Przesłaniem tego filmu jest to, że w życiu nie ma symetrii. To, co się dzieje, nie pojawia się. Upadek monety nie ma wpływu na sposób kruszenia się ciasteczka. Nie ma dobra ani zła w losach ludzi. Nie ma sprawiedliwości. Wykorzystane okazje mogą prowadzić do fortuny, ale równie dobrze mogą prowadzić do zakurzonej śmierci. Tylko dzieci oczekują, że wszystko będzie uczciwe. Tak jak kiedyś, nie muszą już być. Teraz, gdy IMDb zdecydowało się wyświetlać recenzje według daty, istnieje nieco większe prawdopodobieństwo, że ktoś przeczyta ten wysiłek. Recenzje wydajności absolutnie nie są czytane przeze mnie dla użyteczności, ale dla zainteresowania i rozrywki.
Olgierd Wróblewski
Wydaje się, że opinie na temat tego typowo interesującego dla braci Coen przedsięwzięcia są ostro podzielone. Niektórzy uważają to za arcydzieło, inni w ogóle nie widzą w nim uroku. Chociaż ten widz nie do końca pasuje do byłego obozu, powie, że jest to jeden z bardziej niekonwencjonalnych przykładów kryminału, jakie można zobaczyć. To znacznie bardziej element postaci niż cokolwiek innego, z kilkoma makabrycznymi scenami przemocy tu i tam. Oparta na powieści Cormaca McCarthy'ego skupia się wokół trzech postaci, z których jedną jest biedny myśliwy imieniem Llewelyn Moss (Josh Brolin), który pewnego dnia natyka się na następstwa jakiejś straszliwej transakcji narkotykowej. Znajduje na scenie 2 miliony dolarów i impulsywnie postanawia zatrzymać pieniądze dla siebie, podczas gdy tajemniczy, przerażający, sadystyczny nieznajomy Anton Chigurh (Javier Bardem) tropi go, przenosząc unikalną broń pneumatyczną. Nieco zaangażowany jest znużony szeryf z Teksasu, Ed Tom Bell (Tommy Lee Jones), który jest zaniepokojony tym, co postrzega jako zmieniające się czasy. Teraz, przyznam, to, co wystawi na próbę cierpliwość niektórych widzów, to niektóre monologi; to nie jest dla ludzi, którzy chcą prostej historii i których odrzucają filozoficzne zadumy. Trudno nie zauważyć, jak stonowana jest większość tej narracji; nawet w bardziej intensywnych scenach nigdy nie ma poczucia pilności. Plusem jest to, że otrzymujemy kilka doskonałych momentów postaci z solidnego trio gwiazd: Brolin, Bardem i Jones. Równie imponująca jest obsada drugoplanowa – Woody Harrelson, Kelly Macdonald, Garret Dillahunt, Tess Harper, Barry Corbin, Stephen Root i Beth Grant. The Coen współpracują z niektórymi z ich niezawodnych wcześniejszych współpracowników, takimi jak kompozytor Carter Burwell i operator Roger Deakins. Biorąc wszystko pod uwagę, „Nie ma kraju dla starych ludzi” może nie odpowiadać wszystkim gustom i wymaga od widza pewnej cierpliwości. Nie układa się też w sposób, jakiego można by się spodziewać po tym gatunku, i może okazać się pod tym względem mniej niż zadowalający dla niektórych oglądających. Pod koniec jest jedna fantastyczna konfrontacja, ale film zamyka się, co ciekawe, po monologu Bella o jego śnie. Jak bardzo lub jak mało to wszystko działa, zależy od indywidualnego widza. W każdym razie wszyscy aktorzy są fantastyczni, zwłaszcza Bardem, i sprawiają, że podróż jest warta zachodu. Osiem z 10.
Helena Woźniak
Spodziewam się, że film taki jak „Nie ma kraju dla starych ludzi” będzie dla niektórych polaryzacyjny, zwłaszcza jeśli spodziewają się wielkiego finału z dobrym i złym facetem, który w końcu wyciąga broń, aby wyrównać wynik. „Nie ma kraju dla starych ludzi” to film bardziej parający się egzystencjalizmem, mimo całej zbrodni, do której dochodzi. Mówię w zasadzie, że film zaadaptowany z powieści jest bardzo niekonwencjonalny nie tylko pod względem gatunku, ale także podejścia do opowiadania historii. To, co bracia Coen robią najlepiej, to łączenie zupełnie różnych elementów i tworzenie czegoś o własnym, niepowtarzalnym charakterze. Chociaż istnieją subtelne powroty do starego dzikiego zachodu, historia rozgrywa się we współczesnym społeczeństwie, w którym rozwinęła się technologia, społeczeństwo się rozwinęło i niestety również przestępczość. Jakie są prawdziwe motywy Antona Chigurha? Czy ma jakąś filozoficzną doktrynę, której my, widzowie, nie jesteśmy świadomi lub po prostu nie jesteśmy w stanie pojąć? To, co robi Anton, to tworzenie wielu pytań, które wynikają z jego działań i interakcji z innymi postaciami. Oglądanie postaci tak dziwnej jak on jest fascynujące i nie mogę docenić Javiera Bardema w przedstawianiu postaci, która jest tak enigmatyczna i sama jego obecność jest w stanie wywołać tak wiele tajemnic. Mimo, że Anton jest bardzo niezrozumiały, to wszystko jest nadrabiane przez to, że jest przez niego w jakiś sposób oczarowany. To, jak każda postać radzi sobie z Antonem, jest co najmniej interesujące, a wraz z rozwojem filmu stopniowo narasta przygnębienie. Brak bohaterów jest tym, co nadaje temu filmowi poczucie beznadziejności, a to poczucie beznadziejności jest w zasadzie osadzone w kamieniu od pierwszych kilku ujęć w połączeniu z epicką narracją głosową Tommy'ego Lee Jone'a we wprowadzeniu do historii. To doskonałe wprowadzenie do tego, czego będziemy świadkami w tej historii i co to wszystko oznacza dla takiego szeryfa w zrozumieniu tych wydarzeń. W miarę wydarzeń my, publiczność, zastanawiamy się nad tymi sytuacjami tak samo, jak szeryf Ed Tom Bell. Występ Tommy'ego Lee Jonesa w tej roli jest imponujący i zawiera ogromne poczucie człowieczeństwa. Pochwalam jego rolę jako Bella, ponieważ jest postacią, na której spoczywa ciężar historii. Aktorstwo jest ogromnym fragmentem w ożywieniu tego filmu, ale to, co robi, to sposób wykonania wizualizacji i zdecydowanie jest wykorzystany ze świetnym efektem. Od majestatycznych ujęć po piękne oświetlenie i odcienie kolorów, bracia Coen tworzą nastrój, który przenika cały film. Jego jałowe ustawienia naprawdę dodają uczucia pustki, które jest jednocześnie hipnotyzujące i surrealistyczne. Choć film może być trzymający w napięciu, a jego napięcie jest zdecydowanie perfekcyjnie zrealizowane, filmowi udaje się zachować tajemniczość. Brak ścieżki dźwiękowej naprawdę daje filmowi poczucie samotności, jednocześnie dodając jeszcze większe poczucie sterylności na i tak już jałowym pustkowiu. Mogę gadać o wspaniałym aktorstwie, jego niezapomnianych ujęciach i świetnym scenariuszu, ale to, co sprawia, że „No Country” jest świetnym filmem, to to, że udaje mu się być naprawdę idiosynkratycznym w realizacji, podobnie jak inne świetne filmy braci Coen. są. Nawet jeśli taki film pozostawia mi więcej pytań niż odpowiedzi, jeśli nadal udaje mi się urzekać do tego stopnia, że chcę do niego wrócić, to pokazuje, że nie ma znaczenia, jeśli nie mam żadnych odpowiedzi na moje pytania. Jest tylko kilka filmów, które są w stanie to zrobić naturalnie, a „Nie ma kraju dla starych ludzi” jest zdecydowanie jednym z tych wyjątkowych filmów, które to potrafią.
mgr Sara Duda
Ten film chwyta cię i nie puszcza. Jest tyle napięcia, tyle bólu i tyle śmierci. Przychodzi mi na myśl bardziej nikczemny złoczyńca z mojej przeszłości oglądania filmów. To jest dla mnie naciąganie, ponieważ jestem naprawdę zmęczony nieuzasadnioną przemocą. Sceny tutaj są tak graficzne i szybkie, śmierć niewinnych i być może zasłużone. Chyba powinienem przeczytać książkę, by dowiedzieć się czegoś więcej. Ponury żniwiarz jest tuż za rogiem i ma sprężarkę powietrza, a nie kosę. Jestem ciekaw, co jeszcze zrobił Bardem. Z pewnością jest obecnością. Ze wszystkich scen, które pozostaną ze mną, najbardziej intensywna jest ta przy dziurze w ścianie stacji benzynowej, w której rzucona jest pierwsza moneta. Było tak wiele komentarzy. Mogę tylko powiedzieć, że to było jak oglądanie wypadku; nie możesz oderwać od tego oczu.
dr doc. Krystyna Głowacka
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco