Dokładnie dwadzieścia pięć lat po wyeliminowaniu zagrożenia nuklearnego Skynetu w Terminatorze 2: Dzień Sądu (1991), inny pozornie nieważny człowiek – tym razem niczego niepodejrzewający pracownik montażu samochodów, Dani Ramos – wprawia w ruch morderczy plan przeciwko ludzkości, wymyślone przez tyrańskie machiny z przyszłości. Po raz kolejny samoświadomy system komputerowy odsyła w przeszłość swojego najbardziej wyrafinowanego androida zabójcę – prawie niezniszczalny terminator wykonany z zaawansowanego mimetycznego polistopu, Rev-9 – w celu eksterminacji młodej Dani w 2020 roku w Mexico City. Jednak z odległego 2042 roku przybywa nieustraszony obrońca – wzmocniona bionicznie bojowniczka Ruchu Oporu, Grace – który, aby zapewnić przetrwanie Dani, niechętnie łączy siły z niespodziewanym sojusznikiem i sprawdzonym w boju obrońcą z przeszłości: uzbrojonym… do zębów, Sarah Connor. Dzięki ofierze Sary świat nigdy nie musiał stawić czoła następstwom Dnia Sądu. Czy trio strażników może ponownie napisać historię na nowo?

Będę szczery, Dark Fate jest bardziej przeciętny niż niemożliwy do oglądania, prawdopodobnie najlepszy Terminator od czasu T2… tak, wiem, poprzeczka jest tak niska, to jak taniec limbo w tym momencie. To jest podobne do Przebudzenia Mocy: sam w sobie zgrabny, przyzwoity film, ale obejrzałem już znacznie lepszy oryginał, więc dzięki, ale nie, dziękuję. Pozytywy? Mackenzie Davis, w której byłem beznadziejnie zakochany, odkąd zobaczyłem ją jako uroczą maniaczkę NASA w The Marsian (a potem ponownie w Blade Runner 2049), gra bliską, przekonującą postać, z intrygującą mieszanką mocy i wrażliwości. Jest też kilka fajnych stałych fragmentów, zwłaszcza w pierwszej połowie, zanim wszystko stanie się przesadnie męczące. Linda Hamilton i Arnold pojawiają się na fanservice. Miło jest widzieć ich oboje z powrotem w znaczących rolach, ale jak to jest typowe dla fanservice'u, jest to jak objadanie się zbyt dużą ilością czekolady: na początku smakuje dobrze, ale potem pojawiają się nudności i niejasne uczucie wstydu. Moim głównym punktem jest to, że seria Terminator jest teraz beznadziejna, ponieważ ostatnie filmy, zwłaszcza Genisys, zatruły studnię. Ciągłość jest bałaganem i ciągle się odnawia, więc wszystko jest bez sensu: żaden rozwój nie może mieć sensu. Rozdanie rąk: kto byłby szczególnie zaskoczony, gdyby następny film Terminatora po raz kolejny opowiadał o Johnie Connorze prowadzącym Ruch Oporu w innej alternatywnej ciągłości? Nikt? Tak myślałem. Ponadto nowy czarny charakter, który jest tak rozmowny, był prawdopodobnie najgłupszym pomysłem w całym projekcie. Wiesz, dlaczego Arnold w T1 i Robert Patrick w T2 byli tak przerażający? Ponieważ się zamknęli! Mówili bardzo mało, a kilka razy rozmawiali, zawsze wydawało się, że zrobili to z czystej konieczności (poszukiwanie informacji, zastawianie pułapki), ale było to zasadniczo obce ich naturze. Ten Rev-9 próbuje wyperswadować swoim przeciwnikom walkę z nim! Czy ktoś może sobie wyobrazić rozumowanie T-1000 z jego celami? Wspaniały Robert Patrick uczył się i naśladował mowę ciała ptaków drapieżnych, aby wyglądały bardziej przerażająco i nieludzko, a nowy zły facet chce rozmawiać. Daj mi spokój. 5/10

mgr Paweł Mróz

Prawdziwie mroczny los serii Terminator. Szkoda, bo film mógłby być dobry, ale scenariusz jest fatalny. T-800 (Arnold Schwarzenegger) został zamieniony w śmieszną parodię, a przecież cały film wydaje się być parodią poprzednich filmów. Dialogi są komiczne, postacie przezabawne, a film nużący i nudny. Kolejna franczyza, którą pisarzom udało się zniszczyć. Pisarze po prostu nie mogli się powstrzymać i udało im się zniszczyć ten film. Film miał ogromny potencjał, ale ostatecznie okazał się totalną porażką. Czarny charakter po prostu za dużo mówi, a większość postaci irytuje. Nawet ocena R nie może uratować tej katastrofy. Tak zwany przemysł rozrywkowy nie ma już prawie nic wspólnego z rozrywką. Naprawdę rozczarowujące, taka jest rzeczywistość dzisiejszej produkcji filmowej, dobre efekty specjalne i katastrofalnie zły scenariusz. Oglądanie tego filmu okazało się totalną stratą czasu. Naprawdę smutne jest widzieć, czym stała się seria Terminatorów.

Maja Czarnecka

Ten film był okropny. Hybryda człowiek/terminator była okropna i nie do polubienia. Główna dziewczyna była po prostu taka nijaka i nie do polubienia i nie kupuję, że była tak wspaniałym liderem. Nie mogę wymyślić nic dobrego. To jest jak 0/10. Co nie ma dla mnie sensu, to to, że w momencie powstania maszyn, młody John Conner dowiedział się, że Sarah Conner umiera na raka, więc jak po prostu magicznie wskrzesiła się z martwych i pojawiła się znikąd żywa? tak ważny jak John Conner nagle umiera, a ten terminator, przed którym próbował uciec, zabija go, rujnuje to cały cel filmów. Powinni pomyśleć o tym, jakie postacie zabić, a którego utrzymać przy życiu. Ten film powstał bez sensu charakter i fabuła w ogóle. Utrzymać fabułę spójną i progresywną jest lekcją, której należy się tutaj nauczyć. Nie zrobili tego. Dlatego ten film nie miał żadnego sensu.

dr Marcel Michalski

Film zaczyna się od śmierci Johna Connora, zbawiciela rasy ludzkiej. Więc zapomnij o swoich wspomnieniach z fantastycznego Dnia Sądu Terminatora i zapomnij o wszystkich innych ratach. Pamiętasz Sarę Connor, złą matkę, która nie cofnie się przed niczym, by chronić swojego syna? Wekk, ma już dość mężczyzn i jest zgorzkniała. Aha, i poznaj jakąś przypadkową meksykańską dziewczynę, która może być twoim nowym bohaterem. Jeśli przypomina ci to inne serie filmowe zepsute przez jakiś dziwny zestaw ideologicznie opętanych opowieści, to jest to dokładnie słuszne. Daję 2 gwiazdki za efekty i Terminatory oraz zero za resztę filmu.

mgr inż. Konstanty Nowicki

Zwiastun

Podobne filmy