Jak dowiódł porywający i niezwykle poruszający dokument Asifa Kapadii Senna z 2010 roku, widzowie kinowi są spragnieni niezwykłych postaci, które zamieszkują tor Formuły 1. Sam sport jest strasznie nudny (choć na pewno wielu się z tym nie zgodzi), ale sportowcy, którzy chcą oddać życie za kopniaka i trofeum, są nieskończenie bardziej fascynujące, zwłaszcza w czasach luźnych zasad bezpieczeństwa. Dzisiejszy sport to niewiele więcej niż reklama na kołach, ale kiedy tacy ludzie jak James Hunt i Niki Lauda walczyli na torze, powstały epickie rywalizacje i bez względu na to, jak utalentowani byli ci mężczyźni w prowadzeniu tych „trumny na kołach”, każda rasa mogła oznaczać śmierć. Rush przedstawia starcie dwóch przeciwstawnych osobowości. Długowłosy, szykowny Anglik James Hunt (Chris Hemsworth) uwielbiał adrenalinę, organizował imprezy po wyścigu i leżał z wieloma kobietami, które rzuciły się na niego. Był lekkomyślny, gotów zaryzykować życie i innych, aby wygrać, ale, jak opisano w filmie, nie było lepszego kierowcy na świecie pod względem surowego talentu. Jego rywal, Austriak Niki Lauda (Daniel Bruhl), był skupiony, kliniczny, a nawet pomagał zaprojektować samochody, którymi miał jeździć. Był typem wczesnonocnym, „szczurzem” i zimnym. Pod każdym względem jest idealnym złoczyńcą. Ale to, gdzie Rush odnosi największe sukcesy, stanowi wyzwanie dla naszych wczesnych koncepcji tych dwóch postaci. Z Laudą nie można się dobrze bawić, ale grany przez Bruhla ewoluuje w słabszego w filmie, być może jedynego, który naprawdę przejmuje się własnym życiem i życiem swoich przeciwników. To oczywiście prowadzi do tragedii i szczególnie wywołującej grymasy sceny, w której Lauda wymaga odkurzania płuc, ale właśnie w tym momencie zdajemy sobie sprawę, co znaczą dla siebie nawzajem ci dwaj kierowcy. Gdy Lauda obserwuje, jak Hunt odzyskuje kilka punktów w sezonie Formuły 1 1976, staje się jasne, że ci dwaj potrzebują siebie nawzajem, aby przetrwać. Ich nienawiść do siebie służy tylko podsycaniu płomieni i prowadzi do wyzywającego wczesnego powrotu Laudy na siedzenie kierowcy, pokrytej bliznami i zabandażowaną. Szybkie samochody, piękne kobiety i egzotyczne miejsca nie brzmią jak rozpoznawalne obciążenie pracą dla Rona Howarda, jednego z najłatwiejszych reżyserów. Jego poprzednie filmy odniosły nieuzasadniony sukces krytyczny i komercyjny, nigdy nie nadając jego twórczości rozpoznawalnej cechy reżyserskiej. Jednak tutaj, chociaż początkowo trzeba się trochę przyzwyczaić do jasnego blasku lat 70., udało mu się stworzyć świat, który jest bardzo żywy, używając zgryźliwej edycji, pompującej ścieżki dźwiękowej i rozwijającego się projektu dźwiękowego, aby odtworzyć ten świat dla benzyny -głowy. Nie zaniedbuje jednak swoich bohaterów i przywołuje wspaniałą pracę wykonaną przy Frost/Nixon (2008), która była także studium dwóch wielkich, zderzających się osobowości, które spotykają się na światowej scenie. Rush to ekscytujące doświadczenie, które potrafi odróżnić każdy wyścig od następnego i dosłownie posadzić nas za kierownicą za pomocą cyfrowych kamer. Chociaż od czasu do czasu dryfuje na terytorium schematyczne wraz z wprowadzeniem „żon” (granych odpowiednio przez Oivię Wilde i Alexandrę Marię Larę), Howard sprytnie wykorzystuje to jako wgląd w osobowości Hunta i Laudy. Hemsworth jest bardzo dobry w swojej pierwszej „właściwej” roli po Thorze, ale to Bruhl zabierasz z filmu. To, w jaki sposób sprawia, że początkowo go nienawidzisz, tylko po to, by kibicować mu w kulminacyjnym momencie, jest dziełem wielkiego aktora i to przestępstwo, że w tym roku został zlekceważony przez Akademię. Mam nadzieję, że zainspiruje to wiele przyzwoitych filmów sportowych, ponieważ Rush udowadnia, że można łączyć naukę postaci, a nawet egzystencjalne zadumy z dreszczykiem sportu.
Cezary Wójcik
W 1976 roku rywalizacja między dwoma błyskotliwymi kierowcami wyścigowymi, Brytyjczykiem Jamesem Huntem i Austriaczką Nikki Lauda, doprowadziła do niemal dosłownie walki na śmierć i życie w mistrzostwach Formuły 1. Amerykański reżyser Ron Howard („Apollo 13”, „Piękny umysł”, „Frost/Nixon”) i brytyjski scenarzysta Peter Morgan (zarówno dramat, jak i scenariusz „Frost/Nixon”) wykonali świetną robotę, wprowadzając tytaniczną walkę do duży ekran, wspomagany doskonałą obsadą oraz potężnym dźwiękiem i kinematografią. Były to czasy, kiedy przez większość lat ginęło kilku kierowców, więc stawki nie mogły być wyższe. Rozsądnie wyścigi samochodowe nie dominują, ponieważ jest to zasadniczo konflikt napędzany postaciami, ale kiedy wyścigi są na ekranie – zwłaszcza w wyścigu finałowym – emocje są instynktowne. Australijczyk Chris Hemsworth (wcześniej najlepiej znany jako „Thor”) i urodzony w Hiszpanii Niemiec Daniel Brühl („Inglourious Basterds”) są tak dobrzy, jak odpowiednio brytyjscy i austriaccy kierowcy, że trenerzy dialektów powinni otrzymać specjalne wyróżnienie. Zapewne Brühl daje lepsze wyniki, które powinny sprzyjać jego przyszłej karierze. Wielką siłą tej opowieści jest to, że nie ma ani bohatera, ani złoczyńcy. Obaj kierowcy mieli uprzywilejowane przeszłość i byli niezwykle utalentowani, ale obaj mieli wady. choć w bardzo kontrastujących ze sobą sposobach, w tym stylach myślenia, prowadzenia samochodu i kobieciarstwa (odpowiednio Olivia Wilde jako modelka Suzy Miller i Alexandra Maria Lara jako arystokratka Marlene Knaus). Nigdy nie widziałem najnowszego filmu "Senna" (2010), więc "Rush" przypominał mi większość znacznie starszego "Grand Prix" (1966), ale w "Rush" niesamowite jest to, że to wszystko się wydarzyło. Sezon najszybszego sportu świata rozstrzygnięty w ostatnim wyścigu o jeden punkt – nie dało się tego odrobić. Pospiesz się obejrzeć film.
Leon Borowski
Super fajny film Piękna historia i wspaniali aktorzy głównych aktorów
Ewelina Cieślak
Pomimo tego, że nie jest fanem wyścigów samochodowych, historie o rywalizacji Jamesa Hunta i Niki Laudy oraz wypadku Laudy są dobrze znane, a badania były ważną wiadomością w latach 70-tych. „Rush” wydawał się intrygujący, Ron Howard wykonał kawał dobrej roboty w przeszłości, a moja siostra i jej chłopak absolutnie się tym zachwycali. Jednak nie mając żadnej wiedzy na temat wyścigów samochodowych i nigdy nie znalazłem tego mojej filiżanki herbaty, poczułem niepokój. A także zmartwienie, czy będzie jakieś stronniczość i czy będzie to odbiegać od faktów. Po obejrzeniu „Rush” ta widz jest tak zadowolona, że dała mu szansę, ponieważ był to wciągający i zabawny film od początku do końca i całkiem łatwo najlepsza praca Howarda od jakiegoś czasu. Okazjonalne przyspieszone tempo i słabe dialogi, którym brakowało płynności, brzmiały niezręcznie i wystawały jak bolesny kciuk na wszystko, co zostało zrobione na tak profesjonalnym poziomie, były jedynymi wadami jednego z lepszych filmów 2013 roku. Okres czasu jest bardzo sugestywnie przedstawiony, jest prawdziwe poczucie czasu i miejsca, są cudownie żywe kolory, montaż jest sprytny, sprytny i zapewnia scenom wyścigu dreszcz, którego potrzebują, a fotografia jest podobnie odważnie zgrabna i jak w operator był częścią samej akcji, szczególnie dobry w kulminacyjnej sekwencji wyścigów japońskich. Wynik Hansa Zimmera nie jest pod każdym względem jego najlepszym dziełem, ale znakomicie pasował do tematu wyścigów i tak dobrze oddaje okres połowy lat 70. i atmosferę tego sportu (ponownie wyróżniał się finałowy wyścig w Japonii) . Pomagają też efekty dźwiękowe, mające prawdziwą autentyczność. W przypadku filmu o wyścigach samochodowych trzeba mówić o tym, jak „Rush” radzi sobie z sekwencjami wyścigów. Dobrą wiadomością jest to, że są absolutnie ekscytujące i trzymają jednego na krawędzi, podczas gdy wszystkie są znakomicie zrobione, pokazując, jak efektowny i niebezpieczny jest ten sport (niewiele filmów sportowych, które widziałem, zostało właściwie i w pełni uchwyconych duch sportu, który przedstawia w sposób, w jaki zrobił to Rush), punktem kulminacyjnym jest kulminacyjny japoński wyścig, który był zarówno ekscytujący, jak i poruszający (mistrzowski, jeśli trzeba to podsumować jednym słowem). Howard nie tylko przedstawia połowę lat 70. tak, jakby widz został przeniesiony w czasie i część tamtego okresu (taka była sugestywna atmosfera), ale także przyjmuje styl wizualny, który nigdy nie wygląda tanio i, jak powiedział, był tam operator. akcja, ale pokazuje tutaj, że wie, jak opowiedzieć historię. Opowiadanie historii jest zawsze fascynujące, przemyślane, pouczające i ekscytujące z zaskakującą ilością emocjonalnego wpływu, naprawdę identyfikuję się z Laudą. Film jest wierny faktom, rywalizacja między Huntem i Laudą jest naprawdę wciągająca i okazuje się tu dużo szacunku i wymiaru. Neirher Hunt lub Lauda są tutaj jednowymiarowe i chociaż Lauda jest bardziej sympatycznie narysowana z tych dwóch, nie staje po jednej lub drugiej stronie. Jest też ciasny i pewny, nigdy nie grzęźnie w zbyt wielu historycznych opowieściach, zbyt wiele telenoweli, zbyt wiele sentymentalizmu lub technicznego żargonu/minutii (które prawdopodobnie przeszłyby przez głowy początkujących widzów lub osób niebędących fanami). sportu). Wszystkie występy drugoplanowe są udane, choć niektóre nie mają wiele do zrobienia, a najlepiej radzi sobie Olivia Wilde i Christian McKay. Jednak to dwa tropy, które niosą „Rush” mądrze, oba są tak bliskie ideału, jak to tylko możliwe. Daniel Brühl nadaje Nikiemu Laudzie prawdziwą rozmyślającą intensywność i autentyczną moc, dzięki czemu bardzo łatwo jest mu współczuć, podczas gdy zarozumiały Chris Hemsworth nigdy nie był lepszy niż Hunt. Podsumowując, wciągający i niezwykle zabawny film. Ma swoje niedoskonałości, ale znacznie przewyższa je liczba rzeczy, które „Rush” robi dobrze. 9/10 Bethany Cox
mgr doc. Agata Malinowska
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco