To świetny film, podobał mi się każdy kawałek. Ma sprytny dialog, dobre narastanie wydarzeń i dobre zakończenie. Krótko mówiąc, jest to film, który NIE powinien umrzeć. Jasne, ma pewne wady, na przykład rozczarowujące sceny, które mogłyby być zabawne (jak w przypadku pingwina). Latynos był jednak naprawdę dobry, miał świetny wpływ na film. W każdym razie musisz dać temu filmowi szansę, jest zabawny i fantastyczny.
Tola Nowak
Weź trochę „Pamiątki”, dodaj hojną porcję „Dzień świstaka”, a nawet trochę „Sommersby”, a otrzymasz „50 pierwszych randek”. Drew Barrymore i Adam Sandler tworzą synergię, której żaden z nich nie był w stanie uchwycić z nikim innym. Razem tworzą romantyczny zespół porównywalny z Gere i Roberts, Day i Hudson, Grant i Loren oraz Tracy i Hepburn. Moja żona i ja oglądamy „Śpiewaczkę weselną” przynajmniej raz w roku. Chociaż "50 pierwszych randek" jest lepszym filmem, nie wiem, czy zniosę ponownie melancholijne zakończenie. Tym razem jestem wdzięczny za wybryki Khamakazee zespołu aktorskiego Sandlera, zwłaszcza Seana Astina i Roba Schneidera. Gdyby Schneider nie grał tak farsowej roli, byłby naturalny dla Oscara. Z pewnością zwierzęta wiele wnoszą do farsy. Głupi humor sprawia, że w gruncie rzeczy tragiczny scenariusz jest nie tylko znośny, ale wręcz przyjemny. To także naprawdę zabawne. Sandler w przekonujący sposób gra biologa morskiego (!!!) na Hawajach, który lubi „rozrywać” „mieszkańców kontynentu”. Sandler nie umawia się z miejscowymi. Nie chce, by nic nie przeszkadzało mu w marzeniu o studiowaniu morsów. Odkrywa, że Barrymore je śniadanie w lokalnym barze i grill. Tym, co przykuwa uwagę Sandler, nawet bardziej niż jej urodą, jest kreatywność Barrymore. Sandler nie wie, że Barrymore ma uszkodzenie mózgu. Komórki mózgowe, które przenoszą pamięć krótkotrwałą do przechowywania długoterminowego, są niszczone. Kiedy śpi, zapomina o wszystkim, czego nauczyła się w ciągu dnia. Tak więc Sandler, lothario, który po tygodniu zapomina o związkach z mieszkańcami kontynentu, zakochuje się w kobiecie, która zapomina o swoim w ciągu 24 godzin. To geniusz pisarski, coś, czego nie widuje się zbyt często, a Sandler, Barrymore i trupa aktorska Sandlera radzą sobie z tym doskonale. Chociaż moja żona jest niepełnosprawna fizycznie, moja matka ma poważną utratę pamięci krótkotrwałej. Tak więc naprawdę odniosłam się do trajedy tak fachowo przedstawionej w "50 pierwszych randkach". Nieczęsto daję filmowi, który zostawia mi tak smutną „10”. Wydaje mi się, że ostatnim razem był „Sommersby”. Niemniej jednak „50 pierwszych randek” to „10”, ponieważ nie ma w tym nic, co mógłbym zasugerować, co by je ulepszyło. PS Nie mogę się doczekać kolejnej współpracy Sandler/Barrymore.
Krzysztof Bąk
Obserwuj nas
Życzymy miłego seansu :)
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco