Informacje o filmie

Nadchodzi nowa era, a Warszawa niekomfortowo stoi na jej skraju. Koledzy ze szkoły artystycznej Krzysztof i Michał, nad przepaścią własnego dorastania, niespokojnie przemierzają ulice swojego miasta w poszukiwaniu życia wiecznego w tej pięknej chwili. Nigdy nie zadowalając się odpowiedziami, popychają każde doświadczenie do punktu krytycznego, sprawdzając, co może oznaczać bycie naprawdę przebudzonym w świecie, który wydaje się usatysfakcjonowany snem.

Jak mówi Daniel Kessler: „Niektórych rozmów nie byłoby, gdyby nie było 3, a ty byłeś na haju”. Ditto Brian Rothko z Placebo, mówiący: „Jest ten dziwny moment, kiedy wychodzisz z klubu, a reszta świata zaczyna *swój dzień*…” Wydaje się, że jest to najważniejszy moment dorastania: kiedy *widzisz* szwy, ruch między etapami, rozmieszczenie ramion w tej chwili i odsunięcie się od Ciebie… Jakoś zajęłoby to 2 godziny. 40min. czas, aby *przekazać* to (np. „American Honey)”. Zadomowić się na dłuższą chwilę, bo jeśli chcesz zapamiętać U2/"Zooropa"/Wima Wendersa/Richarda Linklatera to uczucie skakania po Eurorail i przebywania w hostelach... a nawet *cenienia* tego... nie do końca, nie do końca, wyszedł z mody... po prostu musisz znaleźć odpowiednich ludzi, którzy to cenią i pokazać się w tym. Jak cokolwiek, musisz pokazywać się instynktownie tam, gdzie ludzie cenią sztukę i może mieć wydanie w miękkiej okładce „Bestii” Dostojewskiego czy coś… co? Warholowski wpływ? Niektórych rzeczy najlepiej nie udawać. (I *wtedy* ten lubi tamten, ale nie *ta*... a ten lubi drugi... i tak dalej.) Miażdży, wiesz. Ten film to dobry czas: dla tych, którzy pamiętają, dla tych, którzy chcą się odmłodzić, dla tych, którzy chcą się dowiedzieć po raz pierwszy. ----------- (Ups! To 1 godz. 40. min. Mógłbym przysiąc, że to 2 godz. ... ha ha! Pamięć służy, pamięć służy ... tee hee!)

Maja Wilk

Ten film to dokument, ale inny niż wszystkie, które widziałem wcześniej. Podąża głównie za jednym (choć czasami nawet trzema) polskimi 20-latkami (19-23, jak sądzę) w ciągu roku, gdy odkrywają noc, zwykle na imprezach, festiwalach muzycznych lub wędrując do domu przez ulice - ale doświadczenie jest uchwycone tak dokładnie, że nie zdawałem sobie sprawy, że oglądam film dokumentalny, dopóki nie przeczytałem więcej o filmie dzień po jego obejrzeniu (na Full Frame Film Festival). Przede wszystkim All These Sleepless Nights przytłacza swoim stylem kinowym i montażowym – kręcone jak przeboje studyjne z proporcjami 2,35, przepływem 24 klatek na sekundę i płytką głębią ostrości, jego ustabilizowane ujęcia wabią Cię w ten tryb kinowy, w którym zapominasz, że oglądasz film i zaczynasz czuć jedność z bohaterami. To jest coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem w filmie dokumentalnym - zdjęcia są tak płynne, a postacie tak bezbłędnie apatyczne wobec obecności kamery, że byłem pewien, że to dziwna fikcja scenariuszowa. I oczywiście stopień, w jakim Marczak ingerował w rzeczywistość podczas kręcenia tego filmu, jest dość niepewny (czy relacje były prawdziwe? Czy dialog był napisany?), ale to naprawdę nie ma znaczenia, bo absolutnie udało mu się uchwycić rzeczywistość umysłu 20-latka. I dlatego ten film był dla mnie tak oszałamiający. Jestem 21-letnim studentem (w USA, nie w Warszawie) i oglądanie tego filmu było jak przewijanie wspomnień z moich ostatnich kilku lat. Nigdy nie czułem, żeby film tak dokładnie oddał stan umysłu, którego doświadczyłem, i wierzę, że Marczak był w stanie to zrobić w dużej mierze dzięki dwóm twórczym wyborom. Po pierwsze, wspomniane zdjęcia i montaż prowadzą do sennego uchwycenia scen, z diegetycznymi dźwiękami mieszającymi się z niediegetycznymi ulepszeniami, które sprawiają, że wszystko wydaje się idealnie dokładnym widokiem sceny nie przez kamerę i mikrofon, ale okiem umysłu, z pewnymi zniekształceniami spowodowanymi alkoholem i pamięcią. Po drugie, Marczak zdradza bardzo niewiele z życia bohaterów poza tym, co widzimy w życiu nocnym, a każde ujęcie koncentruje się na teraźniejszości (i być może na obecnych myślach bohaterów) i nie ma absolutnie żadnej wskazówki, co bohaterowie mogą zrobić podczas dzień lub jakie mogą mieć cele i aspiracje. Kiedy ich relacje i zadumy wkradają się w ich umysły, gdy bawią się w klubie lub wylegiwają się nad Wisłą, Marczak pozwala zobaczyć te myśli i słowa, ale nawet wtedy dyscyplinuje, by nigdy nie dać widzowi wiedzy, co robią te postacie. ich „poważne” życie, a nawet dokładnie w jakim są wieku / czy są na studiach lub w świecie pracy. Z tego powodu wszystko, co widzimy, to seria chwil obecnych, z których żadna nie została uwielbiona ani namalowana, by wyglądała inaczej niż to, czym są - wspomnieniami przyjemnymi i nudnymi. I tak, aby współbrzmieć z bohaterami, wystarczy podobny sposób myślenia, podobne doświadczenie nocy, myśli i życia, niekoniecznie wspólna wiedza o polskiej szkole czy życiu zawodowym. Ostatecznie ten film nie robi nic więcej i nic mniej, jak tylko uchwycić umysł i wspomnienia miejskiej młodzieży typu college, a więc łatwo można go skrytykować za to, że oferuje niewiele komentarzy lub wskazówek na temat tych doświadczeń. Właściwie to wszystko wydaje się momentami zupełnie bezsensowne, ale służy to tylko pogłębieniu rzeczywistości portretu Marczaka - bo jakakolwiek samoświadomość czy normatywna narracja w tym filmie nie uczyniłaby z niego prawdziwego portretu, prawdziwego obrazu umysłu. Jeśli Marczak postanowił zagłębić się w siebie i tych, którzy mieli podobne do mnie doświadczenia podczas kręcenia tego filmu, to jego sukces przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.

dr inż. Marcelina Wróbel

„Wszystkie nieprzespane noce” (premiera 2016 z Polski; 100 min.) przybliża historię dwóch przyjaciół w wieku studenckim, Krzysztofa i Michała. Na początku filmu dowiadujemy się, co oznacza termin „Reminiscence Bump”, podczas gdy wybuchają ogromne pożary. Następnie obserwujemy, jak Michał na imprezie wchodzi w interakcję z Moniką, która wygląda na byłą dziewczynę. Potem podążamy za dwoma chłopakami, którzy wędrują po ulicach Warszawy, pozornie przechodząc z jednej imprezy na drugą, a potem następną, podczas gdy dyskutują o miłości i sensie życia. Aż pewnego dnia na kolejnej imprezie spotykają Evę, która natychmiast zaczyna lubić chłopaków. Co się stanie z chłopakami? A Evy? Aby opowiedzieć ci więcej o fabule, zepsułoby ci to oglądanie, musisz po prostu zobaczyć, jak to wszystko się potoczy. Kilka komentarzy: to najnowszy film wschodzącego polskiego scenarzysty i reżysera Michała Marczaka, najbardziej znanego jako dokumentalista. Co skłania mnie do pytania: czy ten film jest filmem dokumentalnym czy fabularnym, w którym bohaterowie grają same siebie? (Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie zobaczyłem napisów końcowych.) Kiedy powiedziałem, że powinienem zepsuć więcej fabuły, musisz wziąć to z przymrużeniem oka, ponieważ tak naprawdę nie ma o czym mówić, a wiele z czego widzimy, że granie wydaje się być improwizowane. W rzeczywistości ten film przypomina mi najnowszy film Terrence'a Mallicka „Song to Song. Pozwolę sobie przyznać, że ciężko było mi dotrwać do końca „Wszystkich nieprzespanych nocy”, ponieważ nigdy nie miałem kontaktu z żadną z tych postaci ( lub prawdziwych ludzi), miałem nadzieję, że w końcu mnie to wciągnie, ale tak się po prostu nie stało. „Wszystkie nieprzespane noce” otworzyły się w ten weekend niespodziewanie i bez fanfar w moim lokalnym teatrze artystycznym w Cincinnati. Sobotni seans poranek, na którym to widziałem, był słabo odwiedzany (4 osoby, w tym ja). Biorąc pod uwagę abstrakcyjną i pozbawioną fabuły naturę tego filmu, nie widzę tego w kinie dłużej niż tydzień. Jeśli więc oglądanie głównie abstrakcyjnego filmu z Polski, który może być dokumentem, ale nie musi, wydaje się być twoją filiżanką herbaty, najprawdopodobniej będziesz musiał złapać go na VOD lub ewentualnie na DVD/Blu-ray.

Leon Krupa

Każdy, kto dał temu filmowi niski wynik, nie żył tak, jak mógł. Zatrać się w tym filmie i znajdź radość we wszystkim, na dobre lub na złe. Ciesz się jazdą życia. Niech to będzie motywacja. Dowiedz się kim jesteś. Pięknie wykonane, to tak, jakbyśmy tam byli. Zainspiruj się, aby mieć kilka własnych nieprzespanych nocy.

inż. Klara Jasińska

To dobrze sfotografowany film narracyjny, nakręcony przez ludzi grających postacie, które udają życie, jakby nie były filmowane. To ruchome zdjęcie i niewiele więcej. Ludzie w tym wieku rzadko są interesujący, z wyjątkiem innych ludzi w tym wieku i w tym wieku. Główny bohater jest dokładnie tym, kim powinien być we wczesnych latach dwudziestych, z wyjątkiem tego, że jest trochę zbyt destrukcyjny i autodestrukcyjny. Kris jest zaangażowanym w siebie 20-latkiem, który imprezuje każdej nocy swojego życia. Fajne - cokolwiek i nudne. Czułem, że jego motywacją było pokazanie, jak to jest naprawdę, kiedy… miałem nawet kilka momentów „O tak, pamiętam, kiedy…”. Nie mogłem zostać przez cały film. Nie zależało mi na tym, żeby tam wisieć. Ci chłopcy będą w porządku, czy nie, niezależnie od tego, czy mnie to obchodzi. Nie ma znaczenia, czy mnie to obchodzi, a nie.

Mariusz Wróbel

Zwiastun

Podobne filmy