Włosy ma spięte w niedbały kok, wzrok wlepiony w monitor. Żółte trampki nie mają sznurówek, a pod białą koszulą prześwituje podkoszulek. 25-letnia Reality Winner (w tej roli gwiazda "Euforii" – Sydney Sweeney) jest młodą tłumaczką, która ma swoją rutynę. Po pracy prowadzi zajęcia jogi, robi zakupy na kolejne dni, sączy mrożoną kawę i publikuje selfie na Insta. W stresowych sytuacjach chroni się humorem. Reality jest pełna sprzeczności. Zauważają to agenci FBI, którzy przeszukują jej dom. Dziewczyna jest podejrzana o wydrukowanie tajnych dokumentów. Ona jednak zdaje się przejmować bardziej swoim kotem i psem, których stresuje obecność obcych mężczyzn. "Reality" to portret współczesnej dziewczyny, na który długo czekaliśmy. Dziewczyny, która nie daje się zaszufladkować – jej osobowość nosi w sobie wiele kolorów. Korzysta z różnych wariacji kobiecości, niczym z masek, które naprzemiennie zakłada. Jej miłość do spokoju, który daje joga, nie wyklucza tego, że w wolnym czasie chodzi ćwiczyć crossfit. Jej nieszablonowość i wiedza na spektrum tematów imponuje – i właśnie takie są współczesne kobiety. Chowa się za stereotypami blondynki, gdy to dla niej wygodne, by odbijać piłeczkę i korzystać ze swoich pokładów inteligencji. Ucieka się do humoru, gdy czuje się zagrożona – kto z nas nie próbował tak wyrwać się z niezręcznej sytuacji? Niemal intymne, zamknięte w dziewięćdziesięciu minutach, spotkanie z Reality to, idąc tropem "Najgorszego człowieka na świecie", portret współczesnej dziewczyny w wersji 2.0. W tej roli Sydney Sweeney pokazuje, że ma wystarczający talent, by zostać wielką aktorką.