Potężny thriller akcji, ARSENAL opowiada przeplatające się historie braci Lindel, Mikey (Johnathon Schaech) i JP (Adrian Grenier), którzy mogli polegać tylko na sobie nawzajem. Jako dorosły JP odniósł sukces jako właściciel firmy budowlanej, podczas gdy Mikey został drobnym gangsterem, uwikłanym w życie drobnej przestępczości. Kiedy Mikey zostaje porwany i przetrzymywany dla okupu przez bezwzględnego szefa mafii Eddie King (Nicolas Cage), JP zwraca się o pomoc do starego kumpla braci Sal (John Cusack), detektywa w cywilu. Aby uratować brata, JP musi zaryzykować wszystko i zemścić się na bezlitosnej armii gangsterów Kinga.

- Och, myślisz, że jesteśmy nawet tobą i mną? Wiem, w jaki sposób oboje możemy zarobić na to, na co zasłużyliśmy. Nicolas Cage jest znany ze swojego kapryśnego wyboru filmów ostatnich lat. Jego kariera miała kilka wzlotów i upadków. W efekcie opinie na temat jego talentu aktorskiego w świecie kinomanów są dość podzielone. Jego występ w roli Eddiego Kinga, maniakalnego, wciągającego kokę, agresywnego półświatka, który nie boi się też obcować z przeciwnikami w brutalny i okrutny sposób, to wyjątkowy przypadek. Na pierwszy rzut oka nie jest to grzmiący występ aktorski, który gra i wydaje się być raczej śmieszny. Rodzaj kreskówkowej postaci, której napady złości i neurotyczne zachowania wydają się przesadzone. Na pierwszy rzut oka wygląda jak parodia Tony'ego Cliftona (wcielonego w Andy'ego Kaufmana) z dziwną peruką, wąsami jak morsy i przyklejonym sztucznym nosem. Niech nosi za duże okulary przeciwsłoneczne na sztucznym nosie, a możesz przysiąc, że to Roy Orbinson. Ale jednocześnie myślałem, że jest nieporównywalny. Innymi słowy, trudno jest określić zachowanie Cage'a jako żałośnie złe lub mistrzowsko genialne. Niestety to za mało, by ocenić „Arsenał” jako film znakomity. Sama historia nie jest ani genialna, ani innowacyjna. Szczerze mówiąc, to w większości nudne i bezsensowne. Głównymi bohaterami, którzy faktycznie niosą cały film, z Cage'em w tle pełniącym rolę akcesorium, by rozpalić napięcie krwawymi i bardzo agresywnymi scenami w zwolnionym tempie, są JP (Adrian Grenier) i Mikey (Johnathon Schaech). Początek pokazuje, jak przeżywali swoje dzieciństwo. Niezbyt różowe zdjęcie dwojga pozbawionych przyszłości nastolatków, którzy spędzają czas kręcąc się w pasażu, bo nie jest tak przyjemnie być w domu. Pewnego dnia Mikey wraca do domu i dokonuje szokującego odkrycia. To kluczowy moment. Stamtąd na ich ścieżce idą w przeciwnych kierunkach. Jak widać, kiedy są dorośli. JP to osoba, która kroczyła uczciwą ścieżką. Jest właścicielem odnoszącej sukcesy firmy budowlanej. Z drugiej strony Mikey wybrał stronę Eddiego Kinga i skończył jako drobny gangster. Po tym, jak został okradziony i zgubił paczkę cennych leków i nie jest w stanie zapłacić pieniędzy, które posiada Eddie, ten drugi ma mistrzowski plan załatwienia sprawy. Teraz naprawdę uczciwy brat musi zrobić wszystko, by uratować Mikeya. I o tym jest ten film. Cały film kręci się wokół lojalności między dwoma braćmi. Nawet jeśli Mikey jest nieudacznikiem, którego życie jest splotem błędnych decyzji i zbrodni, to jednak JP pozostaje mu wierny i robi wszystko, aby go uwolnić. A to z pomocą Sal, rodzaj tajnego agenta granego przez Johna Cusacka, który ma na sobie bandanę i trzyma e-papierosa. Jedynym celem, jaki ma, jest dostarczenie JP niezbędnych wskazówek, aby mógł wyśledzić tych, którzy są za to odpowiedzialni. Zaufaj mi, brzmi bardziej fascynująco niż wygląda. Inicjatywa wypełnienia filmu krwawymi, surowymi scenami przemocy z dużą ilością krwi spływającej swobodnie z zadanych przez ofiary obrażeń nie zapewni, że „Arsenał” wzrośnie do akceptowalnego poziomu. A czy mogę też na chwilę poinformować kibiców sportu? Jest dużo zabawy, ale film nie ma nic wspólnego ze słynną drużyną piłkarską. Ostatecznie „Arsenał” nie stał się thrillerem, jakim miał być. Historia była zbyt uproszczona, przemoc zbyt nadmierna, a postacie zbyt jednostronne i pozbawione inspiracji. Dziwne, ale prawdziwe, jedynym jasnym punktem w tym filmie jest wygórowana i szalona rola Cage'a. Zwykle niepowodzenie filmu wynika głównie z niepowodzenia wkładu Cage'a. "Arsenał" jest moim zdaniem filmem niskobudżetowym, w którym biorą udział trochę brzmiące nazwiska. To kolejny dowód na to, że nie gwarantuje to doskonałego efektu końcowego. Wreszcie najbardziej uderzający fakt, jaki widziałem w tym filmie. Mimo, że minęły 23 lata i obaj bracia wyrośli na dorosłych mężczyzn z siwiejącymi włosami i brodą, Eddie King nadal wyglądał tak samo. Podobno wąchanie środków halucynogennych ma działanie konserwujące. Więcej recenzji tutaj: http://bit.ly/1KIdQMT

Maksymilian Przybylski

„Ktoś mnie kiedyś zapytał, dlaczego bronię Mikeya. Najwyraźniej nie mają brata”. JP (Grenier) zawsze podziwiał swojego starszego brata Mikeya (Schaech). Jako dorosły JP jest tym, który wspiera i stara się pomóc Mikey'owi tak, jak tylko może. Mickey ponownie wpada w tarapaty i zwraca się o pomoc do szefa mafii. Po odebraniu telefonu JP ponownie znajduje się w sytuacji, w której Mickey potrzebuje jego pomocy, ale tym razem jest inaczej. Przede wszystkim ten film wcale nie jest zły. To przyzwoity film klasy B. Z drugiej strony jest bardzo ogólny i jestem pewien, że nawet czytając moje streszczenie filmu, można przewidzieć wszystko, co się wydarzy i jak to się okaże. John Cusack jest w tym przez około 2 minuty, a jego postać jest dość bezużyteczna. Cage jest, jak zwykle, przesadzony i nie jestem do końca pewien, do czego zmierzał, grając w tym. Wszystko to powiedziawszy, większość ludzi, którzy oglądają filmy takie jak ten, ogląda akcję, a nie aktorstwo lub historię. Jeśli jesteś jedną z tych osób, spodoba ci się to. Ogólnie, ogólne i przewidywalne. Naprawdę dobry film nakręcony na potrzeby telewizji, który nie ma się spieszyć i zobaczyć. Daję to C.

Nataniel Adamski

Zwiastun

Podobne filmy

Nagi instynkt

Basic Instinct