W latach, które upłynęły od jego dziwacznej i tragicznej śmierci, legenda sztuk walki i mistrz Bruce Lee stał się swego rodzaju ikoną w kręgu filmów kung-fu. Ostatni film, który ukończył przed śmiercią, „Wejście smoka” z 1973 roku, stał się nie tylko mistrzowską prezentacją talentów Lee (zarówno walki, jak i aktorstwa), ale w ciągu 31 lat od premiery stał się być może ostatecznym filmem o sztukach walki. cały czas. Lee, w swoim pierwszym i ostatnim występie anglojęzycznym, występuje w roli eksperta sztuk walki, który zostaje zwerbowany przez rząd brytyjski do infiltracji fortecy na wyspie pod przykrywką zaproszenia na turniej sztuk walki w celu zbadania możliwego niewolnictwa/narkotyku. pierścień prowadzony przez byłego nemezis. Rzeczywiście, coś jest nie tak w tej odizolowanej fortecy na wyspie, gdy odkrywa, że jego wróg Han (Shih Kien) jest gospodarzem turnieju, a także przywódcą tego samego gangu, który zamordował jego siostrę. Wkrótce Lee, wraz z dwoma innymi artystami sztuk walki, Roperem (John Saxon) i Williamsem (Jim Kelly), zabierają się do pracy, kopiąc wszędzie, aż do ostatecznego starcia z morderczym, jednoręcznym złoczyńcą Hanem w klasycznym filmie Hall sekwencji walki Mirrors. „Enter the Dragon”, wspólna amerykańsko-chińska produkcja, miała być wprowadzeniem Bruce'a Lee do zachodnich widzów, ale ze względu na jego tragiczną śmierć na kilka tygodni przed amerykańską premierą filmu, nigdy nie dowiemy się, do czego byłby zdolny. w Stanach. Co jeszcze bardziej tragiczne, jego syn Brandon Lee spotkał podobny los, jak jego ojciec zaledwie 20 lat później z „Krukiem”. Jest tak wiele klasycznych scen walki, które mogę oglądać w kółko i nigdy się nie znudzą. Wiele z nich nadal dobrze sobie radzi, zwłaszcza jak na standardy z 2004 roku, gdzie sceny walki są w większości ulepszone cyfrowo lub zawierają „wire” lub „Matrix-fu”, aby zrekompensować brak rzeczywistej pracy kaskaderskiej; plus trzeba pamiętać, że ten film powstał w 1973 roku, w czasach, zanim wireworki stały się dominujące w dzisiejszym kinie sztuk walki. „Cavern Fight” jest prawdopodobnie moją ulubioną sekwencją walki wszech czasów, w każdym filmie o sztukach walki. Wiele walk w tym filmie, zwłaszcza tych, w które zaangażowany jest Lee, ma dla nich surrealistyczne uczucie. Wnosi rodzaj gracji do swoich scen akcji, których jeszcze żaden aktor żyjący dzisiaj nie przebił. Lee wnosi nawet do tego filmu wiele swoich osobistych filozofii, co ma sens i być może pomaga zrozumieć niektóre z bardziej filozoficznych elementów historii. Ale przede wszystkim było to przystawka Bruce'a Lee do Amerykanów; wiele osób, w tym ja, zostało wprowadzonych do kina sztuk walki poprzez „Wejście smoka”. Istnieje również kilka epizodów stworzonych przez przyszłe gwiazdy sztuk walki, które w końcu osiągną sławę, w szczególności Jackie Chan (jako poplecznik podczas sekwencji „Cavern Fight”, który ma skręcony kark przez Lee) i Sammo Hung (jako sparingpartner Lee w sekwencja walki otwierającej). Mógłbym opowiadać o tym, co sprawia, że ten film jest nieśmiertelny, ale czuję, że powinienem pokazać, co czyni go świetnym. Bruce Lee został na zawsze uwieczniony w tym filmie i będzie on na zawsze ceniony i chwalony.
doc. Kalina Wróbel
„Enter The Dragon” był ogromną częścią mojego dzieciństwa w latach siedemdziesiątych. Jako nastolatek Bruce Lee był najfajniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Może tylko Bond (Sean Connery Bond!) i Charlton Heston jako „Człowiek Omega” byli blisko. Podobnie jak „Człowiek Omega”, ten film jest dla mnie trudny do obiektywizmu. Fabuła jest uproszczona, aktorstwo jest zmienne, ale akcja i WYGLĄD sprawiają, że jest to klasyka wszechczasów. Spójrzmy prawdzie w oczy, to film kung-fu, a publiczność chce ekscytujących scen walki. „Enter The Dragon” ma je, a potem trochę! Nie jestem pewien, czy określiłbym go jako „najwspanialszy film o sztukach walki, jaki kiedykolwiek nakręcono” (jak wielu ludzi), ale z pewnością jest to jeden z najbardziej rozrywkowych, jakie kiedykolwiek widziałem. Jedynym innym, który widziałem, który jest bliski, jest „Żelazna małpa”, ale choć był dobry, najwyraźniej nie miał jednej rzeczy, która czyni ten film legendarnym – Bruce'a Lee. Lee jest bez wątpienia największym wojownikiem ku fu, który stanął przed kamerą filmową. Przystojny i charyzmatyczny film miał być jego wprowadzeniem do mainstreamowej hollywoodzkiej widowni. Zmarł niespodziewanie na kilka tygodni przed premierą w Ameryce. Wydaje się pewne, że stałby się supergwiazdą, większą niż Jackie Chan (który, nawiasem mówiąc, ma tu krótki epizod) jest dzisiaj. Zawsze, gdy Lee jest na ekranie, nie możesz oderwać od niego wzroku – jest taki dobry. Nie potrzebujesz żadnego innego powodu, aby obejrzeć ten film niż Bruce Lee, ale posiadanie Johna Saxona („Planeta krwi”, „Tenebrae”) to dodatkowa gratka, a Jim Kelly jest super fajny. Po ogromnym sukcesie reżysera „Enter The Dragon” Roberta Clouse'a nakręcił z nim „Black Belt Jones”, kolejny klasyk kung fu z lat 70., ale Kelly nigdy tak naprawdę nie wykorzystał swojego potencjału i zamiast tego stworzył tandetne, ale zabawne pojazdy klasy B, takie jak „Black Samurai”. ' i 'Czarny pas Jones 2'. Uwielbiam też Hana, żartobliwego złoczyńcę zainspirowanego „Dr No”, granego przez Kiena Shiha. „Enter The Dragon” to obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników lat 70. Miał ogromny wpływ na popkulturę i nadal wspaniale jest go oglądać trzydzieści lat po premierze. Stwierdzenie, że bardzo polecam ten film, to mało powiedziane!
Julita Stępień
Po raz pierwszy zobaczyłem to pod koniec lat 80. na vhs. Potem znowu na początku 2k na DVD, które posiadam. Odwiedziłem to niedawno z moją rodziną. Tym razem Lee gra instruktora sztuk walki, do którego zwraca się brytyjski wywiad i zostaje namówiony do wzięcia udziału w turnieju sztuk walki na prywatnej wyspie należącej do Hana, zbrodniarza. Zadaniem Lee jest zebranie dowodów, które potwierdzą zaangażowanie Hana w handel narkotykami i prostytucję. Film ma niesamowitą obsadę gwiazd, kilka najlepszych scen walki w sztukach walki i wspaniałą muzykę. Ten nie jest tak intensywny jak Fist of Fury, ale bardzo zabawny. Złoczyńca Han nie jest onieśmielający ani przekonujący wojownik, ale jest w stanie pokonać postać Jima Kelly'ego. Mamy Sammo Hunga w niewymienionej w napisach roli w początkowej scenie walki z Lee na początku filmu. Enter the Dragon wraz z Game of Death były podstawą gier walki. Oba te filmy inspirowały różne sztuki walki i filmy akcji. Mamy też Bolo Yeunga, zanim stał się zwykłym czarnym charakterem w filmach JCVD. W Fist of Fury postać Lee gryzie nogę rosyjskiego wojownika podczas pojedynku. W tym filmie postać Johna Saxona gryzie nogę Bolo Yeunga podczas pojedynku.
doc. inż. Miłosz Lis
Od dawna uważany za dziadka wszystkich filmów o sztukach walki, Enter the Dragon został niedawno ponownie wydany na DVD z pełną obróbką – cyfrową renowacją, kilkoma dodanymi z powrotem krótkimi scenami i wywiadami z całą obsadą, która przeżyła, a także kilka dodatków o filmie i kilka wywiadów z Brucem Lee. Większość z Was prawdopodobnie już go widziała, bo ma już trzydzieści lat, ale mimo że film jest niemal absurdalnie przesiąknięty latami 70., nadal trzyma się znakomicie. Oprócz niebezpiecznie szerokich klap i trochę banalnych dialogów związanych z epoką (przede wszystkim Jim Kelly, jedyny Afroamerykanin w filmie). Enter the Dragon wciąż daje ten sam potężny cios, co trzy dekady temu. Oczywiście wtedy był to tylko najlepszy film o sztukach walki. Teraz jednak jest to główny dowód wdzięku i umiejętności Bruce'a Lee i jedyny z jego czterech filmów, nad którym miał jakąkolwiek twórczą kontrolę – i łatwo widać różnicę między tym a jego filmami z Hongkongu . Lee wykonuje Tony Danza i gra pana Lee, wojownika Shao-lin, który jest rekrutowany przez obcy rząd (przypuszcza się, że jest to Anglik, ale nigdy nie jest to wyraźnie stwierdzone), aby zinfiltrować wyspę megalomańskiego artysty sztuk walki o imieniu Han (Kien Shih ), który organizuje turnieje wyłaniające najlepszych artystów sztuk walki na świecie. A ponieważ to niewystarczająca motywacja, ujawniono również, że ochroniarz Hana, Oharra (Robert Wall) zabił siostrę Bruce'a trzy lata temu. Tak więc, jak każdy film Lee, w grę wchodzi osobista zemsta i jak każdy film Lee, postać Bruce'a prosi rodzinę o wybaczenie za śmiertelną przemoc, którą ma zamiar rozpętać. Na przejażdżkę czekają gamblaholic Roper (John Saxon) i ocalały z getta Williams (Kelly). Fabuła wydaje się teraz być wymysłem, ale to było, zanim została skopiowana na śmierć w ciągu ostatnich trzech dekad. W rzeczywistości jest to prawdopodobna i nieco sprytna wymówka, aby pokazać ludziom to, co przyszli zobaczyć – Bruce Lee wielokrotnie kopie tyłek. Od początkowej sceny walki (z Sammo Hungiem) po wspaniały finał, w którym Lee w pojedynkę zajmuje połowę wyspy, film jest przyjemnością do oglądania na poziomie fizycznym. To największy na świecie artysta sztuk walki w szczytowym momencie, w gablocie idealnie dla niego zaprojektowanej. To była idealna, choć niezamierzona świątynia dla mężczyzny. Lee nie tylko zadowala się oglądaniem, jak bije ludzi; część jego filozofii przenika do filmu, co jest prawdopodobnie prawdziwym powodem, dla którego Enter the Dragon pozostał tak świeży tak długo. Lee opowiada o duchowości z młodym podopiecznym, a nawet daje nam zabawną i ilustracyjną lekcję swojej „sztuki walki bez walki” – co jest credo każdego prawdziwego wojownika. Lee pokazuje nam również drugą stronę; popisy i żądni władzy, którzy są w nim tylko dla fizycznej i materialnej przewagi. Jednak stara się pokazać nam, jak bardzo są poniżeni, zanim je wyśle. Podczas gdy Saxon i reszta obsady są całkowicie do przyjęcia (Jim Kelly trochę przesadza, ale co dziwne, pasuje to do filmu), Lee jest świetny w tym utworze. Bruce Lee był porywającym wykonawcą i nigdzie nie widać tego lepiej niż w tym filmie. Świadectwem jego spuścizny jest to, że trzy dekady później nikt nie zbliżył się do jego umiejętności, a ludzie wciąż kradną od niego pomysły (Kill Bill itp.). Podczas oglądania „Wejście smoka” można się zatrzymać, by pomyśleć o tym, co Bruce Lee mógłby osiągnąć, gdyby żył. Przypuszczam, że ci, którzy nie lubią sportów walki, nie przejmowaliby się tym filmem, ale widziałem już, jak nawracał nawet niewierzących. Lee jest tak dobry i charyzmatyczny, że nie możesz nic poradzić na to, że cię do niego ciągnie. Z pewnością jego największy film jest wart ponownego obejrzenia w tym fajnym nowym wydaniu. Nawet jeśli nie jesteś największym fanem sztuk walki, jak często masz okazję sprawdzić legendę na szczycie jego gry?
Wiktoria Szczepańska
Jeśli chodzi o kung fu, Bruce Lee jest legendą. Jeśli chodzi o kino kung fu, najbardziej cenione jest Enter the Dragon. Innymi słowy, jesteś to sobie winien, aby zobaczyć ten film! Opowieść jest stosunkowo prosta, ale w zupełności wystarczająca i okraszona humorem. Lokalizacje i otoczenie są również wspaniałe. Bohaterowie są tu jednak jedną z głównych atrakcji, z hazardzistą, ale honorowym Roperem (John Saxon), zadziornym i niekonwencjonalnym (ale skutecznym!) Williamsem (Jim Kelly), chińskim Herkulesem Bolo i wielkim baddie Hanem, pomocnikiem . Oczywiście obecność Bruce'a Lee kradnie show. Podczas gdy niektóre sceny walki z Lee's Chinese Connection (myślę, że to ten) mogą konkurować z tymi tutaj, ETD jest znacznie bardziej wszechstronnym filmem. Różnorodność ekscytujących walk jest umiejętnie ułożona choreograficznie i nie ma też zbyt wiele przestojów w akcji; nawet w retrospekcji mamy doskonałe kopanie kobiecego tyłka. I musisz pokochać tę ścieżkę dźwiękową z lat 70-tych! To klasyczny film akcji, który nigdy nie zostanie zapomniany. Dwupłytowe DVD było pełne smakołyków; naprawdę nie można prosić o więcej, może z wyjątkiem lepszego komentarza. Producent Paul Heller był nudny, suchy i miał niewiele do zaoferowania.
Rozalia Kamińska
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco