Will Graham (Edward Norton) jest FBI. Agent, który ma zdolność dostania się do umysłów przestępców. Obecnie ściga kogoś, kto oprócz zabijania ludzi, zabiera części ich ciała. Początkowo uważa się, że je zbiera, ale Graham wierzy, że faktycznie je zjada. Udaje się więc do doktora Hannibala Lectera (sir Anthony Hopkins), psychiatry sądowego, z którym się konsultuje. Kiedy Lecter opuszcza go na chwilę, odkrywa, że ​​to właśnie Lecter jest mężczyzną. Lecter następnie próbuje go zabić, ale Grahamowi udaje się go ujarzmić. Obaj mężczyźni są hospitalizowani, a kiedy wyzdrowieją, Graham zeznaje przeciwko Lecterowi, a Lecter zostaje skazany. Graham opuszcza FBI Kilka lat później do Grahama podchodzi jego były szef (Harvey Keitel), który chce, aby pomógł mu znaleźć faceta, który w każdą pełnię księżyca zabija rodzinę. Graham, który wciąż ma blizny emocjonalne i psychologiczne, niechętnie się zgadza. Kiedy Graham uderza w ścianę, idzie do Lectera po pomoc, a Lecter chce się z nim bawić.

Jest to bardzo dobry „remake" Manhuntera", który był pierwszym filmem Hannibala Lectera, ale nie zyskał popularności, jak inni, ponieważ nie miał Anthony'ego Hopkinsa jako słynnego przestępcy. Po „Milczeniu owiec" stał się taki popularny i sequel, „Hannibal”, postanowiono powtórzyć ten pierwszy film i tym razem skorzystać z usług Hopkinsa. Udało się, ponieważ nie tylko masz niezrównanego Hopkinsa u doktora Lectera, ale masz jednego z najlepszych aktorów tego pokolenia, Edwarda Nortona, jako głównego bohatera "Willa Grahama". Norton jak zawsze daje solidną wydajność. I - spójrz na zastępczą obsadę: Ralph Fiennes, Emily Watson, Harvey Keitel, Mary Louise Parker i Philip Seymour Hoffman. Nie jest zły. To jeden z tych filmów, które z każdym oglądaniem stają się coraz lepsze. Na pierwszy rzut oka byłem rozczarowany, że Hopkins nie odegrał większej roli, ale kiedy już wiedziałem, czego się spodziewać, kolejne obejrzenia sprawiły, że doceniłem wysiłek filmu jako całości, a jest to niedoceniany film i świetny dodatek do „Lectera”. " seria.

Liliana Wróblewska

Akcja Red Dragon toczy się tuż przed wydarzeniami z The Silence of the Lambs. W tym filmie obłąkany seryjny morderca co miesiąc zabija całe rodziny w noc pełni księżyca. Jack Crawford z FBI wzywa emerytowanego agenta Willa Grahama, aby pomógł złapać zabójcę. Graham opuścił FBI po tym, jak został ciężko ranny podczas schwytania kanibalistycznego Hannibala Lectera. Teraz Graham musi przeprowadzić wywiad z Hannibalem, aby sprawdzić, czy może on rzucić jakąkolwiek wiedzę na temat sprawy. Tymczasem zabójca zmaga się ze sobą, gdy zaczyna zakochiwać się w koleżance z pracy. Ten film jest bliższy Ciszy owiec niż Hannibalowi pod względem jakości i stylu, dlatego jest bardziej zabawny. Ten film jest w zasadzie przeróbką filmu Manhunter, z wyjątkiem Anthony'ego Hopkinsa jako Hannibala, więc lepiej łączy się z innymi. Ten film jest bliższy książce niż Manhunter, co ucieszy fanów, z wyjątkiem tego, że reklamuje o wiele więcej scen wywiadów z Hannibalem Lecterem niż było w książce, najprawdopodobniej opiera się na imieniu Anthony'ego Hopkinsa. Film ma ten sam trzymający w napięciu styl, co Milczenie owiec, nadrabiając tym, że Hannibal prawie wcale nie miał suspensu. Dialogi i ogólnie szybki styl filmu sprawiły, że naprawdę warto go obejrzeć, a gdyby ten film został wydany rok przed Ciszą, a nie rok po Hannibalu, byliby razem świetni. Postacie są świetne i wciągające. Wydają się bardziej realistyczne niż w Manhunterze. Cieszę się, że ten film odniósł o wiele większy sukces niż Manhunter, bo nie sądzę, żebym poradził sobie z dwiema złymi adaptacjami Red Dragon. Aktorstwo jest znakomite. Byłem trochę zły na Anthony'ego Hopkinsa w Hannibalu, ponieważ grał tę rolę zbyt inaczej niż w Ciszy. Teraz w tym filmie wraca do podstaw. Edward Norton jest świetny jako Will Graham. Rola Czerwonego Smoka/Francisa Dolarhyde'a została wykonana dla Ralpha Fiennesa. Przyjmuje rolę i czyni ją swoją. Ilekroć teraz myślę o Ralphie Fiennesie, myślę o Czerwonym Smoku. Ogólnie rzecz biorąc, jest to niesamowity thriller psychologiczny i każdy fan Milczenia owiec na pewno powinien zobaczyć ten film. 7/10

Tymoteusz Wójcik

Red Dragon jest oparty na powieści o tym samym tytule, napisanej przez Thomasa Harrisa i wyreżyserowanej przez Bretta Ratnera, a napisanej przez Teda Tally. W rolach Edward Norton, Anthony Hopkins, Ralph Fiennes, Emily Watson, Harvey Keitel, Mary-Louise Parker i Phillip Seymour Hoffman. Dante Spinotti zajmuje się zdjęciami, a Danny Elfman komponuje muzykę. Red Dragon to prequel niezwykle udanego Milczenia owiec. Historia została już nakręcona jako Manhunter w 1986 roku w reżyserii Michaela Manna. Znaki nie były szczególnie dobre dla Czerwonego Smoka. W poprzednim roku Ridley Scott zmierzył się z Silence Of The Lambs, Hannibalem, z letnimi wynikami. Podczas gdy u steru był reżyserem takiej paszy, jak Godziny szczytu 1 i 2, i oczywiście podejście Manna do tej historii jest postrzegane jako kultowy, ziarnisty i swędzący skórę klasyk. Miło powiedzieć, że nawet jeśli nie jest w tej samej klasie co „Baranki”, jest chętnym artystą, który naprawdę potrafi się niepokoić. Po pierwsze, trzeba ominąć czynnik Hannibala Lectera, aby w pełni cieszyć się (i tłumić oczekiwania) filmem na własnych warunkach. Lecter (Hopkins dobrze się bawi, ale wykonuje ruchy) jest postacią drugorzędną. Ważny? TAk! Ale nadal jest drugorzędny w stosunku do kłopotliwego, ale utalentowanego agenta FBI Nortona, Willa Grahama i seryjnego mordercy Fiennesa, Francisa Dolarhyde'a (AKA: The Tooth Fairy). „Czerwony smok” to przede wszystkim podarta, stara, dobra historia detektywistyczna, w której Ratner i Tally mądrze wykorzystali fragmenty, które sprawiły, że powieść Harrisa odniosła taki sukces. Oczywiście dodali swoje własne fragmenty, ale ostatecznie jest to wystarczająco lojalna opowieść o wciągającej i wywołującej gęsią skórkę historii. Twórcy mądrze wypełnili film wysokiej jakości wykonawcami. Norton ładnie pomniejsza Grahama, postać niezdolną do trzymania się z dala od pracy, która zagraża jego rodzinie, staje się łatwym facetem do kibicowania, gdy sprawy zaczynają się kłopotać. Fiennes też nie przesadza, w świetnej kondycji fizycznej i przenikliwych niebieskich oczach, emanuje groźbą, nie uciekając się do chichoczącej karykatury. Hoffman był jak but dla reportera-łasicy, ponieważ robi to tak dobrze, podczas gdy Keitel, choć nie musi się rozciągać, oferuje stoicki zwrot jako Jack Crawford. Ale główny występ, niestety nie zapowiedziany, pochodzi od Emily Watson jako niewidomej Reby. Gdy Reba pełni rolę zarówno romantycznego, jak i odkupieńczego przeciwstawienia się rozdwojonej osobowości Dolarhyde'a, Watson dostaje trudny występ i zdobywa atuty z poruszającym zwrotem z odpowiednią ilością odwagi, smutku i potrzebującej czułości. Jest trochę zbyt dopracowany, by być niszczącym nerwy, a Ratner nie jest w stanie nadać filmowi atmosfery atmosfery odpowiadającej ciemności w jego rdzeniu. Ale spełnia obietnicę nie tylko tego pierwszego segmentu, ale także wspaniałej proceduralnej narracji Harrisa. 7/10

Artur Lis

Zwiastun

Podobne filmy