Lucy Eleanor Moderatz zupełnie sama na świecie po śmierci swojego długo owdowiałego ojca rok temu i tym samym samotności, ma ślepą zaułek, zbierając żetony przejazdu na stacji Chicago El. płacić rachunki za leczenie. Odziedziczyła po nim żądzę wędrówki, ale nigdy nie miała okazji nigdzie jechać, jej obecne życie wygląda na tak upragnioną podróż, która wkrótce się nie wydarzy. Mimo to nosi przy sobie swój nigdy nie używany paszport „na wszelki wypadek”. Jedynym jasnym punktem w jej życiu jest widok tego samego przystojnego, dobrze ubranego mężczyzny przechodzącego przez jej budkę każdego ranka w dni powszednie, ona jest w nim zakochana, mimo że nawet nic o nim nie wie, łącznie z jego imieniem. Kiedy widzi, jak w Boże Narodzenie rano zostaje napadnięty na peronie, leży nieprzytomny na torach, w akcie bohaterstwa ratuje go przed przejechaniem przez nadjeżdżający pociąg. Gdy Lucy towarzyszyła mu w szpitalu, administracja szpitala w nieporozumieniu wierzy, że on, prawnik Peter Callaghan, jest zaręczony. Nie ma okazji ich korygować, gdy przybywa jego zwarta, robotnicza rodzina, ci, którzy nie widzą go często w tym, że jest przysłowiową czarną owcą w prowadzeniu swojego wysokiego życia, powierzchownego życia, tylko zakładając to samo o Łucji i Piotrze. A Peter nie może naprawić nieporozumienia, że wciąż jest w śpiączce. Poza troską o Petera, jego rodzina jest zachwycona tym, że Lucy wierzy, że to ona jest sposobem na sprowadzenie Petera z powrotem do ich życia. Jedyną osobą, która nie widzi Lucy w typie Petera, jest jego starszy brat, Jack Callaghan, który początkowo uważa, że popełnia jakiś przekręt. Chcąc udowodnić, że nie jest tym, kim mówi, że jest w życiu Petera, Jack zamiast tego zaczyna zakochiwać się w Lucy, która z kolei zaczyna zakochiwać się w nim. Przysłowiowy trójkąt zamienia się w kwadrat, gdy nieoficjalna narzeczona Petera, snobistyczna Ashley Bartlett-Bacon, powraca na scenę. Sytuacja stanie się bardziej skomplikowana, gdy Peter wyjdzie ze śpiączki i prawda z konieczności wyjdzie na jaw.