Pina nie jest biografią zmarłej przed dwoma laty choreografki Piny Bausch. To raczej hołd złożony przez Wima Wendersa jej twórczości i hymn na cześć sztuki. W subtelnym, wyciszonym filmie niemiecki twórca staje w obronie najdelikatniejszych wartości - uczuć, piękna, szacunku dla drugiego człowieka. Reżyser zarejestrował najważniejsze przedstawienia artystki -Święto wiosny, Vollmond i Café Müller. Poprosił członków jej zespołu o wykonanie części układów na ulicach niemieckiego Wuppertalu. W filmie niemal nie padają słowa, środkiem ekspresji tancerzy jest ciało.