W 1957 roku nastolatka Mary (Sabrina Kern) czuje się winna przypadkowej śmierci swojego młodszego brata, który utonął w wannie. Postanawia zostawić ojca alkoholika i zamieszkać ze swoim chłopakiem Jimmym (Justin Miles). Stają się oszustami, ale pewnego dnia jedna z ich ofiar odkrywa intrygę i zabiera im wszystkie pieniądze. W ciąży i pozostawiona bez żadnych środków do przeżycia Mary postanawia opuścić Jimmy'ego, który jest muzykiem, i przenieść się do odosobnionego klasztoru, aby urodzić dziecko. Wita ją Matka Przełożona (Carolyn Hennesy), ale wkrótce Maryja dowiaduje się, że w klasztorze istnieje plan odbierania niemowląt ciężarnym kobietom. „Św. Agata” to film opatrzony etykietą gatunku horroru, ale jest w nim w zasadzie okrucieństwo, a nie horror. Nie jest to jednak zły film, ale widz musi mieć żołądek na oglądanie okrucieństw, jakie Maryja poddawana jest w klasztorze przez siostry zakonne. Mój głos to sześć. Tytuł (Brazylia): Niedostępne
Dawid Jabłoński
Darren Lynn Bousman miał za sobą kilka ciężkich lat jako reżyser, ale jego poprzednie prace, moim zdaniem, stoją wyżej niż ta. „Św. Agata” jako horror nie oferuje nic nowego, oryginalnego, niesamowitego, niezwykłego, a nawet dobrego. Pisarze odpowiedzialni za fabułę i postacie zdecydowanie nie zasługują ani na brawa, ani na subtelne skinienie głowy, może trochę zawstydzenia. Historia jest dość prosta, nigdy nie prowadzi do niczego nieoczekiwanego, sugerowany nadprzyrodzony kąt fabuły nie jest w ogóle eksplorowany ani wyjaśniany. Postacie protagonistów są tradycyjnie głupie, postacie antagonistyczne są jakby nadpisane, a czasem nawet denerwujące. Jednak aktorstwo mi nie przeszkadzało, biorąc pod uwagę różnorodność słabo napisanych postaci, poziom gry aktorskiej w "Św. Agacie" jest dość imponujący. Zdjęcia są przyzwoite, zauważalnie niskobudżetowe, ale na tyle dobre, by nie denerwować oka widza. Jest kilka przyzwoitych, rozproszonych scen przemocy i nadużyć – krótkie, bardziej akcji części filmu są co najmniej przeciętne. Wszystkim towarzyszy ścieżka dźwiękowa, która jest przeważnie zauważalna tylko wtedy, gdy dołączają się złowieszcze, przerażające głosy chóru. Tempo jest dość powolne, jest więcej tonów niskich niż wysokich. Jeśli nie masz silnej zasady kończenia tego, co zacząłeś oglądać, tak jak ja, przygotuj się na ryzyko, że biedna Agata uśpi Cię. „St. Agatha” to boleśnie przeciętny, jeśli nie niższy, indie horror. Niezadowalający. Moja ocena: 4/10.
Milena Andrzejewska
Październik 1957, Gruzja. Mary (Sabrina Kern) to młoda dziewczyna, która zachodzi w ciążę. Jej chłopak nie może jej utrzymać, więc udaje się do St. Agatha, lokalnego klasztoru, który specjalizuje się w pomocy ciężarnym nastolatkom. Nie są już związani z kościołem z powodu ich „metod”. Znak, który mówi. „Wynoś się” w mojej książce. Jak można się domyślić, jest to agencja adopcyjna za pieniądze, a metody są niezwykle okrutne, ale nie ma w tym nic nadprzyrodzonego. Historia Mary opowiedziana jest we śnie. Film raczej przeciętny, scenariusz przeciętny. Brakowało dialogu. Przewodnik: Bez przeklinania. Krótki seks. Krótka nagość (Sabrina Kern)
Nadia Pawłowska
Przeczytałem bardzo złe recenzje bah it n nawet oceny nie były przekonujące, ale miałem nadzieję w Bousman. Fabuła - Ciężarna oszustka szuka azylu w odosobnionym klasztorze prowadzonym przez grupę zakonnic wyrzutków. Historia kobiety opowiadana jest w retrospekcjach. Nie trzeba długo czekać, aby nam ujawnić, że zakonnice nie mają pieniędzy, ich darczyńcy są ograniczeni, stosują bardzo ekstremalne metody tortur, ale jakoś zawsze mają do dyspozycji lekarza. Konfiguracja to lata pięćdziesiąte, dlatego nie należy kwestionować wiarygodności. Ale to, co mnie naprawdę denerwuje, to pospieszne zakończenie. Chociaż jest przyzwoite napięcie utrzymane w złowieszczej muzyce pomaga, ale napięcie jest zerowe w końcówce. Carolyn Hennesy jako Matka Przełożona jest na najwyższym poziomie.
dr mgr Bartek Sokołowski
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco