie pozory brył, by dostarczyć jedno z najwspanialszych zakończeń współczesnego kina. Zakończenie pasujące do każdego psychologicznego horroru noir, neo-noir lub smart ass z różnych wieków. Z każdym oglądaniem Seven powraca fala ponurych emocji, które pojawiają się, gdy odwrócone napisy końcowe, pustka i niedowierzanie, smutek i szok, nasza podróż przez ziemskie piekło się skończyła, ale tylko w sensie psychicznym! Bezbłędne występy obsady, bez wątpienia dopracowane przez to, co teraz wiemy, że jest reżyserem-mistrzem zadań, fotografia, która znakomicie wydobywa „na światło” melancholijny blask rozpadającego się społeczeństwa i partyturę Howarda Shore'a, która wypełza z głośników i okrywa twoje ciało jak jakiś zły Incubus lub Succubus. Siedem, arcydzieło niepokoju i zła wykręcone przez mistrza reżysera. 10/10

mgr inż. Dorota Pawlak

To rzadkość, by film był całkowicie niepokojący, a jednocześnie nieubłaganie wciągający. Historia Davida Finchera toczy się w ponurym i nieustannie padającym mieście (nienazwanym), w którym szerzy się miejski rozkład i zepsucie we wszystkich formach. Zbliża się do przejścia na emeryturę detektyw porucznik Somerset (Morgan Freeman), który przed wyjazdem ma za zadanie włamać się do zastępcy, detektywa sierżanta Millsa (Brad Pitt). Somerset jest zmęczony światem, nie ma złudzeń co do daremności codziennej roli, którą odgrywa, i (początkowo) nie chce niczego więcej, jak tylko uciec od brudu i przemocy miasta. Z drugiej strony Mills jest przekonany, że dokona prawdziwej zmiany, dobrowolnie przenosząc się na tę dzielnicę, zabierając ze sobą żonę do miasta. Zanim Somerset może ruszyć dalej, dochodzi do zabójstwa, w którym on i Mills zostają przydzieleni do zbadania sprawy. Ale to tylko pierwsze z serii mordów rytualnych, które zostaną popełnione przez zabójcę, który opiera swoje zbrodnie na siedmiu grzechach głównych przedstawionych w „Boskiej komedii” Dantego. Po pierwsze, Se7en wydaje się być standardową historią „policjantów na tropie mordercy”, z którą publiczność nie powinna być zbyt trudna. Ale kiedy schodzimy wraz z bohaterami do bezlitosnego, brutalnego świata bez nadziei, że zamieszkują, jesteś wstrząśnięty wydarzeniami, które się rozgrywają. Dwóch detektywów łączy niełatwy związek, w którym nigdy nie nawiązuje się między nimi prawdziwa przyjaźń. Starszy Somerset jest wykształcony, bystry i sprawia wrażenie wypalenia emocjonalnego. Mills, który nie ma szacunku dla metodycznego śledztwa w Somersetach, jest podekscytowany myślą o rozwiązaniu morderstwa i mocno wierzy, że dobrzy ludzie w końcu wygrają. Im dalej wejdziemy w akcję, potęga zła, przed którym stoją, popycha obu mężczyzn poza ich granice. Film ten mocno czerpie z wątków biblijnych i na pewno widać podobieństwa do takich filmów jak „Siódma pieczęć” (1957). Oba filmy pokazują cenę, jaką dobrzy ludzie muszą płacić, gdy walczą ze złem, oraz niepokojącą prawdę, że księga zasad wychodzi prosto przez okno, gdy ma się do czynienia z czymś tak diabolicznym, że nie ma żadnych granic ani granic. Se7en pokazuje nam świat zniszczony własnymi grzechami, pustkowie, na którym wartości są minimalne. Zabójca, nie mając nic poza pogardą dla tego świata, widzi swoją misję w ujawnieniu wad i pokazania wszystkim, czym się stali. Fascynujące jest to, że kiedy motywy zabójców stają się jaśniejsze, Somerset z jego większym zrozumieniem rzeczywiście czuje do niego pewien stopień empatii. To jednak gubi Mills, którego poziom przejrzystości nigdy nie osiąga tego samego punktu. Poprzedni recenzent wspomniał, że zaczynasz oczekiwać nieoczekiwanego podczas oglądania Se7en i całkowicie się z tym zgadzam. W końcu, jeśli myślisz o najbardziej oczywistym wyniku w każdej sytuacji i przewidujesz, że stanie się odwrotnie, zwykle tak się dzieje. Nawet sam finał stał się w pewnym sensie przewidywalny, ponieważ do tego czasu nie masz już żadnej nadziei. Jest to jednak niewielka wada, ponieważ historia jest tak dobrze i szokująco opowiedziana. Reżyser David Fincher nie odebrał kolejnego scenariusza przez 18 miesięcy, takie było jego wyczerpanie i frustracja po ukończeniu Obcego 3. Najwyraźniej zgodził się wyreżyserować se7en po jednym przeczytaniu scenariusza Andrew Kevina Walkersa, ponieważ przyciągnął go jego mocny przekaz o nieludzkości. Stwierdził: „To jest psychologicznie brutalne. To sugeruje tak wiele, nie o tym, dlaczego to zrobiłeś, ale jak to zrobiłeś”. Do pracy kamery użyto specjalnie przerobionej taśmy filmowej, aby wizualizacje wyglądały jak najbardziej mroczne i niepokojące, co dobrze uzupełnia muzyka Howard Shores. Najbardziej niepokojącym przesłaniem, jakie przekazuje Se7en, jest to, że walka ze złem ma być pyrrusowym zwycięstwem. Ale niezależnie od tego jedyne, co możemy zrobić, to walczyć za wszelką cenę. Nie mamy innego wyboru. „Świat to piękne miejsce, o które warto walczyć”. Zgadzam się z drugą częścią.

inż. Janina Borkowska

Zwiastun

Podobne filmy

Siedem dni w maju

Seven Days in May